"W ostatnim tygodniu nie rozmawiałem z prezydentem w tej sprawie. Nie wiem, jaki ma pogląd" - tak poranny gość RMF FM prof. Andrzej Zybertowicz, doradca Andrzeja Dudy – odpowiada na pytanie , czy prezydent powinien nakłonić prezesa Glapińskiego do ujawnienia zarobków swoich dwóch współpracownic.

Gość Roberta Mazurka pytany, o co chodzi w polityce prowadzonej przez prezydenta, odpowiada: o Polskę suwerenną, która potrafi skutecznie zabiegać o swoje interesy.

Zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne - tłumaczył profesor Andrzej Zybertowicz. Pytany o najważniejszą polityczną inicjatywę prezydenta, profesor odpowiada: m.in. szczyt NATO.

Sprawa pomocy dla osób, które zostały wrobione w kredyty frankowe, pokazuje, że Andrzej Duda, testuje możliwości swojego działania. Ta sprawa pokazuje że jest bardzo trudno działać w sprawie która jest kontrowersyjna - tłumaczył poranny gość RMF FM.

Zastanawiam się, czy to wynika z etyki przekonań, czy jest to manipulacja polityczna, żeby stworzyć nowy temat - tak doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz odpowiada na pytanie o inicjatywę rozdziału kościoła od państwa. Jak dodaje: być może chodzi o to, żeby przedstawiciele różnych stylów myślenia skakali sobie do gardła. Radykalna lewica znana jest z tego, że sięga po inżynierię społeczną - podkreśla. Na pytanie czy ten pomysł  to "wrzutka" gość Roberta Mazurka odpowiada: rozważam taką możliwość.

W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek pytał doradcę prezydenta Andrzeja Dudy o wizytę wicepremiera Włoch Matteo Salviniego w Polsce i o jego planowane spotkanie z prezesem Prawa i Sprawiedliwości Jarosławem Kaczyńskim.

Samo spotkanie jest inicjatywą poważną - powiedział Andrzej Zybertowicz. Nasz gość dopytywany o to, co z takiego spotkania mogłoby pozostać, ujawnił możliwość scenariusza współpracy Polski i Włoch w Parlamencie Europejskim i dodał, że dobrym skutkiem tego spotkania byłoby, gdyby Polska i Włochy powołały nową inicjatywę nowego wspólnego ugrupowania partyjnego w Parlamencie Europejskim. (...) Ugrupowania konserwatywne z innych krajów mogłyby się dołączać.

Robert Mazurek: Czy prezydent powinien nakłaniać prezesa NBP prof. Glapińskiego, by ujawnił zarobki swoich zaufanych pań dyrektor? Chce tego senator Jackowski. Chce tego wicepremier Gowin. Widać, że to jest problem.

Andrzej Zybertowicz: Nie wiem, czy prezydent powinien angażować się w sprawy tego typu.

Prezydent, przypomnę, wysunął kandydaturę prof. Glapińskiego. Czy nie poczuwa się do współodpowiedzialności za to, jak się sprawy mają?

W ostatnim tygodniu nie rozmawiałem z prezydentem. Nie wiem, jaki ma pogląd w tej sprawie.

A pan jaki ma pogląd w tej sprawie?

Nie widzę powodu, żeby tego typu informacje, jak zarobki osób pełniących funkcje kierownicze, nie były jawne.  

Czyli to powinno być jawne?

Jestem przeciwnikiem szalejącej transparentności. Wybitny politolog Iwan Krystew wykazał, że transparentność potrafi zabić demokrację. Ale to jest mój osobisty pogląd.

Skupimy się na pański osobistym poglądzie. Panie profesorze, skąd to się bierze? Czy prezes NBP nie zdaje sobie sprawy z tego, że kilkudziesięczne zarobki, które są komentowane przez tydzień w prasie, nie przysparzają ani jemu powagi, ani obozowi, który go wysunął.

Prezes NBP poinformował chyba jasno, że zarobki nie odbiegają od tych, które były w okresie funkcjonowania poprzedniego prezesa. Pamięta pan histerię wokół zarobków pracowników Marka Belki?

Nie, nie pamiętam.

A to ciekawe.

Po pierwsze, ja bym tego nie nazwał histerią. Mam wrażenie po prostu, że ludzie się bardziej zainteresowali NBP po tym, jak prezes banku centralnego bardzo zaangażował się w obronę byłego szefa KNF-u, pana Chrzanowskiego.

Może, ale ta selektywność podejścia mediów do wyeksponowania pewnych wątków jest znamienna dla naszych czasów.

Media bywają selektywne, to prawda.

Pamiętajmy, że selektywność to eufemizm - bardzo delikatne określenie.  

Tak, ja też się posługuję tym eufemizmem. Panie profesorze, zostawmy eufemizmy. Innym tematem, który wzbudził ostatnio poruszenie opinii publicznej była nominacja Adama Andruszkiewicza do Ministerstwa Cyfryzacji. To wzbudziło sprzeciw niektórych środowisk żydowskich. Prezydent, jako człowiek zaangażowany w dialog polsko-żydowski, rozmawiał z kimś na ten temat, uspokajał nastroje?

Nie sądzę, żeby poziom zaniepokojenia środowisk żydowskich, był tak wysoki, że wymagałaby ingerencji prezydenta. Zastanawiam się, dlaczego media w kółko tę sprawę Andruszkiewicza pompują. Wydaje się, że już wszystko zostało powiedziane. Przypomniał mi się wywiad, którego udzielił były premier Węgier Gyula Horn, który mówił: "Chciałem dla państwa jakąś ważną decyzję przeprowadzić, podejmowałem mniej ważną ale kontrowersyjną, żeby skupić uwagę powierzchownych obserwatorów polityki".

Chce pan nam powiedzieć, że to jest taki makiaweliczny plan, że prezes Kaczyński, w porozumieniu z premierem, wrzucili sobie posła Andruszkiewicza do Ministerstwa Cyfryzacji, wychodząc z założenia, że tam nie zaszkodzi, ludzie się zainteresowali tym, a tymczasem ktoś się dobiera do naszych pieniędzy?

Nie, ja nie wiem. Powiedziałem jedynie, że zastanawiając się nad racjonalnością tej decyzji, przypomniała mi się wypowiedź byłego premiera Węgier.

Obawiam się, że pan profesor, jako osoba zbyt inteligentna, we wszystkim doszukuje się drugiego dna, a czasami rzeczywistość jest prosta.

Czyli?

Czyli ktoś sobie pomyślał, że ach przyda nam się poparcie narodowców. Wymyślmy pierwszego narodowca, na "a"  jest Andruszkiewicz, bierzemy jego.

To jest problem z tym, że niedawno z całą rodziną obejrzałem drugi sezon serialu "Westworld" i tam jest pytanie, które bohaterowie sobie powtarzalnie zadają: Czy kwestionujesz naturę rzeczywistości?

Dobrze, panie profesorze. Zanim wejdziemy w kwestionowanie natury rzeczywistości i odpowiemy sobie na bardzo ciekawe pytanie, co jest naturą rzeczywistości oraz czym jest rzeczywistość - na rozważania filozoficzne zapraszamy do RMF24. Na razie chciałbym jeszcze o tym porozmawiać: panie profesorze, niech mi pan wymieni proszę dwie, trzy najważniejsze inicjatywy polityczne Andrzeja Dudy w czasie jego kadencji.

Myślę, że bardzo ważną inicjatywą było przeprowadzenie obchodów 100-lecia niepodległości tak, by one były nie dzielące, a łączące.

Mówi pan poważnie?

Myślę, że tak.

Gdyby nie Hanna Gronkiewicz-Waltz nie byłoby żadnych obchodów.

Ja sądzę, że Hanna Gronkiewicz-Waltz chciała sprowokować sytuację, ale badania zamówione przez Narodowe Centrum Kultury kilka dni po tych obchodach pokazały, że 72 procent powiedziało, że one były łączące, nie dzielące.

Dobra, to bez polemiki z mojej strony. Czyli pierwsze - ważna inicjatywa, taka godna zapamiętania z kadencji Andrzeja Dudy to ...

Ale oczywiście inny element jest kluczowy. W pierwszym okresie prezydentury prezydent odbył sporo wizyt zagranicznych po to, żeby osobiście poznać większość przywódców państw, którzy będą na szczycie NATO w Warszawie. Żeby być w roli gospodarza, który rozumie sposób myślenia i żeby wstępnie dokonane na poziomie technicznym uzgodnienia co do wzmocnienia flanki wschodniej zostały zrealizowane. I dzięki, między innymi, w dużej mierze dzięki tym osobistym kontaktom prezydenta z większością gości szczytu, udało się..

Nie no, słynne są zdjęcia z panią prezydent Chorwacji. To rzeczywiście - obiegły również internet.

A co pan wypatrzył na tych zdjęciach?

Wspaniały uśmiech na twarzy pana prezydenta, jak i pani prezydent...

No widzi pan. Budowanie pozytywnych emocji przyczynia się do wzmacniania flanki wschodniej.

To ja się do pana uśmiechnę i powiem, jakie jeszcze inicjatywy, te ważne polityczne inicjatywy, które nie są tylko wetem albo podpisaniem ustawy, Polacy powinni zapamiętać?

Powinni zapamiętać inicjatywę, która w krótkiej skali wydaje się niepowodzeniem, a która jest ważnym posunięciem, to jest projekt referendum konsultacyjnego w sprawie treści konstytucji. Prezydent stworzył platformę rzeczowej, oderwanej od bieżączki politycznej debaty o kształcie konstytucji. Okazało się, że zarówno opozycja, machająca przy każdej okazji hasłem konstytucja nie chciała w tej debacie uczestniczyć, jak i też obóz rządzący.

Ale pytania były niepoważne, po za tym nie ma na stole żadnego projektu konstytucji.

Nie ma złych pytań. Odpowiedzi mogą być złe. Pan usłyszał pewnie tę formułę, pewnie jeszcze na studiach.

Tak słyszałem. Ja panu powiem uczciwie. Jak ja się nie przygotuję do wywiadu, to też zadaje niepoważne pytania. Mam wrażenie, że ktoś w Kancelarii Prezydenta nie odrobił lekcji.

Pytania to była konsultacja przed referendum konsultacyjnym. Nie chciano wykorzystać tej szansy, którą prezydent stworzył.

Panie profesorze, kiedy w 2015 roku Andrzej Duda obejmował urząd prezydenta, to wszyscy wiedzieli o co mu chodzi. Czy się z nim zgadzali, czy się z nim nie zgadzali, to inna rzecz, ale wiedzieli o co mu chodzi. Dzisiaj mam wrażenie, że prezydent przemawia, obchodzi, celebruje, upaja się. Nie mam zielonego pojęcia, o co prezydentowi chodzi.

Cały czas prezydentowi chodzi o Polskę suwerenną, która potrafi skutecznie zabiegać o swoje interesy. Zarówno z wewnętrznymi grupami interesu, jak i zewnętrznymi. I w miarę swoich umocowań konstytucyjnych prezydent ten cel realizuje.