„Mogę zadeklarować, że z pewnością, jeśli odwołani zostaną trzej ministrowie, to będzie także (wniosek o) wotum nieufności wobec premiera” – stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM wiceszef Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak, pytany, dlaczego – w związku z doniesieniami NIK do prokuratury ws. wyborów kopertowych – Koalicja Obywatelska domaga się odwołania ministrów Jacka Sasina, Michała Dworczyka i Mariusza Kamińskiego, a nie składa takiego wniosku ws. Mateusza Morawieckiego.
Siemoniak zauważył, że "wotum nieufności wobec premiera to zupełnie inny porządek, bo wymaga przedstawienia kandydata na nowego premiera, to jest tzw. konstruktywne wotum nieufności".
Równocześnie podkreślił: "Odpowiedzialność polityczna Mateusza Morawieckiego (ws. wyborów kopertowych - przyp. RMF) jest oczywiście największa".
Dopytywany natomiast przez Roberta Mazurka, czy w tej sytuacji posłowie KO nie powinni podpisać się pod wnioskami o Trybunał Stanu dla premiera i ministrów, Tomasz Siemoniak odparł: "Ta sprawa ma być może wątek Trybunału Stanu, ale też wątek normalnej odpowiedzialności prawnej. (...) Stawianie przed Trybunałem Stanu ma ten minus, że jak Trybunał Stanu raz odrzuci taki wniosek, to nie ma już do niego powrotu. Więc nie działałbym tu pochopnie".
Odnosząc się do sytuacji wewnątrz Platformie Obywatelskiej i niskich notowań - wewnątrz partii i w sondażach - Borysa Budki, Siemoniak stwierdził, że Budka "nie musi odchodzić" z funkcji szefa ugrupowania, i zaznaczył, że "realnym problemem" są niskie notowania PO w sondażach.
"O tym rozmawiamy i to wszystkich bardzo martwi: co zrobić, żeby podwyższyć notowania, żeby być największą - w sondażach przynajmniej - partią opozycyjną (...). Natomiast uważam, że ciągła dyskusja o zmianie przewodniczącego donikąd nie prowadzi" - podkreślił.
Robert Mazurek pytał wiceszefa Platformy również o notującego w sondażach dobre wyniki Rafała Trzaskowskiego: czy Trzaskowski chce Platformę ratować, czy ją zatopić, by na jej szkielecie wybudować własną siłę polityczną?
"Rozmawiamy dużo, mamy spotkania kierownictwa, gdzie mówimy o tym, jaka powinna być relacja między ruchem Rafała Trzaskowskiego a Platformą. Moja ocena jest taka, że on nie ma żadnego interesu ani nie chce Platformy zatapiać" - oświadczył Tomasz Siemoniak.
Co więcej, zaznaczył: "Sądzę, że to, co dzieje się od lipca, to, co można by ocenić nawet jako pewną zwłokę w postawaniu jego ruchu, było gestem Trzaskowskiego wobec Platformy, chęcią, żeby Platforma mocno ruszyła".
W internetowej części rozmowy wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej odpowiedział na pytanie, czy PO przywróci w swoje szeregi wykluczonych posłów Pawła Zalewskiego i Ireneusza Rasia.
"Dużo zależy od nich. W historii PO były osoby, które zostały wykluczone przez zarząd i wracały. Zależy, co powiedzą sądowi i czy chcą dalej współpracować" - stwierdził Siemoniak.
"Mój żal do nich polega na tym, że mieliśmy posiedzenie Rady Krajowej, najważniejszego gremium w Platformie, dwa tygodnie przed całą sytuacją i tam żaden z nich głosu nie zabrał" - dodał.
Siemoniak potwierdził też, że głosował za usunięciem Rasia i Zalewskiego z partii. "Nie żałuję tego, zrobiłbym to jeszcze raz" - oświadczył.
Komentując natomiast spór z Czechami o kopalnię w Turowie, polityk zaznaczył, że "premier Morawiecki powinien stanąć na głowie i rozmawiać z Czechami, żeby wycofali" skargę do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
"Kopalnia powinna działać. I musimy zrobić wszystko prawnie i politycznie, żeby jej nie zamykać. To oczywiste" - podkreślił Tomasz Siemoniak.
Robert Mazurek: Panie pośle, oglądał pan wczoraj te karne (w finale Ligi Europy, w którym Villarreal pokonał Manchester United - przyp. RMF24)? Ja już myślałem, że na końcu to trenerzy będą strzelać.
Tomasz Siemoniak: Przeczytałem wszystko dzisiaj o tym meczu, natomiast nie oglądałem.
Niech pan żałuje. Naprawdę było niesamowicie. No dobrze, to o polityce może? Zacznijmy od tego, że Platforma Obywatelska chce odwołania trzech ministrów: Sasina, Dworczyka i Kamińskiego. To najpierw, kiedy wniosek formalny?
Wniosek został przedstawiony w ostatnich dniach. Teraz najbliższe posiedzenie Sejmu i myślę, że termin (rozpatrzenia wniosków o wotum nieufności - przyp. RMF24) to już wtedy w rękach pani marszałek Sejmu. Nie wolno zwlekać, nie wolno zamrozić takich wniosków, więc spodziewam się, że na jednym z najbliższych posiedzeń Sejmu ta sprawa będzie rozpatrywana.
Jeżeli dobrze rozumiem, chodzi o tzw. wybory kopertowe, czyli o to, że ministrowie organizowali rok temu wybory korespondencyjne, wybory prezydenckie, tak?
Tak. Ale przede wszystkim chodzi o to, że Najwyższa Izba Kontroli przedstawiła wnioski do prokuratury w sprawie tych właśnie osób. I to nie jest już takie proste opozycyjne działanie, tylko organ państwowy stwierdził, że jest uzasadnione podejrzenie, że zostało popełnione przestępstwo.
Tu muszę się z panem zgodzić - to nie jest bardzo proste działanie, dlatego że brakuje tutaj najważniejszej osoby, mianowicie NIK postawiła również zarzuty premierowi, a wy nie chcecie wotum nieufności dla premiera.
Wotum nieufności wobec premiera to jest zupełnie inny porządek, bo wymaga przedstawienia kandydata na nowego premiera. To jest tzw. konstruktywne wotum nieufności. Odpowiedzialność polityczna Mateusza Morawieckiego jest oczywiście największa.
Ale sekundę, to będziecie karać miecz, a nie rękę?
No tu jeszcze była głowa, bo prezes Jarosław Kaczyński przyznał się w wywiadzie, że to była jego osobista decyzja. Nawet nie był w rządzie wtedy.
Ale prezesa nie można ukarać zgodnie z tą procedurą - ani z żadną inną właściwie. W związku z tym w tej sytuacji pozostaje pytanie: jeżeli oni złamali prawo, jeżeli rzeczywiście tak uważacie, że nie jest to takie zwykłe opozycyjne działanie...
Mogę zadeklarować, że z pewnością, jeśli zostaną odwołani ci trzej ministrowie, jeśli będzie wotum nieufności, to będzie wotum nieufności wobec premiera także. To jest jasne.
Jakby się okazało, że macie większość przypadkiem zupełnym, to tak.
W przypadku niektórych z tej trójki, kto wie.
Tak pan myśli? Ja bym się bardzo zdziwił. Wie pan, ale to jest bardzo proste pytanie, bo tak naprawdę, jeżeli wy to robicie serio, a pan zapewnia mnie, że to jest serio, że nie chodzi o żadną totalną opozycję, tylko po prostu na poważnie przejęliście się tym, że panowie złamali prawo, to powinien być nie tylko wniosek o wotum nieufności dla premiera, ale również 115 posłów Platformy powinno podpisać się pod wnioskiem o Trybunał Stanu. Bo jak pan wie, odpowiedzialność ministrowie oraz premier ponosiliby nie przed sądem, tylko przed Trybunałem Stanu, prawda?
Ta sprawa ma być może wątek Trybunału Stanu, ale też wątek normalnej odpowiedzialności prawnej. Zostały wydane pieniądze, ktoś podpisywał jakieś decyzje bądź ich nie podpisywał...
"Za naruszenie ustawy w związku z zajmowanym stanowiskiem odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu ponoszą premier oraz członkowie Rady Ministrów" - to jest fragment art. 198 Konstytucji, której tak bronicie.
Ale to nie zmienia faktu odpowiedzialności też z normalnych kodeksowych przepisów. Natomiast stawianie przed Trybunałem Stanu ma ten minus, że jak Trybunał Stanu raz odrzuci taki wniosek, to już do niego nie ma powrotu. Więc ja tu nie byłbym pochopny ze stawianiem przed Trybunałem Stanu.
Czyli postępujecie dokładnie tak jak pan prezes (NIK Marian) Banaś, który 3 razy zwołuje konferencję, żeby powiedzieć, że już składa wniosek do prokuratury, tylko tak stopniowo, na razie jeszcze nie wobec wszystkich. Wy też mówicie, że "nie możemy teraz złożyć wniosku o Trybunał Stanu, bo jeszcze go będziemy składać".
Prezes Banaś wywodzi się z PiS-u. Był nazywany kryształem przez polityków PiS-u. Tutaj trudno się porównywać. Nie wiem, dlaczego tak to robił na raty, jakie tutaj były powody...
A dlaczego wy to robicie na raty?
...natomiast ważne, co zrobił. I to jest bardzo istotny fakt i nie można go bagatelizować czy uważać, że opozycja tutaj coś źle robi.
Przepraszam bardzo, tu chciałbym postawić jakiś taki średnik: opozycja nigdy nie robi niczego źle. I proszę to sobie, drodzy państwo, zapamiętać.
Wężykiem trzeba to podkreślić oczywiście.
Ale skoro już opozycja robi wszystko świetnie, to ja mam tylko pytanie: Borys Budka musi odejść?
Nie musi odchodzić.
Tak mówią sondaże. Mam sondaż Pollsteru dla "Super Expressu": "Kto powinien stanąć na czele Platformy Obywatelskiej?" - zapytano Polaków. Proszę państwa, wszyscy. Wszyscy powinni stanąć. Przede wszystkim Rafał Trzaskowski - 42 proc. respondentów powiedziało, że on. A później były odpowiedzi: Tusk, Sikorski, Kidawa-Błońska, Schetyna, pies sąsiada i dopiero na końcu Borys Budka - 4 proc.
Bogactwo liderów, długa ławka - żeby się odwołać do doświadczenia poprzedniego wieczoru - długa ławka osób, które mogą taką funkcję obejmować.
A nie przychodzi panu na myśl takie słowo: "kompromitacja"?
Ja pamiętam ostatnie półtora roku Grzegorza Schetyny, gdzie wszyscy - od współpasażera w pociągu po ważnych redaktorów - mówili: "Schetyna musi odejść".
Nigdy w życiu pan tego ode mnie nie usłyszał.
To prawda, nigdy tego nie usłyszałem. Pan redaktor się odróżniał.
Ale nie jestem ważnym redaktorem ani współpasażerem.
Jest pan bardzo ważnym redaktorem, ale wyjątkiem od reguły.
Ale to proszę powiedzieć serio, przepraszam za te złośliwości z psem sąsiada, zostawmy je. Jeżeli naprawdę wszyscy w sondażu mówią, że Borys Budka topi Platformę, a nie jej pomaga, jeżeli na zamkniętych grupach whatsappowych i w innych komunikatorach Platformy mnóstwo posłów z nazwiska pisze - ja ich nie chcę teraz dekonspirować i wymieniać - że "Borys nas topi", no to jest pytanie, kto ma was wyciągnąć z tej topieli?
Jestem wrogiem grup whatsappowych. Na jednym z posiedzeń klubu apelowałem o 90 spokojnych dni, bez WhatsAppa. Bo te grupy źle służą. Ja wierzę w żywy kontakt, jak ludzie zaczną ze sobą rozmawiać, to i różne problemy można rozwiązać inaczej.
Ale może ludzie się boją czasami powiedzieć prosto w oczy, nie wiem, że pana nie lubią?
Ale przecież na WhatsAppie też nie napiszą, że mnie nie lubią. A jak tak napiszą, to ktoś odpowie, bo lubi.
Ale wie pan, to nie jest tylko kwestia "lubi". Zwróćmy uwagę na to, na co zwracają uwagę ci na tych nielubianych przez pana grupach whatsappowych - że gdyby dziś były wybory, to Platforma miałaby klub kilkudziesięcioosobowy - 60 osób, 80 maks. A to oznacza, że dwie trzecie z posłów obecnej Platformy nie znalazłoby się w Sejmie. Oni się boją.
I to jest realny problem, i o tym rozmawiamy, i to oczywiście wszystkich bardzo martwi: co zrobić, żeby podwyższyć notowania, żeby być największą partią opozycyjną, w sondażach przynajmniej, bo w parlamencie tak jest. Natomiast ja uważam, że ciągła dyskusja o zmianie przewodniczącego donikąd nie prowadzi. Znam partie na świecie, które wymieniały przewodniczących seriami i doprowadziło je to do upadku.
Więc zadam pytanie o Rafała Trzaskowskiego, który jest wskazywany jako ten najlepszy z możliwych liderów dla Platformy. Niech pan spróbuje odpowiedzieć serio. Czy Rafał Trzaskowski chce Platformę ratować, czy ją zatopić, by na jej szkielecie wybudować swoją siłę polityczną, swój Campus (promowany przez Trzaskowskiego projekt Campus Polska Przyszłości - przyp. RMF24)?
Rozmawiamy dużo, mamy spotkania kierownictwa, gdzie mówimy o tym, jaka powinna być relacja między ruchem Rafała Trzaskowskiego a Platformą. I moja ocena jest taka, że on nie ma żadnego interesu ani nie chce Platformy zatapiać.
Ale nie ma też żadnej ochoty, by stanąć na jej czele, prawda?
Ma inne rzeczy na głowie. Prezydenturę Warszawy, trudną zawsze, i zobowiązania, jakie poczynił wobec opinii publicznej, właśnie Campus, ruch, samorządowcy itd. Więc ja sądzę, że to, co się dzieje od lipca, to, co można by ocenić jako pewną zwłokę w powstawaniu tego ruchu, było gestem Trzaskowskiego wobec Platformy, chęcią, żeby Platforma mocno ruszyła.