"Będzie osobny (przedmiot - przyp. red.) w pierwszej klasie szkoły ponadpodstawowej - w trzeciej i czwartej nie ma na to czasu" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, pytany o nowy przedmiot - historia i teraźniejszość, który ma pojawić się we wszystkich szkołach ponadpodstawowych od 1 września 2022 r. Ile godzin w tygodniu na niego przewidziano? "To się w tej chwili waży. Wczoraj było spotkanie ekspertów. Wraz z panem ministrem Piontkowskim rozmawiali na temat podstaw programowych. Ja w to nie wnikam. Nie jestem ekspertem od historii. Planujemy, żeby to było co najmniej po jednej godzinie (tygodniowo - przyp. red.) w klasie pierwszej i drugiej albo dwie godziny w klasie pierwszej" - tłumaczył gość RMF FM.
Jednocześnie inne zespoły programowe pracują nad tym, żeby odchudzić podstawę programową historii - zwłaszcza w zakresie starożytności i średniowiecza (...), ale też w innych przedmiotach. Młodzież na pewno nie może ani jednej godziny dłużej siedzieć w szkole. I tak długo siedzi w szkole - podsumował Czarnek w RMF FM.
Cieszę się, że rolnictwo będzie podniesione w ten sposób, że na czele resortu rolnictwa będzie stał wicepremier. To wyraźny znak dla wsi - ocenił w Porannej rozmowie w RMF FM Przemysław Czarnek, nawiązując do rekonstrukcji rządu. Pan minister Kurtyka od dawna mówił, że chce odejść z Ministerstwa Klimatu. To jest chyba ten moment, kiedy zostanie zastąpiony na tym stanowisku. Mi się bardzo dobrze współpracowało z ministrem Kurtyką, ale on ma swoje pewnie jeszcze inne cele i misje w życiu - dodał. Nie słyszałem o tym, żeby następowała zmiana na stanowisku ministra edukacji i nauki - zastrzegł.
Nauczyciel pracuje 40 godz. tygodniowo. Zdejmujemy mu kilka godzina na biurokrację, bo chcemy, żeby był dłużej z uczniem i rodzicem - mówił minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM.
Co, jeśli nauczycielowi nie uda się znaleźć wystarczającej liczby godzin lekcyjnych, żeby wypełnić 22 godz. pensum? Jeśli nie znajdzie to będzie na 18/22, traktowanych jako pełny etat - odpowiedział minister edukacji i nauki. Dodał też, że "ci, którzy mają 20 lat pracy przy tablicy, będą mogli przejść na emeryturę."
W programie pojawił się też wątek Marszu Niepodległości. Minister edukacji nie będzie świętował 11 listopada w Warszawie. 11 listopada zawsze spędzam w Lublinie, na pl. Zamkowym lub pl. Litewskim. I tak samo będę go spędzał w tym roku - mówił. Czy to oznacza, że PiS odcina się od marszu organizowanego przez narodowców? Nigdy nie odcinałem się od Marszu Niepodległości. Chwalę go, uważam, że to jest znakomite przedsięwzięcie. Byli prowokowani narodowcy w czasach jeszcze naszych poprzedników - dodał Czarnek.
Robert Mazurek, RMF FM: Państwa i moim gościem jest Przemysław Czarnek - minister edukacji i nauki. Pytanie - czy nauki dalej? Bo wśród rozmaitych pomysłów na rekonstrukcję rządu, która ma nastąpić dzisiaj, był pomysł, by znowu naukę oderwać od edukacji, stworzyć osobne Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Przemysław Czarnek: Nic mi na ten temat nie wiadomo. Zakładam, że nic takiego się nie stanie i to będzie dalej Ministerstwo Edukacji i Nauki. To jest dobra sprawa - połączenie tych dwóch resortów.
Jasne, ale jak słyszeliśmy, połączenie sportu z kulturą też było dobrą sprawą, ale teraz trzeba było zaspokoić apetyty koalicjantów.
Przyzna pan redaktor, że połączenie edukacji i nauki jest jednak bardziej zasadne niż połączenie sportu z kulturą.
Wszystko jesteście w stanie uzasadnić, więc to akurat nie ma większego znaczenia. Czy w związku z tym, że dzisiaj nastąpi rekonstrukcja rządu, Adam Bielan i minister Ociepa będą teraz oficjalnie koalicjantami PiS-u?
Oni są koalicjantami PiS-u. Są w koalicji.
Ale czy będą podpisywać jakieś papierki?
Nie wiem, trzeba zapytać kierownictwa. Ja się skupiam na tym, co jest w ministerstwie, ale też oczywiście obserwuję, co się zmienia w rządzie, którzy koledzy już od dzisiaj nie będą w rządzie, a kto będzie... Cieszę się, że rolnictwo będzie podniesione w ten sposób, że na czele resortu rolnictwa będzie stał wicepremier. To wyraźny znak dla wsi.
Będzie tam zmiana stanowiska.
Jak czytam również doniesienia prasowe to w rolnictwie będzie zmiana i minister rolnictwa będzie jednocześnie wicepremierem.
Pan już zna te wszystkie kandydatury, wie pan już, kto będzie nowym ministrem?
Znam je z doniesień prasowych, tak jak powiedziałem przed momentem.
A Ministerstwo Klimatu? Tam miała nastąpić zmiana.
Pan minister Kurtyka od dawna mówił, że chce odejść z Ministerstwa Klimatu. To jest chyba ten moment, kiedy zostanie zastąpiony na tym stanowisku. Mi się bardzo dobrze współpracowało z ministrem Kurtyką, ale on ma swoje pewnie jeszcze inne cele i misje w życiu. Z Ministerstwem Klimatu będę współpracował choćby przy okazji konferencji ekologiczno-klimatycznej w Cisnej w Bieszczadach, 24-25 listopada. Razem to organizujemy. Z kolejnym ministrem na pewno będę to organizował.
Rozumiem, że pan zostaje na stanowisku, cieszy się pan pełnym poparciem prezesa i w związku z tym tu się nic nie zmieni?
Według wszelkich przewidywań tak. Nie słyszałem o tym, żeby następowała zmiana na stanowisku ministra edukacji i nauki.
To w takim razie porozmawiajmy trochę o szkołach - o tym, czym się pan zajmuje. Trzeba zacząć od tego, od czego wolałbym nie zaczynać i pewnie pan również. Szkoły przechodzą na nauczanie zdalne częściowo, stopniowo.
I na kilka dni.
No tak. Nie całe szkoły, tylko klasy. Czasami - proszę wybaczyć - to wygląda dość humorystycznie. Jeżeli moja córka ma zajęcia z klasą równoległą, bo ma mieszane grupy językowe, i jej klasa nie przechodzi na nauczanie zdalne, ale tamta przechodzi, to mam wrażenie, że logiki trudno się tutaj doszukać.
Nie wiem. Trzeba rozpatrywać każdy przypadek indywidualnie. To są decyzje dyrektorów szkół, którzy uzgadniają je ze służbami sanepidu powiatowego.
To zawsze jest dyrektor szkół, nawet nie kuratorium?
Tak jest. Kuratorium do tego nic nie ma. Dyrektor szkoły i sanepid w uzgodnieniu.
Pan wie, ile szkół przeszło na zdalne nauczanie?
1217 według stanu na dzień wczorajszy. Poniedziałek jest zawsze lepszy od piątku. W piątek było ponad 1300 szkół. Tylko 40 w całości na ponad 22 tysiące. W 1180 przypadkach mamy pojedyncze klasy.
Wygląda to coraz gorzej niestety.
Owszem.
Pańskie Lubelskie w tej niechlubnej statystyce przoduje. Gdyby pojawiły się strefy, które mieliśmy rok temu, to powiat lubelski, powiat łęczyński i puławski byłyby już w czarnej strefie.
Jest tam najgorzej, jeśli chodzi o przyrost zakażeń.
Na szczęście wczoraj rozmawiałem z panem wojewodą rano o 8. Specjalnie udałem się do niego, żeby też o szkołach porozmawiać. Dynamika wzrostu zakażeń spada jednoznacznie w województwie lubelskim. Rośnie w innych częściach kraju, natomiast w województwie lubelskim spada.
Nie wiem, na podstawie czego tak twierdzi pan wojewoda.
55 proc. jest dynamiki w województwie lubelskim, 90 proc. w skali całego kraju. To jest sygnał, że to hamuje po prostu. To jest obiecujące.
Pan myśli, że to hamuje?
Tak.
Zobaczymy, co na to medycy i zobaczymy, co na to rzeczywistość. A propos, rzeczywistość i szkoła. Pan wpadł na pomysł, żeby wprowadzić, to znaczy to nie pan, zdaje się, wpadł na pomysł, tylko Jarosław Kaczyński. Zgodnie ze starą, komunistyczną zasadą: ,,ja rzucam myśl, a wy ją łapcie", Jarosław Kaczyński rzucił pomysł, a pan chce wprowadzić nowy przedmiot - ,,historia i teraźniejszość'' do szkół.
Tak, istotnie, podczas prezentacji Polskiego Ładu, prezes Jarosław Kaczyński zaprezentował ten punkt nauczania historii w sposób nowoczesny, z podziałem na powszechną i polską, ale głównie historii drugiej połowy XX wieku, której się nie uczymy. Mówię o uczniach, o młodzieży, dlatego że kończy się mniej więcej nauczanie historii na II wojnie światowej. O losach Polski, świata i Europy w drugiej połowie XX wieku niewiele młodzi ludzie wiedzą.
Zawsze na to brakuje czasu. Ale tutaj rodzi się kilka pytań. Po pierwsze, czy to będzie osobny przedmiot, tak jak jest historia i wiedza o społeczeństwie, to będzie jeszcze HIT osobny?
Owszem, będzie osobny i to w pierwszej klasie szkoły ponadpodstawowej, bo w trzeciej i czwartej nie ma na to czasu. W trzeciej i zwłaszcza w czwartej, maturalnej historii uczą się ci, którzy zdają historię na maturze. Natomiast pozostała część młodzieży skupia się na tym, co jest przedmiotem egzaminu.
A od kiedy będzie ten przedmiot w szkołach?
Od 1 września 2022 roku, już od przyszłego roku szkolnego.
Od przyszłego roku wszyscy uczniowie będą mieli historię i teraźniejszość.
Będą mieli HIT w szkołach. Tak jest.
W każdej szkole ponadpodstawowej?
W każdej szkole ponadpodstawowej.
Czyli nie tylko licea, ale szkoły branżowe również?
Absolutnie wszyscy.
I jak wiele lekcji?
To się w tej chwili waży. Wczoraj było spotkanie ekspertów, wraz z panem ministrem Dariuszem Piontkowskim rozmawiali na temat podstaw programowych. Ja w to nie wnikam, nie jestem ekspertem od historii. Natomiast planujemy, żeby to było co najmniej po jednej godzinie w klasie pierwszej I w klasie drugiej albo dwie godziny w klasie pierwszej.
Po jednej godzinie tygodniowo?
Tak jest.
To wygląda później tak, że wie pan, tam jest mnóstwo "koszałków-opałków", które się dodaje tym uczniom. Jakieś doradztwo zawodowe, jakieś inne kompletne fikcje, których oni się muszą tam rzekomo uczyć, a w każdym razie uczęszczać na zajęcia. Jak im się jeszcze to dorzuci, to oni w tej szkole będą siedzieć jak głupki, a i tak się niczego nie nauczą.
Dlatego jednocześnie inne zespoły programowe pracują nad tym, żeby odchudzić podstawę programową historii, zwłaszcza w zakresie starożytności i średniowiecza. Nie całkowicie zlikwidować, ale odchudzić. Ale też w innych podmiotach, bo młodzież na pewno nie może ani jednej godziny dłużej siedzieć w szkole. I tak długo siedzi w szkole.
No dobrze. Właściwie będzie dokładnie tak, jak z podwyżkami dla nauczycieli. Tu zabierzemy historię, dołożymy nowy przedmiot historia i nowoczesność. A z podwyżkami dla nauczycieli jest tak, że jeśli wierzyć nauczycielom, to jest mniej więcej tak, jak ja bym panu teraz położył na stole dwa banknoty po pięćdziesiąt złotych i mówił: "to jest pańska pensja". To jest pański pomysł na podwyżkę, bo dotychczas dawałem panu pięćdziesiąt złotych normalnie i drugie pięćdziesiąt jako nadgodziny. Czyli tak czy owak suma pieniędzy, którą ja dostaję, się nie zmieni. Tylko zmieni się to, że to nie będzie w nadgodzinach płacone, tylko będzie płacone...
Nic bardziej mylnego, panie redaktorze.
To niech pan to wytłumaczy nauczycielom.
Gdyby tak było, jak pan redaktor mówi, to niepotrzebne byłoby 7,8 mld złotych zwiększenia subwencji oświatowej, z przeznaczeniem na podwyżki dla nauczycieli. Bo gdyby to było tylko przesypywanie z jednego worka do drugiego, to te 7,8 mld zł - skokowy wzrost subwencji oświatowej - byłoby zupełnie niepotrzebne.