"Ws. MiG-ów-29 nie zmieniamy stanowiska. Jesteśmy gotowi je przekazać, ale wspólnie z naszymi sojusznikami z NATO plus z gwarancją, że będziemy mogli uzupełnić ten brak innymi samolotami podobnej klasy" - deklarował w Porannej rozmowie w RMF FM Michał Dworczyk. "Jesteśmy gotowi w każdej chwili zrealizować tę deklarację, natomiast kroku ze strony USA nie ma" - dodawał szef kancelarii premiera. "Nie czuję się tym rozczarowany, rozumiem, że pewne procesy wymagają czasu i decyzje wymagają pewnych dyskusji, więc zakładam, że ten temat nie jest jeszcze zamknięty" - stwierdził.
Robert Mazurek pytał swojego gościa o sprawę uchodźców z Ukrainy. Do Polski dotarło już 1,7 mln z nich. Michał Dworczyk przyznał, że ponieważ jesteśmy w Schengen, to nie ma precyzyjnych danych, ilu z nich wyjechało dalej. Ale absolutnie znakomita większość pozostała w naszym kraju. Wiemy, ile osób przekracza granicę, wjeżdżając do Polski, mamy dane z poszczególnych województw. Tych precyzyjnych danych, kto został, jeszcze nie mamy - mówił minister. Podtrzymujemy stanowisko, że Europa solidarnie powinna finansować opiekę nad nimi - dodawał.
Michał Dworczyk tłumaczył też, że uchodźcy dostają nr PESEL, by mogli normalnie funkcjonować w Polsce, pracować, czy korzystać z takich usług jak e-recepta, czy opieka zdrowotna. Pierwsze PESEL-e zostały już przyznane, w ramach prac przygotowawczych w samorządach wczoraj, dziś i jutro trwają takie działania. Ten proces w sposób masowy rusza w środę - zapowiedział szef kancelarii premiera. Jak dodał, PESEL-e będą przyznawane w urzędach gmin, ale również został przez MSWiA i Ministerstwo Cyfryzacji zabezpieczony sprzęt dla co najmniej 2 tys. mobilnych punktów.
Robert Mazurek dopytywał swojego rozmówcę także o możliwość zamknięcia granicy dla rosyjskich tirów. Nie na wszystkie sankcje UE się zgadza, ten temat nie był przyjęty z otwartymi rękami. A to rozwiązanie, żeby było skuteczne, musi być przyjęte na poziomie unijnym - tłumaczył Dworczyk. Najlepiej, żeby to była decyzja unijna, w mniejszym stopniu może być to rozwiązanie przyjęte przez kraje nadbałtyckie i Polskę. Ta sprawa jest analizowana i rozmawiamy o niej z naszymi partnerami - stwierdził.
Wierzymy, że te rozmowy zakończą się jak najszybciej pozytywnie, czyli że te środki zostaną uruchomione. Mamy do czynienia z paradoksalną sytuacją, gdzie Polska w tej chwili najbardziej jest zaangażowana w pomoc Ukrainie. Ukrainie, która została napadnięta przez Federację Rosyjską. Wydajemy olbrzymie pieniądze z naszego budżetu na to, żeby pomóc Ukraińcom. Jesteśmy nie tylko winni to moralnie naszym sąsiadom, ale to jest również dla nas bardzo taka pragmatyczna, polityczna postawa. W tej sytuacji blokowanie środków dla Polski jest kompletnie niezrozumiałe i nie broni się w żaden sposób - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.
Dodał, że Polska spełniła "wszelkie formalne warunki", by dostać te pieniądze. Spełniliśmy wszystkie warunki, które należało spełnić. Teraz mamy do czynienia z działaniami, nie mającymi oparcia w traktatach unijnych, w prawie unijnym tylko działaniami politycznymi, które blokowały przekazanie Polsce tych środków - dodał minister.
Robert Mazurek pytał swojego gościa o postawę Białorusi w czasie inwazji Rosji na Ukrainę. Wiemy na pewno, że Rosja naciska Białoruś, by ta włączyła się w konflikt. Białoruś się przed tym jak na razie broni. Poza tym, że udostępniła swoje terytorium, z którego prowadzone są działania wojenne, ale nie mamy potwierdzonych informacji o tym, żeby oddziały białoruskie brały udział w wojnie prowadzonej przez Federację Rosyjską na Ukrainie - mówił Dworczyk. Widać też, że Łukaszenko jest zaskoczony tym, z jakim oporem Rosjanie spotkali się na Ukrainie. Wszystko wskazuje na to, że cele, które sobie stawiała Federacja Rosyjska były zupełnie inne. One nie zostały osiągnięte. W związku z tym Łukaszenka też jako polityk przyzwyczajony i znany z lawirowania, widać, że w tej chwili sam się zastanawia, jaką pozycję w tej sytuacji konkretnej przyjąć - dodał.
Zdaniem ministra Białoruś jako "kraj, który pozwala, by z jego terenu prowadzone były działania wojenne, powinien ponieść tego konsekwencje".
Robert Mazurek: Dzień dobry, razem ze mną jest Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera. Dzień dobry panie ministrze.
Michał Dworczyk: Dzień dobry panu, dzień dobry państwu.
Panie ministrze, słyszymy, że ponad 1,7 mln osób z Ukrainy przyjechało do Polski. Czy my wiemy, albo przynajmniej jesteśmy w stanie oszacować, ilu z nich wyjechało dalej - innymi słowy, ilu zostało w Polsce?
Nie mamy precyzyjnych danych ze względu na to, że Polska jest w strefie Schengen, w związku z tym nie ma granicy pomiędzy Polską a Niemcami, ale absolutnie znakomita większość pozostała w naszym kraju. Z różnych powodów. Oczywiście są osoby wyjeżdżające do Niemiec i dalej. Natomiast gdybym ja miał szacować, mówiłbym, że to są dziesiątki tysięcy, może sto kilkadziesiąt tysięcy. Natomiast absolutnie znakomita większość zostaje w Polsce.
To by znaczyło, że co najmniej 1,5 mln osób z Ukrainy jest w Polsce?
Można tak szacować, chociaż nie mamy dokładnych danych na ten temat. Wiemy oczywiście, ile osób przekracza granicę wjeżdżając do Polski. Mamy dane z poszczególnych województw, bo Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, które zarządza całym tym procesem, ma też dane dotyczące np. liczby zajętych miejsc przygotowanych przez wojewodów. Ale tych precyzyjnych danych, kto został, w tej chwili jeszcze nie ma.
Ale wyjeżdżają też dalej i tu się głosy opozycji - czym to się różni od relokacji uchodźców z 2015 roku, przeciwko której właśnie Prawo i Sprawiedliwość protestowało?
Warto przypomnieć, że mówiliśmy o przymusowej relokacji, natomiast tutaj obywatele Ukrainy wjeżdżający do Polski są osobami wolnymi, sami podejmują decyzję, czy chcą zostać, czy chcą wyjechać. My podtrzymujemy nasze stanowisko - uważamy, że Europa solidarnie powinna, jeżeli jest kryzys migracyjny, uchodźczy - a mamy w tej chwili do czynienia z największym po II wojnie światowej kryzysem migracyjnym - Europa solidarnie powinna finansować opiekę nad osobami uciekającymi przed rosyjską agresją.
Dzisiaj minister Maląg pojechała do Brukseli właśnie w sprawie finansowania tej opieki nad uchodźcami. Pani minister pojechał po to, żeby powiedzieć Brukseli: "dobrze, pora już skończyć z deklaracjami, czas na decyzje". Pytanie do pana - kiedy przyjdą pieniądze, kiedy przyjdzie realna pomoc na pomoc dla tych uchodźców? 1,5 mln osób to jest sporo.
Ja przypomnę, że polska dyplomacja, polski premier, zabiegając o wsparcie dla Ukrainy, również rozmawia o kwestiach finansowych. I pierwsze decyzje już zapadły. Stany Zjednoczone przeznaczyły kilka miliardów dolarów na pomoc Ukrainie, z czego właśnie około 2 mld, o ile pamiętam, jest przeznaczone na pomoc uchodźcom, Unia Europejska wyasygnowała na to już też konkretne środki. Natomiast oczywiście my oczekujemy, że solidarnie Europa i świat pomogą sfinansować funkcjonowanie tych osób, które musiały uciec z Ukrainy przed rosyjskimi bombami.
Dlaczego Polska nadaje uchodźcom z Ukrainy numery PESEL?
Dlatego, żeby te osoby mogły normalnie funkcjonować w Polsce, żeby mogły korzystać z takich usług, jak np. e-recepta czy opieka medyczna. Przypomnijmy - w specjalnej ustawie, która została właśnie przyjęta, obywatele Ukrainy uciekający przed wojną, czyli po 24 lutego, którzy wjechali na teren Polski, otrzymują szereg przywilejów podobnych do tych, które posiadają obywatele polscy. To jest na czas 18 miesięcy. Takie rozwiązanie, które pozwoli im w tym czasie normalnie pracować, funkcjonować, korzystać z części przywilejów, które do tej pory przysługiwały tylko obywatelom Polski.
Od środy rusza ten proces nadawania PESEL-i.
Pierwsze PESEL-e zostały już przyznane, bo w ramach prac przygotowawczych w samorządach wczoraj, dzisiaj i jutro, trwają takie działania. Natomiast rzeczywiście ten proces w sposób masowy rusza od środy. PESEL-e będą przyznawane w urzędach gmin, tam, gdzie można zgłosić się po dowód osobisty, ale również został przez MSWiA i Ministerstwo Cyfryzacji zabezpieczony sprzęt dla co najmniej dwóch tysięcy mobilnych punktów, tak żeby właśnie urzędnicy mogli w miejscach, gdzie uchodźcy przebywają, z nimi się spotkać i przeprowadzić ten proces rejestracji.
Panie ministrze, czy sprawa myśliwców MiG-29 dla Ukrainy - tych polskich myśliwców, które mieliśmy im przekazać, w zamian dostając amerykańskie myśliwce F-16 - czy ta sprawa jest już zamknięta?
My nie zmieniamy stanowiska w tej sprawie. Zostało ono sformułowane w wystąpieniu ministra spraw zagranicznych. Jesteśmy gotowi przekazać wszystkie nasze MiG-i 29-te, ale - po pierwsze - wspólnie z naszymi sojusznikami z NATO, przede wszystkim z Amerykanami, w ramach wspólnej decyzji sojuszniczej, plus z gwarancją, że będziemy mogli uzupełnić ten brak innymi samolotami podobnej klasy po to, żeby Polska nie ograniczała swojego potencjału obronnego.
Dobrze, ale innymi słowy - my zdania nie zmieniamy, ale rozumiem, że nasi partnerzy amerykańscy w tym wypadku mówią: "nie"?
My czekamy, jesteśmy gotowi w każdej chwili zrealizować tę deklarację, natomiast kroku ze strony Stanów Zjednoczonych nie ma rzeczywiście.
Czuje się pan tym rozczarowany?
Nie czuję się rozczarowany. Chciałbym, żebyśmy wspierali solidarnie Ukrainę w walce o niepodległość. Natomiast rozumiem, że pewne procesy wymagają czasu, a decyzje pewnych dyskusji, więc zakładam, że ten temat nie jest jeszcze zamknięty.
Panie ministrze, ważne pytanie to pytanie o tiry rosyjskie, które wjeżdżają na terytorium Polski z dostawami do Rosji, czyli jadą przez Białoruś albo do Rosji do obwodu kaliningradzkiego. Czy granica dla rosyjskich tirów będzie zamknięta?
My rozmawiamy na poziomie Unii Europejskiej o jak najdalej idących sankcjach. Nie na wszystkie z nich, jak wiemy, Unia Europejska się zgadza. Ten temat nie był przyjęty jakoś z otwartymi rękami, a to rozwiązanie, żeby było skuteczne, musi być przyjęte na poziomie unijnym. Dlaczego? Dlatego że, gdyby nawet Polska zamknęła granice z Białorusią, czy z obwodem kaliningradzkim, to - proszę zwrócić uwagę - są granice Białorusi z Litwą i Łotwą, mamy rosyjsko-estońską granicę. Istnieje szereg innych miejsc, którymi ten transport mógłby przejść.
Mamy granicę rosyjsko-fińską, nawet norweską, ja to wiem. Wie pan, Polska może tego zakazać. Rozumiem, że tutaj są dwie rzeczy - albo my tego nie robimy ze względu na interesy polskich przewoźników, albo ze względu na politykę unijną.
Tak jak powiedziałem, najlepiej, gdyby to była decyzja unijna. W mniejszym stopniu może być to rozwiązanie przyjęte przez kraje nadbałtyckie i Polskę. Dzisiaj, między innymi w ramach Trójkąta Lubelskiego, będzie miało miejsce spotkanie...
Proszę powiedzieć, co to jest Trójkąt Lubelski.
To jest format polityczny, w którym biorą udział Ukraina, Litwa i Polska. Dzisiaj jest spotkanie, przylatuje do Warszawy pani premier Ingrida Šimonytė, (litewska ekonomistka, minister finansów od 2009 do 2012r. - przyp. red.), będzie łączenie z premierem Ukrainy. Na pewno ten temat będzie też poruszany w czasie tego spotkania.
Czyli na razie jeszcze tiry mogą przejeżdżać i czekamy, jak rozumiem, na decyzje unijne?
Ta sprawa jest analizowana i rozmawiamy o niej z naszymi partnerami z Unii.