"Kandyduję z bardzo prostego powodu: przerwałem swoją pracę w europarlamencie. (...) 15 października w Polsce to był historyczny dla Polski dzień - i uznałem, że absolutnie nie mogę patrzeć z pewnej odległości brukselskiej na te wybory. I podjąłem decyzję, że stanę do walki po to, żeby pomóc odsunąć PiS od władzy. Co się udało" - mówi w Rozmowie w Południe w Radiu RMF24 Bartosz Arłukowicz pytany o to, dlaczego będzie kandydował do Parlamentu Europejskiego pół roku po tym, jak w wyborach parlamentarnych w Polsce otrzymał mandat posła. Dodaje, że Koalicja Obywatelska wystawia na eurowybory "możliwie najsilniejszą drużynę po to, żeby wygrać i przywrócić Polskę do roli lidera w Europie".
Nigdy nie ukrywałem tego, że nie dokończyłem swoich prac w Brukseli, zaś do Polski przyjechałem po to, żeby pomóc nam wszystkim: swojej rodzinie, przyjaciołom, znajomym, Polkom i Polakom odsunąć PiS od władzy. Czułem w sobie taką potrzebę, żeby do tej walki stanąć, stanąłem do niej i ta walka okazała się zwycięska - podkreśla gość Piotra Salaka.
Czy "rozumie rozgoryczenie wyborców, którzy wybierali posłów, by pracowali w Polsce, a nie osłabiali gabinet Donalda Tuska i wyjeżdżali do Brukseli, gdzie pracuje się trochę lżej?"
Nie powiedziałbym, że pracuje się lżej. To jest pewnego rodzaju nadużycie. Ta praca jest po prostu inna. (...) 15 października w Polsce rozpoczął się cykl wyborów. Na początek: wybory parlamentarne, których celem było odsunięcie PiS-u od władzy i zatrzymanie postępu autorytaryzmu w Polsce. Potem wybory samorządowe, w których wybraliśmy władze lokalne, które też okazały się w dużej części wygrane dla Koalicji Obywatelskiej i naszych partnerów z koalicji. I teraz: wybory europarlamentarne, w tym trudnym dla Europy czasie. W czasie, gdy za naszą wschodnią granicą toczy się regularna wojna, gdzie spadają bomby, gdzie są gwałcone kobiety i dzieci - podkreśla Arłukowicz.
Pytany, czy nie ma kłopotu z tym, że tak wielu ministrów i wiceministrów odchodzi z rządu i idzie do eurowyborów, odpowiada: Nie, dlatego że Koalicja Obywatelska jest bardzo dużą formacją polityczną, złożoną także z koalicjantów i nasi rządowi koalicjanci to jest szereg ludzi kompetentnych, przygotowanych do pełnienia funkcji. A na wybory wystawiamy możliwie najsilniejszą drużynę po to, żeby te wybory wygrać i przywrócić Polskę do roli lidera w Europie.
I dodaje: Na pewno będziemy starali się wygrać te wybory i przekonać Polki i Polaków, że pozycja Polski w Europie musi być kluczowa w najbliższych latach, dlatego że Europa będzie zmieniała swoje oblicze, swoją politykę, swoją rolę i to wszystko będzie się odbywało albo z nami albo bez nas. Jeżeli Polskę będą reprezentowali w Parlamencie Europejskim Kurski, Kamiński, Wąsik - to słabo to widzę. Jeśli zaś będą reprezentowali politycy, którzy Europę rozumieją, znają, w której szukają partnerów, to rola Polski w Europie się zmieni.
Czy według niego trzeba zmieniać traktaty europejskie w kwestii podejmowania decyzji w najważniejszych sprawach - głosować większością w Radzie Europejskiej, a nie jednogłośnie?
Na pewno tacy politycy europejscy jak np. Orban, którzy blokują za wszelką cenę pomoc dla walczących - w imieniu nas wszystkich - to nie są politycy, którzy sprzyjają konsolidacji Europy. (...) Orban jest kompletnie na marginesie europejskiej polityki, ale też europejskiej obronności. On nas wciągał w swoje ramiona i objęcia przez ostatnie lata, ale mówimy temu dość. Zmieniamy całkowicie rolę Polski w Europie i będzie już zupełnie inna rozmowa z naszymi partnerami niż była przez ostatnie 8 lat - odpowiada gość Rozmowy w Południe w Radiu RMF24.
Arłukowicz zaznacza, że kilkanaście miesięcy temu sytuacja była kompletnie inna. Ukraina dzisiaj jest wyczerpana wojną. Wymaga pomocy, wymaga wsparcia. W jaki sposób inaczej pracować z partnerami? W bardzo prosty sposób: nie obrażać partnerów, tylko z nimi współpracować. Chronić europejskie niebo przed potencjalnymi atakami - mówi.
Czy zatem dziś inaczej zagłosowałby ws. traktatów unjnych? Nie, powiedziałem, że okoliczności się zmieniają. (...) Kilkanaście miesięcy temu chyba większość z nas liczyła, że Ukraina sobie dość sprawnie poradzi z wojskami Putina. Okazuje się, że minęło kilkanaście miesięcy, wojna trwa nadal, bomby spadają, Ukraina wymaga pomocy Europy i świata. W związku z tym trzeba reagować na dynamicznie zmieniającą się sytuację, także dynamicznie. I to nie ma nic wspólnego z tamtym głosowaniem, tylko mówię o tym, że Europa musi się obudzić, musi zobaczyć to, że Ukraina walczy w imieniu już nie tylko swoim - stwierdza Arłukowicz.
Czy według gościa Piotra Salaka Unię Europejską trzeba zmieniać w kierunku "większej skuteczności"?
Trzeba unię zmieniać i pandemia paradoksalnie udowodniła nam to wszystkim pandemia. Trochę nam pomogła w podjęciu naszej decyzji, że w przypadku globalnych wyzwań, globalnych zagrożeń - takich jak pandemia czy wojna - musimy być razem, musimy pracować razem, kupować szczepionki razem.... Ja też jestem zwolennikiem wspólnego zakupu na przykład najnowszych technologii w leczeniu raka. Będę bardzo dążył, żeby Europa rozpoczęła ten proces wspólnych zakupów i negocjacji cenowych z koncernami farmaceutycznymi najważniejszych dla ludzi leków - przekonuje.
Czy Arłukowicz wie, kto go ewentualnie zastąpi na stanowisku szefa komisji zdrowia?
Na razie przed nami kampania wyborcza. Nie prowadziłbym takich spekulacji, bo przecież trzeba przejść przez kampanię i wygrać wybory - mówi.
Pytany, czy weźmie udział w kolejnych wyborach parlamentarnych w Polsce i porzuci pracę w europarlamencie, odpowiada: Nie wiem, to pytanie o przyszłość za trzy i pół roku. Nie wiem, co wtedy będzie się działo.
A czy mu nie przeszkadza, że jego ewentualnymi kolegami w europarlamencie będą Mariusz Kamiński i Michał Wąsik?
Nie szarżowałbym ze stwierdzeniem kolega. Oni moimi kolegami nie byli, nie są i nie będą - zaznacza.