"My oddaliśmy to prawie bez walki. Kogo będziemy wspominać z tych mistrzostw poza jednym Szczęsnym? Tych przegranych podpierających się nosem, którzy schodzą rozbici psychicznie? I dlatego trzeba było wyciągnąć z tego wnioski, podsumować i dać szansę temu samemu trenerowi" - mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 w internetowym Radiu RMF24 były selekcjoner reprezentacji Polski, wybitny trener Antoni Piechniczek. Nasz gość skierował też ostry apel do Roberta Lewandowskiego: "Pamietaj, że jesteś tylko piłkarzem".
Przecież mamy doświadczenie, że dwóch ostatnich trenerów obcokrajowców to było wielkie nieporozumienie. Jeden i drugi wyprowadzili wielkie pieniądze, a rezultaty były marne. I reprezentacja wcale nie grała lepiej. I znowu chcemy ten sam błąd popełnić. Facet będzie się uczył przez parę miesięcy polskich piłkarzy i polskiej mentalności. A jak już dojrzeje, to powie dziękuję, odchodzę albo sami go zwolnimy- mówił Antoni Piechniczek.
Jak zaznaczył, choć najważniejszymi wyborami są te prezydenckie, to największą popularnością cieszą się wybory trenera reprezentacji Polski. Polski powtarzam! To powinien być polski trener, a nie kto inny - podkreślał.
Piechniczek był pytany o wczorajszą decyzję PZPN dotyczącą odwołania selekcjonera reprezentacji Czesława Michniewicza. Przyznam, że jest to dla mnie zaskoczenie. Ale jak reprezentacja i trener Michniewicz byli w Katarze, to już się zanosiło, były takie rozmowy, były takie sugestie. Ja osobiście dziwię się, bo jakby na to nie popatrzeć, to prezes Kulesza zatrudnił trenera Michniewicza, a trener Michniewicz zrobił z niego prezesa, który też po 36 latach, prowadząc całą ekipę na mistrzostwach świata, może wpisać w swoim CV, że wyszedł z grupy i skończył na tym samym etapie, co 36 lat temu nasza reprezentacja w Meksyku - mówił Piechniczek.
A co jego zdaniem zdecydowało o tym odwołaniu? Ja się nad tym głęboko zastanawiałem - przyznał. Znam prawie wszystkich selekcjonerów, którzy pracowali w reprezentacji na przestrzeni 30, a nawet 50 lat, wśród nich widziałbym paru takich, którzy podjęliby taką decyzję, jaką ja bym podjął. A jaką bym podjął? Otóż ja bym poprosił pana premiera na pięciominutową rozmowę w cztery oczy i powiedziałbym mu: panie premierze, w co się pan pakuje? Piłkarze dostają tak wysoką premię za wyjście z grupy z pieniędzy, które PZPN otrzymuje z FIFA, że absolutnie to wystarczy i te pieniądze, które pan dorzuca do tej kasy są absolutnie niepotrzebne - tłumaczył były selekcjoner.
Czyli błędem było to, że kwestii premii dla piłkarzy szybko nie ucięto? Tak. Nawet drużynie bym powiedział: "panowie, nie gniewajcie się, jako trener reprezentacji Polski, jako obywatel Polski uważam, że to jest najlepsze rozwiązanie z możliwych". I koniec rozmowy - dodał Piechniczek.
Prowadzący rozmowę Tomasz Weryński zauważył, że między trenerem a składem reprezentacji musiało dojść do rozłamu, bo żaden z piłkarzy nie wstawił się za swoim trenerem. Właśnie mnie to najbardziej zastanawia, a przede wszystkim bardzo martwi. Rzadko się trafia, żeby nastąpiło takie rozejście się dróg trenera z reprezentacją, z jego podwładnymi - mówił Piechniczek.
Przecież paru tych piłkarzy trener Michniewicz wcześniej prowadził w reprezentacji młodzieżowej. Znają go więc doskonale. Dostawali od trenera Michniewicza szansę debiutu. Takich trenerów, którzy szansę dawali, pamięta się dożywotnio. Dziwię się, być może ten trzon tych utytułowanych piłkarzy jest tak silny, że tych młodych albo nie dopuścił do głosu, albo po prostu bali się zabierać głos w tej materii. No bo przyjdzie nowy selekcjoner, powoła ich, i rozpoczną się nowe, że tak powiem, układy. Martwi to. Proszę zwrócić uwagę, że na dobrą sprawę już drugiego trenera zwolnili zawodnicy. Podobnie rzecz miała się z Brzęczkiem, słynne milczenie 8 sekund - przypomniał były selekcjoner.
Nie wierzę, że Czesław Michniewicz nie miał czegoś, czego mógłby się od niego nauczyć nawet Lewandowski. Robert ma dużą siłę w reprezentacji, gdyby był lojalny, mógłby powiedzieć: zaufajmy selekcjonerowi jeszcze raz. Tego nie zrobił - mówił Antoni Piechniczek. I zwrócił się z bezpośrednim apelem do kapitana polskiej drużyny.
A gdyby podjęto szybciej decyzję o rezygnacji z premii, byłoby mniej szkód? Podjęto decyzję, że się zgadzamy na przyjęcie tej premii, a potem już przystąpiliśmy do meczu z Francją. A po meczu z Francją zupa się wylała. MŚ mają to do siebie, że trwają niesamowicie krótko. Dla kibiców, dla ludzi, którzy żyją normalnym rytmem to to jest trochę rozciągnięte w czasie. Natomiast jak się jest uczestnikiem, to wszystko przebiega błyskawicznie - tłumaczył Piechniczek.
Dla mnie jako byłego selekcjonera to było mgnienie oka i już jest po. Tak sobie myślę o piłkarzach: czy wy sobie zdawaliście sprawę, że dla większości z was to była jedyna szansa grania na tych MŚ, że w waszym największym interesie było wywalczenie dobrego rezultatu i dobrej gry, że chodzi nie tylko o styl reprezentacji, ale chodzi o to, by się indywidualnie pokazać z jak najlepszej strony. Krótko mówiąc, to jest ich życiowa szansa - dodał były selekcjoner.