"Te propozycje były daleko idące, kompromisowe. Nie spełniamy wszystkich postulatów nauczycieli, ale wydaje mi się, że szczególnie ostatnia faza negocjacji pokazała, że rząd chce ustąpić" - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS. "Nikomu ten strajk nie służy i nie jest potrzebny, rząd chciał zażegnać ten konflikt" - przekonywał.

Gość Porannej rozmowy RMF FM był też pytany o minister edukacji narodowej Annę Zalewską, która kandyduje z list PiS do Parlamentu Europejskiego. Zobaczymy po wynikach wyborów, myślę, że pani Anna Zalewska jest dzisiaj krytykowana przez swoich przeciwników i jak zwykle tak jest już w życiu polityka, inni ją bardzo chwalą - powiedział europoseł PiS. Słyszałem bardzo pozytywne opinie. Pani Anna Zalewska podjęła się bardzo trudnego zadania - reformy, czyli likwidacji instytucji gimnazjum, która była tak bardzo krytykowana. W tym momencie, kiedy zaczęliśmy ją likwidować, natychmiast okazało się, że gimnazja są wspaniałym, wręcz dobrem narodowym, które należy chronić przed strasznym rządem PiS-owskim - stwierdził wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego.

Dymisja minister Czerwińskiej? Krasnodębski: "Tak słyszałem"

W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek pytał swojego gościa o to, kto powinien odejść z rządu w wyniku rekonstrukcji. Gdybym ja coś doradzał, to uważam, że w tej chwili powinny odejść z rządu osoby, które kandydują - w stosownym czasie - stwierdził prof. Krasnodębski. Jak ocenił, "może byłoby lepiej, żeby to było wcześniej niż później". Czy odejdzie minister finansów Teresa Czerwińska? Tak słyszałem - mówił wiceszef Parlamentu Europejskiego.

Prof. Krasnodębski był też pytany o stosunek PiS do Unii Europejskiej. Nie chcemy wyjść z Europy, tylko  to jest "Drang nach Westen" (niem.: parcie na zachód - red.) - przekonywał gość RMF FM. To jest nasz program polityczny Prawa i Sprawiedliwości. Bardzo proszę, żeby pan przewodniczący Schetyna zapamiętał - apelował do szefa Platformy Obywatelskiej europoseł PiS.

Robert Mazurek: Pani prof. Pawłowicz, posłanka do Sejmu całkiem polskiego, zbiera chętnych do zasiadania w komisjach egzaminacyjnych, gdyby nauczyciele jednak strajk przedłużyli i egzaminy miałyby się nie odbyć, szuka osoby z doświadczeniem pedagogicznym - mogę jej podesłać pański numer?

Zdzisław Krasnodębski: W sytuacji bardzo krytycznej ja jestem do wszelkiej dyspozycji. Jakby inne zawody, nie daj Boże, strajkowały... Mamy taksówkarzy...

Panie profesorze, tutaj bez żartów. Nie oczekuję, że mnie pan odwiezie po programie.

Ja nie mam doświadczenia pedagogicznego, jak chodzi o uczenie młodzieży w szkole, czy dzieci. Zawsze uczyłem młodzież akademicką. Zawsze zresztą myślałem z przerażeniem, jak ciężka musi być praca nauczyciela.

Bo pan dostaje efekty.

Ja dostaję efekty, to po pierwsze. Efekty są, muszę powiedzieć, coraz skromniejsze.

To pomoże pan pani prof. Pawłowicz?

Powiedziałem, że pomogę. W każdej sytuacji, także jeśli trzeba będzie zastąpić taksówkarzy, albo kolejarzy, albo kierowcy autobusu...

Albo trenera skoków narciarskich. Ale o skokach to dopiero później, w drugiej części rozmowy. Panie profesorze, ale mówiąc tak zupełnie poważnie - ja wiem, że sarkastyczny ton to jest to co pan lubi najbardziej - czy wy chcecie przetrzymać nauczycieli? Podpisaliście porozumienie, wy - rząd, wy - PiS, z nauczycielską Solidarnością i powiecie tak: reszta to awanturnicy, polityczny strajk.

Myślę, że te propozycje były daleko idące, kompromisowe. Zawsze jest tak, oczywiście, nie spełniają wszystkich postulatów nauczycieli, ale wydaje mi się, że szczególnie ta ostatnia faza negocjacji okazała, że rząd chce ustąpić.   

To jest raptem 15 proc. podwyżek w całym roku...

A to by pan nie chciał mieć 15 proc. podwyżki, panie redaktorze?

Ja bym bardzo chciał mieć 15 proc. podwyżki.

No więc właśnie, i tylko trochę zwiększone pensum. Spotykalibyśmy się o kwadrans dłużej, to chyba by pan zaakceptował.

Ale bez żartów, panie profesorze. Pytanie brzmiało: czy chcecie ich przetrzymać?

Nie, ja myślę, że nikomu ten strajk nie służy i nie jest potrzebny. To  jest chyba zupełnie oczywiste, że rząd chciał zażegnać ten konflikt.

Chciał zażegnać?

Tak.

Wszyscy ci, którzy nie podpisali tego porozumienia, ci spoza Solidarności, nawet przedstawiciele pracodawców, którzy są tam obserwatorami, mówią, że rząd od dawna nie ma żadnych propozycji. Trudno mówić o próbie zażegnania za wszelką cenę, jeśli nie ma żadnych nowych pomysłów, tylko się mówi: mamy tylko tyle; albo to bierzecie, albo cześć!

No nie, była jednak ta perspektywa podwyżek, oczywiście stopniowych, 9 proc.

9 zamiast 30 proc.

Kiedyś taki polityk znany polski powiedział: Salomon i z próżnego nie naleje. Pamięta pan takie słowa?

Był i on nadal jest.

Nie, tego już nie ma. To Gomułka był.

Ale był inny, który o Salomonie mówił. I to jest taki dżentelmen, który chodzi teraz w koszulce z napisem "Konstytucja". Zostawmy wspominki. Co pan powie tym wszystkim, którzy mówią: jest na świnie plus, jak śmieszkuje opozycja, jest 500 zł na krowę, a dla nauczycieli nie ma.

Różne grupy zawodowe, ja się zgadzam, wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w wielu sektora dochody, czy zarobki są niskie. To jest jeden ze sztandarowych naszych celów głównych, żeby Polacy zarabiali więcej, tylko wiadomo, że się nie da tego zrobić od razu.

Nie ma pieniędzy, pan mówi. To my znaleźliśmy i mówimy cały czas. Pani premier Szydło mówi, ze jest ponad 600 mln na podwyżki dla nauczycieli, a ja mówię: proszę bardzo, daliście prawie 900 mln dotacji w tym roku na Telewizję Polską, na czystą propagandę partyjną.

Nie, na informowanie obywateli. Gdyby nagle zgasły telewizory, nie mógłby pan oglądać swoich ulubionych programów, to też byłby pan niezadowolony.

Dajecie prawie 900 mln na telewizję, dajecie 200 mln na pocztę, bo sobie nie radzi, i rzecz kontrowersyjna, bo ja rozumiem, że wydatki na obronność są bardzo potrzebne, ale 4 mld w trakcie tej kadencji pójdzie na Wojsko Obrony Terytorialnej. Gdyby to była jakaś poważna inwestycja w obronność, to bym siedział cicho, ale to jest szkolenie rezerwistów.

To jest poważna inwestycja. To jest jedno z podstawowych zadań państwa - zapewnienie bezpieczeństwa.

Okazuje się, że pieniądze są. Nawet nie potraficie wytłumaczyć, że te pieniądze na krowę, czy na świnię to nie są pieniądze z budżetu, tylko to są pieniądze, które chcecie dopiero pozyskać. To są pieniądze, które być może będą, a być może nie z Unii Europejskiej.

Tak, z pieniędzy z Unii Europejskiej. Wie pan, ja wiem, ponieważ ostatnio był taki słynny tekst, który napisał pan prezydent Francji Macron, na który w sposób niezupełnie pozytywnie odpowiedziała pani Annegret Kramp-Karrenbauer czyli przewodnicząca CDU...

Przepraszam, a jaki to ma związek z naszym budżetem?

Zaraz powiem. Otóż pan prezydent Macron proponuje, żeby wprowadzić w całej Unii Europejskiej jednakową pensję minimalną. I to zostało trochę wyśmiane i odrzucone. Otóż ja w zasadzie jestem za tym, żeby wprowadzić w Polsce, w całej Europie jednakową pensję minimalną i to na takim poziomie francuskim. Co najmniej. To oczywiście by znaczyło, że musimy stworzyć nowy fundusz europejski, dokonać jeszcze mocniejszej redystrybucji dochodów z krajów najbogatszych Unii...

Dobrze, pani profesorze - pański sarkazm jest zawsze w cenie. Ja mam jedno pytanie - czy Anna Zalewska, minister edukacji, będzie waszym atutem w kampanii wyborczej? Bo jest "jedynką" na Dolnym Śląsku. Rozumiem, że "jedynka" ma listę pociągnąć i to w górę, nie w dół.

To oczywiście zobaczymy po wynikach wyboru, ale myślę, że pani Anna Zalewska jest dzisiaj krytykowana przez swoich przeciwników i jak zwykle, tak jest w życiu polityka - inni ją bardzo chwalą.

Kto ją chwali? Oprócz polityków PiS? Kto chwali Annę Zalewską? Chciałbym się dowiedzieć.

Słyszałem bardzo pozytywne zdanie.

Od kogo?

Od - nie wiem - znajomych. 

Czyich znajomych? Panie profesorze, poważnie...

Własnych znajomych.

A, okej, to rozumiem.

Rozmawialiśmy na temat gimnazjów, prawda?

I skoków.

Skoków - też trzeba rozmawiać. Otóż kiedyś słyszałem od znajomych mających dzieci w szkołach, ponieważ nie uczę w szkole i nie mam dzieci w tym wieku, więc trudno. Nie mam żadnego doświadczenia ze szkołą polską z autopsji. Ale słyszałem o tym, jakim poronionym pomysłem, jakim strasznym miejscem są gimnazja, że gimnazja są niepotrzebne. Pani Anna Zalewska podjęła się bardzo trudnego zadania reformy, czyli likwidacji tej instytucji, która była tak bardzo krytykowana. W tym momencie, kiedy zaczęliśmy ją likwidować, natychmiast okazało się, że gimnazja są wspaniałym wręcz dobrem narodowym, które należy chronić przed strasznym rządem PiS.

Opracowanie: