"Wydaje mi się, że jest to przykład typowego rozpoznania i aktualizacji danych, które są uzyskiwane przez wywiad rosyjski także w czasie pokoju. Takie działania rozpoznawcze pod kątem aktów dywersji prowadziło GRU jeszcze przed 2014 rokiem, oczywiście one uległy zdynamizowaniu po zajęciu przez Rosję Krymu. I w tym momencie mamy już ten trzeci tryb działania rosyjskich służb specjalnych, to znaczy czas wojenny, gdzie aktualizuje się dane dotyczące obiektów, tras dojazdów, znajdującej się tam infrastruktury krytycznej już pod kątem konkretnych działań" - mówił w rozmowie 7 pytań o 7:07 gen. Piotr Pytel, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Prowadzący rozmowę Paweł Balinowski zapytał więc, czy Rosja zdecydowałaby się na przeprowadzenie w Polsce jakiegoś aktu dywersji. Czy to już jest ten czas? Tak, tego typu działania, które są obliczone na upośledzenie funkcjonalności infrastruktury przesyłowej z tego naszego powietrznego hubu, gdzie w Jasionce mamy przecież bazę, która jest przygotowana do przyjmowania średnich i ciężkich wojskowych samolotów transportowych to oczywiście jest jak najbardziej możliwe - mówił były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Jego zdaniem bardziej prawdopodobna jest jednak druga kategoria zdarzeń, które mogą wystąpić. Po raz pierwszy w historii od czasów wolnej Polski, od 1989 roku mamy do czynienia z bardzo podwyższonym ryzykiem działań o charakterze terrorystycznym ze strony rosyjskich służb specjalnych - mówił. Natomiast ja się nie spodziewam jakiejś fali zamachów bombowych, raczej jednego spektakularnego działania, które wpisywałoby się w jakby zasady i logikę wojny informacyjno-psychologicznej. Chodziłoby o zastraszenie społeczeństwa polskiego takimi realnymi kosztami udzielania pomocy Ukrainie, to po pierwsze. Po drugie mogłoby bardzo osłabić motywację - dodał gen. Pytel.
Czy to oznacza, że takich grup może być w Polsce więcej? Jeżeli chodzi o tę grupę, to byli to obywatele białoruscy. Podawano nawet wiek najmłodszej osoby, 19 lat, 33 lata miał ktoś inny. Plus znaleziono i zidentyfikowano dowody na opłacanie ich przez Rosjan. To wszystko wygląda mi na to, że to są osoby, które prawdopodobnie są zakorzenione jakoś już tutaj w naszej polskiej rzeczywistości, mieszkają i są takimi wolnymi najmitami. Ale to nie znaczy, że są to działania nieprofesjonalne, nie jest to na pewno ukryta piąta kolumna. Dlatego, że różnorodność zadań, które tu sygnalizował minister Kamiński - od wzbudzania niepokojów i oddziaływania informacyjnego aż do rozpoznawania obiektów wojskowych, infrastruktury transportowej - bardziej wskazuje na działania agentury pozyskanej - wyjaśnił kontrwywiadowca.
Gość RMF FM był również pytany, dlaczego o całym zdarzeniu poinformowała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, a nie Służba Kontrwywiadu Wojskowego, która powinna za to odpowiadać. Jeżeli chodzi o coś, co nazywamy ochroną obiektową, to rejon w którym doszło do ujawnienia sprzętu elektronicznego, czyli rejon lotniska w Jasionce oraz trasy kolejowej, plus jeżeli doliczymy do tego amerykański personel, jeżeli doliczymy do tego funkcjonowanie tam bazy lotnictwa transportowego, wojskowego, to w aktualnej sytuacji cały teren jest domeną działania SKW, które przecież nie jest tam od dziś - mówił gen. Pytel.
Jak dodał, również zdziwiło go to, że o zdarzeniu rozbicia siatki szpiegowskiej pochwaliła się ABW: Zakładam, że relacje jeżeli chodzi o współpracę i kanały przekazywania informacji idą w kierunku ABW - stwierdził wojskowy. SKW jest służbą niewydajną i pasywną. Ma prawdopodobnie też problemy kadrowe - dodał.