"Jeżeli w Polsce panowałyby normalne warunki debaty publicznej, wtedy media publiczne mogłyby być bardziej pluralistyczne" - stwierdził w Porannej rozmowie w RMF FM europoseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Kuźmiuk. "Jesteśmy na wojnie. Ostrzeliwują nas dwa wielkie pancerniki - TVN24 i Polsat News, ostrzeliwują nas regularnie... Nie ma innego wyjścia, jak także postarać się o to, żeby "nasz" pancernik starał się także odpowiadać ogniem" - dodał.
Donald Tusk łamie zwyczaje unijne, prawo unijne - stwierdził Kuźmiuk pytany o zaplanowany na 3 maja wykład Tuska w Warszawie. On jest zaangażowany w politykę krajową. Teraz zrobi to zapewne w swoim wystąpieniu - tłumaczył. Spodziewam się łagodnego zasygnalizowania, że te wybory są ważne i że trzeba popierać Koalicję Europejską - dodał.
Jak słucham wystąpień pana Biedronia czy pana Schetyny to tak naprawdę cały czas mamy odmianę PiS, PiS, PiS, PiS przez wszystkie przypadki - powiedział Kuźmiuk pytany o ewentualną debatę Jarosława Kaczyńskiego z liderami partii opozycyjnych. Jeżeli druga strona nie ma żadnych argumentów merytorycznych, a mówi, że jedynym jej celem jest odsunięcie PiS-u od władzy to jak może być to debata merytoryczna - zauważył.
Na pewno bym banana z opozycją nie zjadał. Jeżeli miałbym się poświęcić i jeść coś z opozycją to jadłbym grójeckie jabłka - stwierdził Kuźmiuk nawiązując do zaplanowanego na dziś jedzenia bananów przed Muzeum Narodowym w ramach protestu.
Robert Mazurek, RMF FM: Lubi pan banany?
Zbigniew Kuźmiuk, eurodeputowany PiS: Nie za bardzo, rozumiem, że nawiązuje pan do akcji, która toczona jest w mediach.
Wszyscy chcą dzisiaj w Warszawie przed Muzeum Narodowym zjadać banany.
Na pewno bym tego banana z opozycją nie zjadał. Jeżeli już miałbym się poświęcić...
A jakby częstowali?
Jeżeli miałbym się już poświęcić i jeść coś z opozycją, to jadłbym grójeckie jabłka.
Nie, to wie pan, grójeckie jabłka nie wywołują takich emocji. Banany jak widać teraz...
Ale muszę panu powiedzieć, że są czołowym produktem eksportowym naszego kraju, w związku z czym warto ciągle promować.
Poseł z Mazowsza, jak sami państwo rozumiecie.
Największy sad Europy, powinniśmy się tym chwalić.
A banany macie w mazowieckim?
Wie pan, mamy do czynienia z ociepleniem klimatu, kto wie.
Dobrze, to jak będą rosły pod Grójcem banany, to pan będzie namawiał, na razie nie. Na ile miejsc liczycie w Parlamencie Europejskim? Nasz najnowszy sondaż daje wam 39 procent, 33 miałaby Koalicja Europejska według sondażu Ibrisu dla RMF-u i "Dziennika Gazety Prawnej". Jeszcze wchodzi do Parlamentu Europejskiego Wiosna i Kukiz.
Oczywiście cieszymy się z tych sondaży i z tego prowadzenia, ale to nas nie usypia i pracujemy, bo tak naprawdę ten najprawdziwszy sondaż będzie 26 maja i chcemy w tym sondażu wygrać.
Co was usatysfakcjonuje? Jak będziemy rozmawiać dzień, dwa dni po wyborach, już znane wyniki.
Panie redaktorze, jak sądzę 23-24 mandaty i wyraźne zwycięstwo nad Koalicją Europejską.
A co to jest wyraźne zwycięstwo? Dwa mandaty więcej, to jest wyraźne zwycięstwo?
Paropunktowe, tak żeby nie było wątpliwości, że Prawo i Sprawiedliwość po raz kolejny wygrało wybory w Polsce.
Dobrze, to jest wasz cel, a może najpierw przydała by się debata. Robert Biedroń wzywa do takiej debaty, chciałby wziąć udział w tej debacie razem z Grzegorzem Schetyną i Jarosławem Kaczyńskim. Z kolei Grzegorz Schetyna też wzywa do debaty, ale już bez Biedronia. Tylko Jarosław Kaczyński do żadnej debaty nie wzywa.
Panowie chcieli by się ugrzać w światełku Jarosława Kaczyńskiego.
On wydziela takie światło?
Nie ulega wątpliwości, że swoim poziomem wiedzy w każdej dziedzinie...
Blask taki.
Tak i właśnie w tym światełku chcieli by się pokazać, ale nie sądzę, by Jarosław Kaczyński się na to zdecydował.
A czy mówiąc poważnie, nie było by zasadne, by największe partie stanęły do debaty i powiedziały Polakom: o to chcemy walczyć w kampanii europejskiej. Nie tylko w materiałach propagandowych.
Panie redaktorze, w normalnym sporze politycznym, rzeczywiście taka debata byłaby bardzo interesująca, tylko jak ja sobie słucham wystąpień pana Biedronia, czy wystąpień pana Schetyny, to tak naprawdę cały czas mamy odmianę PiS, PiS, PiS, PiS przez wszystkie przypadki.
Ale byłoby znakomite w takim razie, bo moglibyście się pokazać w takiej debacie, jako jedyni rozsądni, którzy mają coś do zaproponowania. Czego się boicie?
Panie redaktorze, my się absolutnie nie boimy, tylko jeżeli druga strona nie ma żadnych argumentów merytorycznych, a mówi, że jedynym jej celem jest odsunięcie PiS-u od władzy, to jak może ta debata być merytoryczna.
Panie pośle, przecież pan daje mi argumenty do ręki, bo jeżeli druga strona jest tak słaba, tak beznadziejna, że potrafi mówić tylko o PiS-ie, to nic tylko stanąć do debaty i pokazać: ludzie patrzcie - przecież oni nic nie mają do zaproponowania, oni tylko nas nie lubią.
Panie redaktorze, to Polacy doskonale wiedzą.
To się okaże. W każdym razie, gdyby pana Jarosław Kaczyński prosił o radę, to pan by powiedział: nie, prezesie, nie idziemy do debaty.
Odradzałbym taką debatę.
Ale dlaczego? Dlaczego się boicie?
Absolutnie się nie boimy.
Nie, nie boimy się, ale nie startujemy.
Nie, ona nie może być debatą merytoryczną, bo naprawdę Grzegorz Schetyna czytający swoje przemówienia z promptera.
A co w tym jest złego? Barack Obama i Donald Trump tej czytali z promptera, papież czytał z kartki.
Naprawdę już po tylu konwencjach tych paru zdań Grzegorz Schetyna mógłby się jednak nauczyć na pamięć.
Wie pan, ja panu powiem tak: jeżeli to mają być wybory na najlepszego czytacza, to trzeba było aktora wziąć. Oni rolę zapamiętują w miesiąc, tydzień.
Panie redaktorze, przywódca partii politycznej naprawdę powinien....
Janusz Gajos, to może on byłby lepszy.
Jako aktor jest znakomity, jako polityk chyba byłby troszeczkę słabszy.
Ale ile pamięta.
Mówmy poważnie: przywódca partii politycznej parę zdań powinien powiedzieć z głowy.
Panie pośle, 3 maja Donald Tusk zapowiada swoje ważne wystąpienie. Czego się pan spodziewa po nim?
Przede wszystkim Donald Tusk łamie zwyczaje unijne.
Ale przecież jeszcze nic nie powiedział.
Ale spodziewamy się, że będzie się próbował zaangażować w politykę krajową. On jest zaangażowany w politykę krajową, a teraz zrobi to zapewne w swoim wystąpieniu.
Wszyscy wiedzą, kim jest Donald Tusk.
