"Nie mam pojęcia, co się stało Millerowi. Bardzo proszę nie łączyć mnie z tym, co w ostatnich dniach robił" - mówi Ryszard Kalisz w Kontrwywiadzie RMF FM o współpracy szefa SLD i Jarosława Kaczyńskiego. "Łapię się za głowę, jak mogło mu to przyjść do głowy, żeby poprzeć antysystemowy pomysł Kaczyńskiego" - dodaje.
Konrad Piasecki: Dom Wszystkich Polska w braterskim sojuszu z SLD. Wygląda na to, że dziś w taktycznym sojuszu z PiS-em pan się znalazł?
Ryszard Kalisz: Bardzo proszę mnie nie łączyć z tym, co w ostatnich dniach robił Leszek Miller. Jestem jak najdalszy od tego.
Ale to co robi Leszek Miller to robi na własny rachunek? Ryszard Kalisz się od tego odcina?
Moja organizacja nazywa się Dom Wszystkich Polska. Prawda jest, że mieliśmy i mamy do jeszcze przyszłej niedzieli koalicję samorządową. Pewna część naszych kandydatów startowała z list Lewica Razem. Ale to nie znaczy o jakimkolwiek związku organizacyjnym, mentalnym, czy politycznym z SLD.
Patrzy pan na to, co robi Leszek Miller i łapie się pan za głowę?
Łapię się za głowę, jak mogło mu to przyjść do głowy, żeby poprzeć anty-systemowy, anty-demokratyczny pomysł Kaczyńskiego.
No jak mogło mu to przyjść do głowy?
Kaczyńskiego, który zawsze psuł państwo.
Jak pan sobie odpowiada na to pytanie?
Ja sobie nie jestem w stanie odpowiedzieć.
Co się stało z Millerowi?
Leszek Miller sam sobie odpowie. Przecież ja nie jestem psychologiem. Natomiast jasno chce powiedzieć: Leszku, istota demokratycznego państwa prawnego, polega na tym, że mamy tam pięć władz. Trzy konstytucyjne, władzę opinii publicznej i piątą organizacji pozarządowych. Te wszystkie trzy władze, one się powstrzymują. Jak np. prezydent ogłasza termin wyborów parlamentarnych, tak marszałek wybory prezydenckie. I tu od uznania ważności wyborów, od przeprowadzenia wyborów, od uznania ważności jest władza sądownicza, od przeprowadzenia wyborów są sędziowie.
Czyli mówi pan: Leszku nie kwestionuj wyników tych wyborów, Leszku nie idź tą drogą.
Wtedy, kiedy by władza polityczna miała uznawać termin wyborów, albo skracać kadencję, tak jak oni to chcą... inaczej mówiąc to jest koniec demokracji. Powiem jeszcze więcej: na tym polega różnica, że politycy kierują się kryterium interesu politycznego. A sędziowie kierują się kryterium prawa.
To może niech pan zrobi jakieś wieczorowe kursy z prawa Leszkowi Millerowi.
Wie pan, on już jest doświadczonym politykiem.
A to co robi dzisiaj świadczy o tym, że jest doświadczony?
To co robi świadczy o tym, że poparł anty-systemowe działania Kaczyńskiego. To, że Kaczyński kwestionuje istotę konstytucyjności państwa polskiego to wiemy od dawna. To, że to lewica zawsze krytykowała wiemy też. Ale co się stało teraz Leszkowi Millerowi i innym którzy go wspierają? Nie mam pojęcia.
Leszku, jeśli idziesz tą drogą, to bez Ryszarda Kalisza.
Ja i tak od półtora roku idę swoją własną drogą.
Ale umowę podpisaliście...
...ale dotyczącą startu w wyborach samorządowych.
A prezydenckich?
A prezydenckich - że wspólnie ustalimy kandydata na prezydenta.
Ano właśnie, czyli w sojuszu pozostajecie.
No dobra. Jeszcze raz powtarzam: ja z pomysłem Millera, bodajże środowym, nie mam nic wspólnego. Byłem wtedy w Berlinie - od razu Kaczyńskiemu chcę powiedzieć - na Forum Polsko-Niemieckim.
Czyli nie mógł pan powstrzymać Leszka Millera i zasłonić mu drogi.
Ale bym go nie powstrzymywał, bo SLD i Dom Wszystkich Polska to są zupełnie różne organizacje.
A pan czuje w powietrzu wielkie wyborcze fałszerstwo?
Nie.
Jarosław Kaczyński mówi o wyborach: "Nieprawdziwe, nierzetelne, żeby nie użyć po prostu słowa: sfałszowane".
Nie czuję fałszerstwa w powietrzu, czuję co innego. Mianowicie, że po 25 latach mamy kryzys funkcjonowania instytucji państwowych. Począwszy od parlamentu, który zamiast poprawiać prawo - psuje to prawo. Ja chcę jeszcze raz powiedzieć, że kodeks wyborczy z 1 stycznia 2011 roku - moim zdaniem - jest gorszy niż poprzednie przepisy wyborcze. Poprzez rząd, który zamiast podejmować decyzje merytoryczne - podejmuje decyzje, powiedziałbym, wymyślane z dnia na dzień. Można przeczytać moje interpelacje na stronie internetowej. Poprzez prokuraturę i tak dalej.
A wracając do wyników wyborów: jak pan sobie tłumaczy te Ipsosowskie pomyłki dotyczące PSL-u i PiS-u? Tu 17, tu 23.
Od tego są socjolodzy...
Ale może właśnie od tego też są politycy, żeby się zastanowić: dziwne karty do głosowania, coś niewydrukowane...
Wie pan, albo Ipsos miał złe metody badawcze - czego nie wiem i nie chcę tutaj krytykować, bo po prostu nie mam pojęcia - albo ludzie nie mówili tego, jak było. Zawsze tak jest.
No ale mamy tygodniowy bałagan z liczeniem głosów, mamy w wielu miejscach źle wydrukowane karty...
Jeszcze raz powtarzam: nic nie usprawiedliwia w szczególności Krajowego Biura Wyborczego, ja powiedziałem to już tydzień temu - ja bardzo ceniłem i cenię Kazimierza Czaplickiego, ale powiedzmy to wprost: są inne czasy, niż kiedy zostawał szefem Krajowego Biura Wyborczego na początku lat 90. To, że przeprowadzono ten przetarg w lipcu bodajże - on nie mógł się udać. To, że Krajowe Biuro Wyborcze i w dużej części Państwowa Komisja Wyborcza nie miały żadnego systemu reagowania kryzysowego na tę sytuację, to jest inna sprawa.
Ale wierzy pan też, że prawie 3 miliony ludzi oddało głosy nieważne? Że ludzie są tak nieporadni, że nie potrafią oddać ważnego głosu?
Ja wierzę w wynik - jeżeli oddało głosy nieważne, to trzeba się zapytać: dlaczego? Być może niektórzy chcieli tym dać jakiś sygnał polityczny, a być może ta książeczka - i tu się zgadzam - była dosyć niezręczna.
Ale były już wybory, w których były książeczki, i jakoś sobie wszyscy radzili.
Ale właśnie o to chodzi, to jest argument na to, że nie możemy mówić, że ludzie są tak nieroztropni, że widząc książeczkę bądź widząc nawet tą reklamę niezręczną, nie wiedzieli, jak głosują.
Prawnik Ryszard Kalisz mówi: unieważnienie wyborów w całości - niemożliwe.
Niemożliwe jest unieważnienie wyborów samorządowych w całości - sądy okręgowe, w dwuinstancyjnym, mogą później unieważnić w swoich okręgach.
Skrócenie kadencji samorządu?
Skrócenie kadencji samorządu jest możliwe, ale dopiero przyszłej!
Czyli tej kadencji 2014-2018 nie da się skrócić?
Tej nie, dlatego że kiedy wyborcy podejmowali akt wyborczy i kiedy radni byli wybierani, to były ich prawa polityczne: określona długość kadencji. Można zrobić ustawę, ale ona będzie dopiero na przyszłą kadencję, na kolejne wybory.
A wracając do tych rozliczeń polityczno-partyjnych, przyzna pan: wynik wyborów dla lewicy - klęska.
Klęska.
Panu ostatnio z nikim się nie udaje. Ani z Palikotem, ani z Millerem. Może pan pecha przynosi?
Ale to dlatego, że jest taka sytuacja na lewicy. A być może mam pecha, być może, ale nie sądzę.
A może pan przynosi też pecha?
Nie, ja nie sądzę. Kiedy tworzyliśmy LiD i mi się nie udało - uważam, że gdyby dzisiaj był LiD, to w przypadku kryzysu Platformy dużo łatwiej byłoby głosować na LiD niż na SLD. Wtedy chciałem zmienić SLD, nie udało mi się, aparat był silniejszy, wybrał Leszka Millera. Później zrobiłem do wyborów parlamentarnych koalicję z Palikotem - okazało się, że elektoraty się znoszą. Teraz jest - jak widać - SLD, jednakże w kryzysie.
Też niedobrze?
Polityka - w takim przypadku jak ja, co robię to bez pieniędzy, za własne pieniądze, bez żadnych pieniędzy państwowych, ludźmi, którzy są wokół mnie - jest kategorią prób i błędów.
No to co dalej z lewicą? Może zgasić światło? Wspólny kandydat w wyborach prezydenckich - kto? Ryszard Kalisz?
Wspólny kandydat, nie wiem kto, niech to będzie inna osoba...
Ale kto na przykład?
To dopiero usiądźmy, podyskutujmy, zróbmy prawybory i na bazie komitetów poparcia dla tego kandydata stwórzmy listy już w oderwaniu od jakiejkolwiek partii politycznej dzisiaj istniejącej. Jeszcze raz powtarzam: lewicowy sposób myślenia trzeba w Polsce ratować, począwszy od ruchów miejskich, skończywszy na liberałach lewicowych.
A może niech pan sobie da spokój albo z lewicą, albo z polityką. Wstąpi do Platformy albo porzuci politykę.
Ja nie wykluczam tego. Ja nie wykluczam, że jedną z moich dróg w przyszłości, które biorę realnie pod uwagę, jest to, że w roku 2015, na jesieni, pod koniec, sylwestra będę spędzał jako człowiek poza polityką - ja tego nie wykluczam. I powiem panu więcej: ja się tym nawet nie martwię.
Bo pan będzie wtedy więcej zarabiał jako adwokat.
A powiem panu jeszcze więcej: jak patrzę na te propozycje, które mam, to nawet by się nie zmartwiło wiele osób w Polsce i na świecie.
Czyli Ryszard Kalisz w 2015 może odejść z polityki?
Wszystko jest możliwe, czas się toczy, wszystko jest możliwe. Co będzie w roku 2015 - zobaczymy. Możliwa jest silna lewica.
O! To chyba najmniej.
Lewica polska na miarę drugiego dziesięciolecia XXI wieku.
Z Ryszardem Kaliszem na czele.
Być może. A być może Ryszard Kalisz będzie poza polityką.