"Na pewno w interesie Polski, wbrew paru gorącym głowom, nie jest rozpad Rosji ani jej zniszczenie. W interesie Polski jest wyłącznie wyparcie Rosji z terenów okupowanych innych państw i zmuszenie jej do uznania tego, że inne narody wybrały niepodległość" - mówił Jakub Kumoch, szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej w rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24. "Nam zależy na takiej Rosji, która po pierwsze zaprzestanie agresji, wycofa się z terenów okupowanych, a po drugie przejdzie okres wewnętrznej katharsis i stanie się normalnym narodem, dużym państwem świata, z którym da się współpracować i rozmawiać. Obecnie Rosja takim państwem nie jest" - dodał prezydencki minister.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Kumoch jest też przekonany, że Rosja w końcu będzie musiała ustąpić. Jestem bardzo optymistycznie nastawiony do tego, co może się na Ukrainie stać. Rosja nie jest w stanie wygrać tej wojny konwencjonalnie i prędzej czy później będzie musiała szukać rozwiązania, ale rozwiązanie, na które zgodzi się zachód czy Ukraina, musi być rozwiązaniem sprawiedliwym. Rosja nie może zyskiwać terytorium na tym, że napada inne kraje - mówił.
Prezydencki minister dobrze ocenił też 10-punktowy plan pokojowy, przygotowany przez Ukraińców. Ukraina w ten sposób przebija się przez rosyjską narrację, która jest bardzo popularna w trzecim świecie, że Rosja chce pokoju, ale Ukraińcy i NATO nie chcą rozmawiać - mówił Kumoch.
Nasz gość był też pytany o to, czy prezydentowi Dudzie nie przeszkadza kult ukraińskiego nacjonalisty Stepana Bandery, przywódcy organizacji OUN odpowiedzialnej za ludobójstwo Polaków. 1 stycznia, z okazji 114. rocznicy urodzin, Banderę upamiętniły m.in. ukraiński parlament czy władze Lwowa, a na oficjalnym Facebookowym profilu Rady Najwyższej Ukrainy pojawiło się zdjęcie głównodowodzącego sił zbrojnych Ukrainy gen. Załużnego na tle portretu Bandery.
Oczywiście, że kult Stepana Bandery nie jest czymś, na co reagujemy entuzjastycznie czy co uważamy za rzecz pozytywną. Natomiast o tym, w jaki sposób prezydent rozmawiał na ten temat w ostatnich rozmowach z Wołodymyrem Zełeńskim, nie wiem - powiedział Kumoch.
Przyznał jednak, że sprawy historyczne polsko-ukraińskie powinny być oparte na prawdzie. Nie możemy zamiatać spraw pod dywan i jestem przekonany, że zamiatać nie będziemy - zapewnił minister.
Dodał jednak, że nie można oczekiwać od Ukraińców potępienia Bandery oraz innych liderów UPA, którzy dla naszych wschodnich sąsiadów są narodowymi bohaterami. Realistycznie patrząc, trudno jest sobie wyobrazić, aby Ukraina była w stanie zrezygnować ze swojego punktu widzenia na walkę o niepodległe państwo. Trudno oczekiwać, żeby UPA jako coś, co jest kojarzone przede wszystkim z walką przeciwko Rosjanom i Niemcom, została w jakiś sposób z ukraińskiej historii wymazana - przekonywał.
Kumoch przyznał także, że na pewno dla Polaków "nie jest przyjemne" nawiązywanie przez Ukrainę do tradycji UPA.
Natomiast nie zgodzę się do końca z przesłaniem, że Ukraina buduje na tym swoją tożsamość, uważam że przeciwnie, to budowanie będzie bardzo mocno ograniczone w najbliższych dziesięcioleciach, bo pojawiają się bohaterowie tej wojny wyzwoleńczej i oni przyćmią UPA - powiedział.
Kumoch był też pytany o wylot prezydenta Andrzeja Dudy do Watykanu na pogrzeb papieża Benedykta XVI. Prezydent będzie w Watykanie, weźmie udział w pogrzebie papieża, bo nie wyobraża sobie inaczej - powiedział szef Biura Polityki Międzynarodowej w Kancelarii Prezydenta.
Czy prezydent ma w planie spotkanie z papieżem Franciszkiem? Nie jest to planowane. Jestem przekonany, że możliwość rozmowy może się zdarzyć, jak na pogrzebie królowej Elżbiety II, gdzie prezydent rozmawiał z licznymi przywódcami - odpowiedział Kumoch.
W rozmowie padło też pytanie o kompromitującą wpadkę sprzed kilku tygodni, gdy prezydent Duda po raz kolejny dał nabrać się rosyjskim komikom, podszywającym się pod prezydenta Francji Emanuela Macrona. Błędy ludzkie się zdarzają, zostały pewne konsekwencje wyciągnięte. Nie przywiązujemy do tego jakiejś wagi - powiedział Kumoch.