Dziś mamy informację, że są dowody na zamach w Smoleńsku, a nie ma dowodów na konkretne sprawstwo - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Suski. Zaznaczył, że w raporcie podkomisji smoleńskiej na pewno znajdą się dowody wskazujące na zamach. Na uwagę Roberta Mazurka, że prokuratura takich jeszcze nie przedstawiła, Suski stwierdził, że szef podkomisji Antoni Macierewicz "z pewnością ma większą wiedzę na ten temat" niż śledczy. "Ja sądzę, że prokuratura ma bardzo wiele informacji i myślę, że to też wynik ustaleń pracy komisji kierowanej przez Antoniego Macierewicza" - dodał.
Od początku było podejrzenie, od kiedy był tylko pokazany raport Anodiny i przepisany do tego raportu, do którego jak do świętości odwołuje się opozycja, że jest on nieprawdziwy. Więc założono, że był inny przebieg tej katastrofy i byli świadkowie, którzy mówili o tym, że widzieli na niebie błysk - powiedział Suski.
Zaznaczył, że raport nie wskazuje, kto dokonał zamachu, ale "interes miał w tym Putin, bo on jest osobą mściwą, a prezydent Lech Kaczyński mu się bardzo naraził".
Kary nakładane na Polskę są całkowicie niesłuszne, oparte o kłamstwa, o łamanie Traktatu, bo traktat nie przewidywał wtrącania się Unii Europejskiej w sprawy sądownictwa. A też jest wynikiem donosów na Polskę naszej opozycji, która nawet używa kłamstwa, żeby walczyć za pośrednictwem czy też z udziałem UE z polskim rządem, co jest skandalem. Żadne państwo nie ma takiej opozycji, która się tak zachowuje - mówił Marek Suski w internetowej część Porannej rozmowy w RMF FM.
Poseł PiS oskarżył też marszałka Sejmu Tomasza Grodzkiego o pomaganie Władimirowi Putinowi. Tak, zdecydowanie jest pomocnikiem Putina. Pomaga Putinowi, oskarża Polskę, podważa naszą wiarygodność - stwierdził Suski.
Poseł PiS był pytany też o postawę Węgier wobec rosyjskiej inwazji na Ukrainę. To jest ogromny zawód, co dzisiaj Węgry robią - powiedział Suski. To jest wynik niemieckiej polityki i niemieckich interesów na Węgrzech - dodał.
Robert Mazurek, RMF FM: W studiu razem ze mną Marek Suski, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry.
Marek Suski: Witam pana, witam państwa.
Słyszymy, że Antoni Macierewicz przedstawi po 12 latach od katastrofy i 7 latach rządów Prawa i Sprawiedliwości swój raport. I sprawozdanie będzie zapewne to, co Antoni Macierewicz mówił już wielokrotnie: że doszło tam do zamachu. Panie pośle, a dowody?
W raporcie z pewnością będą.
To proszę mi powiedzieć, skoro Antoni Macierewicz ma dowody, to czemu ich nie ma prokuratura?
Nie wiem, być może prokuratura ma.
A jeśli prokurator ma takie dowody, to dlaczego w takim razie by je ukrywał? Bo nie przedstawiono nikomu żadnych zarzutów, prokuratura też nie poinformowała o tym, że znalazła jakiekolwiek dowody na to, by w Smoleńsku był zamach.
To jest druga sprawa - mieć dowody zamachu, a przedstawić komukolwiek zarzuty. To są dwie różne rzeczy.
Przepraszam, jeżeli mamy dowody na to, że był zamach to, nie jest tak, że znaleźliśmy ciało i nie wiemy teraz, kto zabił...
Bardzo często tak jest.
Tak się zdarza, oczywiście...
Dzisiaj mamy informację o tym, że są dowody na zamach, a nie ma dowodów na konkretne sprawstwo.
Panie pośle, a nie ma pan takiego wrażenia, że Antoniemu Macierewiczowi jako politykowi łatwiej jest powiedzieć "tak, to był zamach i dokonali tego Rosjanie", niż prokuraturze, która jednak jest zobligowana do przedstawienia jakichś poważnych dowodów.
Z pewnością ma większą wiedzę na ten temat.
Niż prokurator?
Tak sądzę.
Bardzo pana przepraszam, ale ja na pańskim miejscu bym się jednak złapał za głowę. W państwie, którego premierem jest człowiek pańskiej formacji poseł i szef podkomisji ma większą wiedzę niż prokurator. Prokurator nic nie wie, a Antoni Macierewicz wie wszystko. Sytuacja co najmniej postawiona na głowie.
No tak, ale stwierdzenie, że prokurator nic nie wie, a Macierewicz wie, też jest postawienie sprawy głowie. Ja sądzę, że prokuratura ma bardzo wiele informacji i myślę, że to jest też wynik ustaleń pracy komisji kierowanej przez Antoniego Macierewicza.
A co jest dowodem na co, bo ja się teraz pogubiłem. Na razie jest tak: wiem, że Antoni Macierewicz, od dawna zresztą, mówi, że doszło do zamachu. Mam takie wrażenie panie pośle - proszę mnie poprawić, jeśli się mylę - że Antoni Macierewicz tezy już miał, tylko cały czas szukał argumentów na poparcie tej tezy
Albo odrzucenia. Tak normalne śledztwa są prowadzone, że zakłada się jakąś tezę i albo się ją potwierdza, albo odrzuca. Jeśli zostaje odrzucona, stawia się kolejną hipotezę i się wtedy ją udowadnia. To jest norma jeżeli chodzi o prowadzenie śledztw. Od początku było podejrzenie, kiedy tylko został ogłoszony raport Anodiny i przepisany do tego raportu, na który się jak do świętości odwołuje opozycja, że ten raport jest nieprawdziwy, więc założono, że był inny przebieg tej katastrofy i byli świadkowie, którzy mówili o tym, że widzieli na niebie blask.
Przecież tam była jakaś widowiskowa kompromitacja kolejnych ekspertów Antoniego Macierewicza. Dochodziło do tego, że on sam został odwołany. Podkomisja miała przedstawić te raporty już parę razy. Teraz przedstawia. Niech mnie pan poprawi znowuż, ale rodzi się podejrzenie, że czekali na dogodny moment polityczny, a ten nadszedł, bo po masakrze w Buczy wszyscy wiedzą, że Putin to zbrodniarz. Można więc go również obwiniać za katastrofę, za zamach w Smoleńsku, nawet jeśli nie mamy na to wystarczających dowodów.
Ale tutaj mowa nie jest o tym, że Putin dokonał zamachu. Jest mowa o tym że był zamach. Natomiast co do...
A kto pana zdaniem dokonał tego zamachu?
Najprawdopodobniej właśnie ten, kto miał w tym interes.
A kto?
A interes miał Putin, bo on jest osobą mściwą, a prezydent Lech Kaczyński mu się bardzo naraził. To jest podejście, które się zakłada od czasów prawa rzymskiego: czyj interes, ten jest podejrzany.
Panie pośle, zostawmy maksymy prawnicze z pierwszego roku studiów. Porozmawiajmy o faktach. A fakty są takie, że prokuratura w tej sprawie milczy. Ja nie twierdzę, że zamach miał miejsce, nie twierdzę, że zamach nie miał miejsca. Ja tylko chcę wiedzieć, jak każdy obywatel, dlaczego prokurator po siedmiu latach śledztwa, już pod wodzą Zbigniewa Ziobry, nie jest w stanie nam powiedzieć jednoznacznie: "tak był zamach i mamy na to dowody".
A proszę pytać prokuraturę.
Dobrze panie pośle, to w takim razie ostatnie pytanie w tej sprawie. Czy po 12 latach od katastrofy jesteśmy bliżej poznania prawdy o Smoleńsku?
Tak. Zdecydowanie jesteśmy bliżej.
A co pana skłoniło do właśnie takiej tezy?
Brałem kilkakrotnie udział w posiedzeniach zespołu, który przedstawiał kolejne etapy badania. I z tych kolejnych etapów badania po pierwsze wynikało, że to, co napisał rząd Platformy, było kompletnym kłamstwem. A później były przedstawiane dowody na różne fakty, które wskazywały na to, że był zamach. Byli świadkowe, którzy widzieli. Były badania szczątków.
To ciekawa teza. A kiedy oni się pojawili, proszę mi powiedzieć?
No w całym przebiegu procesu.
A to ciekawa teza, bo ja pamiętam moją rozmowę z marszałkiem Karczewskim, który na to samo pytanie odpowiedział, że nie, niestety nie jesteśmy bliżej prawdy o Smoleńsku, bo marszałek Karczewski, jak słusznie zauważył, nie ma żadnych dowodów, które przedstawiłaby prokuratura. Ja bardzo pana przepraszam, to co, w ciągu roku się pojawiły? Przed nami to ukrywano?
Ma być przedstawiony raport.
Dobrze, panie pośle, rzeczywiście poczekajmy na raport.
Nie będę się odnosił do dokumentu ostatecznego, którego nie widziałem.
Panie pośle, Komisja Europejska sama zabrała nam pieniądze, które mieliśmy płacić jako karę - 69 mln euro kar naliczonych za niewykonanie wyroku TSUE o likwidacji Izby Dyscyplinarnej już nam zabrano. Całość kary to 157 mln euro. Oprócz tego zabrali nam 45 mln euro ze środków za to, że nie wstrzymaliśmy prac w kopalni Turów. Panie pośle,110 mln euro. I co? I my tak przełkniemy to?
To jest oczywisty skandal. Zupełnie bezprawne działanie. Pamiętamy, jak na Rosję z trudem są nakładane różnego rodzaju kary, no pewnie praworządnym państwem jest Rosja, bo Polska jest niepraworządna i na nas się kary nakłada, a jeśli chodzi o Rosję, to jest z tym kłopot. Te kary są zupełnie niesłuszne, po pierwsze. Po drugie, nie ma w traktatach odniesienia się do wtrącania się w polskie sądownictwo.
Jeśli tak, to czy Polska potrąci sobie pieniądze ze składki, którą płacimy na Komisję Europejską?
A po trzecie takie przepisy, które zostały wprowadzone w Polsce, obowiązują w większości krajów, w tym w Niemczech.
Czy w takim razie my sobie te pieniądze potrącimy z naszej składki?
Tutaj, jeżeli chodzi o składkę, to póki co jeszcze Polska więcej otrzymuje środków z Unii Europejskiej niż wpłaca. Trudno będzie potrącić sobie z czegoś, co nadal jest saldem dodatnim.
Nie, ale panie pośle, będzie bardzo łatwo, bo my te pieniądze przekazujemy. Pan nawet pewnie nie wie, ile.
Składka jest mniejsza niż to, co wpływa z UE.
Ale wysyłamy pieniądze do Brukseli.
A co do tego, to jest decyzja rządu.
Pana zdaniem Polska powinna potrącić sobie te pieniądze ze składki, którą co roku do Brukseli wysyła?
Moim zdaniem powinniśmy się odwoływać od tej niesłusznej decyzji i zmierzać do tego, żebyśmy otrzymali również pieniądze z KPO.