Dobrze panie redaktorze, ale są standardy. Czy pan kiedyś słyszał van Rompuy'a, który rugał rząd w Brukseli?
Van Rompuy, przepraszam, nie wzbudzał mojego zainteresowania do tego stopnia.
Ale był wysokiej klasy urzędnikiem unijnym i Donald Tusk został w takim charakterze w Brukseli zatrudniony. Jeżeli chce się włączyć w politykę, to powinien odejść ze stanowiska przewodniczącego rady i rzeczywiście stanąć na czele...
Ale i tak zaraz odchodzi, więc w czym rzecz?
Ale panie redaktorze, standardy obowiązują od kreski, do kreski. Został zatrudniony i powinien być bezstronnym urzędnikiem.
Super, a czego się pan spodziewa?
Spodziewam się jakiegoś takiego łagodnego zasygnalizowania, że te wybory są ważne i że trzeba popierać Koalicję Europejską.
Czyli pewnie spełni pańskie oczekiwania. Tu się możemy zgodzić. A ja mam do pana inne pytanie. W listopadzie 2017 roku, półtora roku temu, mówił pan w naszym studiu, że "postawiliśmy media publiczne na nogi i teraz będziemy pracować nad tym, żeby były pluralistyczne". Są pluralistyczne?
Panie redaktorze, jeżeli w Polsce panowałyby normalne warunki debaty publicznej, to wtedy media publiczne mogłyby być bardziej pluralistyczne. Powiedzmy sobie otwartym tekstem...
Czy nadzieje Zbigniewa Kuźmiuka się spełniły? Czy media publiczne są pluralistyczne?
Starają się nimi być.
Pan żartuje?
Nie, nie żartuję.
Bo pan dzisiaj wesoły przyszedł do studia, więc...
Starają się nimi być. Nie zawsze to pewnie wychodzi, ale jesteśmy na wojnie. Panie redaktorze, jeżeli ostrzeliwują nas dwa wielkie pancerniki - TVN24 i Polsat News...
Polsat was tak ostrzeliwuje?
Tak, ostrzeliwują nas regularnie, no to nie ma innego wyjścia, jak rzeczywiście także postarać się o to, żeby ten "nasz" pancernik starał się także odpowiadać ogniem.
Ta szczerość jest godna podziwu, "to jest nasz pancernik". Tylko wie pan, ja mam takie poczucie, że to jest nasz, nie wasz.
Nie, zgoda. To są media publiczne. I panie redaktorze, jak popatrzymy naprawdę i na radio, i na telewizję...
One robią wam kampanię, na Boga świętego.
...to tam masowo bywa opozycja.
Pan by chciał ich w ogóle nie pokazywać.
Nie, sama skasowała się Platforma. Platforma nie chodzi do telewizji publicznej i to jest jej poważny błąd - bo my do TVN-u chodzimy.
Niech pan się nie gniewa, to, gdzie kto chodzi, to jest prywatna sprawa polityków.
Ale trudno, żeby telewizja była pluralistyczna w sytuacji, w której Platforma do niej nie chce chodzić.
Jak im robicie po prostu jazdę dzień w dzień w "Wiadomościach", to ja też bym nie chodził. Po co? Po co uwiarygadniać coś takiego?
Staramy się informować opinię publiczną o osiągnięciach tego rządu. Gdyby nie było telewizji publicznej, większość Polaków nie wiedziałaby nic o sukcesach.
Dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Tańca. Jakie sukcesy ma pan w tańcu?
W tańcu niestety jestem słaby.
Jak to?! Działacz ludowy słaby w tańcu?
Nie tańczyłem w zespole ludowym - niestety.
Czyli jest pan gorszy od Jarosława Kalinowskiego, bądźmy szczerzy.
Pod tym względem niestety tak, bo Jarosław Kalinowski...
Ważna informacja dla mieszkańców Mazowsza - proszę państwa, Zbigniew Kuźmiuk nie umie tańczyć.
Nie. To przesada. Tańczyć umiem, ale nie tak, żeby występować w zespole tanecznym.