"Będę na nich czekał" - mówił w Rozmowie o 7:00 w Radiu RMF24 minister rolnictwa Czesław Siekierski, pytany, czy spotka się dziś z protestującymi rolnikami. Nie chciał przesądzać, czy do takich rozmów może dojść w Sejmie, Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, czy w jego resorcie. Zapewniał, że jest gotowy na każdą z tych opcji.
Czesław Siekierski przypomniał, że Donald Tusk zaprosił przedstawicieli protestujących rolników na kolejną turę rozmów, która odbędzie się w sobotę. Bogdan Zalewski dopytywał, dlaczego takie spotkanie nie zostanie zorganizowane wcześniej.
Premier chce mieć zapewne więcej czasu. Ma wypełniony kalendarz. Ostatnie spotkanie było dosyć długie. Zakłada, że przyszłe będzie podobne - tłumaczył w Radiu RMF24 szef resortu rolnictwa. Nie chciałbym komentować decyzji premiera dot. terminu spotkania - dodał.
Siekierski nie zgodził się z tezą, że rząd Donalda Tuska chce przeczekać protesty rolników - doprowadzić do sytuacji, że będą oni zmuszeni je przerwać i poświęcić się wiosennym pracom polowym.
To jest bardzo płytki argument. Spotykamy się od początku protestów. One rozpoczęły się jesienią - przekonywał minister rolnictwa. Tłumaczył też, co jego zdaniem wynika ze spotkań z przedstawicielami protestujących.
Te problemy są przenoszone na forum UE, rządu - mówił. Tydzień temu była rada ministrów rolnictwa UE. Prezentowałem stanowisko Polski, w którym są zawarte postulaty rolników - dodał gość Radia RMF24.
Zdaniem ministra rolnicy, którzy przyjadą dziś do Warszawy, mają świadomość, że ich protest musi być widoczny i jednocześnie nie może być uciążliwy dla mieszkańców. Oni chcą przekonywać mieszkańców do swoich racji, pozyskiwać ich wsparcie. Nie chcą utrudniać im życia - stwierdził Siekierski. Protest nie ma być blokadą. Ma być protestem - zauważył.
Pan premier zapowiedział wniosek do UE ws. embarga na artykuły rolno-spożywcze z Rosji i Białorusi. Jeśli chodzi o Ukrainę, są prowadzone rozmowy, które idą w kierunku rozwiązań bilateralnych. Chcemy określić kwoty, a więc zasady eksportu, pozwoleń, licencji - mówił szef resortu rolnictwa.
Jak dodał Siekierski, handel z Ukrainą działa w obie strony. Z Polski na Ukrainę trafiają m.in. produkty mleczarskie. Rozmowy mają doprowadzić do tego, by do kraju nie napływały w nadmiarze ukraińskie towary.
Jest pełne embargo w przypadku kukurydzy, pszenicy, rzepaku, słonecznika. Jest tranzyt, ale naszym zdaniem nie przebiega on poprawnie. Staramy się to poprawić - zapewniał gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24.
Minister rolnictwa tłumaczył, że na mocy negocjowanej umowy resort chciałby móc w przyszłości reagować w przypadku, gdy jakiś produkt naruszy stabilność rynku.
Szef resortu rolnictwa pytany był również o wprowadzenie zakazu hodowli zwierząt futerkowych.
To wymaga uzgodnień i negocjacji z producentami, hodowcami. Chodzi o doprecyzowanie - na jakich warunkach, w jakim czasie. Nie wiem, czy zakaz będzie. To decyzja parlamentu - tłumaczył minister Siekierski.
Gość Bogdana Zalewskiego stanowczo jednak sprzeciwił się ograniczeniu produkcji zwierzęcej. Podkreślał, że rolnicy bardzo dbają o dobrostan zwierząt.
Mamy bardzo niską obsadę trzody chlewnej. Parę lat temu było 20 mln, a teraz mamy 8,5 mln. Gdybyśmy mieli odsadę trzody chlewnej na poziomie 20 mln, nie mielibyśmy problemu z nadmiarem zboża - powiedział Czesław Siekierski.
Jednym z rolniczych postulatów jest ograniczenie zapisów Zielonego Ładu.
Wiele rzeczy zostało zmienionych. Nie ma ograniczeń w użyciu pestycydów, są zmienione zasady ugorowania. Natomiast mówimy jasno, żeby w 2024 roku w ogóle odstąpić od ugorowania, a w kolejnych latach utrzymać je na zasadzie dobrowolności - mówił gość Rozmowy o 7:00 w Radiu RMF24.
Jak podkreślał minister, Zielony Ład został dostosowany do oczekiwań rolników i zracjonalizowany.
Zgłosiłem około 5-7 tych zasadniczych (zmian - przyp. red.). Zielony Ład został przyjęty trzy lata temu, teraz my możemy jedynie zgłaszać zmiany ujęte w planie strategicznym - dodał minister Siekierski.