Co wydarzyło się w pierwszych dniach września 1939 roku w Bydgoszczy? Czy doszło tam do samosądu i masakry niemieckich mieszkańców miasta? Od kilku tygodni trwa na ten temat polemika wśród polskich historyków. Dziś rozmawialiśmy z naukowcem, który tę polemikę wywołał.

Gościem Konrada Piaseckiego był historyk, Włodzimierz Jastrzębski z Akademii Bydgoskiej:

Konrad Piasecki: Pańskim zdaniem czy Bydgoszcz może być takim drugim Jedwabnem?

Włodzimierz Jastrzębski: Myślę, że chyba nie. Jedwabne było wynikiem wielowiekowych uprzedzeń, pewnych stereotypów. Natomiast to, co się zdarzyło w Bydgoszczy 3 i 4 września 1939 roku miało głównie podłoże emocjonalne, ogromne napięcie emocjonalne towarzyszyło tym wydarzeniom.

Konrad Piasecki: Te wydarzenia pańskim zdaniem to był samosąd niczym nie sprowokowany?

Włodzimierz Jastrzębski: Nie. To była sprawa przede wszystkim klęski wojsk polskich. Wytworzyła się ogromna panika. Z nad granicy uciekali cywile, uciekali żołnierze maruderzy, którzy stracili kontakt ze swoimi dowódcami. Siejąc grożę, mówiąc, że idzie ogromna potęga, ogromna nawała czołgów - z takim nastawieniem to dotarło w godzinach przedpołudniowych 3 września 1939 roku do Bydgoszczy.

Konrad Piasecki: Podstawowym pytaniem w tej polemice, która rozpętała się po postawieniu przez pana tej tezy jest to, czy w Bydgoszczy w ogóle byli niemieccy, uzbrojeni dywersanci. Pańskim zdaniem takich dywersantów nie było?

Włodzimierz Jastrzębski: Moim zdaniem takich dywersantów nie było.

Konrad Piasecki: Skąd w takim razie wśród polskich historyków niemal zgodność, że dywersanci w Bydgoszczy byli, że ta V Kolumna niemiecka tam funkcjonowała, i że ta reakcja Polaków była reakcją właśnie na działania a przynajmniej obecność tej V Kolumny.

Włodzimierz Jastrzębski: Ta sprawa sięga jeszcze lat 60. Gdy Władysław Gomułka rozpoczął taka wojnę z rewizjonizmem zachodnioniemieckim i wtedy właśnie kilku historyków dosyć dyspozycyjnych sformułowało tezy o tej V Kolumnie. Ja spenetrowałem kilka archiwów – zresztą nie jestem tu odosobniony, bo kilku jeszcze historyków, którzy podobnie myślą też to robili i generalnie rzecz biorąc na składy broni, ani na jakieś jawne dowody na szpiegostwo mniejszości niemieckiej nie natrafiłem.

Konrad Piasecki: A czy wśród zabitych bydgoskich Niemców byli wyłącznie mężczyźni w sile wieku, czy też wśród ofiar można odnaleźć ludzi, którzy dywersantami po prostu nie mogli być?

Włodzimierz Jastrzębski: Było także i sporo kobiet, dzieci, trochę osób w podeszłym wieku. Poza tym ginęły całe rodziny, co świadczy o tym, że miało to charakter pacyfikacji a nie walki z dywersją. Trudno podejrzewać te osoby, że były dywersantami.

Konrad Piasecki: A wyklucza pan taką możliwość, że dywersja niemiecka tam rzeczywiście była, tyle że polska reakcja na tą dywersję po prostu wymknęła się spod kontroli i przerodziła się w samosąd?

Włodzimierz Jastrzębski: Trudno wszystko dokładnie wykluczać. Natomiast szukać trzeba materiałów. Myślę, że punkt ciężkości sprawy bydgoskiej trzeba przenieść. Jeżeli giną ludzie to trzeba po prostu znaleźć przyczyny i znaleźć winnych.

Konrad Piasecki: Wracając do tych tez stawianych przed laty w czasie PRL. Pan wtedy napisał książkę pt. „Dywersja czy masakra” i wtedy uważał pan, że dywersja. Dziś uważa pan rozumiem, że masakra?

Włodzimierz Jastrzębski: Przewartościowałem, że tak powiem swoje spojrzenie. Człowiek dojrzewa...

Konrad Piasecki: Czy uważa pan, że za Bydgoszcz tak jak za Jedwabne powinno z polskiej strony paść słowo „przepraszam”?

Włodzimierz Jastrzębski: Ja tak daleko nie sięgam. Trzeba przede wszystkim pamiętać kto tę wojnę wywołał, kto doprowadził do tego ogromnego napięcia w stosunkach polsko-niemieckich i do wywołania tych ogromnych emocji wśród ludności. Moim celem byłoby doprowadzenie do przeprowadzenia, jest taka zapowiedź śledztwa w tej sprawie przez Instytut Pamięci Narodowej. Po takim wnikliwym, szczegółowym śledztwie będą znane wyniki i dopiero wtedy można będzie dywagować co dalej.

17:20