"Trzeba rozmawiać. Warunki (Zielonego Ładu) zostały zaakceptowane przez poprzedni rząd. My nie możemy podważać tego, co przyjęto w Unii, ale to nabiera innego wymiaru, kiedy przeciwko tym wymogom protestują rolnicy niemieccy, francuscy i polscy. Wtedy siła argumentów ministerstwa jest inna" - mówił Czesław Siekierski, Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM, tłumacząc, że pewne renegocjacje Zielonego Ładu wchodzą w grę.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Od samego początku, kiedy objąłem funkcję ministra rolnictwa, prowadzimy rozmowy z rolnikami i poszczególnymi związkami zawodowymi. Prowadzimy także intensywne rozmowy w Komisji Europejskiej. Jasno przekazaliśmy (w KE) oczekiwania rolników, ale także propozycje resortu rolnictwa, aby ograniczyć nieracjonalne wymogi Zielonego Ładu - mówił minister rolnictwa i rozwoju wsi.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Czy cofnięcie zapisów związanych z Zielonym Ładem jest realne?
Tak, częściowo jest. Pierwsze decyzje już są, one nas nie zadowalają, bo chcemy, żeby całkowicie wyłączyć problem ugorowania 4 proc. gruntów ornych. Przy sytuacji niskich dochodów jeszcze ograniczanie produkcji jest rzeczą bardzo niekorzystną - mówił Czesław Siekierski, podkreślając, że także wymogi unijne dotyczące wysiewu nawozów są także nieracjonalne. To wpływa na zdenerwowanie rolników. Oni uważają i mają rację, że wiedzą, jak produkować i są zainteresowani jak najmniejszym zużyciem nawozów - zaznaczył.
Gość Krzysztofa Ziemca zaprzeczył, że w resorcie rolnictwa nie ma różnic w ocenie sytuacji rolników. Razem byliśmy na protestach, razem rozmawialiśmy z rolnikami - dodał.
Jestem także zwolennikiem Zielonego Ładu, jestem za działaniami na rzecz ochrony środowiska, przeciwdziałaniem zmianom klimatu. Tylko to wymaga racjonalnych działań, rozłożonych w czasie. Inaczej powinniśmy reagować w okresie kryzysu wojny, kiedy był Covid. Trzeba zaproponować inne działania. Jeśli nie mamy innych środków ochrony roślin, nie możemy mówić: przestańmy stosować pestycydy - mówił Czesław Siekierski, pytany, czy w rządzie jest rozdźwięk w podejściu do Zielonego Ładu.
Niedawno wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak mówił, że niektóre elementy unijnego planu redukcji do zera emisji gazów cieplarnianych to "czarny sen dla polskiego rolnictwa".
Siekierski mówił, że narzucenie krajom UE restrykcyjnych norm środowiskowych w produkcji żywności nie poprawi kondycji klimatu. Żywność importowana z Ameryki Południowej czy Ukrainy nie wypełnia wymogów standardów emisyjności. Będziemy mówić: my u siebie ograniczamy, ale paręset kilometrów dalej nie ma tych ograniczeń. A przecież klimat i środowisko jest jedno - przekonywał szef resortu rolnictwa i rozwoju wsi.
Krzysztof Ziemiec zapytał swojego gościa o polsko-ukraiński spór dotyczący importu żywności zza wschodniej granicy. Siekierski mówił, że przy tranzycie ukraińskich produktów rolnych dochodzi do nadużyć. Często jest tak, że produkty idą tranzytem przez Polskę do Litwy czy Łotwy. Przed granicą zdejmuje się plomby i te produkty zawracają na Litwie czy Łotwie i wracają do Polski, bo już wtedy nie ma kontroli - mówił.
Polska chce wypracować razem z Ukrainą mechanizm, który ograniczy ten problem. Chodzi o to, żeby były wydawane pozwolenia po stronie ukraińskiej na wysyłkę towarów i po stronie polskiej na przyjęcie towaru, żebyśmy wiedzieli, dokąd ten towar idzie i w jakiej wielkości, żeby to wszystko było ewidencjonowane. Jak widzimy, że są problemy z nadmiernym napływem, możemy reagować i ograniczyć czy zamknąć napływ danego towaru na rynek polski - powiedział Siekierski.
Minister rolnictwa był także pytany o swojego zastępcę Michała Kołodziejczaka, któremu poseł PiS-u Sebastian Łukaszewicz zarzucił zastraszanie rolniczki Julity Olszewskiej. To jest nieprawda. Pan minister Kołodziejczak oczekuje przeprosin, inaczej wystąpi na drogę sądową - mówił Siekierski.
Minister rolnictwa i rozwoju wsi dodał, że jest spokojny o zachowanie swojego zastępcy. Pan Kołodziejczak jest na tyle doświadczonym politykiem, że na takie zachowanie na pewno by sobie nie pozwolił. Na tym etapie wierzę w słowa ministra Kołodziejczaka - bronił wiceszefa resortu Siekierski.