"Rosja powinna zostać wykluczona z Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ja sobie nie wyobrażam, żeby dalej system bezpieczeństwa na świecie funkcjonował w ten sposób, że członek stały RB ONZ każdego dnia dokonuje już niemalże dywanowych nalotów na ludność cywilną w sąsiednim państwie" – mówił w Rozmowie w południe Paweł Kowal, poseł Koalicji Obywatelskiej.
Mariusz Piekarski pytał swojego gościa o ostatnie, zmasowane ataki rakietowe na Ukrainę.
"To jest plan, żeby Putin zachował stanowisko i tyłek. On się boi swojego otoczenia, on wie, że od momentu, kiedy musiał się wycofać spod Kijowa, tę wojnę już przegrał. On ją przegra wcześniej czy później. On ją przegra nawet wtedy, jeżeli będzie próbował Ukraińców zastraszyć bronią nuklearną, co mu się nie udało. Ten scenariusz jest już jasny. My powinniśmy politycznie o tym rozmawiać. A politycznie, to jest odpowiadać sobie na pytanie - co teraz zrobić" - mówił.
Jak dodawał, Ukraina powinna dostawać wsparcie dyplomatyczne, polityczne i wojskowe. "To jest najważniejsze. Powinna dostać takie wsparcie wojskowe, żeby wygrać w ciągu najbliższych miesięcy" - podkreślał.
Inny wariant - jak mówił - jest taki, że Ukraina i tak tę wojnę wygra, tylko będzie ona przeciągana w nieskończoność. "Bo w pewnym sensie Zachód ma wpływ na to, jak ta wojna dalej się potoczy. Każde ustępstwo wobec Putina, każde mrugnięcie okiem, każda polityka w stylu Orbana jest tylko zachęcaniem Putina do kolejnych kroków. Putin i jego otoczenie powinni dostawać każdego dnia jasny, klarowny sygnał - każdy następny krok będzie powodował większe wsparcie dla Ukrainy. Cofnięcie się, puszczenie choćby kropelki krwi w tej sprawie, będzie powodowało, że ranny rekin będzie jeszcze bardziej atakował" - dodawał Paweł Kowal.
Jak podkreślał, otoczenie Putina już wie, że jego polityka nie zdała egzaminu, poniosła klęskę na całej linii i grozi dziś rozpadem Federacji Rosyjskiej w wyniku tej wojny. "I to jest stawka. Oni dzisiaj próbują Putina usunąć, on się broni, broni swojej pozycji tego typu ruchami, jak odwetowe ataki na Ukrainę" - zaznaczał.
Gość Mariusza Piekarskiego zaznaczał, że Putin dziś próbuje złamać opór Ukraińców strachem. "To się nie uda. My powinniśmy się bardziej bać, żeby strach przed kryzysem energetycznym nie złamał społeczeństw na Zachodzie. Obawiam się, że kryzys energetyczny, który próbuje Putin wywołać, nie doprowadzi do erozji wsparcia dla Ukrainy po stronie rządów Zachodnich. Prawdziwy front, na który Putin liczy to kryzys energetyczny na Zachodzie i strach przed użyciem - nawet punktowym - taktycznej broni nuklearnej. To jest istota sprawy" - zaznaczał.
Jego zdaniem Putin masowymi atakami chce zmusić przedstawicieli Zachodu do tego, żeby usiedli z nim przy stole. "Putin próbuje rozmów różnymi kanałami. Wiem to ze swoich źródeł, że nastąpi jeszcze trochę eskalacji. Putin chce nie tyle zmusić Ukrainę do rozmów, co szuka argumentów wobec partnerów zachodnich, żeby podjęli rozmowy z nim, bo zdaje sobie sprawę, że to nie jest taka prosta sprawa, że Zełeński nie będzie z nim siadał do rozmów. Putin chce wymusić rozmowy. To jest jasne. Będzie radykalizował. Zachód powinien być na to przygotowany i konsekwentnie reagować, nie okazując słabości" - mówił poseł KO.