"Nasza rodzina od sierpnia 1980 roku przestała być 'miejscem prywatnym'" - powiedział w Rozmowie w południe w RMF FM i Radiu RMF24 Jarosław Wałęsa. Najmłodszy syn Lecha i Danuty w rozmowie z Piotrem Salakiem wspominał emocje, jakie równo 40 lat temu towarzyszyły jemu i jego rodzinie, kiedy Lech Wałęsa odebrał Pokojową Nagrodę Nobla.
Dokładnie 40 lat temu - 5 października 1983 roku - Norweski Komitet Noblowski ogłosił decyzję o przyznaniu Pokojowej Nagrody Nobla przewodniczącemu Solidarności Lechowi Wałęsie. O emocjach, które towarzyszyły tamtemu wydarzeniu, opowiedział w Rozmowie w południe w RMF FM i Radiu RMF24 Jarosław Wałęsa, najmłodszy syn Lecha i Danuty.
Wiadomo, że siedmiolatek nie może tak zrozumieć wartości tego wszystkiego, ale pamiętam, że to był niesamowity dzień - już od samego rana wszyscy byli nakręceni, było widać, że coś się dzieje. Przy ogłoszeniu ojciec w pewnym momencie powiedział, że nie możemy zostać w domu, musimy gdzieś wyjechać - wspominał.
Wyjechaliśmy trochę za miasto. Wraz z ogłoszeniem ta cała rzesza ludzi podbiegła do mojego ojca i zaczęli go podnosić, podrzucać, gratulować mu. Ja się oczywiście przestraszyłem, pomyślałem sobie: "co oni robią z moim tatą, co tu się dzieje?". Ale koniec końców widziałem te uśmiechy i zdałem sobie sprawę, że dzieje się coś niezwykłego. To było niesamowite wydarzenie, pamiętam te emocje - opowiadał, dodając, że "dziś znowu czuje te emocje siedmiolatka, że dzieje się coś niezwykłego".
Jarosław Wałęsa zauważył, że Pokojowa Nagroda Nobla, którą 40 lat temu otrzymał jego ojciec, dodała sił do dalszej walki ówczesnej opozycji.
Musi pan zrozumieć, że po powrocie ojca z internowania, kiedy kończył się stan wojenny, był wielki marazm. Ludzie nie mieli już tej energii z sierpnia 1980 roku, część musiała emigrować z Polski, część zrezygnowała z działalności. (...) Ta nagroda dała dodatkowy wiatr w żagle całej opozycji i wszystkim ludziom w Polsce - powiedział.
W zasadzie od 1980 roku nasza rodzina stała się takim forum publicznym. Sam gabinet nielegalnej Solidarności znajdował się w naszym mieszkaniu i tam odbywały się te tajne narady. Nasza rodzina od sierpnia 1980 roku przestała być miejscem prywatnym. Po prostu to akceptowałem, bo nie wiedziałem, że rodzina może wyglądać inaczej - dodał.
Gość Rozmowy w południe w RMF FM i Radiu RMF24 mówił, że często słyszy pytania: jak to jest być synem tak wielkiego człowieka. Ja zawsze odpowiadam w ten sam sposób: nie mam innego ojca, nie mam innych wzorców. Mój ojciec zawsze był trybunem ludowym, zawsze był bardzo znany, rozpoznawalny i rozchwytywany. Ja nigdy nie zdawałem sobie sprawy, że bycie synem może wyglądać inaczej. Akceptuje, że tak to musiało wyglądać - mówił Wałęsa.
Poseł Koalicji Obywatelskiej mówił również, że jeśli chodzi o wspomnienia z tamtego czasu, zawsze sugeruje, żeby rozmawiać z jego bratem Bogdanem, który wraz z jego mamą Danutą pojechał do Oslo.
On był starszy, on więcej widział, on więcej czuł i więcej mógłby na ten temat powiedzieć. Osobiście jestem zawsze szczęśliwy, że mogę jeszcze raz powiedzieć, iż mam niesamowitego ojca. Moim ojcem jest bohater narodowy, między innymi dzięki niemu żyjemy w wolnej Polsce, że to jego starania, wysiłek i poświęcenie doprowadziły nas do wolnego kraju. Pod tym względem nigdy się nie znudzę, bo jestem wdzięczny, że byłem świadkiem tej historii - stwierdził Wałęsa.
Piotr Salak zapytał swojego gościa, czy w tamtym czasie nie brakowało mu ojca, z którym można by było zagrać w piłkę czy wyjść z domu, nie będąc rozpoznawalnym. W tamtym czasie nie, dopiero teraz, po 40 latach, dzięki tym rozmowom, zaczynam analizować to trochę głębiej - mówił Wałęsa. Rzeczywiście, mogło to trochę inaczej wyglądać, ale ja też może nie jestem najlepszym rozmówcą nawet w mojej własnej rodzinie, ponieważ bardzo szybko się usamodzielniłem - dodał.
Prowadzący rozmowę zwrócił uwagę, że Jarosław Wałęsa jest już w polityce tyle samo lat, co jego ojciec. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że ja właśnie skończyłem 47 lat, a mój ojciec dostał Nobla w wieku 40 lat. Nie będę się w ogóle z tym porównywał. Mamy jednego Nobla w rodzinie i on wystarczy - mówił.