Nawet 30 proc. pracowników PKP Cargo w ciągu najbliższych tygodni ma trafić na tak zwane postojowe. Nie będą pracować, otrzymają tylko część pensji. "11 lat temu zarząd PKP S.A., którym kierowałem, sprzedał 67 proc., czyli dwie trzecie spółki na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie po średnio 70 zł za akcję. Pan prezes Jarosław Kaczyński uważał, że to za mało; mówił, że Tusk wyprzedaje PKP Cargo za darmo. W momencie, gdy PiS przestał rządzić PKP Cargo, pod koniec marca tego roku, akcje były po 12 zł" - mówi o przyczynach kryzysu w PKP Cargo dr Jakub Karnowski, były prezes PKP. Według gościa Piotra Salaka kłopoty PKP Cargo są pokłosiem tego, że "rządzili nim politycy".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Do tej pory na "nieświadczenie pracy" spółka skierowała ponad 10 proc. załogi. Związkowcy zapowiadają, że jeśli działania zarządu PKP Cargo się nie zmienią, będą protestować.
Jak tę sytuację można naprawić? Dlaczego spółka ma problemy z dotrzymywaniem terminów zapłat? Czy spółce grożą zwolnienia grupowe? O tym m.in. Piotr Salak rozmawiał z naszym gościem.
Za kryzys odpowiadają kolejni wybierani przez PiS nominaci, prezesi PKP S.A. W szczególności Krzysztof Mamiński, potem kolejni prezesi PKP Cargo, na przykład Maciej Libiszewski, który był kiedyś członkiem słynnej spółki Srebrna, pan Dariusz Seliga, który był posłem PiS oraz osoby, które pobierały wynagrodzenie z rad nadzorczych przez osiem lat rządów PiS - powiedział Jakub Karnowski.
W PKP Cargo przecinały się interesy różnych grup politycznych z PiS. W radzie nadzorczej był stryj pana prezydenta Dudy; bezpieczeństwem zarządzał brat dawnego posła PiS, który potem porzucił mandat posła, ponieważ chciał dostawać w wieku 40 lat emeryturę prokuratora. W międzyczasie był szefem służb specjalnych, teraz udaje prezesa Trybunału Konstytucyjnego. PKP Cargo było też wykorzystywane do przemytu, czym zajmował się pan Grzegorz P., który został skazany, a potem uniewinniony przez prezydenta Dudę. Nie może dziać się w spółce dobrze, jak mamy do czynienia z taką pętlą interesów politycznych - mówił dalej Karnowski.
Piotr Salak pytał swojego gościa o to, dlaczego za błędy rządzących spółką muszą zapłacić pracownicy. Wiadomo już, że 30 proc. załogi będzie dostawało 60 proc. wynagrodzenia.
To bardzo dobre pytanie. Z PKP Cargo w latach 2015-2023 wyparowały 4 miliardy złotych. To więcej niż łącznie ukradziono z Orlenu w związku z ropą, którą kupowano w Wenezueli, a która do Polski nie dopłynęła - plus to, co straciliśmy przez to, że budowano, a potem burzono Ostrołękę. PKP Cargo rządzili politycy - stwierdził gość Rozmowy w południe w Radiu RMF24.
Związkowcy rządzą w tej spółce - powiedział Jakub Karnowski, komentując przywołane przez Piotra Salaka słowa pracowników, że próby naprawy PKP Cargo są robione bez serca i bez pomysłu na strukturalne przekształcenie spółki. "Jest tylko pomysł, aby zwolnić" - mówią.
Tuż przed wyborami w 2023 roku w PKP Cargo dokonano kolejnego manewru, który nazywa się fachowo leasingiem zwrotnym. Sprzedano wagony PKP Cargo po to, by podwyższyć wynagrodzenia pracownikom i przede wszystkim oligarchom związkowym. Krótko mówiąc: w PKP Cargo jest za dużo ludzi w stosunku do tego, co są w stanie wozić. Stracili klientów, bo nikt się nimi nie przejmował. Ten rynek jest konkurencyjny, jest mnóstwo prywatnych przewoźników, do których ci klienci pouciekali - skomentował Jakub Karnowski.
Według gościa Piotra Salaka jest jeszcze jeden powód utraty klientów.
W 2022 roku, kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, premier Morawiecki kazał PKP Cargo - a politycy zatrudnieni w PKP Cargo to wykonali - dowozić węgiel z północy na południe Polski. PKP Cargo, aby wykonać to zadanie, nie mogło zająć się transportem przez Polskę ukraińskiego zboża, co rozwiązałoby problemy, które pojawiły się później, ale też musiało porzucić swoich dotychczasowych klientów. Ci klienci już uciekli - powiedział Karnowski w Rozmowie w południe w Radiu RMF24.
Trzeba sprowadzić ludzi, którzy przyciągną kontrakty - to według Jakuba Karnowskiego może uratować spółkę.