"Narodowy Bank Polski powinien wykazać się innymi działaniami, które mogłyby spowolnić ten szalejący wzrost inflacji, bo prawda jest taka, że nieskuteczność prezesa Glapińskiego jest tak wielka jak poziom inflacji. My – jako Platforma Obywatelska – zaproponowaliśmy pakiet rozwiązań i jednym z tych rozwiązań jest, aby właśnie Narodowy Bank Polski wydał obligacje tzw. antyinflacyjne, żeby każdy, kto ma oszczędności do 50 tys. złotych, mógł te obligacje kupić" – mówił w Rozmowie w południe w RMF FM Arkadiusz Marchewka.
Dopytywany, czy stopy procentowe powinny zostać podniesione, odpowiedział: Myślę, że samo podniesienie stóp procentowych o np. 25 punktów bazowych wcale nie przyczyni się do tego, że inflacja czy dynamika inflacji spadnie. Powiem wprost: NBP ma inne instrumenty, które mogłyby spowolnić inflację, które mogłyby uchronić oszczędności Polaków i przede wszystkim nie drenować portfeli - podkreślał poseł Platformy Obywatelskiej.
Marchewka podkreślił też, że konieczne jest, żeby rząd sięgnął po pieniądze z KPO. Przecież na stole leży 110 miliardów złotych dotacji, które są bezzwrotne i mogłyby służyć wsparciu przedsiębiorstw, energetyki, służby zdrowia, energii, a rząd tego nie robi. Prawda jest taka, że jeżeli te miliardy euro trafiłyby do Polski, to oczywiście wtedy mielibyśmy do czynienia z możliwością umocnieniem złotego, co też sprawiłoby, że koszty dóbr, które importujemy, też mogłyby być niższe. Rząd ma naprawdę szereg działań do dyspozycji, ale nic w tym zakresie nie robi - tłumaczył.
Polityk zwrócił też uwagę, że Polacy ponoszą coraz większe koszty w związku z zadłużeniem kraju. Uważam, że obowiązkiem rządu jest sięgnięcie po środki zewnętrzne. Dlaczego to mówię i dlaczego ma to wpływ na wydatki państwa? W związku z tym, że mamy tak wielką inflację i państwo ponosi wielkie koszty związane z tą inflacją, to znaczy, że państwo musi się coraz bardziej zapożyczać. Jeżeli rząd PiS coraz bardziej nas zapożycza i koszty obsługi długu rosną tak drastycznie - do przynajmniej 60 mld złotych w przyszłym roku - to ja się dziwię, dlaczego rząd nie sięgnął po pieniądze, które leżą na stole i mogą na gospodarkę pracować - dodał.
Zdaniem Marchewki Polska jest "zadłużona na maksa", a za rządów PiS mamy najszybszy przyrost długu w historii. Jeżeli popatrzymy na ten wzrost długu, który został przez PiS ukryty poza budżetem w różnych instytucjach, obligacjach, które są wydawane przez państwowe instytucje, to w przyszłym roku ten dług wyniesie 1,74 bln złotych. Oznacza to, że każdy Polak - bez względu na to, czy jest w kołysce, czy się uczy, pracuje, czy jest emerytem - będzie zadłużony na 40 tysięcy złotych - mówił.
Proszony o komentarz do słów premiera, który twierdzi, że rząd miał pieniądze na programy pomocowe w trakcie pandemii, a także teraz w czasie kryzysu energetycznego, bo walczył z mafiami vatowskimi, odparł: Premier mówi nieprawdę. Jedyna mafia vatowska, o której słyszeliśmy, ulokowała się w Ministerstwie Finansów, bo nie słyszałem, aby premier Morawiecki czy prokurator generalny doprowadzili do jakiegoś spektakularnego odzyskania pieniędzy. Jedyne co wiemy, to jest to, że rząd finansuje wielki wzrost wydatków zwiększając zadłużenie. Wyciąga wydatki poza budżet, ukrywa to przed parlamentem, czyli obywatelami. Nie ma nad tym żadnej kontroli.