W tym roku będą się ważyły losy amerykańskiej pomocy dla Ukrainy, dlatego wizyta prezydenta Dudy i premiera Tuska w Waszyngtonie była tak ważna – uważa były premier Włodzimierz Cimoszewicz. „O tym rozmawiano, więc było to istotne” – powiedział gość Rozmowy o 7:00 w internetowym Radiu RMF24, przypominając, że przy okazji tej wizyty dowiedzieliśmy się o planach zakupu nowej broni od Amerykanów.
Cimoszewicz przyznał, że jest to bardzo nietypowe, żeby prezydent i premier danego kraju byli jednocześnie z wizytą w USA. "To jest bezprecedensowa formuła. Tak się nie zdarzało w przeszłości" - stwierdził. Zastrzegł jednak, że nie należy do tego przywiązywać zbytniej wagi.
Nasz gość zwrócił przy tym uwagę na fakt, że była to pierwsza wizyta prezydenta Dudy w Białym Domu. "Pan Duda nigdy do tej pory nie był zaproszony do Białego Domu. Niezaproszenie go przy tej okazji byłoby swoistym policzkiem. Amerykanie nie mieli powodu, żeby mu ten policzek wymierzyć" - usłyszeliśmy na antenie Radia RMF24.
Do wizyty prezydenta i premiera w Waszyngtonie doszło dokładnie w 25. rocznicę przyjęcia Polski do NATO. "Podkreśla to opinię, ocenę Polski jako państwa członkowskiego. I na pozytywną opinię zasługujemy" - powiedział były szef rządu i były szef dyplomacji, obecnie eurodeputowany Lewicy dla Europy.
Jak mówił były premier, wizyta polskiej delegacji jest ważna, ale on sam nie przeceniałby znaczenia tej wizyty.
"Ten polski głos nie dotrze w całości do społeczeństwa amerykańskiego, dotrze natomiast do elit opiniotwórczych i mediów. W tym należałoby się doszukiwać znaczenia tej wizyty" - ocenił Cimoszewicz.
Eksperci wskazują, że jedną z przyczyn, która doprowadziła do niechęci w udzielaniu pomocy Ukrainie jest korupcja. Tak miało być np. w przypadku republikanów w Izbie Reprezentantów. Zdaniem gościa Bogdana Zalewskiego problem korupcji w Ukrainie wciąż jest, ale nie to powinno definiować udzielanie pomocy Kijowowi.
"Przyglądałem się temu problemowi kilka lat i twierdzę, że nie ma podstaw do tego, by twierdzić że 1/3 wysyłanej pomocy Ukrainie jest rozkradana. Została powołana specjalna policja, prokuratura do ścigania tych przestępstw i teraz każde wykrycie korupcji pośrednio potwierdza, że ona jest. Z polskiego punktu widzenia to nie jest najważniejsze. Najważniejsze jest, by rosyjska armia nie stanęła na Bugu" - powiedział eurodeputowany.
Zdaniem Włodzimierza Cimoszewicza zaproszenie polskiej delegacji do Waszyngtonu miało pomóc Joe Bidenowi w podkreśleniu jak ważne jest dalsze wspieranie walczącej Ukrainy.
Donald Tusk w piątek spotka się z przywódcami Niemiec i Francji. Premier ma zrelacjonować partnerom z Trójkąta Weimarskiego rozmowę i efekty rozmów z Joe Bidenem.
"W obrębie Trójkąta mamy specyficzną sytuację. Emmanuel Macron mówi, że nie można wykluczyć, że państwa NATO będą musiały wysłać żołnierzy na Ukrainę, a jednocześnie kanclerz Scholz przy poparciu Bundestagu wstrzymuje dostawy rakiet Taurus, które są absolutnie konieczne w Ukrainie. Ukraina zaczyna przegrywać na froncie, bo Rosjanie zdobyli zdolność do precyzyjnego atakowania celów w głębi Ukrainy" - mówił były premier.
Jak dodał, Niemcy obawiają się, że Ukraina przy użyciu rakiet dalekiego zasięgu będzie atakowała cele na terytorium Rosji.
"Berlin obawia się, że zostanie wciągnięty bezpośrednio do wojny" - tłumaczył niemiecką postawę eurodeputowany.
Stany Zjednoczone mają w planach udzielenia Polsce pożyczki 2 mld dolarów na zakup uzbrojenia. Pieniądze mają m.in. częściowo sfinansować zakup 96 śmigłowców Apache.
"Rakiety mają kosztować 3,6 mld, a helikoptery 12 mld. To zakupy za 15 mld, a my mówimy o pożyczce rzędu 2 mld. Nie wyobrażam sobie, skąd z normalnego budżetu, który i tak ma wielki deficyt, wygospodarować raptem 15 mld dolarów" - komentował były szef dyplomacji.
Zdaniem gościa Bogdana Zalewskiego prezydentowi Andrzejowi Dudzie nie uda się przekonać europejskich przywódców do wzrostu nakładów na obronność w wysokości 3 proc.
"Rację ma rzecznik Departamentu Stanu, który reagując na publiczną wypowiedź Andrzeja Dudy jeszcze przed wizytą w USA, że pierwszoplanowym zadaniem jest doprowadzenie do tego, żeby wszyscy wydawali 2 proc. Tego typu inicjatywy, moim zdaniem, nie należy zgłaszać publicznie przed skonsultowaniem się z partnerami" - dodał Cimoszewicz.
Włodzimierz Cimoszewicz, pytany o drogę Ukrainy do Unii Europejskiej, stwierdził, że będzie ona taka sama jak państw, które dziś należą do Wspólnoty.
"Są pewne wymagania, tak zwane kryteria kopenhaskie. Obecnie wzrosło znaczenie praworządności, głównie przez to co działo się w ostatnich latach z Polską i Węgrami, i Ukraina wie, że jest wola polityczna po stronie Unii Europejskiej, by dołączyła do Wspólnoty, ale musi spełnić wszystkie kryteria" - tłumaczył Cimoszewicz.
Jak dodał były premier, nie stanie się to jednak przed 2030 r. i dojdzie do tego tylko wtedy, gdy Ukraina spełni wszystkie warunki.