„Tym razem nie można powiedzieć, że Unia nie zrobiła nic albo wysłała tylko wyrazy oburzenia” – tak o reakcji UE na ostatnie działania białoruskiego reżimu mówił w Porannej rozmowie w RMF FM wiceszef polskiego MSZ-etu Marcin Przydacz. Jak zaznaczył: „Poza sankcjami personalnymi i nałożonymi na przedsiębiorców wspierających reżim Łukaszenki jest też propozycja sankcji targetowanych na konkretne sektory gospodarki. (…) To jest moim zdaniem odpowiedź ze strony Unii Europejskiej, którą warto docenić”.
"Ja rozumiem oburzenie (działaniami reżimu Alaksandra Łukaszenki - przyp. RMF) i nawet je podzielam. Myślę, że większość Europejczyków, patrząc na to, co się działo w niedzielę na Białorusi, czuła dokładnie to samo i oczekiwała twardej reakcji. Polska również optowała za twardą reakcją. (To, co postanowiono,) to jest efekt, który udało się osiągnąć w porozumieniu 27 państw" - zauważył Marcin Przydacz.
Równocześnie przyznał: "Uważam, że reagujemy prawidłowo - choć chciałoby się oczywiście bardziej ambitnej odpowiedzi".
W internetowej części rozmowy wiceminister przekazał, że "polska prokuratura jest w kontakcie z litewską, która wszczęła postępowanie" ws. uprowadzenia przez Białoruś samolotu Ryanaira, i podkreślił: "Myślę, że polska prokuratura będzie chciała przesłuchać nagrania z czarnych skrzynek, o ile one się zachowały. (...) Strona polska będzie chciała w ramach śledztwa dostępu do świadków i do materiału dowodowego".
Odniósł się również do działań Warszawy ws. Polaków aresztowanych na Białorusi dwa miesiące temu.
"Staramy się w ramach możliwości prawnych wpłynąć na stronę białoruską, żeby te osoby zostały uwolnione albo przynajmniej odpowiadały - za te absurdalne zarzuty - z wolnej stopy. Niestety po drugiej stronie mamy partnera mocno nieracjonalnie podchodzącego do rzeczywistości i mocno niepewnego" - stwierdził Marcin Przydacz.
W rozmowie padło także pytanie o to, które kraje w Europie są zwolennikami nakładania na Białoruś sankcji, a które podchodzą do tego sceptycznie.
"Kraje, które nas popierają, to oczywiście w większości państwa regionu, ale również chociażby Szwecja, także i Holandia" - odparł wiceszef polskiego MSZ-etu. Dodał również, że "z natury rzeczy, jeśli przychodzi do dyskusji o sankcjach na państwa położone na wschód od naszych granic - Białoruś czy Rosję - Niemcy czy Francja wykazują się większą asertywnością".
Robert Mazurek pytał wiceministra także o to, czym przekonaliśmy Czechów do obietnicy wycofania z Trybunału Sprawiedliwości UE skargi ws. Kopalni Węgla Brunatnego Turów.
"Konkretnymi argumentami pana premiera Morawieckiego" - odparł Marcin Przydacz i dodał: "Premier (Mateusz) Morawiecki spotkał się wczoraj z premierem (Andrejem) Babiszem, przekonał go o gotowości Polski do współpracy".
"To, jakie będą finalne koszty tej współpracy, to się okaże w przyszłości (...). Pan premier Morawiecki mówił o 45 mln euro ze strony Polski, które mają być przekazane na rzecz przeciwdziałania negatywnym skutkom (działalności) Turowa. Natomiast strona czeska będzie również w ramach tej współpracy finansować projekty" - zaznaczył wiceszef polskiego MSZ-etu.
Robert Mazurek: Przyzwyczailiśmy się, że z Białorusi dochodzą do nas różne niepokojące wieści. Od 27 lat rządzi tam Alaksandr Łukaszenka, ale rzeczywiście czegoś takiego to nawet on jeszcze nie ćwiczył z Europą. Porwał samolot pełen pasażerów, wyciągnął z tego samolotu białoruskiego opozycjonistę i go wtrącił do więzienia. Raman Pratasiewicz znajduje się więzieniu. Czy my wiemy, co się z nim dzieje?
