"Nie jestem w grupie, która podpisywała śmieszne porozumienia i nigdy nie chciałem w takiej grupie być. Panowie sobie nawarzyli piwa, niech je teraz piją" - mówił o rolnikach protestujących w ministerstwie Sławomir Izdebski, gość Rozmowy w południe w Radiu RMF24. W ten sposób odniósł się do kwestii - jego zdaniem - fatalnego pomysłu podpisania przez niektóre ugrupowania rolnicze porozumienia w Jasionce.

W Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi trwa protest ugrupowań rolniczych. Nie wszystkich jednak. Sławomir Izdebski, przewodniczący OPZZ Rolników i Organizacji Rolniczych, odcina się od dzisiejszej manifestacji. Twierdzi, że w Jasionce między obecnymi tam rolnikami i ministerstwem podpisano bezwartościowe porozumienia, które nie uwzględniają dużej części problemów polskich producentów. Ci, którzy sygnowali porozumienie z ministrem Czesławem Siekierskim w Jasionce, dziś protestują w siedzibie resortu - uważa Izdebski.

Nie jestem w grupie, która podpisywała "śmieszne porozumienia" i nigdy nie chciałem w takiej grupie być. Wystarczy spojrzeć na komentarze innych rolników. Panowie sobie nawarzyli piwa, niech je teraz piją. Jeżeli spotykają się bez uzgodnienia z ruchami oddolnymi, czyli z rolnikami i podpisują jakiś chłam, nie wiadomo na jakiej podstawie, gdzie zapisują dopłaty dla rolników, nie mając ani jednej złotówki zagwarantowanej w budżecie. Miałem rację, że nie brałem w tym udziału. Panowie wczoraj przekonali się, że sami siebie zrobili w balona, ale przy okazji też rolników - powiedział Izdebski. Oni pojechali tam upominać się tylko o pieniądze. Nie ma żadnych innych postulatów, np. o rozwoju hodowli zwierząt. Czy oni zapomnieli, że rolnictwo to jest zbiór naczyń połączonych? To nie jest tylko produkcja zboża. Pamiętajmy, że największym konsumentem zboża są zwierzęta. Dziś mówi się tylko o zbożu i tylko o dopłatach - dodał.

OPZZ także będzie protestować

Na 4 kwietnia (czwartek) zaplanowano protesty rolnicze. Przybiorą jednak specyficzną formę.

My jesteśmy jednym z organizatorów tych protestów - mówi Izdebski. - Chcemy, żeby rolnicy wybrali się do posłów, do biur poselskich, do biur senatorskich po to, żeby przekazać im, na czym polega problem. Pamiętajmy, nie każdy poseł musi się znać na rolnictwie. To jest zrozumiałe, natomiast wypowiedzi, które się słyszy w mediach, są często wypaczeniem rzeczywistości. Chcieliśmy wykonać ruch, jakiego w Polsce jeszcze nie było: grzeczna, spokojna wizyta u posłów i senatorów - deklaruje przewodniczący i dodaje, że chodzi o to, by politycy wiedzieli, jakich interesów rolniczych mają bronić i by nie mieli wymówki, że "o czymś nie wiedzieli".

Prawdopodobnie wszystkich (posłów i senatorów) nie odwiedzimy, ale znaczną większość - zapowiada gość Piotra Salaka.

Izdebski tłumaczy, że chodzi o spontaniczną i spokojną formę protestu, ale zaznacza, że rolnicy "mają wolną rękę", więc może się zdarzyć, że "podjadą traktorem". Przewodniczący OPZZ odcina się od twierdzenia, że taki protest w przededniu wyborów samorządowych może być potraktowany jako agitacja: Absolutnie nie, nie bierzemy udziału w żadnej kampanii wyborczej, dlatego też podjęliśmy decyzję, że wizyty będę składane u wszystkich (przedstawicieli różnych partii) - zapewnił Izdebski.

Po jeszcze więcej informacji odsyłamy Was do naszego internetowego Radia RMF24

Słuchajcie online już teraz!

Radio RMF24 na bieżąco informuje o wszystkich najważniejszych wydarzeniach w Polsce, Europie i na świecie.
Opracowanie: