"Mamy wyniki. Chodzi o pierwsze próbki badań wody w Odrze. Nie stwierdzono w niej obecności rtęci" – powiedział w Rozmowie w południe w RMF FM Maciej Karczyński, rzecznik Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Jak zaznaczył, nie wie, skąd pojawiły się takie informacje. Jak dodał: proszę o to pytać niemieckich dziennikarzy. Z kolei Beata Olejarz prezes Polskiego Związku Wędkarstwa podkreśla, że marszałek woj. lubuskiego dostała wynik badań wody w Odrze. Pokazują, że jest w niej rtęć.
Od dwóch tygodni mieszkańcy terenów nadodrzańskich informują o licznych śniętych rybach. Znaleziono także martwe ptaki oraz bobry. Sprawę badają polskie inspektoraty ochrony środowiska, a także prokuratura.
Niemiecka telewizja rbb podała - powołując się na badania państwowego laboratorium - że w wodzie z Odry wykryto wysoki poziom rtęci. Wyniki wskazały na tak duże stężenie, że badanie trzeba było powtórzyć.
O sprawę w Rozmowie w Południe w RMF FM rzecznika GIOŚ pytał dziennikarz Paweł Balinowski. Maciej Karczyński zapewniał, że w próbkach badań wody w Odrze nie stwierdzono obecności rtęci. Chodzi o odcinki z Dolnego Śląska, woj. lubuskiego oraz zachodniopomorskiego. Jego zdaniem informacje o rtęci w Odrze to sianie paniki oraz zamieszania.
Uratować może nas spokój - twierdzi gość Rozmowy w południe w RMF FM. Nikt nie mówi, że nie ma powodu śnięcia ryb, ale nie jest to rtęć - mówi. Rzecznik Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska zaznacza jednocześnie, że badania toksykologiczne trwają.
Z kolei Beata Olejarz prezes Polskiego Związku Wędkarstwa podkreśla: marszałek woj. lubuskiego dostała wynik badań wody w Odrze. Pokazują, że jest w niej rtęć.
Jak zaznacza, nie ma nad Odrą tablic o zakazie kąpieli. Dopiero burmistrz Krosna Odrzańskiego wystawił takie tablice - mówi. Nadal trwa sprzątanie Odry. W związku z komunikatem, żeby do końca września nie wędkować, wędkarze przestali zbierać ryby - mówi.
Były sytuacje, gdzie były przeżerane rękawice, ludzie mają rany na rękach. Ta woda jest skażona - dodała prezes PZW. Ludzie są poparzeni. Jestem przerażona - zaznacza.
Ja widziałam dziś na sztabie kryzysowym zdjęcia. To jest porażające. To ogromna klęska. Odra jest drugą co do wielkości rzeką w Polsce. Ona jest zniszczona, ona jest martwa. Rzeka wygląda tragicznie. Przez 17 dni nasze państwo nie potrafi sprawdzić co jest w wodzie. Ryby nie żyją... przecież nie popełniły samobójstwa - mówiła. Jak dodała, ma nadzieję, że sprawcy zostaną znalezieni i ukarani.
Maciej Karczyński, rzecznik GIOŚ zapewniał, że firma z Oławy, którą podejrzewa się o zrzut do Odry trujących substancji, była kontrolowana w przeszłości. Były takie badania robione. Natomiast na pewno będą w tej chwili powtarzane. Myśmy tam przeprowadzali kontrolę i mam informację, że nie było tam problemu - powiedział Karczyński. Dodał też, że "w tej chwili najważniejsze jest to, żeby doprowadzić do stwierdzenia, kto to zatruł, ale również oczyszczenia rzeki ze śniętych ryb."
Beata Olejarz prezes Polskiego Związku Wędkarstwa odniosła się także, do słów wygłoszonych wczoraj podczas konferencji prasowej przez Grzegorza Witkowskiego, wiceministra infrastruktury. Jak stwierdził, woda nie niesie zagrożenia dla ludzi, a on nie obawia się w niej kapieli.
Jeżeli minister Witkowski się wykąpie w Odrze i nic mu się nie stanie, to go przeproszę - podkreśliła w rozmowie Olejarz.
Prezes Polskiego Związku Wędkarskiego mówiła też, że wędkarze mają żal do Wód Polskich za brak jakiejkolwiek pomocy w wyławianiu śniętych ryb. Instytucja, która powinna to monitorować, w ogóle nas nie wsparła. Prezes (Wód Polskich - red.) Daca powiedział, że dali nam łodzie, pracowników. Nie dano. Była jedna łódź, którą potem wycofano - mówiła Olejarz.