„Minister Szyszko skupia się na tym, żeby strzelać do zwierzyny i wycinać drzewa. Z tego jest słynny” – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM poseł Rafał Trzaskowski. O zwiększonej wycince drzew, czyli tzw. „Lex Szyszko” mówi, że ta ustawa wymaga zmian. „Jeżeli mówimy o prywatnych działkach, to procedury powinny być ułatwione, ale nie powinno być tak, że można wycinać stare drzewa. Jeśli chodzi o własność publiczną, to tu sytuacja powinna inaczej wyglądać” – tłumaczy przedstawiciel Platformy Obywatelskiej. „W sprawach ekologii – jak wycinanie drzew, smog – obywateli trzeba edukować” – dodaje gość Roberta Mazurka.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Robert Mazurek: Dzisiaj wasz przewodniczący będzie wnioskował o odwołanie marszałka Sejmu, pana Kuchcińskiego. Po co ten cyrk? Przecież i tak wiadomo, że go nie odwołacie.
Rafał Trzaskowski: No tak, ale panie redaktorze, no nie mamy większości. Na tej zasadzie można byłoby nie zgłaszać żadnych inicjatyw i pogodzić się z tym, że zawsze będzie tak, jak chce tego Prawo i Sprawiedliwość. A tu chodzi o demonstrację tego, że ten marszałek stracił nasze zaufanie.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Pan wtedy nie był posłem, ale ja przypominam, że tej argumentacji używali politycy Platformy, kiedy PiS składał wnioski o odwołanie ministrów. Mówili: "Po co to robicie, po co? I tak nie odwołacie".
No właśnie, ale ja tego nie mówiłem.
Bo pan nie był posłem. Dobrze, zobaczymy.
A skąd pan wie? Nawet jak bym był posłem, być może bym tego nie mówił.
Porozmawiajmy trochę o drzewach.
Proszę.
To w tej chwili ekscytuje każdego, stało się to tematem politycznym. Ja mam wrażenie, że widzi się tylko jedną stronę tego sporu - to znaczy rzeczywiście wycinanie drzew w miastach wywołuje jakieś poruszenie ogromne... Ale z drugiej strony, panie pośle, jak ktoś ma działkę, jego własne drzewo - czy nie może go ściąć? Musi iść do gminy po papierek?
Nie, ja uważam, że jeżeli ma stuletnie drzewo to dobrze by było, żeby jednak był papierek. Kłóciłem się o to z członkami własnej rodziny, którzy mówili, że "wolnoć Tomku w swoim domku". Ja uważam, że jeżeli chodzi o sprawy ekologii - smog właśnie, wycinka drzew - to tutaj jednak musimy trochę obywateli edukować. Nie lubię, jak państwo wtrąca się w nasze życie, ale jeżeli chodzi o smog, ja bym zakazał palenia flotem. Jeżeli chodzi o drzewa - też jakiegoś podstawowego zezwolenia od gminy bym oczekiwał w momencie, gdy mamy do czynienia z naprawdę starym drzewem.
Ale to trzeba było przekonać także polityków własnej partii.
I robiliśmy to.
Pani poseł Jolanta Hibner zgłaszała wniosek na komisji środowiska, by nawet zabytkowe kasztanowce wycinać.
Pamiętam, pamiętam, dlatego ja mogę mówić o swoim zdaniu. Moje zdanie jest takie, że jeżeli mówimy o prywatnych działkach to tutaj powinny być te procedury znacznie ułatwione, ale niemniej jednak nie powinno być tak, że można wycinać stare drzewa. Natomiast jeżeli chodzi o własność publiczną to tu sytuacja powinna wyglądać inaczej. To, co robi minister no to widzimy, co robi. Generalnie się minister skupia właśnie na tym, żeby strzelać do zwierzyny i wycinać drzewa - z tego jest słynny. Jeszcze mogę opowiedzieć o jego unijnych występach, ale to może za chwilę.
Zostawmy pana ministra, bo chcę powiedzieć panu, że w Warszawie w latach 2007-2016 bez "Lex Szyszko", bez tej nowej ustawy wycięto...
