Autorytet państwa wyszedł zwycięsko z próby, jaką była afera corhydronowa - uważa wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Zdaniem gościa Kontrwywiadu RMF FM resort prawidłowo i szybko wdrożył wszystkie procedury.
Kamil Durczok: Raport o tym, dlaczego w Jelfie zamieniono leki pozostaje tajny. Dlaczego?
Bolesław Piecha: To są po prostu procedury europejskie. Państwo przed 1989 rokiem wszystko chowało pod dywan, albo ujawniało wszystko, a dziś takiej możliwości nie ma – nie ma możliwości odtajnienia raportu przez stronę, która raport stworzyła.
Kamil Durczok: Czy pan o tym nie wiedział we wtorek, kiedy w programie „Teraz My” mówił, że w czwartek poznamy ten raport?
Bolesław Piecha: Poznamy – to znaczy mówiłem o Głównym Inspektorze Farmaceutycznym i o Ministerstwie Zdrowia.
Kamil Durczok: Czyli wy, urzędnicy.
Bolesław Piecha: To taki lapsus.
Kamil Durczok: A co jest takiego tajnego, że nie możecie powiedzieć bez narażania się na proces, dlaczego ludziom groziła śmierć?
Bolesław Piecha: To jest silna walka konkurencyjna, która wiąże się w tym segmencie z bardzo ważną rzeczą. Większość spraw dotyczących produkcji leków jest tajna i zastrzeżona patentami. Ujawnienie pewnych nieprawidłowości mogłoby spowodować używanie tego argumentu przez konkurencję, a konkurencja na tym rynku jest wyjątkowo silna.
Kamil Durczok: Ale Jelfa mówi, że nie odtajni, bo tam są dane handlowe firmy – musimy to opracować i wtedy będzie można to przeczytać. I pan wiceminister zdrowia uznaje jest ok, bo jak wiadomo, dane handlowe firmy są wartością nadrzędną wobec zagrożenia ludzkiego życia…
Bolesław Piecha: Nie do końca. Zagrożenie ludzkiego życia to jedna sprawa. Natomiast sprawa systemów jakości, które obowiązują w zakładach produkujących farmaceutyki, prawa farmaceutycznego, które to reguluje, są na tyle silne – pod względem prawnym – że jeśli są spełnione wszystkie warunki głównie w dwóch segmentach – kontroli jakości i utrzymania jakości – wtedy lek jest bezpieczny.
Kamil Durczok: „Mam swój honor i już raz podałem się do dymisji, ale jak chcecie mnie rozliczać za pomylenie ampułek, to ja to pieprzę. Nie chcę być ministrem” – mówi w rozmowie z "Dziennikiem” Zbigniew Religa. Kto jest odpowiedzialny za skandal wokół corhydronu?
Bolesław Piecha: Jelfa. W prawie farmaceutycznym odpowiedzialnym jest ten, który wytwarza. Inna sprawa to jest sprawa praktyki, która tu miała miejsce. Wygląda na to, że Jelfa jako podmiot odpowiedzialny nie zareagowała w ogóle, w związku z tym zaczęło reagować państwo. W ministerstwie oceniliśmy, że Główny Inspektor Farmaceutyczny nie mógł być jedynym właścicielem raportu z potwierdzeniem, co tak naprawdę się stało.
Kamil Durczok: „Zaczęło reagować państwo” – powiedział pan. Jak obserwowałem to wszystko, to wydaje mi się, że zaczęło reagować nieprawdopodobnie wolno.
Bolesław Piecha: To jest kwestia pana oceny – by reagować trzeba mieć wiedzę. Niestety, GIF tę informację zbagatelizował. Nie wiem, dlaczego – proszę pytać jego. Sprawa pomylenia leku ratującego życie z substancją, która może zabić, a bardzo często bez odpowiedniej pomocy zabija, dla mnie jest niezrozumiała.
Kamil Durczok: I to jest jasne, bo resort zdrowia zareagował też na to milczenie czy ukrywanie tej sprawy bardzo szybko – ten pan nie pełni już swojej funkcji. Pytam o działania resortu zdrowia, które rozpoczęły się – mam wrażenie – z co najmniej 24-godzinnym opóźnieniem, po publikacji „Dziennika”.
Bolesław Piecha:Te działania rozpoczęły się dokładnie – o ile sobie dobrze przypominam – około pierwszej, czyli 6-7 godzin po publikacji "Dziennika". Wtedy zdecydowaliśmy się przede wszystkim na skorzystaniu z mediów, bo jedynie media mogą dotrzeć w dzisiejszym czasie wszędzie i chyba najszybciej. Te media to i radia i telewizja i oczywiście Internet.
Kamil Durczok: I tak byśmy się tą publikacją zajęli. To bardziej my media pytaliśmy Ministerstwo Zdrowia. Pan mówi o pierwszej reakcji z godziny 12:46, to była pańska reakcja. Wstrzymano stosowanie leku corhydron, zdecydowano o wycofaniu tej partii leków, podjęto działania wyjaśniające, przebadano lek itd. Pytam dlaczego np. następnego dnia nie było w gazetach całostronicowych ogłoszeń skoro już było wiadomo, że Jelfa zawiodła i w ogóle nie należy patrzeć na to co się tam dzieje.
Bolesław Piecha: Można oczywiście wierzyć w magię całostronicowych ogłoszeń w polskich dziennikach.
Kamil Durczok: Być może po to, że sobie nie wyrzucać potem, że nie zrobiono wszystkiego co trzeba.
Bolesław Piecha: Być może taka jest również pana ocena. Ja sądzę, że akurat media elektroniczne, czyli radio, telewizja i Internet są zdecydowanie powszechniejsze niż gazety. A Jelfa oczywiście opublikowała - i tu też mówię o profesjonalizmie zarządu - małe obwieszczenie wielkości nekrologu na czwartej stronie, nieczytelne dla przeciętnego czytelnika. Ja nie przykładam aż tak magicznej wiary w to, że polskie dzienniki są rozchwytywane i wszyscy je czytają. To jest bardzo ograniczony zasięg oddziaływania.
Kamil Durczok: Ale to jednak jedna z tych dróg, którymi można było dotrzeć. Ja mam takie wrażenie, że w takiej sytuacji liczy się każda reakcja i każdy człowiek, do którego można dotrzeć z taką informacją.
Bolesław Piecha: Myśmy wybrali inną drogę. Poza tymi oczywiście mediami elektronicznymi docieraliśmy również do ogromnych korporacji jaką jest np. korporacja aptekarska, korporacja lekarska, korporacja pielęgniarek. Tutaj mamy łączność przez izby i ta informacja wydaje mi się była bardziej szczególna, bo oprócz wiedzy o tym, że jest taki lek trzeba było również mieć wiedzę co z nim zrobić i co by się stało, gdyby ewentualnie ktoś go podał pomyłkowo.
Kamil Durczok: Pan mówi panie ministrze, że ta reakcja była tak szybka jak się tylko dało. Jak pan wie minister zdrowia Zbigniew Religa w czwartek, czyli ponad 24 godziny po publikacji "Dziennika" w Jeleniej Górze powiedział: Postanowiłem wysłać do wszystkich lekarzy w Polsce list z prośbą, aby próbowali porozumieć się z pacjentami, którym mogli wypisać corhydron. To też jest szybka i bezzwłoczna reakcja?
Bolesław Piecha: To jest pewien słowny lapsus. To postanowienie i decyzja zapadła we wczesnych godzinach popołudniowych, po pierwszej konferencji prasowej. Był u nasz szef Rady Lekarskiej pan Konstanty Radziwiłł. Wtedy szybko uzgodniliśmy treść tego listu. Ustaliliśmy jeszcze jedną bardzo prostą rzecz – ktoś musi za pocztę zapłacić i tu postanowiliśmy, że nie będziemy dyskutować czyj to obowiązek i budżet państw uruchomić środki, żeby zapłacić. Być może drobną sumę, ale jednak wysłanie listów do 140 tysięcy lekarzy nie jest tanie.
Kamil Durczok: Jak to się kończy, cała ta sprawa?
Bolesław Piecha: Pewnie sprawa się wyciszy. Bardzo boleję nad tym, że ucierpi najbardziej Jelfa. Autorytet państwa został w pewnym sensie wypróbowany. Dla nas ważne jest opracowanie procedur.
Kamil Durczok: No właśnie czy będą takie i kiedy, które pozwolą czuć się ludziom bezpiecznie?
Bolesław Piecha: Państwo polskie, przynajmniej cześć partii widzenia politycznego świata w Polsce ocenia, że powinniśmy być bardziej zdecentralizowani, dużo więcej liberalizmu. Wygląda na to, że w pewnych obszarach tej centralizacji, tego bardzo ścisłego przestrzegania procedur, w zasadzie łamania pewnych przyzwyczajeń…
Kamil Durczok: I w tę stronę pójdą te wszystkie prace, o których pan mówi?
Bolesław Piecha: Sądzę, że będzie niestety bardzo dużo obligacji nakładanych na grupę obywateli.