Marcin Przydacz: Panie redaktorze, oczywiście dostępu do pana Pratasiewicza nie ma ani polski konsul, ani żadne środowiska, także i białoruskie. Jedyne, na czym możemy się opierać, to informacje czy to od rodziny, która stwierdziła, że miał jakieś problemy ze zdrowiem, czy to publikowane także na publicznych kanałach informacji. Pojawił się w dniu wczorajszym film przypominający nagranie z czasów, kiedy pani (Swiatłana) Cichanouska była przetrzymywana przez KGB w Mińsku, w którym to pan Pratasiewicz mówi, że czuje się dobrze i jest dobrze traktowany...
...i przyznaje się oczywiście do winy, że rzeczywiście organizował zamieszki w Mińsku, jak to określił. Grozi mu co najmniej kilkanaście lat kolonii karnej w związku z tym, za tego rodzaju przestępstwo, którego zdaniem reżimu Łukaszenki się dopuścił. Czy społeczność międzynarodowa zareaguje na to wszystko tylko w ten sposób, że będziemy teraz latać do Moskwy nie przez Białoruś, tylko dookoła?
Panie redaktorze, społeczność międzynarodowa zareagowała wczoraj, na wniosek pana premiera Morawieckiego punkt dotyczący Białorusi pojawił się na Radzie Europejskiej i w trybie pilnym zostały podjęte decyzje - decyzje dotyczące objęcia sankcjami kolejnych osób, także przedsiębiorców.
Ale to od razu powiedzmy, panie ministrze, o jakiej skali mówimy. Dotychczas też były kolejne transze sankcji wobec reżimu Łukaszenki. I proszę państwa, w wyniku tych sankcji z całej Białorusi aż około 80 osób nie mogło wjechać do Unii Europejskiej. Nie wiem, jak Łukaszenka się po tym podniósł. Teraz pewnie dorzucili mu kolejnych kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt osób. I co? I to jest wszystko, na co nas stać?
Nie tylko nie mogą wjeżdżać na terytorium Unii Europejskiej, ale ich aktywa finansowe są zamrożone...
Oni je mają w Dubaju, proszę pana, a nie tutaj.
Panie redaktorze, oczywiście zawsze ambicje mogą być większe i Polska oczywiście zawsze stała też na stanowisku, że te listy powinny być dłuższe. Choć w tym przypadku, w przypadku tej czwartej transzy, którą aprobujemy właśnie teraz, z całą pewnością ta lista będzie dużo, dużo dłuższa. Ale może warto też porównać do innych sankcji, jakie były chociażby nakładane na Rosję po inwazji na Ukrainę. To też nie były tysiące osób, tylko dziesiątki i setki. Tak reaguje Unia Europejska.
Panie ministrze, ale to są kpiny. W mediach społecznościowych powstają kolejne konta, kolejne miejsca, w których ludzie nabijają się z Unii Europejskiej, że na wszystko, co się dzieje na świecie - głód w Afryce, zajęcie Ukrainy czy porwanie samolotu, Unia Europejska "wyraża zaniepokojenie". Jesteśmy częścią Unii Europejskiej, która nie robi nic. Patrzy na to, jak inni grają nam na nosie.
To tym razem nie można powiedzieć, że Unia nie zrobiła nic albo wysłała tylko wyrazy oburzenia. Poza sankcjami personalnymi i właśnie nałożonymi na przedsiębiorców wspierających reżim Łukaszenki jest też propozycja sankcji takich targetowanych na konkretne sektory w gospodarce.
Mówimy np. o tym, że białoruskie linie lotnicze nie będą mogły lądować na lotniskach Unii Europejskiej. Mówimy o liniach Belavia, które przewożą około, proszę państwa, 3 mln pasażerów rocznie. 3 mln to całkiem sporo, można by rzec. Taki Ryanair, którego samolot Białorusini zmusili do lądowania w Mińsku, przewozi rocznie około 140 mln pasażerów. Czyli jakieś mikroskopijne linie nie będą mogły wlecieć do Warszawy czy do Paryża. No rzeczywiście, naprawdę reżim Putina i Łukaszenki się zatrzęsie w posadach.
Akurat porównuje pan redaktor z Ryanairem, czyli największą w zasadzie linią operującą na terytorium Europy. Ale te 3 mln pasażerów - rzeczywiście na pewno zostanie to odczute w Mińsku. Przypomnę, że ten zakaz nie dotyczy tylko samej Belavii, ale także i samolotów prywatnych - (należących do) prywatnych biznesmenów wspierających Alaksandra Łukaszenkę. To jest moim zdaniem odpowiedź ze strony Unii Europejskiej, którą warto docenić - w porównaniu do poprzednich, innych działań.
Panie ministrze, należący do irlandzkiej firmy samolot zarejestrowany w Polsce leciał z Grecji na Litwę. Cztery państwa Unii Europejskiej są tutaj żywotnie zainteresowane. I Białorusini zmuszają ten samolot do lądowania u siebie, wyciągają stamtąd białoruskiego obywatela, ale otoczonego ochroną Unii Europejskiej. I co robią? Robią, co chcą. Tego człowieka wtrącili do więzienia, zapewne jest poddawany torturom, a my na to po prostu patrzymy i rozkładamy bezradnie ręce. A pan mówi, że "och, zrobimy im sankcje".
Panie redaktorze, ja rozumiem to oburzenie i nawet je podzielam. Myślę, że większość Europejczyków, patrząc na to, co się działo w niedzielę na Białorusi, czuła dokładnie to samo i oczekiwała twardej reakcji. Polska również optowała za twardą reakcją. To jest efekt, który udało się osiągnąć w porozumieniu 27 państw.
Czy pan sobie wyobraża, że gdyby to był samolot amerykański albo, co jeszcze bardziej pikanteryjne, np. izraelski, to oni by sobie tak rzeczywiście też pozwolili na takie zmuszanie do lądowania?
No to jest nie do mnie pytanie. Pytanie jest do Alaksandra Łukaszenki i białoruskiego KGB.
Wszyscy znamy odpowiedź. Jak to są samoloty europejskie, to wszystko można z nami zrobić, niestety. Już nawet nie z Polską, już nawet nie to, że my jesteśmy państwem z dykty - to cała Unia Europejska niestety wygląda, jakby była z dykty.
No ja się nie zgadzam, niestety, z tego typu konstatacją.
Też chciałbym się nie zgodzić.
Uważam, że reagujemy prawidłowo, choć chciałoby się bardziej ambitnej oczywiście odpowiedzi. Ale proszę też dać mi podkreślić, że to jest jeden z elementów kolejnych działań wobec Białorusi. Tych działań było naprawdę...
Panie ministrze, paszport covidowy to jest kolejny z tematów, nad którymi debatuje od jakiegoś czasu Unia Europejska. Zbliża się termin wakacji, wielu z nas się zastanawia, czy jak dostanie taki paszport, to będzie mogło wyjechać gdzieś do Unii bez konieczności szczepień, kwarantanny etc. Więc dwa pytania. Po pierwsze, czy to już jest przesądzone, że ten paszport wejdzie w życie? A po drugie, od kiedy?
Tak, to jest przesądzone, że na poziomie europejskim jest funkcjonująca regulacja dotycząca paszportu covidowego...
Panie ministrze, czy pan może mówić takim językiem, żebym ja zrozumiał? To znaczy, czy będzie paszport covidowy, wspólny dla całej Unii Europejskiej?
Postaram się mówić dużymi liderami. Do 1 lipca zostanie wprowadzony system paszportów covidowych. Polska będzie gotowa nawet wcześniej: już, jak wskazuje Ministerstwo Zdrowia, do 25 czerwca. Sensem całego tego systemu jest to, aby móc łatwiej podróżować po Europie, po strefie Schengen, móc legitymować się albo szczepieniem, albo faktem przechorowania (Covid-19), posiadania przeciwciał. To jest wszystko po to, żeby móc łatwiej rzeczywiście przemieszczać się po Europie.
Czym przekonaliśmy Czechów, żeby obiecali wycofać skargę na kopalnię w Turowie?
Konkretnymi argumentami pana premiera Morawieckiego. Premier Morawiecki wczoraj spotkał się z premierem Babiszem. Przekonał go co do gotowości Polski do współpracy...
Ile musieliśmy im zapłacić? Bądźmy szczerzy, o to przecież chodzi.
...o tym zresztą już była mowa. Rzeczywiście jest konieczność powołania komisji eksperckiej, która wypracuje taką formułę...
Panie ministrze, ile? W złotówkach: ile? "Komisja ekspercka" - darujmy sobie tego rodzaju mydlenie oczu. Ile?
To, jakie będą finalnie koszty tej współpracy, to się okaże w przyszłości...
Zaraz, zaraz, to my na razie nie wiemy, ile chcemy im dać?
Pan premier Morawiecki mówił o 45 mln (euro) ze strony polskiej, które mają być przekazane na rzecz przeciwdziałania negatywnym skutkom ze strony Turowa. Natomiast strona czeska również będzie finansować projekty w ramach tej współpracy.