"Podejrzewam, że rząd będzie się zastanawiał nad jakimś rozłożeniem w czasie, żeby to nie było jednorazowe" - mówił w Radiu RMF24 ekonomista, prof. Witold Orłowski, pytany o odmrożenie cen energii, które prawdopodobnie nastąpi w drugiej połowie roku. "Ceny oczywiście wystrzelą. W czerwcu nie będziemy tego aż tak odczuwać" - przyznał ekspert.
Prof. Witold Orłowski przekonywał w Radiu RMF24, że w budżecie nie ma już pieniędzy na dalsze mrożenie cen prądu. Ceny w którymś momencie wystrzelą - przyznał. Jego zdaniem musi zostać zmieniony również zerowy VAT na żywność.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Musimy wrócić do stawki 5 proc. - podkreślał rozmówca Bogdana Zalewskiego. Zauważył, że dobry moment na wprowadzenie tej zmiany był już latem 2023 r., kiedy ceny żywności na świecie zdecydowanie spadały. Zbliżały się wybory. Ostatnia rzecz, którą poprzedni rząd był gotów zrobić, to pozwolić na wzrost inflacji - mówił prof. Orłowski.
Nigdy nie jest dobry moment na to, żeby przywracać wyższe stawki VAT, bo zawsze to będzie bolesne, czy uwalniać ceny energii. Wiadomo, że w którymś momencie musi to być robione - tłumaczył gość Radia RMF24.
Prof. Orłowski był też pytany o decyzję Rady Polityki Pieniężnej, która zdecydowała o utrzymaniu stóp procentowych na dotychczasowym poziomie. Jego zdaniem ta decyzja była słuszna i zgodna z przewidywaniami. Nic się specjalnie nie zmieniło w ciągu ostatnich miesięcy. Inflacja nam trochę odpuściła - zauważył ekspert.
Ekspert wskazywał, że w drugiej połowie roku zapowiadana podwyżka VAT-u na żywność i odmrożenie cen energii przyniesie wzrost inflacji do poziomu 6-7 proc.
Ta inflacja jest zasilana przez fakt, że cały czas płace rosną dwucyfrowo. W styczniu to było prawie 13 proc. To jest w tej chwili główny czynnik utrwalający inflację. Większość naszych wydatków to są usługi, a nie żywność. Jak rosną płace to rosną też ceny usług. Przed prezesem Glapińskim i NBP jest wciąż ogromne zadanie zatrzymania inflacji - mówił prof. Orłowski.
W całej Polsce trwają protesty rolników, którzy zapowiadają że tak długo, jak rząd nie spełni ich postulatów, manifestacje nie zostaną przerwane. Ekspert w rozmowie z Bogdanem Zalewskim stwierdził, że w żądaniach rolników i tym, czego chcą konsumenci jest duży rozdźwięk.
Kupującym zależy na niskich cenach, a te same niskie ceny to zabójstwo dla rolników. Mamy tu do czynienia z sytuacją odmiennych interesów - tłumaczył ekonomista.
Jak zaznaczył, jednym z poważniejszych problemów rolników jest problem bezpieczeństwa żywnościowego. Gwałtowny spadek cen żywności na świecie to kłopot dla wszystkich.
Rolnicy mówią dzisiaj, jak bardzo spadły ceny pszenicy, ale porównują je do sytuacji sprzed roku, kiedy jej ceny gigantycznie wzrosły z powodu wojny. Odnoszą się zatem do sytuacji wyjątkowej - mówił ekspert. Jak przyznał prof. Orłowski rynek powinien zostać jak najszybciej ustabilizowany.
Nierozwiązany wciąż pozostaje problem zalegającego w magazynach zboża. Tylko na Opolszczyźnie niesprzedane płody rolne liczone są w kilkudziesięciu tysiącach ton. Sytuacja ekonomiczna towarowych gospodarstw jest coraz gorsza.
Magazyny powinny służyć interwencji, czyli skupować wtedy, gdy jest to skup interwencyjny. Nie da się ukryć, że obecny rząd cierpi trochę z powodu błędów poprzedników. Przecież te magazyny nie zostały wypełnione w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. To sytuacja, która ciągnie się od roku - mówił prof. Orłowski.
Jak wskazywał ekonomista, Komisja Europejska nie ponosi pełnej odpowiedzialności za ten problem.
Decyzja KE była taka: wpuszczamy ukraińskie zboże przede wszystkim tranzytem, żeby mogło być wywiezione do reszty świata. Nawet nie do samej Unii, tylko na rynki azjatyckie i afrykańskie. U nas natomiast jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności latem ubiegłego roku, nikt nie pilnował tego, czy rzeczywiście zboże jedynie przejeżdża przez nasz kraj do portów, czy gdzieś w Polsce się "rozpływa" - mówił gość w Radiu RMF24. Jego dodał, UE ułatwiła wjazd zboża na teren Polski, ale nie nakazała nam go przyjąć i zatrzymać. Być może mamy do czynienia z jakąś nieudolnością lub kryminalną aferą - mówił gość Bogdana Zalewskiego.
Prof. Witold Orłowski wskazywał, że unijny Zielony Ład jest potrzebny, by zatrzymać postępujące zmiany klimatyczne. Jednak jak zauważył, jest problem z tym, by wszyscy zastosowali się do ograniczeń, jakie narzuca Zielony Ład. Szczególnie w kwestii zmniejszenia śladu węglowego.
Ktoś musi dać przykład. Plan Unii jest to kosztowny proces, ale za 20 lat stajemy się neutralni klimatycznie i wtedy nie będziemy na tym tracić. Logicznym elementem powinno być opodatkowanie towarów importowanych, które są obciążone emisją CO2 po to, żeby nie było korzyści dla tych, którzy nie przestrzegają norm - mówił ekspert.
Zdaniem prof. Orłowskiego Unia powinna zadbać o to, by inne państwa nie były nagradzane za to, że się nie przejmują klimatem.
W innym przypadku trzeba się zastanowić, czy Zielony Ład ma sens - dodał ekonomista.