"Widać to po statystykach z poprzedniego roku, że mieliśmy do czynienia z mniejszą liczbą tego typu wykroczeń. Idea zatrzymania prawa jazdy przez Trybunał Konstytucyjny nie została zakwestionowana, została zakwestionowana sama procedura" – mówił w Rozmowie w południe w RMF FM Rafał Weber, wiceszef resortu infrastruktury. Jak dodał, odbyło się już pierwsze spotkanie ze stroną samorządową w tym zakresie, a w planach są kolejne. "Zresztą też rozmawialiśmy z wiceministrem sprawiedliwości i ministrem spraw wewnętrznych i administracji, wczytując się w sam wyrok. Myślę, że ta reakcja jest potrzebna po to, aby była prawna jednolitość postępowania przez starostów w tym zakresie" - zaznaczył.

"Musimy podejść do tego tematu spokojnie, bo to jest zagadnienie bardzo trudne, bardzo skomplikowane. Z jednej strony nie chcemy stworzyć przepisów, które otworzą jakieś okienko, żeby jednak tej procedury nie realizować, ale z drugiej strony musimy wypełnić wskazania TK i w odpowiedni sposób podejść do tego tematu" - podkreślał. 

Mariusz Piekarski pytał swojego gościa także o to, kiedy kierowcy będą mogli skorzystać z kursów reedukacyjnych. 

"Wtedy, kiedy minister właściwy ds. informatyzacji wyda komunikat, w którym stwierdzi gotowość systemu CEPiK, do tego, aby takie kursy reedukacyjne realizować. Nie sądzę, żeby to było w tym roku. W tym roku pozostaniemy przy obecnej procedurze, czyli ktoś, kto przekroczy 24 punkty karne, będzie musiał obowiązkowo stawić się na teoretycznym i praktycznym egzaminie na prawo jazdy i po zaliczeniu tego egzaminu za pierwszym razem będzie miał te uprawnienia utrzymane" - podkreślał wiceminister. 

Po co takie kursy? "Ktoś, kto stworzył i wymyślił te przepisy, myślę, że bardzo mocno przeanalizował ten temat i uznał, że jednak większą konsekwencją będzie odbycie 28-godzinnego kursu, na którym będzie solidna i merytoryczna rozmowa z psychologiem ds. transportu, z policjantem ukazującym dlaczego niebezpieczna jazda jest groźna zarówno dla kierującego, pasażerów, jak i innych uczestników ruchu drogowego" - mówił. 

"Ten kurs w tej chwili ma kosztować 500 zł, sam egzamin w tej chwili kosztuje 140 zł. Egzamin jest zdawany przez 45 minut, a nie przez 3 dni. Jestem dobrze nasączony wiedzą ekspertów w dziedzinie transportu i myślę, że te przesłanki zaważyły. Moim zdaniem są argumenty przeświadczające za tym, że 28-godzinny kurs realizowany w ciąg 3 dni ma mocniejsze sankcje i większą wymowę niż szybko zaliczony egzamin na prawo jazdy" - podkreślał.

Jak dodał, do dyskusji jest jeszcze kwestia ceny. "W tej chwili to 500 zł. Rozumiem tych, którzy mówią, że to faktycznie niewiele. Szybką legislacją można tę wartość podwyższyć, bo faktycznie ktoś, kto łapie 24 punkty karne, swoją jazdą sprawia pewne niebezpieczeństwo, pełna zgoda. Pytanie, czy ta kwota nie powinna być wyższa, ale póki nie będzie widoku konkretnego terminu, że ten kurs reedukacyjny wejdzie w życie, póty tym tematem raczej zajmować się w ministerstwie infrastruktury, zajmować nie będziemy" - dodawał.

"Na poprawę bezpieczeństwa na drogach wpływa wielki proces inwestycyjny, poprawiająca się infrastruktura drogowa i prawo"

Rafał Weber był również pytany, co wpłynęło na wzrost bezpieczeństwa na polskich drogach w ubiegłym roku. Jego zdaniem, złożyły się na to trzy zasadnicze elementy. "Wielki proces inwestycyjny, który jest realizowany od lat i stale poprawiająca się infrastruktura drogowa na każdym poziomie" - mówił wiceszef resortu  infrastruktury. 

"Jako rząd budujemy drogi szybkiego ruchu, obwodnice w ciągach dróg krajowych. Tych inwestycji jest mnóstwo. W tej chwili w realizacji jest 1200 km. Rok rocznie średnio oddajemy około 330 km dróg szybkiego ruchu" - wyliczał wiceminister. Kolejnym elementem, który ma znaczenie - jak mówi gość Mariusza Piekarskiego - była zmiana prawa. "Nie ma co ukrywać, że kierowcy boją się wyższych mandatów, mocniejszych sankcji za radykalne przekroczenie dozwolonej prędkości" - dodał polityk.

 

Weber był też pytany, czy czeka nas rewolucja na drogach. Czy wszystkie drogi ekspresowe i tzw. S-ki staną się niedługo autostradami albo odwrotnie, autostrady zostaną zdegradowane do poziomu dróg ekspresowych? "Ta sprawa była dyskutowana faktycznie w gronie inżynierów, którzy przeanalizowali tę sferę" - mówił wiceminister. "W łonie politycznym takiej dyspozycji żeśmy nie wydali, ani my jako Ministerstwo Infrastruktury ani rząd takiej decyzji nie podejmie" - dodał.

Jego zdaniem obecny podział na drogi szybkiego ruchu kategorii A, czyli autostrady i kategorii S, drogi ekspresowe "jest podziałem zasadnym i właściwym". "Ujednolicenie mogłoby wprowadzić zamieszanie i obawy, że wprowadzimy opłaty na drogach ekspresowych za korzystanie z nich dla pojazdów lekkich. A takich opłat nie ma i nie będzie" - zapewniał polityk. 

Minister Buda złamał przepisy. "Wystrzegajmy się takich zachowań"

Wiceszef resortu infrastruktury był też pytany o wczorajszą jazdę ministra rozwoju i technologii Waldemara Budy. Jak donosiły media, minister jechał pod prąd, przejechał podwójną ciągłą a do ministerstwa wjechał pod prąd. 

"Nie widziałem tego nagrania, ale wiem, że do takiego wykroczenia doszło. Zachowanie bardzo nieodpowiedzialne. Wystrzegajmy się takich zachowań" - apelował wiceminister infrastruktury. "Nieodpowiedzialne, ale w mojej ocenie mniej groźne niż wcześniejsze wykroczenia Donalda Tuska czy Grzegorza Schetyny. Oni przekraczali prędkość o więcej niż 50 km w obszarze zabudowanym. Minister Buda przeprosił, Donald Tusk nie" - mówił Weber. 

Czyli można skręcić na zakazie? - pytał prowadzący rozmowę Mariusz Piekarski. "Nie można, nie bronię tego zachowania. Natomiast jeśli gradujemy co jest bardziej nieodpowiedzialne, a co mniej nieodpowiedzialne, to bardziej nieodpowiedzialne było zachowanie Donalda Tuska" - tłumaczył Weber. 

Tusk stracił prawo jazdy. A Buda straci? - pytał Mariusz Piekraski. "To jest uzależnione od postępowania wyjaśniającego, jeżeli będzie takie prowadzone przez policję" - stwierdził Weber.


Opracowanie: