"PiS chce już pierwszego dnia wybić nowej koalicji argument jakości demokracji, obrony standardów. Chce pokazać, że ta nowa koalicja wcale taka demokratyczna nie jest" – tak prof. Sławomir Sowiński komentował w Rozmowie w południe w RMF FM i Radiu RMF24 fakt, że Prawo i Sprawiedliwość chce, by wicemarszałkiem Sejmu została krytykowana przez opozycję Elżbieta Witek. "PiS chce od pierwszego dnia odbudowywać stary wizerunek partii prześladowanej przez elity, niesprawiedliwie traktowanej. Chce wysłać do wyborców sygnał: nie jesteście w tej nowej Polsce traktowani podmiotowo. To jest naturalna, taktyczna rozgrywka" - tłumaczył politolog.
Sowiński sugerował, że PiS może ostatecznie zgłosić do Prezydium Sejmu kogoś innego niż Elżbieta Witek. Zwrócił uwagę, że rzecznik partii Jarosława Kaczyńskiego deklarował, że "na chwilę obecną" nie jest planowanie wystawienie innego kandydata. Dziś na pewno będzie to przedmiotem pewnej rozgrywki emocjonalno-symbolicznej, którą podejmuje PiS - zastrzegł.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Gość Rozmowy w południe w RMF FM i Radiu RMF24 był też pytany o przyszłą współpracę nowego rządu z prezydentem. To jest, o ile dobrze liczę, 3 czy 4 kohabitacja po roku 1989. Różne mieliśmy tu doświadczenia - mówił prof. Sowiński. Jego zdaniem analogią może tu być sytuacja z lat 2007-2010, kiedy prezydentem był Lech Kaczyński, a rządziła koalicja PO-PSL.
Wydaje mi się, że prezydent Andrzej Duda będzie starał się naśladować Lecha Kaczyńskiego. To znaczy z jednej strony reprezentować filozofię polityczną PiS, filozofię suwerenności, godności, ale z drugiej strony być w miarę niezależnym i autonomicznym. Być może będzie chciał być bardziej autonomiczny od PiS-u niż śp. Lech Kaczyński - wyjaśniał gość RMF FM i internetowego Radia RMF24. Wydaje się, że prezydent Andrzej Duda będzie starał się w jakimś sensie grać o pewien rząd dusz na prawicy. Będzie podejmował różne decyzje, które raz będą bardziej konfrontacyjne wobec przyszłej koalicji, raz mniej. Ale to będzie w gruncie rzeczy próba konkurowania z PiS-em o to, żeby stworzyć trochę inną, trochę bardziej racjonalną, pragmatyczną, patrzącą w przód, a niekoniecznie w przeszłość, prawicową ofertę - dodał prof. Sowiński.
Gość RMF FM i internetowego Radia RMF24 był również pytany, dlaczego Lewica zrezygnowała w umowie koalicyjnej z zapisów liberalizujących aborcję. Fakt, że umowa koalicyjna takim szerokim kołem omija lewicową czy postępową agendę polityczną, jest przede wszystkim wynikiem porażki wyborczej Lewicy. Tutaj pojawia się dość istotne pytanie, dlaczego Lewica, choć właściwie teoretycznie wieje mocny wiatr z lewej strony, stała się na końcu jedną z największych ofiar tych wyborów, bo przypomnijmy, że straciła około 800 tys. wyborców i około 20 proc. głosów - mówił prof. Sowiński. Jego zdaniem Lewica poniosła wyborczą porażkę z kilku powodów.
Po pierwsze tę tematykę zagospodarowała Platforma Obywatelska. Po drugie myślę, że Lewica szła zbyt blisko Platformy Obywatelskiej - mówił gość RMF FM i RMF24. Lewica nie odczytała też takiego nastroju, który świetnie odczytała Trzecia Droga. Że spora część wyborców - także młodych - jest już zmęczonych politycznym duopolem, polityczną walką PiS i Platformy, która trwa od 18 lat. Trzecia Droga to bardzo mocno eksponowała i dostała za to premię" - dodał prof. Sowiński.
Jego zdaniem jednym z błędów był m.in. udział Lewicy na październikowym marszu Koalicji Obywatelskiej. Lewica nie potrafiła się w czasie kampanii od Platformy odróżnić - stwierdził prof. Sowiński. Jego zdaniem jako "społeczeństwo, niezależnie od zmian światopoglądowych, jesteśmy w tym sensie konserwatywni, że nie bardzo lubimy rewolucje".
A dlaczego aborcja wyleciała z umowy koalicyjnej? Przede wszystkim przez silną reprezentację posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego, która reprezentuje elektorat konserwatywny. Wydaje mi się, że tu postawiła tę sprawę jasno - że kwestie światopoglądowe mogą być dyskutowane, i pewnie będą dyskutowane, w parlamencie, ale nie mogą one być kwestią wspólnego zobowiązania na poziomie rządu - mówił gość RMF FM i Radia RMF24. Zdaniem prof. Sowińskiego "bez PSL-u nie da się tej koalicji uszyć, zbudować"
Jakiś konflikt z PSL-em byłby początkiem końca tej kampanii. Jest chyba taka świadomość, że w tych kwestiach światopoglądowych, ochrony życia rozstrzygające będą wybory prezydenckie w 2025 roku. W Polsce fundamentalne, epokowe zmiany dokonywały się w cyklu wyborów prezydenckich. W tej chwili oceniam tę koalicję na 2 lata, żeby Polskę po PiS-ie trochę uporządkować, uspokoić i przygotować się do tej walki o pełnię władzy dopiero wtedy, kiedy któraś ze stron zdobędzie kontrolę nad parlamentem i nad Pałacem Prezydenckim. Plan jest taki, żeby rozpocząć władzę, żeby zacząć przejmować państwo po PiS-ie i nie zapłacić za to ceny w wyborach samorządowych i europejskich. To jest taki plan minimum ze strony przyszłej koalicji - podsumował prof. Sowiński.