„Dostałem telefon z kancelarii prezydenta z pytaniem, czy znalazłbym czas dla pana prezydenta. Uznałem, że skoro prezydent dzwoni i to w niedzielę, to z wielką przyjemnością się spotkam” – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM aktywista miejski Jan Śpiewak. Zaznaczył, że Andrzej Duda nie obiecywał mu ułaskawienia. „Powiedział, że taka droga jest otwarta, żebym składał taki wniosek. Można powiedzieć, że zachęcał, ale to już moja interpretacja” – mówił. „Mam nadzieję, że w piątek taki wniosek o ułaskawienie znajdzie się w kancelarii prezydenta. Zamierzam wykorzystać każdą możliwą drogę, by zdjąć ze mnie piętno przestępcy” – mówił Śpiewak, który w piątek został uznany winnym zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej.
W piątek Sąd Okręgowy w Warszawie uznał Śpiewaka winnego zniesławienia Bogumiły Górnikowskiej, córki byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Sąd utrzymał w mocy wyrok sądu rejonowego, który w styczniu nakazał Śpiewakowi zapłatę 5 tys. zł grzywny i 10 tys. zł nawiązki na rzecz Górnikowskiej. Uzasadnienie wyroku było niejawne.
Jan Śpiewak na początku tygodnia spotkał się z prezydentem Andrzejem Dudą, z którym rozmawiał o możliwym ułaskawieniu. Prezydent faktycznie był przejęty moją sprawą. Doskonale tez zna jeśli chodzi o działalność mafii reprywatyzacyjnej, zarówno w Warszawie, jak i w Krakowie - powiedział.
Pytany o to, co było nieprawdziwego w tweedzie, który napisał o Górnikowskiej, stwierdził, że "absolutnie nic". Była kuratorem osoby, która od 50 lat nie żyła i spoczywała na cmentarzu, i przejęła nadzór właścicielski nad nieruchomością, do czego nie miała prawa, nie miała takich pełnomocnictw od sądu - mówił.
Albo chce zalegalizować stare majątki, albo chce otworzyć drogę do przejmowania nieruchomości w przyszłości - tak Jan Śpiewak w internetowej części Porannej rozmowy w RMF odpowiedział na pytanie, dlaczego warszawski ratusz i prezydent Rafał Trzaskowski składa sprzeciw do każdej decyzji komisji weryfikacyjnej, dotyczącej odszkodowania lub zwrotu nieruchomości w aferze reprywatyzacyjnej. Prezydent Trzaskowski otwiera w tym momencie drogę do tego, żeby mafia reprywatyzacyjna wróciła do Warszawy - dodał Śpiewak
Jan Śpiewak odpowiedział też na pytanie, czy po zachętach ze strony prezydenta Dudy do złożenia wniosku o ułaskawienie, będzie go popierał. Czy będę głosował na Andrzeja Dudę? Zobaczymy, kogo wystawi Lewica w tych wyborach - odpowiedział Śpiewak. W ciągu ostatniego 1,5 roku prezydentura Andrzeja Dudy była dla mnie w cieniu. Na pewno używał słów, których ja bym nie używał - mówił aktywista.
Robert Mazurek: Czy prezydent Andrzej Duda obiecał panu ułaskawianie?
Jan Śpiewak: Absolutnie nic nie obiecywał. Powiedział, że taka droga jest dla mnie otwarta, żebym składał taki wniosek.
Zachęcał pana?
Można powiedzieć, że zachęcał, ale może to jest moja interpretacja już tego zachowania. Na pewno taki wniosek złożę. Mam nadzieję, że piątek taki wniosek się znajdzie w kancelarii prezydenta o ułaskawienie. Zamierzam wykorzystać każdą możliwą drogę do tego, żeby zdjąć ze mnie piętno przestępcy.
Jak doszło do spotkania z prezydentem? Kto do kogo dzwonił?
Ja dostałem telefon z kancelarii z pytaniem, czy znalazłbym czas dla prezydenta. Oczywiście odpowiedziałem, że jeśli prezydent dzwoni, jeszcze w niedzielę, to z wielką przyjemnością się spotkam. Byłem zaskoczony tą propozycją, ale też bardzo zbudowany. Prezydent faktycznie był przejęty moją sprawą. Doskonale też zna sytuacje, jeśli chodzi o działalność reprywatyzacyjną, mafii reprywatyzacyjnej zarówno w Warszawie, jak i w Krakowie, bo przecież z Krakowa pochodzi (prezydent - red.).
Czy pan wykona ten wyrok, bo to jest wyrok prawomocny?
To jest wyrok prawomocny...
To od razu dodajmy, został pan skazany za pomówienie mecenas Bogumiły Górnikowskiej. Dostał pan 5 tysięcy grzywny oraz 10 tysięcy złotych nawiązki - jak rozumiem dla pani mecenas - którą pan pomówił, no nie do końca wiemy o co, bo cała sprawa była utajniona.
No właśnie, samo uzasadnienie wyroku zostało utajnione, co też myślę pokazuje wiele...
Ale zostało to wszystko utajnione, dlatego że w sprawach o zniesławienie zawsze jest to tajne, chyba że mecenas Górnikowska zgodziłaby się. Ona twierdzi, że nawet się zgodziła, ale później wycofała tę zgodę, bo pan po prostu sprowadził jakąś hałastrę do sądu.
Hołotę, tak jest.
Hałastrę powiedziałem, nie hołotę.
Panie redaktorze - tak, ale nie samo uzasadnienie wyroku. Ja dzisiaj mam utajnione uzasadnienie wyroku również, co ogranicza mi możliwość opowiadania o tym, co się wydarzyło. A wydarzyło się to, że pani Górnikowska - córka ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego - brała udział w nielegalnej reprywatyzacji kamienicy na Ochocie.
Pan dwa lata temu na Twitterze napisał tak: "Boom! Córka ministra Ćwiąkalskiego przejęła w 2010 roku metodą na 118-letniego kuratora kamienicę na Ochocie". Czy coś tutaj jest nieprawdą?
Nie, tutaj absolutnie nic nie jest nieprawdą.
Ale nie przejęła tego, bo nie stała się właścicielką.
Była kuratorem osoby, która od 50 lat - jak się wkrótce okazało - nie żyła i spoczywała na cmentarzu, i przejęła nadzór właścicielski nad tą nieruchomością, do czego nie miała prawa, nie miała takich pełnomocnictw od sądu.
Ale nie jest właścicielką. Twierdzi, że zarobiła na tej całej imprezie - uwaga - 150 złotych.
Możliwe, ale doprowadziła do dramatu ludzi.
Nie wchodząc w tę sprawę, pan został za to skazany i nie ma pan zamiaru wykonać wyroku.
Ten wyrok jest dla mnie po prostu potwarzą. To jest jak plucie w twarz nie tylko mi, ale wszystkim ludziom, którzy walczą o sprawiedliwość.
Ale to jest wyrok sądu, co może pan zrobić?
Dlatego panie redaktorze: akt łaski, skarga kasacyjna, zwrócę się do Rzecznika Praw Obywatelskich, do Prokuratora Generalnego...
Rzecznik Praw Obywatelskich był pytany przez nas o pańską sprawę i bardzo kąśliwie to skomentował, mówiąc, że jeśli pan się zwróci z wnioskiem, no to on oczywiście będzie musiał to rozpatrzeć, ale - uwaga, cytuję - "tylko, czy będzie to niezbędne, skoro w tej sprawie już zdążyli się wypowiedzieć - i ocenić ten wyrok - wiceminister Kaleta, pan premier i pan prezydent". Jak rozumiem, rzecznik poczuł się nieco dotknięty tym, że pan wchodzi w politykę z tą sprawą.
To polityka weszła w moją sprawę. Faktycznie, koincydencja jest dość nieszczęśliwa tych wszystkich wydarzeń.
Pan został skazany 13 grudnia.
Tak, 13 grudnia, w piątek trzynastego. Faktycznie, jest ta cała zawierucha, dyskusja o sądownictwie. Myślę, że dlatego ta sprawa tak eksplodowała i interesuje wielu ludzi. Ale ona, panie redaktorze, ja jestem jedyną osobą, która została skazana trzykrotnie w sprawie dzikiej reprywatyzacji, afery reprywatyzacyjnej.
Nieprawda. Pan Marek M. został skazany - handlarz roszczeń.
Raz został skazany, ja już mam trzy wyroki. I został skazany na karę, z tego co się orientuję, w związku ze sprawą, która była prowadzona zanim wybuchła afera reprywatyzacyjna. Ale to jest wyrok, który po prostu zaburza jakieś elementarne poczucie sprawiedliwości i tyle.
Pan w roku 2017 organizował, współorganizował demonstrację w obronie niezależności sądów.
Tak było, przed Pałacem Prezydenckim.
"Wolne sądy" - krzyczał Jan Śpiewak.
Tak, to była demonstracja, która apelowała do prezydenta Dudy o weta. Faktycznie, dzisiaj bym chyba takiej demonstracji w obronie sądów nie organizował.
Właśnie, nie broniłby pan sądów, bo co? Bo nagle się okazało, niech pan się nie gniewa, ale to widać, ludzie mają prawo do takiego spojrzenia, jak Śpiewaka atakują, to Śpiewak już nie broni sądów. Już sądy nie są wolne? Już sądy nie zasługują na niezawisłość? Już nie trzeba bronić sędziów? Bo co, bo się ośmielili pana skazać?
To jest głębsza refleksja. Tę demonstrację organizowałem dwa lata temu, już byłem po niekorzystnych wyrokach sądowych w moich sprawach. Ale wierzyłem, że wybuch afery reprywatyzacyjnej - to jest afera prawników - że dojdzie do pewnego oczyszczenia środowiska prawniczego, sądowego, że chociażby ludzie, sądy, które ustanawiały kuratorów dla 140-latków, będą pociągnięci do odpowiedzialności...
W lipcu 2017 roku wiedział pan, co się działo w sądach w związku z aferą reprywatyzacyjną. Wiedział pan, jaka jest opieszałość sądów, wiedział pan, że "Krwawy Kociołek", kat Trójmiasta nie został skazany żadnym prawomocnym wyrokiem. Wiedział pan to wszystko i co? Pan wtedy bronił sądów, a teraz dlatego, że pan został skazany na grzywnę, pan już tych sądów nie broni i pan mówi, że już by ich nie bronił.
Panie redaktorze, bez przesady. Afera reprywatyzacyjna wybuchła pod koniec 2016 roku. Jakby pewne informacje, które były ujawniane to jednak był pewien proces, to trwało. I też nie oczekiwałem, że sądy się natychmiast oczyszczą. Ale mamy zatrzymanego szefa Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie, mamy ostatnio zatrzymanego byłego sędziego szefa wydziału ksiąg wieczystych.
To znaczy, że wymiar sprawiedliwości działa, skoro te osoby zostały zatrzymane.
Ale pytanie jest, gdzie, co te środowiska w tym czasie robiły przez te ostatnie 2-3 lata.
Panie Janie, a czy pan jest marionetką PiS-u? Cytuję tutaj Katarzynę Markusz, dziennikarkę i działaczkę żydowską. Wypisz wymaluj z pańskiego środowiska, która piszę: "Drogi Janku zrobiłeś wiele dobrego, ale się pogubiłeś i czy warto było dla tych 15 tysięcy zostać marionetką PiS". Dla 15 tysięcy pan się sprzedał?
Mogę tylko ubolewać, że tak łatwo jest....
Się sprzedać?
Nie, tak łatwo jest obrażać innego człowieka, bo ma inne zdanie na temat tego, co się dzieje w Warszawie.
Czy pan jest marionetką PiS?
Nie, absolutnie nie jestem marionetką PiS. Myślę, że udowodniłem to wielokrotnie. Zresztą mówił to sam Jarosław Kaczyński na słynnych "taśmach Srebrnej", gdzie opowiadał o "operacji Śpiewaka:, która zablokowała budowę wież. Mam procesy również z politykami Prawa i Sprawiedliwości, krytykuję każdą władzę publiczną, kiedy na to zasługuje.
Może pan po prostu jest awanturnikiem, a nie żadnym działaczem społecznym? I pieniaczem.
Jestem osobą, która sygnalizuje nieprawidłowości, która ma realne i wymierne rezultaty swojej działalności i myślę, że wielu warszawiaków o tym wie.