"Polski Związek Badmintona został wykorzystany przez pana Tomasza Porębę jako pas transmisyjny pieniędzy publicznych do realizowania kampanii PiS" - mówił Sławomir Nitras, minister sportu i turystyki, który był gościem Porannej rozmowy w RMF FM. Powiedział także, co sądzi o kandydaturze Andrzeja Dudy na szefa Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. "Wydaje mi się, że najlepszą formułą jest, jeśli na czele komitetu staje wybitny sportowiec z przeszłości, mistrz, medalista olimpijski".

Po igrzyskach olimpijskich w Paryżu i zdobyciu 10 medali przez polskich sportowców minister sportu i turystyki zapowiadał wyjaśnienie każdego zgłaszanego przez sportowców przypadku zaniedbania. Zwrócił się do Najwyższej Izby Kontroli z prośbą o przeprowadzenie pilnej, doraźnej kontroli w PKOl dotyczącej wydatkowania pieniędzy z budżetu państwa i spółek skarbu państwa.

Podczas środowej konferencji szef Ministerstwa Sportu i Turystyki przypomniał, że chodzi o sumę 92 mln zł, które wpłynęły na konto PKOl w ostatnich trzech latach.

Nitras jednocześnie podał, że wystąpił do prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego, który pełni nadzór nad PKOl, o wszczęcie kontroli "w zakresie prawidłowości podejmowania decyzji dotyczących wynagrodzeń członków zarządu PKOl".

Ile zarabia prezes Piesiewicz?

Od tej kwestii rozpoczął Poranna rozmowę w RMF FM Tomasz Terlikowski.

Ile zarabia prezes PKOl? - zapytał dziennikarz RMF FM. Nie wiem, ale będę wiedział - odparł minister. W przeszłości prezesami PKOl były znamienite postacie takie jak Aleksander Kwaśniewski, Piotr Nurowski. I nikt nigdy nie pobierał wynagrodzenia. Ze zdumieniem dowiedziałem się, że obecny prezes i wiceprezesi PKOl pobierają wynagrodzenie. 

Pan Radosław Piesiewicz i niektórzy dziennikarzy próbują to sprowadzić do personalnego sporu. Tak nie jest. Życie publiczne musi być transparentne. Musimy wiedzieć, na co poszły te ogromne pieniądze - mówił Sławomir Nitras.

Minister sportu przyznał, że długo czekał z tymi pytaniami, nie chciał ich stawiać przed igrzyskami olimpijskimi, by nie zakłócać startu zawodnikom.

A może czekał pan tak długo, bo gdyby prezes Piesiewicz wrócił z sukcesem, z 30 medalami, no to nie byłoby o co walczyć. Ale przywiózł porażkę, 10 medali, to można go zaatakować - dopytywał Tomasz Terlikowski.

Gdybyśmy nawet mieli 30 medali, a życzyłbym sobie tego, to nie byłyby medale zdobyte przez Piesiewicza, ale przez sportowców - odparł Nitras.

Polityczny badminton

Terlikowski zapytał m.in. o byłego europosła PiS Tomasza Porębę, który jako członek Polskiego Związku Badmintona wyjechał na igrzyska do Paryża, choć polscy zawodnicy tam nie grali. Dzień po powrocie zrezygnował z bycia członkiem zarządu PZB. 

Będzie się pan domagał np. zwrotu środków od europosła Poręby albo Polskiego Związku Badmintona? - zapytał Terlikowski.

Ja się nie dziwię, że pan Poręba złożył rezygnację z funkcji członka Polskiego Związku Badmintona. Złożył ją dzień po igrzyskach, bo chciał na te igrzyska polecieć. W PZB trwają kontrole NIK, ministerstwa sportu i w najbliższym czasie upublicznione raporty, które wskażą nieprawidłowości - mówił Sławomir Nitras. 

I dodał: Polski Związek Badmintona został przez m.in. pana Porębę wykorzystany jako pas transmisyjny pieniędzy publicznych do realizowania kampanii PiS. Te słynne pikniki 800 plus - one były finansowane z pieniędzy ministerstwa rodziny głównie, ale nie tylko. One były finansowane również z budżetu ministerstwa sportu. To znaczy dotacje dostawały. Dostała Fundacja Polskiego Związku Badmintona, kontrolowana przez ludzi związanych z panem Porębą i PZB. Dostali pieniądze, za które przyłączyli się do organizacji pikników 800 plus, na których koledzy pana Poręby robili kampanię wyborczą - stwierdził minister sportu.

O jaką kwotę chodzi? - pytał gospodarz Porannej rozmowy w RMF FM.

W przypadku Polskiego Związku Badmintona zakwestionowana przeze mnie kwota to 1 milion 400 tysięcy złotych. To są pieniądze, które zabrano polskim sportowcom - doprecyzował. To są pieniądze, które zabrano, które powinny iść na szkolenie, które powinny iść właśnie dla kadr narodowych. Może wtedy byłyby kwalifikacje badmintonistów. Gdyby zadbano o sportowców, a nie o PiS.

Wojna z PKOl?

Czy Radosław Piesiewicz wyruszy teraz na wojnę z panem? - pytał Terlikowski. Piesiewicz na żądanie pokazania dokumentów dotyczących delegacji działaczy na igrzyska, odparł bowiem, że ministerstwo nie ma prawa się ich domagać. "Termin pobytu na igrzyskach olimpijskich, adres zakwaterowania, rodzaj otrzymywanej akredytacji, a także terminy pobytu poszczególnych osób w wiosce olimpijskiej nie mogą stanowić przedmiotu zainteresowania" - tak mówił Piesiewicz. Mogą? - dociekał dziennikarz RMF FM.

Wydaje mi się, że stanowią obiekt zainteresowania nie tylko mój, ale i opinii publicznej. Takie odnoszę wrażenie, bacznie obserwując debatę w tym zakresie. Ja pragnę tylko przypomnieć albo poinformować, że jawności w tej materii wymaga polskie prawo, bo to są środki publiczne. Ale tego również wymagają przepisy o transparentności Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. Więc myślę, że pan prezes Piesiewicz powinien ostudzić emocje, przeczytać przepisy, zastanowić się nad tą sytuacją, tak jak zrobiło wielu członków Polskiego Komitetu Olimpijskiego, w którym widzę głęboką refleksję. I ujawnić te informacje - powiedział Nitras

Nie chodzi tutaj o autorytet pana prezesa Piesiewicza tylko autorytet Polskiego Komitetu Olimpijskiego - dodał.

Andrzej Duda w MKOl?

Podoba się panu pomysł, żeby Andrzej Duda, po skończeniu kadencji oczywiście, został prezesem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego? - zapytał Tomasz Terlikowski.

Bacznie obserwuję to, co dzieje się w Międzynarodowym Komitecie Olimpijskim i wydaje mi się, że najlepszą formuła jest taka, kiedy na czele Polskiego czy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego staje wybitny sportowiec w przeszłości. Oczywiście, on musi mieć inne atrybuty, musi być człowiekiem, który reprezentuje nas nas na zewnątrz. Zna języki obce. Potrafi poruszać się w świecie dyplomacji. Ale jego autorytet prawdziwy jest wtedy, kiedy to jest mistrz olimpijski, medalista olimpijski, wybitny sportowiec.

Sławomir Nitras zwrócił uwagę, że w wyborze Piesiewicza na szefa PKOl swój udział miał również prezydent Duda.

Polska stara się o igrzyska. Po co?

Po co Polsce igrzyska olimpijskie? - zapytał Tomasz Terlikowski.

Przykład wielu miast - Barcelony, Calgary, Paryża, Londynu - pokazuje, że igrzyska są pewnym impulsem rozwojowym. Nie dlatego, że się odbywają, tylko dlatego, że są pewnym momentem wzmożenia, determinacji. Igrzyska w Paryżu to był ogromny impuls dla francuskiej gospodarki, dla francuskiego rozwoju, dla tego francuskiego modelu społecznego. I wydaje mi się, że Polska będzie miała okazję pokazać na świecie, że jest krajem wysoko rozwiniętym, a to jest przecież naszym celem: być krajem wysoko rozwiniętym, a uniknąć pułapki średniego rozwoju. Ale jednocześnie jest to ogromna mobilizacja społeczna, która powoduje, że wszystko idzie łatwiej. Budowanie dróg, budowanie lotnisk, reformy społeczne, rozwój infrastruktury - wymieniał Nitras.

Zapytany, czy dzięki igrzyskom powstałby Centralny Port Lotniczy, odparł: Igrzyska nie odbywałyby się w jednym miejscu (...). Te areny (byłyby) rozproszone po całym kraju, więc to byłaby szansa również dla wszystkich lotnisk regionalnych, dla kolei.

Opracowanie: