"Nie wiem nic o tym, że Elżbieta Witek miała w ręku dymisję Mariana Banasia. Nie wiem, czy dymisja pana Banasia była, trudno mi się do tego odnosić" - zapewniała w Porannej rozmowie w RMF FM Małgorzata Gosiewska. "Rzeczywiście mamy sytuację trudną, wolelibyśmy, żeby to wyglądało inaczej. Wybór pana Banasia był błędem, na pewno" - przyznała wicemarszałek Sejmu. "Liczymy na to, że poda się do dymisji, jeśli nie, to przygotowywane są różne rozwiązania legislacyjne. Jest umocowany konstytucyjnie, ale do takiej sytuacji należałoby się przygotować" - stwierdziła. "Banaś powinien podać się do dymisji, bo takich zasad przestrzegamy" - zapewniła Roberta Mazurka.
Dopytywana przez Roberta Mazurka, jak ocenia pracę służb specjalnych ws. Banasia i czy w związku z tym ich szefowie nie powinni podać się do dymisji, Gosiewska stwierdziła, że "wymiana szefostwa jakiejkolwiek organizacji czy instytucji nie sprawia, że ta instytucja się zmienia". Chciałbym mieć zaufanie (do służb - przyp. red.) i to, że te służby się zmieniają sprawia, że stopniowo je nabieram - zapewniła wicemarszałek Sejmu. Jak zaznaczyła, nie wie, czy służby ją sprawdzały, "ale na pewno powinny". Chciałbym się czuć bezpieczniej wiedząc, że (służby - przyp. red.) sprawdzają również moje otoczenie. Jesteśmy narażeni na różnego rodzaju kontakty i wolałabym, żeby te kontakty były weryfikowane - tłumaczyła Gosiewska.
Jest po operacji, wszystko idzie w dobrym kierunku - tak o operacji Jarosława Kaczyńskiego mówiła Gosiewska. Zabieg był od dawna zaplanowany, wszystko jest w porządku, wkrótce (prezes PiS - przyp. red.) wróci do pracy - zapewniała Roberta Mazurka wicemarszałek Sejmu.
Gdyby Andrzej Duda podjął taką decyzję, to bym tylko przyklasnęła - tak Gosiewska komentowała informacje, że rozważany jest wariant, by to Beata Szydło pełniła funkcję szefowej kampanii prezydenckiej Andrzeja Dudy. Są różne pomysły, przede wszystkim tę decyzję podejmie sam kandydat i jego otoczenie - zapewniała Roberta Mazurka wicemarszałek Sejmu. Bardzo cenię pracę pani Beaty Szydło, myślę, że byłaby to bardzo dobra kandydatura - dodała Gosiewska.
Jest wiele zastrzeżeń, szczególnie do kwestii światopoglądowych - tak o Magdalenie Biejat jako szefowej komisji rodziny i spraw społecznych mówiła Gosiewska. Według wicemarszałek Sejmu Biejat "miała szereg wypowiedzi, które wywołują mocną reakcję wielu środowisk w Polsce". Trwa szeroka dyskusja co do jej poglądów w kwestiach aborcyjnych - tłumaczyła Gosiewska. W pierwszej kolejności rozmowa powinna się odbyć z przewodniczącym klubu SLD, być może oni zdecydują się na zmianę swojego kandydata - stwierdziła. Jeśli taka rozmowa się odbędzie, nie będzie zgody, to pewnie podejmiemy jakieś decyzje w tej kwestii - usłyszał Robert Mazurek od swojego gościa.
Kilka dni temu wiceprezes PiS Adam Lipiński stwierdził, że Prawo i Sprawiedliwość zaproponowało kandydaturę Stanisława Piotrowicza do Trybunału Konstytucyjnego dlatego, że nie zostawia swoich ludzi samych. Robert Mazurek zapytał więc wicemarszałek Sejmu, Małgorzatę Gosiewską, czy zaproponowanie posad Stanisławowi Piotrowiczowi, Krystynie Pawłowicz czy Tadeuszowi Dziubie to rodzaj synekur. To, że ktoś nie uzyskał mandatu, wcale nie znaczy, że nie cieszy się zaufanie społecznym. Niektórzy kandydaci PiS, którzy nie dostali się do Sejmu, otrzymali po 10 tys. głosów - odpowiedziała Gosiewska. Przekonywała też, że o wyborze tych osób zdecydowały ich umiejętności. PiS ceni kwalifikacje. I to kwalifikacje, i doświadczenie decydują o tym, że ktoś dostaje taką czy inną funkcję - dodała.
Robert Mazurek zauważył, że Krystyna Pawłowicz w Sejmie wsławiła się głównie "hejterskim zachowaniem". Czy to w jakikolwiek sposób obniża wartość jej pracy naukowej, którą wykonała? Szereg ekspertyz, wychowanków na uniwersytecie - ripostowała wicemarszałek Sejmu. Gosiewska broniła też kandydatury Stanisława Piotrowicza - "ma kapitalne doświadczenie". Był przewodniczącym komisji sprawiedliwości i praw człowieka, przeprowadzał szereg ustaw przez parlament, był świetnym legislatorem w tym zakresie - mówiła. Jej zdaniem Piotrowicz nie sprzeniewierzył się zasadom w okresie PRL-u. Gdy Piotrowiczowi w stanie wojennym, została zlecona sprawa polityczna i jej nie przeprowadził po myśli władz komunistycznych, został zdegradowany - powiedziała Gosiewska.