"Zapis ustawy jest dość jasny. Generalnie zakłada ona możliwość powszechnego testowania, a w zasadzie taki miękki przymus takiego testowania" – oceniał w Porannej rozmowie w RMF FM Bolesław Piecha, poseł PiS nową ustawę covidową. Wprowadza ona m.in. odszkodowania za zarażenie się koronawirusem w miejscu pracy i zaostrza kary za łamanie obostrzeń.

Ta ustawa zakłada to, że możemy się przetestować, a pracodawca może, ale nie musi, sprawdzić, czy jesteśmy przetestowani. Jeśli sprawdzi, że pracownik ma certyfikat przetestowania, wprowadza go w określone grupy. Testy są nieodpłatne, darmowe - wolałbym nie używać tego słowa, bo ktoś za nie pewnie musi zapłacić. Zapłaci po prostu budżet państwa - dodał gość Roberta Mazurka.

Pytany, gdzie będziemy się testować, odpowiedział, że to jest zadanie Ministerstwa Zdrowia, żeby uruchomić te punkty poboru. Jest to duże zadanie, żeby przygotować punkty poboru próbek do testu, bo te testy muszą być oczywiście nierobione przez nas, bo my możemy podawać różne wartości, tylko przez certyfikowaną jednostkę. Będziemy testowani w punktach, które są do tego przygotowane. Generalnie wygląda na to, że oprócz jakichś przychodni, punktów i komercyjnych i niekomercyjnych, które przygotowują i już przygotowały m.in. samorządy. Również w aptekach. Aptek jest ok. 13 tys. Co prawda 100 dopiero jest certyfikowanych, ale jest to dość szybka sprawa, wymaga tylko określonej liczby testów plus sprzętu informatycznego - dodał.

Jak podkreślił, również osoby zaszczepione trzema dawkami będą podlegały rygorowi testowania. Musimy wiedzieć jedną rzecz - szczepienia znakomicie chronią nas przed ciężkością zachorowania czy wreszcie tragicznymi skutkami, jak śmierć. Nie chronią nas przed zakażeniem - przyznał.

Podkreślił także, że ustawa będzie obowiązywać jeden dzień po wejściu w życie, czyli po podpisaniu i opublikowaniu.

Musi być przegłosowania na najbliższym posiedzeniu Sejmu, niezwłocznie przekazana do Senatu, niezwłocznie podpisana przez prezydenta. Przy czym cały czas muszą trwać prace przygotowawcze po to, żeby zmierzyć się z dużą, bardzo dużą liczbą testów - dodał.

Robert Mazurek pytał swojego gościa także o to, czy będzie to donoszenie na kolegów z pracy.

Nic takiego nie jest w ustawie zapisane. Pracownik będzie mógł złożyć wniosek o to, że zaraził się w zakładzie pracy. Pracodawca będzie musiał sprawdzić, czy w swojej grupie pracowników ma osoby niezaszczepione. Jeśli ma osoby niezaszczepione, a wniosek spełnia pewne kryteria prawdopodobieństwa, czyli, że mógł się zakazić tylko i wyłącznie w zakładzie pracy, (pracodawca - przyp. red.) będzie odpowiedzialny i będzie musiał wypłacić odszkodowanie. Tylko to odszkodowanie jest niebagatelną kwotą, bo 15 tys. zł. Będzie musiał uprawdopodobnić (pracownik - przyp. red.), że zakaził się w pracy. Jeżeli w tym zakładzie pracy wszyscy są przetestowani, to nie ma możliwości złożenia wniosku. To jednak nie świadczy o tym, że on się nie zarazi, bo wirus jest powszechny i występuje w komunikacji miejskiej, w sklepie, on będzie nawet w naszym domu - dodał Bolesław Piecha.

"Liczę na głosy Lewicy i Koalicji Polskiej"

Każdy rozsądny poseł powinien za tę ustawą zagłosować. Być może jestem człowiekiem dużej wiary i uważam, że Sejm jednak wykaże się rozsądkiem, nawet w tej bardzo trudnej sytuacji - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Bolesław Piecha.

Gość Roberta Mazurka dodał, że podczas głosowania nad ustawą liczy na głosy Lewicy i Koalicji Polskiej.

Liczę na to, że Lewica zmieni zdanie. Liczę również na głosy Koalicji Polskiej. Nie liczę na pewno na głosy Koalicji Obywatelskiej, bo to jest niemożliwe - mówił Piecha.

Jego zdaniem ustawa jest niezwykle potrzeba. Po to, żebyśmy się mogli testować nieodpłatnie, po to, żebyśmy mogli skończyć z masową kwarantanną. Po to, żeby badać tych ludzi, którzy są w poważnym wieku jeszcze w domu, a nie odsyłać ich na teleporady - przekonywał na antenie RMF24.

Robert Mazurek pytał też swojego gościa o komisję ds. podsłuchów w latach 2005-2021. Zdaniem posła PiS, jest jednak mała szansa na jej powstanie. Mam takie wrażenie, że mamy tu już typową sytuację gonienia króliczka. Wydaje mi się, że ta komisja pewnie niczego nie wyjaśni - mówił Piecha i dodał, że "w obecnej sytuacji trudno będzie ją powołać".  

Przeczytaj rozmowę:

Robert Mazurek: Dzień dobry. Witam państwa serdecznie z Warszawy. A w Rybniku jest nasz gość - Bolesław Piecha, były wiceminister zdrowia, poseł Prawa i Sprawiedliwości. Dzień dobry.

Bolesław Piecha: Dzień dobry.

Panie pośle, dzisiaj sejmowa komisja, a jutro najprawdopodobniej Sejm na nadzwyczajnym posiedzeniu, mają zająć się ustawą covidową, a właściwie ustawą o testach. Bo ustawa, nad którą będziecie pracowali, wprowadza de facto obowiązkowe testy. To znaczy każdy będzie mógł się - podobno, wedle tej ustawy - za darmo przetestować, a pracodawca będzie mógł żądać wyniku tych testów od nas.

Tak, to prawda. Ja bym tylko wykreślił ze słów pana redaktora to "podobno", bo to nie jest podobno. Zapis ustawy jest dość jasny. Być może on jest obarczony wieloma przepisami prawnymi, z którymi prawnicy pewnie będą dyskutować długo, bo to jest mieszanina prawa administracyjnego, sprawy cywilne itp., ale generalnie ustawa zakłada możliwość powszechnego testowania, a w zasadzie taki miękki przymus tego testowania.

No właśnie - miękki przymus. Dobrze pan to określił, bo miękki, to rozumiem, że nikt nas nie doprowadzi do testu siłą, przy użyciu policji, ale przymus dlatego, że jeżeli się nie przetestujemy i zakazimy kogoś, to będziemy musieli zapłacić nawet 15 tys. zł kary.

Tak, to prawda. Oczywiście ta sytuacja nie jest taka prosta, jak to pan redaktor powiedział. To jest daleko idące uproszczenie. Ta ustawa zakłada, po prostu to, że możemy się przetestować, a pracodawca może, nie musi, sprawdzić, czy jesteśmy przetestowani. Jeśli sprawdzi, że mamy certyfikat przetestowania, wprowadza go w określone grupy itd.

Dobrze, panie ministrze. Tu są dwie rzeczy, o których chciałbym porozmawiać, ale to po kolei. To najpierw to samo testowanie - testy mają być darmowe, prawda?

Testy są nieodpłatne, darmowe - wolałbym nie używać tego słowa, bo ktoś za nie pewnie musi zapłacić.

Przepraszam, nieodpłatny to dla mnie jest synonim darmowy, ale...

Synonim to może nie, bo ktoś za nie musi zapłacić. Zapłaci po prostu budżet państwa.

No dobrze, zapłacimy my, ale...

Ale niebezpośrednio z własnej kieszeni.

Dobrze, tak czy owak, testy bezpłatne, czy też darmowe, czy jak tam pan woli...

... Nieodpłatne.

Dobrze, niech będzie, że nieodpłatne, a nie darmowe. Nie chcę pana rozjuszyć zabawą słowną, ale panie ministrze, gdzie będziemy się testować? Bo słyszymy w tej chwili, że są już testy nieodpłatne w aptekach. Tylko że tych aptek jest raptem 100, a Polaków 38 mln.

Pewnie 38 mln nie pracuje, bo to mówimy o relacjach pracownik - pracodawca. Natomiast to jest zadanie Ministerstwa Zdrowia, żeby uruchomić te punkty poboru (...).

Ale panie ministrze, szczyt zachorowań ma być za 2 tygodnie. Wy to zrobicie, tak mniej więcej na wakacje. Wtedy, kiedy już nie będzie żadnego...

Ja bym w taką sprawczość (...) nie wierzył, natomiast rzeczywiście jest to duże zadanie, żeby przygotować punkty poboru próbek do testu, bo te testy muszą być oczywiście nierobione przez nas, bo my możemy podawać różne wartości, tylko przez certyfikowaną jednostkę.

Ale gdzie będziemy testowani panie pośle?

Będziemy testowani w punktach, które są do tego przygotowane. Generalnie wygląda na to, że oprócz jakichś przychodni, punktów i komercyjnych i niekomercyjnych, które przygotowały, już przygotowują i samorządy itd. Również w aptekach. Aptek jest ok. 13 tys. Co prawda - ma pan rację - 100 dopiero jest certyfikowanych, ale jest to jednak dość szybka sprawa, wymaga tylko określonej liczby testów plus sprzętu informatycznego.

Jeśli dobrze rozumiem - w tych wszystkich punktach, gdzie można sobie teraz zrobić test, te testy będą nadal, ale tym razem będą już nieodpłatne, będą darmowe - jak ja mówię.

Tak. Bez skierowania panie redaktorze. Bo darmowe są, tylko ze skierowaniem, a teraz będą bez skierowania.

Panie ministrze inna rzecz teraz. Są ludzie, którzy są zaszczepieni trzema dawkami. Czy oni też będą podlegali rygorowi testowania?

Tak, będą podlegali rygorowi testowania. Musimy wiedzieć jedną rzecz - szczepienia znakomicie chronią nas przed ciężkością przechorowania, czy wreszcie tak tragicznymi skutkami, jak śmierć. Nie chronią nas przed zakażeniem, ponieważ wariant tej pierwszej Alfa odmiany koronawirusa jest zupełnie inny.

Tyle mówiliście o zaletach paszportów covidowych, tyle o tym opowiadaliście.

Ja dalej, panie redaktorze, podtrzymuję, że zalety paszportu covidowego są ważne.

Sami w tej chwili rujnujecie pomysł paszportu covidowego.

Niestety, ustawa utknęła w sejmie itd. Natomiast mówimy o trochę innej rzeczy, czyli o zapobieganiu gwałtownemu rozprzestrzenianiu się wirusa wobec - tu ma pan rację - samego zaszczepienia populacji Polski.

Panie pośle, rozmawiamy 31 stycznia. Wedle wszelkich matematycznych wyliczeń za dwa tygodnie będzie apogeum tej fali koronawirusa. Jeżeli ta ustawa w ogóle zostanie przegłosowana przez Sejm, czy będzie podpisana jakimś cudem przez prezydenta oraz przejdzie przez Senat, to kiedy będzie obowiązywać? Tuż po tym, jak się skończy nam Covid, tak?

Nie, ona będzie obowiązywać jeden dzień po wejściu w życie, czyli po podpisaniu i opublikowaniu. To jest cała procedura. Proszę mnie tutaj nie przepytywać, jak to będzie wyglądało w sekwencji zdalnej.

Dobrze, ale tam jest jeszcze jedna bardzo ważna sprawa.

Ta ustawa musi być przegłosowana na najbliższym posiedzeniu Sejmu, niezwłocznie przekazana do Senatu i niezwłocznie podpisana przez prezydenta, przy czym cały czas muszą trwać prace przygotowawcze po to, żeby zmierzyć się z dużą ilością testów.

Panie pośle, bo tu jest jeszcze jedna wątpliwość - otóż ta ustawa zakłada wzajemne donoszenie na siebie.

To jest duże nadużycie.

Dobrze, teraz powiedzmy, co ustawa zakłada, bo pan nie lubi słowa "donoszenie". Pan nie lubi też słowa "darmowy", bo - pana zdaniem - "nieodpłatne" nie jest synonimem "darmowego", ale po kolei. Pracodawca ode mnie wymaga testu. Są tacy, którzy się postanowili nie przetestować, z jakiegokolwiek powodu. Jeśli pracownik zarazi się koronawirusem i jeszcze w dodatku podejrzewa, że to w pracy oraz, że to od kolegi, to może donieść na kolegę.

Nic takiego w ustawie nie jest zapisane.

Jak to nie?

On będzie mógł złożyć wniosek o to, że zaraził się w zakładzie pracy. Pracodawca będzie musiał sprawdzić, czy w swojej grupie pracowników ma osoby niezaszczepione. Jeżeli ma już osoby niezaszczepione, a wniosek spełnia pewne kryteria prawdopodobieństwa, czyli że mógł się zakazić tylko i wyłącznie w zakładzie pracy, to będzie odpowiedzialny i będzie musiał wypłacić odszkodowanie. Jest to wcale niebagatelna kwota, bo 15 tys. zł.

Tylko to jest tak - ja muszę udowodnić, że zakaziłem się w pracy.

Uprawdopodobnić zakażenie z pracy.

Czyli jak ktoś się nie zaszczepił, a ktoś inny się zakaził gdziekolwiek - w sklepie, na spacerze, podczas imprezy - a w pracy jest jedna osoba, która się nie przetestowała, to ona będzie płaciła każdemu 15 tys. złotych?

Spokojnie, spokojnie. Ta ustawa jest oczywiście bardzo skomplikowana, jeżeli chodzi o ten system prawny, myśmy rozmawiali. Pracodawca będzie musiał wypłacić 15 tys. złotych, jeżeli pracownik uprawdopodobni. To znaczy, że jeżeli w tym zakładzie pracy wszyscy pracownicy będą przetestowani, to nie ma żadnej możliwości wniosku. To jednak nie świadczy o tym, że on się nie zarazi, bo wirus jest powszechny i występuje w komunikacji miejskiej, w sklepie, on będzie nawet w naszym domu.