„Cały materiał dowodowy, który został zgromadzony po stronie natowskiej, amerykańskiej i nasz, wskazuje, że mamy do czynienia z rakietą systemu S-300, wystrzeloną przez ukraińską obronę przeciwlotniczą” – stwierdził Jacek Siewiera szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego w Porannej rozmowie w RMF FM, odnosząc się do wtorkowego wybuchu w Przewodowie. W incydencie zginęło dwóch Polaków.


Robert Mazurek zapytał swojego gościa, z czego w takiej sytuacji wynika postawa Wołodymyra Zełenskiego. Prezydent Ukrainy zaprzecza temu, że rakieta należała do ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Prezydent Zełenski reprezentuje kraj, który toczy wojnę. Wojnę, która w ostatnich dniach miała najcięższy okres, jeśli chodzi o ataki i wykorzystanie środków napadu powietrznego, od początku jej wybuchu. To normalne, że w takich warunkach, pewne hipotezy, które wydają się oczywiste z punktu widzenia obrony państwa, wydają się oczywiste również dla głowy tego państwa - stwierdził szef BBN.

Dlaczego siły NATO nie zestrzeliły rakiety?

CNN twierdzi, że radary NATO widziały i śledziły rakietę, która spadła na suszarnię ziarna w Przewodowie. Robert Mazurek zapytał Jacka Siewierę o to, dlaczego pocisk nie został zestrzelony, kiedy znalazł się nad terytorium Polski. To rakieta środków obrony przeciwlotniczej. Rakieta, która, co do zasady, w poszukiwaniu celu wykonuje swoje zadanie, które nie ma charakteru ofensywnego. Nawet jeśli jest rejestrowana przez systemy radarowe, zakładamy, że będzie wykonywała swoje zadanie, czyli przechwytywanie środków napadu powietrznego nad terytorium Ukrainy. Czy doszło do awarii w samej rakiecie, czy do błędu przy wprowadzaniu danych - to jest przedmiotem pracy ekspertów - wyjaśniał gość w Porannej rozmowie w RMF FM.

Szef BBN-u dodał, że nie ma państwa, które ma obronę lotniczą pokrywającą 100 proc. terytorium. Podkreślił, że przy pewnej ilości środków napadu powietrznego, nawet najnowocześniejsza obrona przeciwlotnicza może nie być w stawie przechwycić wszystkich rakiet. Rzeczywistość jest taka, że system obrony przeciwlotniczej jest. Ma wiele zaszłości postsowieckich, ale jest bardzo intensywnie modernizowany. Ten system obrony przeciwlotniczej, który jest budowany, jest bardzo nowoczesny i jest bardzo ambitnym celem - uspokajał Siewiera. Czym innym jest widzieć rakietę przechwytującą, a czym innym jest ją strącić - dodał.

Siewiera: Śledztwo w Przewodowie poprowadzi polska prokuratura

Prezydent Ukrainy zwrócił się o włączenie ukraińskich ekspertów do śledztwa w miejscu wybuchu w Przewodowie. Robert Mazurek zapytał swojego gościa, kto będzie kierował śledztwem. Polska prokuratura - stwierdził krótko szef BBN. Pan prezydent Andrzej Duda nie widzi przeszkód uczestnictwa obserwatorów ukraińskich. To wymaga zgodności z procedurami sojuszniczymi i polskiego wymiaru sprawiedliwości - podkreślił gość w RMF FM.

Jacek Siewiera odniósł się też do wycofania się sił rosyjskich z Chersonia i najsilniejszego ataku rakietowego od początku wojny, który nastąpił zaledwie kilkadziesiąt godzin od wyzwolenia Chersonia. To są inne siły. Siły lądowe zostały z Chersonia wycofane w taki sposób, żeby oszczędzić te wojska, do wykorzystania jej w późniejszym etapie. Wykorzystanie środków napadu powietrznego nawet trudno nazwać prowadzeniem wojny. To nie jest wojna. To agresja, która ma charakter zbrodniczy - powiedział Jacek Siewiera w Porannej rozmowie w RMF FM.

Siewiera: Nie zmieniłbym nic w sposobie reakcji na wydarzenia w Przewodowie

W tak ważnym momencie, jak moment, w którym pojawia się podejrzenie, że rosyjskie rakiety mogły spaść na terytorium jednego z krajów NATO, każde słowo ma znaczenie. Gdybym dziś mógł całą tę sytuację przeprowadzić ponownie, nie zmieniłbym nic - mówił Jacek Siewiera pytany, dlaczego polskie władze długo zwlekały z poinformowaniem opinii publicznej o tym, co dokładnie wydarzyło się w Przewodowie na Lubelszczyźnie. 

Dlaczego polskie władze od razu nie powiedziały wprost o tym, że na wieś pod Hrubieszowem spadła rakieta? Ta wiedza była dostępna z mediów, bez potwierdzenia ze strony rządowej - odparł Siewiera. Szef BBN mówił, że w tym czasie trwały ustalenia między wojskowymi Polski i NATO. To był powód, dla którego, być może dla części opinii publicznej, nasza komunikacja była niewystarczająca - tłumaczył szef BBN.

"Trwają prace nad ustawą o ochronie ludności"

Siewiera był też pytany o to, czy polskie władze przeprowadziły inwentaryzację schronów, w których mieszkańcy mogliby się schować w razie ataku z powietrza. Trwają pracę nad ustawą o ochronie ludności, która daje narzędzia do tego, by tego typu środki jak schrony nie tylko inwentaryzować, ale rozbudowywać, inwestować w nie i przygotowywać na wszelki wypadek. Natomiast dziś wykonana jest praca dotycząca inwentaryzacji potencjalnych miejsc schronienia- mówił gość Roberta Mazurka.

Kiedy polskie władze zajęły się tym problemem? Prace w MSWiA w zakresie inwentaryzacji rozpoczęły się w kwietniu - odpowiedział Siewiera. Obrona cywilna została zaniedbana przez bardzo wiele lat, nie tylko w Polsce - dodał szef BBN.

Siewiera: Ukraińcy nie zamierzają zatrzymać kontrofensywy

Prezydencki minister odpowiedzialny za bezpieczeństwo narodowe był pytany też o to, czy Ukraińcy będą kontynuować kontrofensywę na południu i wschodzie kraju. Według kontaktów, które mamy ze stroną ukraińską, Ukraińcy nie zamierzają się zatrzymywać - powiedział Siewiera. 

Gen. Ben Hodges były dowódca armii USA w Europie stwierdził kilka dni temu, że Ukraińcy do stycznia zajmą Mariupol i Melitopol. Następnie rozpocznie się decydująca faza kampanii - wyzwolenie Krymu - przewiduje amerykański wojskowy. To bardzo optymistyczne przewidywania, powiedziałbym, że bardzo odważne. Niemniej jednak możliwe, że kolejne sukcesy na tych kierunkach będą widocznie i Ukraińcy twardo podkreślają, że również Krym jest w zasięgu ich zainteresowania i możliwości rażenia. A co ważne, po zajęciu Chersonia mogą to być już nie tylko deklaracje - skitował tę opinię Siewiera.