"To nie byłaby najlepsza kandydatura" - powiedział na antenie RMF FM Marek Magierowski, pytany przez Krzysztofa Ziemca, czy chciałby wystartować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. "Wydaje mi się, że jest w Polsce dzisiaj kilkunastu, jeśli nie kilkudziesięciu aktywnych polityków, którzy się do tej roli nadają. Mają większe doświadczenie polityczne, dużo większą wprawę" - dodał.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych za nami. Amerykanie zdecydowali, że nowym gospodarzem Białego Domu zostanie Donald Trump. Marek Magierowski, który w sobotę był Gościem Krzysztofa Ziemca w RMF FM, przyznał - odpowiadając na pytanie prowadzącego - że nie ma polskiego odpowiednika Donalda Trumpa, J.D. Vance’a czy Elona Muska.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Być może życzyłbym sobie, żeby takie postaci się pojawiły, tak bardzo charyzmatyczne, silne politycznie, które zdominowałyby debatę publiczną w Polsce - powiedział były ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych, zaznaczając, że trudno porównywać życie polityczne za oceanem i nad Wisłą.
Myślę, że są to daleko idące porównania, szczególnie jeśli spojrzy się na kontekst. (...) Przyszłoroczne wybory prezydenckie w Polsce i te głosy pojawiające się w niektórych kręgach PiS-u, że oto prezydent Trump czy wiceprezydent Vance pokazali nam, jak należy wygrywać, prowadzić kampanię... Różnice między polityką, gospodarką, kwestiami kulturowymi w Stanach Zjednoczonych i w Polsce są fundamentalne, tak różne, że byłbym ostrożny w tego typu porównaniach - zauważył.
W środowisku polskiej prawicy jest kilku polityków, którzy używają radykalnego języka. Pytanie, czy ten język przełożyłby się na zwycięstwo szczególnie w drugiej turze z kandydatem obecnie rządzącej Koalicji Obywatelskiej - powiedział Marek Magierowski.
Na pytanie, dlaczego sam nie chce zostać "polskim Donaldem Trumpem", były ambasador Polski w USA przyznał, że jest w Polsce nawet kilkudziesięciu polityków, którzy się do tej roli nadają. Mają większe doświadczenie polityczne, dużo większą wprawę - dodał, nie chcąc jednak podać żadnych nazwisk. Ja nigdy w wyborach nie startowałem, nie wiem, jak się prowadzi kampanię wyborczą. Myślę, że były ambasador, nawet przy jakimś tam moim doświadczeniu politycznym, (...) to nie byłaby najlepsza kandydatura - podkreślił.
Jaki powinien być zatem kandydat na prezydenta? Pozwolę sobie tutaj wbić szpilkę - najważniejszą cechą kandydata czy to prawicy, czy środowisk liberalnych, nie powinno być to, czy zna języki, czy jest przystojny i wysoki. (...) To powinno być bardzo dobrze przygotowanie merytoryczne (...), ale przede wszystkim wizja tego, jak powinna się rozwijać Polska w najbliższych latach - powiedział, dodając, że powinno się myśleć nawet o 50-letniej perspektywie.
Dyplomata ubolewał, że w polskim dyskursie publicznym brakuje długoletniej wizji rozwoju kraju. Za mało jest dyskusji, jak Polska powinna wyglądać, jeśli chodzi o nasz rozwój gospodarczy, ale też jeśli chodzi o nasze relacje z partnerami europejskimi, ze Stanami Zjednoczonymi, jak powinna się Polska zachowywać, jak pozycjonować w wyścigu technologicznym, itd. - zaznaczył.
Odnosząc się do pytań o ewentualnych kandydatów na prezydenta, były ambasador Polski w Stanach Zjednoczonych przyznał, że jest paru obiecujących polityków, "ale takiego, na którego np. dziś zagłosowałbym z czystym sumieniem, chyba jeszcze nie". Na pytanie Krzysztofa Ziemca, czy dobrym kandydatem byłby obecny minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, Marek Magierowski przyznał, że jego "pozycja dosyć mocno spadła".
Po tych wydarzeniach z ostatnich dni, kiedy zaczęto mu wyciągać różne twitty, komentarze i wypowiedzi niezbyt przychylne (...) w stosunku do nowego prezydenta (USA), wydaje mi się, że pozycja Radosława Sikorskiego jako potencjalnego kandydata Koalicji Obywatelskiej dosyć mocno spadła - stwierdził.
Dyplomata powiedział natomiast, że Rafał Trzaskowski, choć ma niewątpliwie mniejsze doświadczenie dyplomatyczne i nie ma aż tak bogatej historii funkcjonowania w polityce, to na pewno jest poważnym kandydatem pod kątem cech, o których wspomniano wcześniej - znajomości języków, aparycji czy wzrostu. Marszałka Szymona Hołownię bardzo cenię, natomiast nie sądzę, żeby udało mu się przebić przez tę rywalizację dwóch bardzo mocno skłóconych ze sobą, spolaryzowanych obozów politycznych - dodał.
A co słychać po drugiej stronie polskiej sceny politycznej? W mediach ostatnio głośno, że kandydatem na prezydenta z ramienia Prawa i Sprawiedliwości mógłby zostać Przemysław Czarnek. Marek Magierowski przyznał, że to jedna z tych osób, które używają dość radykalnego języka w polskiej polityce.
Natomiast jest to człowiek inteligentny, elokwentny, świetnie czujący się w tłumie, warunkach kampanii wyborczej, więc na pewno jego kampania wyborcza byłaby niewątpliwie malownicza i bardzo głośna. (...) Bliżej mu jest do Trumpa niż wielu innym politykom PiS-u - zauważył.
Krzysztof Ziemiec powiedział, że po zwycięstwie Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA część polskiej prawicy poczuła wiatr w żagle. Informował o tym w piątek reporter RMF FM Kacper Wróblewski, powołując się na rozmowy z politykami Prawa i Sprawiedliwości. Marek Magierowski zauważył, że sporo też zależy od tego, jaką decyzję podejmie prezydent Andrzej Duda.
Czeka go jeszcze kilka miesięcy funkcjonowania jako głowy państwa, być może on będzie chciał nie tylko wskazać swojego kandydata, ale próbować wyznaczyć pewne kierunki, popchnąć szeroko rozumiany obóz konserwatywny w stronę takiej czy innej kandydatury, wizji państwa - stwierdził.
Dyplomata zauważył, że światowe tendencje mogą sprawić, iż zwiększą się nadzieje polskiej prawicy na zwycięstwo w nadchodzących wyborach prezydenckich. Można to dostrzec po zwycięstwie Donalda Trumpa, ale też po tym, jak rośnie w siłę prawica antyglobalistyczna, antyimigracyjna, taka, która ma wątpliwości co do polityk dotyczących zmian klimatu w najróżniejszych zakątkach świata - powiedział Marek Magierowski.
Gość Krzysztofa Ziemca przywołał przykład Argentyny, Holandii, Francji i Hiszpanii. Może być podobnie w Polsce, ale raczej byłoby to związane z tendencjami globalnymi niż z tym, że polska prawica pójdzie teraz za ciosem i pójdzie wedle wzorca, który przyjął Donald Trump, jeśli chodzi o prowadzenie kampanii wyborczej, wskazywanie najważniejszych tematów - zaznaczył.
Były ambasador Polski w Ameryce przyznał, że utwardzanie własnego elektoratu ma zalety, ale jak zauważył - Prawo i Sprawiedliwość nie jest w stanie na razie zwiększyć poparcia w dużych miastach. PiS powinien zwracać więcej uwagi na środowiska miejskie, bo bez dużych miast - obawiam się - jeszcze przez wiele lat na tym poziomie 30-35 proc. pozostanie. (...) Powinien bardziej się otworzyć - podkreślił.
W rozmowie padło również pytanie o wizytę Andrzeja Dudy w Stanach Zjednoczonych. "Gazeta Wyborcza" poinformowała w piątek, że jeszcze wieczorem prezydent ma polecieć za ocean, by spotkać się z Donaldem Trumpem. Prezydencki minister Mieszko Pawlak tego samego dnia przekazał jednak Polsatowi News, że "nie ma planów wylotu dzisiaj".
Marek Magierowski przyznał, że o wizycie głowy państwa w USA dowiedział się z mediów, ale ocenił, że chciałby, by szef państwa polskiego spotkał się z prezydentem Trumpem jeszcze przed jego inauguracją. Dobrze by to wpłynęło na nasze relacje - podkreślił.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych miało nie zostać poinformowane o planowym wylocie. Relacje między prezydentem a premierem Tuskiem czy ministrem spraw zagranicznych wskazują, że trudno było oczekiwać, żeby doszło do jakiegoś porozumienia w tej sprawie - mówił Marek Magierowski. Życzyłbym sobie, żeby ta relacja układała się lepiej, w ogóle układała, dlatego że na tym powinno nam zależeć z punktu widzenia polskiej racji stanu i realizacji naszych priorytetów - nie tylko z USA, ale i Unią Europejską - dodał jednak.
