„Niezależnie od szczepień i od tempa ich realizacji my cały czas będziemy się posługiwali tymi samymi wskaźnikami, czyli liczbą zakażeń w danym regionie czy ogólnie w Polsce występujących dziennie. Jeżeli chodzi o to, co się będzie działo po feriach, kiedy będziemy podejmowali decyzję o powrocie do szkół, to oczywiście analizujemy bardzo różne scenariusze, ale generalnie zakładamy, że raczej będziemy dzieci do szkoły puszczali. Zaczynając od klas I-III oczywiście. Tutaj jeszcze który z wariantów czy to będzie szerzej, czy węziej – w sensie np. częściowo jednak nauka rotacyjna, hybrydowa dla tych klas I-III, to jeszcze rozmawiamy z ministrem Czarnkiem” – powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM minister zdrowia Adam Niedzielski.
Dopytywany o to, kiedy dzieci z klas I-III mogłyby wrócić do szkoły, stwierdził: 18 stycznia (...) to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz, muszę się zastrzegać, bo jeszcze jednak jest trochę czasu do tego momentu.
Szef resortu zdrowia podkreślił, że szanse na powrót dzieci do szkół w styczniu wynoszą 90 proc. Zaznaczył jednak, że wszystko zależy od rozwoju pandemii.
Będę w tej sprawie nieugięty, bo zdecydowanie najważniejszym celem jest to, żeby przywracać normalność nie tylko w okresie ferii. Nie chciałbym, żeby przywracanie normalności w czasie ferii odbiło się za chwilę czkawką i nie będziemy mogli puścić dzieci do szkół, bo będziemy mieli przyspieszenie pandemii. Wolałbym, żeby tą pierwszą decyzją, która będzie oznaczała powrót do normalności to był powrót dzieci do szkół, przynajmniej z tych klas najmłodszych. Uważam, że w tym sensie ferie powinniśmy potraktować jako ostatni akt normalności przed szczepieniami - zaznaczył w RMF FM Adam Niedzielski.
Gość Roberta Mazurka zaznaczył, że w sylwestra będą zabronione masowe zabawy, a hotele w czasie ferii pozostaną zamknięte. To jest sytuacja, w której mamy naprawdę prawdopodobieństwo tego, że nic się złego nie zadzieje do momentu pójścia dzieci do szkół.
To wszystko jest uzależnione od m.in. Europejskiej Agencji Leków, która musi podjąć decyzję. Jej pierwsze posiedzenie, które dotyczy dopuszczenia jednej ze szczepionek, jest wyznaczone na 29 grudnia, więc jeżeli ten optymistyczny scenariusz byłby realizowany, to w zasadzie moglibyśmy mieć najpierw tę decyzję, później dopuszczenie Komisji Europejskiej, to myślę, że gdzieś w połowie stycznia te szczepionki mogą realnie zacząć przyjeżdżać do Polski - mówił o dystrybucji szczepionki przeciw SARS-Cov-2 w Polsce Adam Niedzielski.
Minister zdrowia przekazał, że kwestia transportu szczepionek do Polski "jest po stronie dostawców". "Oni deklarują, że będą je dostarczali do punktów wskazanych przez państwo polskie" - zaznaczył.
Szef resortu zdrowia był też pytany o koszty jakie poniesie Polska w związku z zakupieniem szczepionek. Tak naprawdę my te szczepionki kupujemy od czterech producentów, pojawił się też piąty, bo mamy taki bardzo zróżnicowany zakres dostawców - co zresztą jest bardzo dobre, dlatego możemy czuć się bezpiecznie, bo jeżeli któremuś z nich by się nie udało, to i tak będziemy mieli dostawy od pozostałych realizowane, więc jest to rozwiązanie bardzo dla nas korzystne i bezpieczne. Ostateczna kwota, ta między 5 a 10 miliardów, zależy nie tylko od tego ile będą kosztowały szczepionki, ale ile z nas się zaszczepi. W tej cenie, w tej kwocie jest też usługa zaszczepienia.
Ferie są najważniejsze, bo albo spowodujemy, że będziemy mogli spokojnie dalej funkcjonować i ta pandemia będzie malała, albo sobie trzecią falę zafundujemy - stwierdził Adam Niedzielski w Porannej rozmowie w RMF FM. Minister zdrowia podkreślał, że "to jest naprawdę coś, co zdecyduje, czy idziemy w tą, czy idziemy w tamtą (stronę - red.) z pandemią".
Szef resortu zdrowia mówił też o rządowych planach badań i testów. Chcemy skierować to testowanie, badanie przesiewowe do nauczycieli - zadeklarował. Mają się one według niego odbyć "tuż przed powrotem do szkoły, w okolicach połowy stycznia" w Małopolsce, na Śląsku i na Podkarpaciu. Tam będziemy chcieli sprawdzić skuteczność różnych metod weryfikacji tego zakażenia, bo pewnie zrobimy połączenie badań nie tylko testami antygenowymi, ale też PCR i sprawdzimy być może przeciwciała - powiedział gość RMF FM.
Robert Mazurek, RMF FM: Panie ministrze, kiedy możemy spodziewać się fizycznie pierwszych partii szczepionek w Polsce?
Adam Niedzielski, minister zdrowia: To wszystko jest uzależnione od m.in. komisji europejskiej do spraw leków (EMA - Europejskiej Agencji Leków - przyp. RMF FM), która musi podjąć decyzję. Jej pierwsze posiedzenie, które dotyczy dopuszczenia jednej ze szczepionek jest wyznaczone na 29 grudnia. Więc jeżeli ten optymistyczny scenariusz byłby realizowany, to w zasadzie moglibyśmy mieć najpierw właśnie tą decyzję, potem dopuszczenie Komisji Europejskiej. Myślę, że gdzieś w połowie stycznia te szczepionki realnie mogą zacząć przyjeżdżać do Polski.
W połowie stycznia będą przyjeżdżać. A propos. Przyjeżdżać to znaczy, jaką drogą? Będą przypływać, jak kiedyś pomarańcze? Czy przylatywać samolotem? Czy też będą przewożone jakimiś TIR-ami?
One ze względu na to, że wymagają specjalnych warunków transportu, to raczej tutaj samolot nie wchodzi w rachubę, bo przecież muszą być duże chłodnie, specjalne, takie specjalistyczne lodówki, ale tutaj kwestia transportu jest po stronie dostawców najczęściej, bo oni deklarują, że będą dostarczali do je punktów wskazanych przez państwo polskie.
No dobrze, a kto prowadzi negocjacje z firmami, które produkują szczepionki? Polska czy Unia Europejska?
Negocjacje przed zawarciem umowy prowadzi Komisja Europejska, w imieniu oczywiście Polski.
Jasne. I to Komisja Europejska będzie się też targowała o ocenę, jak rozumiem. Tak?
Tak, tak. Ona ma upoważnienia ze strony państw członkowskich. Natomiast oczywiście państwa członkowskie mogą nie zaakceptować tych warunków i tam jest taka klauzula wyjścia, która pozwala po prostu nie uczestniczyć w tym mechanizmie.
Premier powiedział, że to będzie kosztowało nas wszystkich między 5 a 10 miliardów. Taką kwotę podał. Szczerze mówiąc, jest różnica dość spora, bo dwukrotna. Czy my wiemy coś więcej? Ile to wszystko może nas kosztować?
Tak. To są mniej więcej takie przedziały. Ten rozrzut wynika z tego, że tak naprawdę my te szczepionki na razie kupujemy od 4 producentów. Pojawił się też piąty, bo mamy bardzo taki zróżnicowany zakres dostawców, co zresztą jest bardzo dobre, bo dlatego możemy czuć się bezpiecznie, że jeżeli któremuś z nich by się nie udało, to i tak będziemy mieli dostawy od pozostałych realizowane. Więc w tym sensie jest to rozwiązanie bardzo dla nas korzystne i bezpieczne. A ostateczna kwota, ta między 5 a 10 miliardów, to ona również zależy od tego nie tylko, ile będą kosztowały szczepionki, ale ile z nas się zaszczepi. Bo w tej kwocie jest również usługa zaszczepienia, bo tutaj kompleksowo staramy się skalkulować, przeliczyć te koszty.
Powtórzmy to po raz kolejny. Nie będziemy musieli płacić za te szczepienia, one mają być bezpłatne.
Dokładnie. Taka jest intencja. Chcemy, żeby dostępność była jak najbardziej powszechna. Chcemy oczywiście, żeby się możliwie wszyscy zaszczepili. Ale tutaj zakładamy cały czas dobrowolność szczepień.
Dobrze, jeżeli one w optymistycznym wariancie trafiają mniej więcej w połowie stycznia do Polski, na początku będą szczepione te grupy szczególnie narażone, czyli lekarze, służba zdrowia w ogóle i służby mundurowe. Dobrze, kiedy my, normalni ludzie, moglibyśmy zacząć być szczepieni?
To będzie zrobione dokładnie tak, jak mówi pan redaktor, czyli zaczniemy od lekarzy, od medyków. Potem jeszcze będziemy chcieli też pacjentów, którzy wymagają takiej opieki długookresowej zaszczepić, bo oni są w szczególnej grupie ryzyka, potem dopiero dojdziemy do roczników i służb mundurowych, mówię o rocznikach powyżej sześćdziesiątego piątego roku życia. Tak, seniorzy. Te grupy, które wymieniamy, to jest ponad 10 milionów ludzi, więc to jest naprawdę coś, co w optymistycznym wariancie powinniśmy zrobić mniej więcej do wakacji. Ale tak jak mówię, to jest wariant optymistyczny, bo zaszczepienie dużej grupy ludzi to nie jest kwestia miesiąca.
Szczepienia będą nam towarzyszyć prawdopodobnie przez całą wiosnę, przynajmniej na razie się tego spodziewamy.
Na pewno.
To w takim razie proszę powiedzieć, czy w ogóle jest planowane w tej chwili otwarcie szkół? Mówię otwarcie, bo jak rozumiem, dzieci wracałyby do tych szkół etapami.
Niezależnie tak naprawdę od szczepień i od tempa ich realizacji, cały czas będziemy się posługiwali tymi samymi wskaźnikami, czyli liczbą zakażeń w danym regionie czy ogólnie w Polsce występujących dziennie. Jeżeli chodzi o to, co się będzie działo po feriach, kiedy będziemy podejmowali decyzję o powrocie do szkół, to oczywiście analizujemy bardzo różne scenariusze, ale generalnie zakładamy, że raczej będziemy dzieci do szkoły puszczali, zaczynając od klas 1-3 oczywiście. Tutaj jeszcze, który z wariantów - czy to będzie szerzej, czy węziej, w sensie np. częściowo jednak nauka rotacyjna, hybrydowa dla tych klas 1-3. Też tutaj rozmawiamy z ministrem Czarnkiem.
To jest bardzo ważna deklaracja. Kiedy dzieci z klas 1-3, w optymistycznym wariancie, mogłyby wrócić do szkoły?
17 stycznia, bo nie pamiętam, czy to jest niedziela czy poniedziałek...
18 stycznia to poniedziałek.
18 stycznia, tak.
Jeżeli nic złego się nie stanie, dzieci z najmłodszych klas wracają do szkoły, tak?
Tak. I to jest najbardziej prawdopodobny scenariusz. Muszę się zastrzegać, bo jeszcze jednak jest trochę czasu do tego momentu.
To oczywiste, jest ponad miesiąc do 18 stycznia. Ale jeżeli po feriach dzieci z najmłodszych klas miałyby wracać do szkoły, to rozumiem, że jesteś też rysowany taki plan powrotu pozostałych.
Tak, ale tak jak cały czas powtarzam, on zależy od tego, w jakim miejscu rozwoju pandemii będziemy, ile będzie tych dziennych zachorowań. I ja oczywiście bardzo nie lubię tworzyć tutaj prognoz, bo one niestety, tak jak cała pandemia, lubią nas zaskakiwać, ale wydaje się, że w okolicach połowy stycznia będziemy mieli takie warianty, takie scenariusze, jeżeli oczywiście w ferie nic się nie stanie, że dzieci na 90% wrócą do szkół.
Dzieci wracają do szkół po feriach. To jest bardzo dobra wiadomość. Ale ja muszę spytać w takim razie o same ferie. Branże hotelarskie robią wszystko, by jednak namówić rząd, by otworzył hotele. Bo tak naprawdę od tego zależy, czy będą ferie. Same stoki narciarskie to jednak nie wszystko. Nie wszyscy mieszkają na tyle blisko, by pojechać sobie na narty. Trzy organizacje hotelarskie zaapelowały do premiera mówiąc, że "branża turystyczna jest w dramatycznej sytuacji. Zamknięcie sezonu zimowego wprowadza panikę na rynku". Czy pan minister będzie w tej sprawie nieugięty?
Będę w tej sprawie nieugięty, bo zdecydowanie najważniejszym celem jest to, żeby przywracać normalność nie tylko w okresie ferii. Nie chciałbym, żeby przywracanie normalności w czasie ferii odbiło się za chwilę czkawką, jeśli można tak trywialnie powiedzieć i nie będziemy mogli puścić dzieci do szkoły, będziemy mieli przyśpieszenie pandemii wolałbym, żeby tą pierwszą decyzją, która będzie, no właśnie oznaczała powrót do normalności, to był powrót dzieci do szkoły. Przynajmniej z tych klas najmłodszych. I w tym sensie uważam, że ferie powinniśmy potraktować jako taki ostatni akt odpowiedzialności przed szczepieniami, kiedy naprawdę ta dyscyplina społeczna jeszcze powinna być zachowana.
To powiedzmy sobie wyraźnie: żadnych masowych zabaw w czasie sylwestra.
Absolutnie.
I w czasie ferii zamknięte hotele. To oznacza, że wtedy jest szansa, że dzieci wrócą do szkoły po feriach, tak?
Tak, bo to jest scenariusz, to jest sytuacja, w której mamy naprawdę możliwość, czy prawdopodobieństwo tego, że nic złego nie zadzieje do momentu pójścia dzieci do szkoły.