A sprawdził pan to?
231 tysięcy drzew.
A sprawdził pan, na jakich zasadach?
Tak.
Bo ja sprawdziłem przed programem.
Nasadzono więcej niż wycięto, ale ekolodzy i tak podkreślają, że to małe drzewka nasadzono, a wycinano wielkie.
Więc ja sobie zadałem trud, żeby to sprawdzić.
Nie tylko Greenpeace mówi o katastrofie ekologicznej. Przekona ich pan, że co, że słusznie?
Nie, nie. Ja zadałem sobie właśnie, ponieważ jak pojawiają się takie internetowe fakty to ja często je sprawdzam, zwłaszcza przed programami radiowymi czy telewizyjnymi. Po pierwsze - z tych drzew 80 proc., to jest potwierdzone, może pan sprawdzić, to są drzewa, które były obumarłe, albo które sprawiały autentyczne zagrożenie. Tych nasadzeń było znacznie, znacznie więcej.
O 40 tysięcy - to nie takie znacznie więcej.
Tak, ale jeżeli się... Ja na przykład się przyjrzałem jednemu - była wielka afera o Park Krasińskich. Ja się wychowałem obok i uważam, że to jest najładniejszy park w tej chwili w Warszawie. Te drzewa, które wcięto to były drzewa chore albo topole, które się wycina po 70 latach. To larum, które się podniosło w Warszawie było nieuzasadnione, chociaż być może - i to, żeby też było jasne, zdarzały się tego typu decyzje administracyjne, które były chybione. Ja tego nie wykluczam, że mogły się takie znaleźć, że gdzieś wycięto stare drzewa, których nie powinno się wyciąć. Natomiast mnie chodziło... Te 20 proc. jeszcze dodam, poza tymi starymi drzewami to były drzewa, które wycinano, bo stawiano szpital albo drogę.
Panie ministrze, ani pan, ani ja...
Czym innym jest tego typu decyzja administracyjna, a czym innym jest pozwolenie wszystkim: wycinajcie co chcecie bez żadnych pozwoleń.
Nie jesteśmy dendrologami, więc porozmawiajmy może o Warszawie.
Tak.
Krótkie pytanie, krótka piłka - Teatr Powszechny w Warszawie wystawia sztukę "Klątwa". Tam dochodzi do sceny, w której aktorka - przepraszam, znowu o tym musze mówić rano - dokonuje sceny seksu oralnego z figurą św. Jana Pawła II, potem aktorzy masturbują się krzyżami. Wszystko jest zrobione po to, to jest oficjalna deklaracja twórców tego teatru, by was - czyli widzów - zbulwersować. Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski co na to mówi wtedy?
Przede wszystkim bym poszedł, obejrzał sztukę i dopiero bym komentował. Ja mam taką zasadę - słyszę bez przerwy tego typu wrzutki, że ktoś gdzieś coś pokazał, zrobił. Jak można komentować coś, czego się nie widziało, na podstawie jakichś doniesień prasowych? Nie widziałem.
Wie pan co, pamiętam oburzenie polityków Platformy np. sceną z demonstracji, gdzie ktoś spalił kukłę Żyda. Moim zdaniem słuszne oburzenie.
Ale to było widać w telewizji.
To było we Wrocławiu. Teraz, w tej chwili też są zdjęcia z tego spektaklu.
Ja ich nie widziałem. Ja się oczywiście do tego ustosunkuję. Powiem tak - czym innym jest zupełnie, jeżeli widzę kukłę Żyda palonego w telewizji - uważam to za sprawę absolutnie skandaliczną, zwłaszcza w takim kraju jak Polska. Czym innym jest jakiś opis sztuki, którego ja nie widziałem i nie widziałem tych zdjęć. Po pierwsze: uważam, że sztuka tez polega na tym, żeby szokować, żeby doprowadzać do przeróżnego rodzaju prowokacji, natomiast z tych opisów wynika, że te prowokacje poszły za daleko, bo to faktycznie może nosić znamiona obrazy uczuć religijnych. Ja nie lubię obrażać, generalnie rzecz biorąc. W związku z tym mi się takie rzeczy nie podobają, ale też nie zamierzam piętnować artystów, bo ja jestem taką osobą, która nie lubi cenzury i wtrącania się.
To nie jest kwestia piętnowania artystów. Cenzura prewencyjna obowiązuje wtedy, kiedy pan chce zawczasu czemuś zapobiec. Tu jest pytanie o konsekwencje. Jeżeli publiczny teatr wydaje pieniądze na tego rodzaju przedstawienie to mieszkaniec Warszawy, który na to płaci podatki może powiedzieć: Hello, ale właściwie ja sobie nie życzę. Róbcie to prywatnie.
Zgoda. Dokładnie. Po pierwsze bym - tak jak mówię - obejrzał tę sztukę, żeby wiedzieć... Pan chyba też się ze mną zgodzi, że w momencie, kiedy jest prowokacja albo kiedy jest cytat, ważny jest kontekst. Teraz pytanie polega - i dlatego nie wydałbym swojej opinii jednoznacznej w tym temacie, jeżeli nie obejrzę sztuki... Czym innym jest prowokacja dla prowokacji, tylko po to, żeby zrobić szum, a czym innym jest, jeżeli to jest jakoś uzasadnione interpretacją tejże sztuki. Ja nie umiem tego w tej chwili określić.
Mam wrażenie, że są gesty, które idą za daleko i nie są uzasadnione niczym, ale zostawmy teatr. 27,2 proc. wyborców z sondażu "Rzeczpospolitej" z 7 lutego - czyli mieszkańców Warszawy - chciałoby widzieć pana...
32 gmin.
Widzieć pana na fotelu prezydenta Warszawy, ale tylko o 0,2 proc., czyli w granicach błędu statystycznego mniej, chciałoby widzieć Jacka Sasina. To jest remis między panem a głównym kontrkandydatem z PiS-u.
Po pierwsze nie ma jeszcze kandydata PO.
Ani PiS-u.
Zostanie wybrany dopiero w ciągu najbliższych miesięcy. Po drugie pamięta pan, że PiS po to właśnie, żeby zwiększyć szanse kandydata PiS-u, dołączyło do Warszawy...
Nie dołączyło.
Dołączyło wirtualnie 32 gminy. To było właśnie odzwierciedleniem tego sondażu, dlatego że ten sondaż mówił o Warszawie plus 32 gminach, tak jak to chciał PiS. Więc nic dziwnego, że w tak ułożonym sondażu PiS będzie miało większe szanse.
Geografia wyborcza jest taka, że PiS-owi by to zupełnie nie pomogło.
Pomogłoby.
Wyliczył to Rafał Matyja, któremu ufam bardziej niż panu, niech się pan nie gniewa - w tej sprawie.
A ja... Policzyli moi koledzy, notabene bardzo prawicowi, ale ich nie zacytuję tutaj, żeby im nie zrobić krzywdy.
Andrzej Halicki mówi, że prawybory powinny zdecydować o tym, kto będzie kandydatem PO na prezydenta.
Zobaczymy. Przewodniczący Schetyna zapowiedział, również Tomasz Siemoniak, że będzie podjęta decyzja. Zobaczymy, czy będą prawybory.
Pan jest za prawyborami czy nie?
Jeżeli one będą otwarte dla jak największej liczby członków Platformy i nie tylko, to by nie był zły pomysł. Ale podejmiemy decyzję. Zobaczymy. Jasna jest jedna rzecz. Powinien być kandydat.
To jeszcze tylko na koniec naszej rozmowy. Pan jest zainteresowany startem?
Zawsze powtarzam to samo, że tego nie wykluczam. Na pewno mogę powtórzyć, że PO będzie miała dobrego kandydata. Jest Andrzej Halicki, jest Małgosia Kidawa-Błońska, jestem ja, więc będzie kandydat, który będzie mógł powalczyć o zaufanie warszawiaków. A tego typu sondaże... Zanim się zacznie kampania, trudno tak naprawdę poważnie je komentować. Ja się cieszę, że jest aż takie zaufanie dla PO w Warszawie i gminach ościennych.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video