Dyplomata zauważył, że jesteśmy w trudnej sytuacji z racji tego, że prezydent i premier są z różnych obozów politycznych; według gościa Krzysztofa Ziemca, ta sytuacja w sierpniu, po wyborach i zaprzysiężeniu nowego prezydenta, może się nie zmienić. Ważne, żeby panowie i panie dogadywali się, szczególnie w kwestii polityki bezpieczeństwa - zaapelował.
Krzysztof Ziemiec pytał też byłego ambasadora Polski w Izraelu i Stanach Zjednoczonych, jak zyskać na relacjach z nowym prezydentem USA. Jesteśmy trochę w schizofrenicznej sytuacji - odparł Marek Magierowski.
Z jednej strony rozumiem oczekiwania Donalda Trumpa, iż Europa powinna zająć się wreszcie własnymi problemami i powinna skupić się na tym, jak rozwiązać dylematy, przed którymi stoi bez nieustającej pomocy i wsparcia oraz patronatu ze strony Stanów Zjednoczonych, politycznego i gospodarczego - ocenił.
Z drugiej jednak strony, jak przyznał dyplomata, państwa europejskie powinny zabiegać o to, by Amerykanie pozostali na Starym Kontynencie w każdej możliwej dziedzinie, szczególnie militarnej.
Nie wierzę w scenariusz, w którym Amerykanie całkowicie wychodzą z Europy. To nierealistyczne. Natomiast pod rządami Trumpa będą większą uwagę zwracać na to, co dzieje się w innych obszarach globu. Myślę, że w dużej mierze, jeśli chodzi o własną politykę zagraniczną, skupią się na rywalizacji politycznej, gospodarczej, technologicznej z Chinami - stwierdził.
Marek Magierowski zwrócił uwagę, że z polskiej perspektywy ważne jest również to, kto dołączy do prezydenckiej administracji.
Sekretarzem stanu może np. zostać Richard Grenell, czyli były ambasador Stanów Zjednoczonych w Niemczech, znany z bardzo ostrej i bardzo krytycznej postawy wobec Europy i Unii Europejskiej. (...) Narodowym doradcą ds. bezpieczeństwa może np. zostać Robert O'Brien - także postać niezwykle zacna, człowiek o szerokich horyzontach, który ma zbliżony do naszych, a trochę bardziej odległy od Trumpa pogląd na wojnę w Ukrainie i neoimperialne ambicje Rosji - powiedział dyplomata.
Zdaniem gościa RMF FM, były szef Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) i były sekretarz stanu Mike Pompeo mógłby zostać szefem Departamentu Obrony. To też byłaby bardzo dobra nominacja z naszego punktu widzenia - dodał.
Mnożą się spekulacje na temat tego, w jaki sposób Donald Trump zachowa się w sprawie Ukrainy i zapowiedzi szybkiego zakończenia wojny. Zdaniem gościa Krzysztofa Ziemca, tych scenariuszy i planów pokojowych jest kilka.
Pojawiły się nieoficjalne informacje na temat tego, co może położyć na stole Trump. Mowa o wariancie, w którym np. Ukraina miałaby się zgodzić na to, by nie wstępować do Paktu Północnoatlantyckiego przez najbliższe 20 lat, że tereny zajęte przez Rosję miałyby jej zostać oddane na zawsze. To bardzo trudny do przełknięcia dla Ukraińców deal. Dla nas to też niepokojący sygnał - ocenił Marek Magierowski.
Jak dodał, Polska powinna przekonywać Amerykanów, że takie rozwiązanie oznaczałoby porażkę Europy, USA i zwycięstwo Rosji.
Marek Magierowski zapytany o to, jak będą wyglądały stosunki Unii Europejskiej ze Stanami Zjednoczonymi, powiedział, że w trakcie rozmów z republikańskimi politykami nigdy nie usłyszał w kontekście tych relacji sformułowania "partner, sojusznik, przyjaciel". Zawsze raczej rywal, konkurent, szczególnie w kontekście gospodarczym - zauważył.
Zdaniem dyplomaty, Donald Trump ma "obsesję na punkcie ceł, które uważa za najskuteczniejsze narzędzie mające chronić amerykańską gospodarkę i amerykańskie miejsca pracy przed inwazją obcych sił". Głównie chińskich, ale także europejskich - dodał.
Szczególną troską prezydent elekt obdarza przemysł motoryzacyjny. Europa będzie miała poważny problem, kiedy Trump uzna, że należy przykręcić śrubę. Jeśli chodzi o rozwój technologiczny, Europa pozostaje w tyle. Jeśli popatrzymy na listę firm z sektora technologicznego, liczbę patentów, produktywność, to mamy się czym martwić i Europa ma dużo do przetrawienia i zastanowienia - skonkludował Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM.