„Dyskusje cały czas trwają. Rozmaite pomysły się pojawiają” – tak o idei rotacyjnego marszałku Sejmu mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Władysław Teofil Bartoszewski. Polityk PSL-u przyznał, że jeszcze niedawno jego ugrupowanie podchodziło do tego pomysłu sceptycznie. „Ale wyraźnie jak jest czterech liderów czterech ugrupowań i zaczynają się dyskusje o bardzo ważnych pozycjach, to pojawiają się nowe pomysły” – przyznał.

Dopytywany, czy inne stanowiska też powinny być rotacyjne, powiedział: Myślę, że premier nie powinien być rotacyjny. Był taki projekt w Izraelu i to umiarkowanie funkcjonowało. Premier może wymienić każdego ministra, więc ministrowie na pewno będą rotacyjni.

Zdaniem Władysława Teofila Bartoszewskiego problemem w dyskusjach przyszłych koalicjantów nie jest fakt, że wiele osób chce mieć stanowiska, bo ministerstw do podziału jest wiele. Jeśli chodzi o marszałka Sejmu, jest to po prostu bardzo ważna funkcja, bo marszałek jest w stanie - gdyby chciał - paraliżować pracę rządu - zaznaczył. Podkreślił, że to druga osoba w państwie.

Bartoszewski o kandydacie na premiera

Przedstawiciel Trzeciej Drogi 13 października powiedział, że ze względu na duży elektorat negatywny Donald Tusk nie powinien być kandydatem na premiera. Czy zmienił zdanie w tej sprawie? Na żywo w TVP byłem 16 października po wyborach i powiedziałem jasno: każda partia uważa, że jej lider powinien być premierem. Jeżeli polityk mówi, że premierem powinien być szef innej partii politycznej, to powinien się ze swojej partii wypisać przed wyborami (...). Po wyborach powiedziałem, że pan Tusk dostał 538 tys. głosów, jego partia zdobyła najwięcej mandatów, jeśli chodzi o partie opozycyjne i ma prawo żądać i oczekiwać funkcji premiera - odpowiedział poseł.

Jako członek PSL, idąc na wybory, trudno byłoby, żebym uważał, że to nie lider mojej partii powinien być premierem - mówił Bartoszewski. Dopytywany, dlaczego Władysław Kosiniak-Kamysz nie zażądał stanowiska premiera dla siebie, komentował: "Dlatego że większość parlamentarna jest taka, że większość posłów po stronie opozycyjnej jest w Koalicji Obywatelskiej, której przewodzi pan Tusk".

Bartoszewski podkreślił, że Kosiniak-Kamysz nie mógł rozmawiać z PiS-em na temat powierzenia mu funkcji premiera, ponieważ "byłoby to policzkiem dla wyborców".

Jakie stanowisko może w nowym rządzie opozycyjnym zająć Kosiniak-Kamysz? Nie mam pojęcia, to jest przedmiotem umów między czterema liderami - podkreślił, ocenił jednak, że Kosiniak-Kamysz "nadałby się na każde stanowisko".

"Należy nam się zadośćuczynienie od Niemiec za II wojnę światową"

Uważam, tak jak 65-70 proc. Polaków, że zadośćuczynienie nam się należy - mówił Władysław Teofil Bartoszewski w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM pytany, czy Niemcy powinni zapłacić nam za szkody wyrządzone w trakcie II wojny światowej. Czy nowy rząd zwróci się do Niemiec w tej sprawie? Myślę, że tak - powiedział poseł Trzeciej Drogi. Zadeklarował też, że sam zaangażuje się w tę sprawę. Będę o tym dyskutował, również z Niemcami. Mam częste kontakty z politykami niemieckimi i mówię im, że zadośćuczynienie nam się należy - mówił Bartoszewski.

Robert Mazurek zapytał swojego gościa także o to, jakie resorty w nowym rządzie chciałoby objąć PSL. Na pewno jesteśmy blisko ministerstwa rolnictwa, bo tym się zajmujemy od dłuższego czasu i od dłuższego czasu krytykujemy postępowanie kolejnych ministrów, którzy doprowadzili rolnictwo do ruiny - odpowiedział polityk. Robert Mazurek dopytywał, na czym dokładnie polegało doprowadzenie rolnictwa do ruiny przez PiS. 130 tysięcy gospodarstw rolnych zostało zamkniętych za czasów PiS-u. To jest ruina - odparł Bartoszewski.

W programie padło też pytanie o to, czy Trzecia Droga będzie optowała za likwidacją systemu ocen w szkole. To jest do dyskusji - powiedział Bartoszewski. Mogą być oceny opisowe. Jakiś system oceniania musi być, bo inaczej nie można funkcjonować, ale jestem przeciwko bezustannym klasówkom i testom, które do niczego nie prowadzą - dodał poseł.

Mazurek zapytał swojego gościa także o konflikt izraelsko-palestyński. Bartoszewski przestrzegał, że jego skutki mogą rozlać się poza strefę objętą wojną. To grozi bardzo poważnym międzynarodowym konfliktem zbrojnym. W Polsce się zapomina, że Izrael jest w ciągłym stanie wojny od 1948 r. Izrael powstał w 1948 r. i natychmiast został najechany przez pięć państw arabskich i hasłem tej wojny było: ‘"Wrzucić Żydów do morza". Hasłem Hamasu jest teraz: "Od Jordanu do Morza Śródziemnego - Palestyna będzie wolna", czyli Palestyna bez Żydów. To jest nawoływanie do ludobójstwa - mówił poseł. 

I choć jego zdaniem Polska od dawna opowiada się za stworzeniem dwóch państw - izraelskiego i palestyńskiego, to w praktyce może okazać się to niemożliwe do zrealizowania. Palestyńczyków nikt nie chce mordować, ale jeśli chodzi o członków Hamasu, czyli organizacji, która mówi: "Musimy wymordować wszystkich Żydów", tutaj nie ma możliwości kompromisu i stworzenia dwóch państw - izraelskiego i palestyńskiego. Bo Hamas nie chce mieć dwóch państw, Hamas chce mieć jedno państwo - palestyńskie i bez Żydów. "Wszystkich Żydów do morza". Tutaj nie ma dyskusji, tutaj nie ma negocjacji - przekonywał Bartoszewski.


Opracowanie: