"Pięć miesięcy minęło. Natomiast to nie jest tak, że nikt nic nie wie. Ta wiedza jest, ona jest coraz szersza. Niecałą wiedzą my się możemy dzielić. Natomiast z całą pewnością sprawa jest bardzo poważna i zostanie wyjaśniona" – mówił w Porannej rozmowie w RMF FM wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński o rosyjskiej rakiecie, którą odnaleziono w lesie koło Bydgoszczy. Stwierdził, że nikt nie ukrywał przed premierem wiedzy na temat rosyjskiej rakiety

Gość Roberta Mazurka odniósł się także do słów premiera. Według niego szef rządu miał na myśli, że pod koniec kwietnia dowiedział się o odnalezieniu rakiety, a nie o tym, że spadła ona w Polsce.

To jest pewne nieporozumienie, dlatego że premier już kilka dni wcześniej mówił o tym, nawiązując do pewnego incydentu z grudnia. To było w jego wcześniejszej wypowiedzi. A ten jego wczorajszy cytat jest - jak rozumiem - odpowiedzią na pytanie, kiedy się dowiedział o tym, że odnaleziono te szczątki - tłumaczył Jabłoński.

Mam wrażenie, że doszło do pewnego nieporozumienia, jeśli chodzi o interpretację tego, o czym mówimy. O tym, że w grudniu miało miejsce pewne zdarzenie, które wciąż jest wyjaśniane, a przynajmniej nie może być jeszcze bez klauzul przedstawiane opinii publicznej, o tym mówiliśmy w mediach. (...) O tym, że doszło do pewnego zdarzenia o niewyjaśnionym, czy takim charakterze, którego jeszcze nie można w pełni przekazać opinii publicznej, pod koniec roku, było wiadomo od razu wtedy - dodawał gość RMF FM.

Jak podkreślił, nikt nie ukrywał przed premierem wiedzy na temat rosyjskiej rakiety.

Ta wiedza pomiędzy poszczególnymi instytucjami państwa jest przekazywana błyskawicznie. Ona jest pełna. Co do szczegółów - będziemy tę sprawę wyjaśniać. Będzie wyjaśniane też, czy prawidłowa była reakcja - stwierdził.

Zdaję sobie sprawę, że do opinii publicznej wszystkie informacje jeszcze nie dotarły. Sprawa jest jeszcze przedmiotem wyjaśnień. To jest sprawa niezwykle ważna - dodawał.

Czy to był wypadek, czy celowa prowokacja Rosji? Nie chcę się na ten temat wypowiadać kategorycznie, bo tego w tym momencie nie wiemy. Są pewne hipotezy, natomiast w tym momencie nie możemy ich jeszcze przedstawić - stwierdził Jabłoński.

"Nie podjęliśmy decyzji o wydaleniu rosyjskiego ambasadora"

Robert Mazurek pytał swojego gościa także o incydent nad Morzem Czarnym. Czy w związku z tym rosyjski ambasador powinien zostać wydalony z Polski?

Ambasador Rosji został wezwany do MSZ w reakcji na to zdarzenie nad Morzem Czarnym. Prowokacyjne działanie sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej wymierzone w bezpieczeństwo statku powietrznego polskiego w ramach Frontexu. Co do wydalenia ambasadora - jest takie narzędzie w dyplomacji, bywa stosowane, kiedy uznaje się za niezbędne. My w tej chwili takiej sytuacji nie podjęliśmy. Tyle mogę na dziś na ten temat powiedzieć - odpowiedział wymijająco Jabłoński.

W rozmowie padło także pytanie o decyzję ws. zmiany nazywania w języku polskim Kaliningradu. Komisja Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej działająca przy Głównym Geodecie Kraju uchwaliła, że dla miasta Kaliningrad zalecana jest wyłącznie polska nazwa Królewiec, a dla obwodu kaliningradzkiego, obwód królewiecki.

To jest nazwa w języku polskim właściwa, historyczna. Nie ma w tym nic odkrywczego. Politycznie też - jeśli miasto nazywane imieniem Kalinina, współodpowiedzialnego za zbrodnię katyńską, to nie jest coś, co my powinniśmy powtarzać. Używajmy polskiego języka w Polsce - podkreślał.

Jabłoński o sugestiach wiceprezesa TK, że sędziowie padają ofiarą politycznych nacisków: Takie rzeczy każdy może sobie opowiadać

Nie mam żadnej wiedzy, która pozwalałby mi stwierdzić, że mówi prawdę, bo nigdy o tym nie słyszałem - mówił Jabłoński o wpisie Mariusza Muszyńskiego. Wiceprezes Trybunału Konstytucyjnego na swoim blogu napisał o próbach politycznych nacisków na TK wokół wyroku ws. ustawy o Sądzie Najwyższym. Kto jest autorem tych słów? On się powołuje na czyjeś słowa, nie mówiąc, kto mu to powiedział. Takie rzeczy każdy może sobie opowiadać - powiedział Jabłoński.

Nic mi nie wiadomo, żeby się ktokolwiek z kimkolwiek dogadywał. Jakby to miało wyglądać? Sędziowie TK są powołani dożywotnio - mają 9-letnią kadencję, a potem przechodzą w stan spoczynku. Nikt nie jest w stanie ich odwołać. Jakie mam możliwości nacisku? Jak ja mogę wpłynąć na tego, czy innego sędziego? W jaki sposób rząd może oddziaływać na sędziego, który ma dożywotnią gwarancję swojej pozycji? - mówił wiceminister spraw zagranicznych. Na czym polegają te naciski? Cały TK miał być politycznym ciałem PiS-owskim, a okazuje się, że w TK jest potężny, wewnętrzny spór. Gdyby rzeczywiście było tak, jak opozycja mówi, w ogóle nie byłoby tej dyskusji- dodał.

Jabłoński skrytykował też pięciu sędziów Trybunału, którzy uważają, że Julia Przyłębska nielegalnie zajmuje stanowisko prezesa i w ramach protestu odmawiają uczestnictwa w rozprawach. Powinni przede wszystkim zajmować się orzekaniem, zgodnie z obowiązkami, do jakich zostali powołani w głosowaniu sejmowym i przez prezydenta - mówił Jabłoński. Zdaję sobie sprawę, że to wszystko powinno funkcjonować inaczej. Chciałbym, żeby nie było takiej sytuacji, że sędziowie w TK, nawet jeśli mają inny pogląd prawny, po prostu przychodzą do pracy, nawet licząc się z tym, że zostaną przegłosowani. Tak powinno być - powiedział wiceszef MSZ.

W rozmowie padły też pytania o wojnę na Ukrainie. Czy USA i Chiny próbują wywrzeć presję na Ukraińcach, żeby usiedli do rozmów pokojowych z Rosją?

Nie mam wrażenia, żeby takie naciski miały miejsce. Chiny i inne państwa także podejmują różne działania dyplomatyczne. Poza Europą, poza państwami, które mają z Rosją niestety dużo do czynienia, wciąż panuje przekonanie, że Rosja jest partnerem, który może siąść do stołu negocjacyjnego i dotrzymać słowa. My tych złudzeń wyzbyliśmy się dość dawno - powiedział Jabłoński.

Jego zdaniem Rosja próbuje dziś stosować taktykę na zmęczenie Zachodu. Rosja cały czas usiłuje wywoływać zmęczenie wojną NATO i UE, zmęczenie wsparciem dla Ukrainy. Jeżeli to wsparcie zostanie wstrzymane i dojdzie do tego, co Rosja nazywa kompromisem, a co tak naprawdę byłoby zwycięstwem Rosji, czyli zagarnięcie terytoriów ukraińskich albo zmuszenie Ukrainy do jakieś formalnej neutralności, czyli tak naprawdę narzucenie rosyjskiej woli, to byłaby dla nas bardzo zła sytuacja. Ale to niestety jest jeden ze scenariuszy, który może nastąpić - przestrzegał wiceminister spraw zagranicznych.

Wszyscy mamy nadzieję, że wsparcie, które zostało przekazane Ukrainie, będzie wykorzystane do tego, żeby Ukraina obroniła swoją suwerenność, wypędziła Rosjan ze swojego terytorium, odzyskała kontrolę nad całą ziemią, która jest w jej granicach uznawanych międzynarodowo. Czyli także Krym, także Ukraina wschodnia- dodał Jabłoński.


Opracowanie: