Dzisiaj mamy 12 142 nowe przypadki zakażenia koronawirusem - ujawnił w Porannej rozmowie w RMF FM minister zdrowia Adam Niedzielski. "Patrząc na tydzień wstecz oznacza to przyrost o ok. 3 tys. - czyli 1/3 więcej" - zaznaczył gość Roberta Mazurka.
Prognozy pokazują, że szczyt 3. fali ma być na poziomie 10-12 tys. - chodzi o średnią tygodniową. W tej chwili jest na poziomie ok. 8 tys. Oznacza to, że dzienne liczby zakażeń mogą być na poziomie 15-16 tys. - podkreślił szef resortu zdrowia. Jak zauważył, według prognoz szczyt zachorowań będziemy mieć pod koniec marca. Nie będę ukrywał, że jeżeli będziemy mieli kontynuację trendu wzrostowego, to będziemy musieli rozważać scenariusz, by Wielkanoc spędzić w domu - przyznał Adam Niedzielski.
Regionalizacja (obostrzeń - przyp. red.) nie przyszła za późno, dlatego że mamy taką politykę, że chcemy jak najbardziej luzować - tam gdzie to jest możliwe - tak Niedzielski tłumaczył, dlaczego dopiero wczoraj ogłoszono zaostrzenie obostrzeń dla woj. warmińsko-mazurskiego. Regionalizacja województwami jest łatwa, bo granice są dosyć dobrze rozpoznawalne - odpowiadał gość Roberta Mazurka na pytanie, dlaczego obostrzeniami objęto całe województwo, choć są w nim powiaty, w których liczba zakażeń jest niewielka.
Być może rzeczywiście wcześniej trzeba było to wprowadzić - przyznał Adam Niedzielski dopytywany, dlaczego dopiero teraz wprowadzono zakaz zakrywania ust i nosa samą przyłbicą.
Minister zdrowia przebywa teraz na kwarantannie, ponieważ miał kontakt z Michałem Dworczykiem, który jest zarażony koronawirusem. Muszę sobie codziennie robić zdjęcie i przesyłać do systemu. Raczej nie ma ryzyka, że się zakaziłem, miałem kontakt z ministrem Dworczykiem 7 dni temu - zapewnił Niedzielski. Jak dodał, dziś po południu zrobi sobie test i liczy na to, że inspektor sanitarny zwolni go z kwarantanny. Na pytanie, dlaczego ministrowie się nie zaszczepili, Niedzielski odpowiedział: "Przyjęliśmy podejście, że czekamy na swoją kolej".
Wszelkie plany i długoterminowe zapowiedzi, które przedstawialiśmy, niestety się nie sprawdzają - przyznał Adam Niedzielski. Mówię tutaj o takim podejściu kryterialnym, bo w listopadzie czy grudniu w zasadzie mówiliśmy o tym, że będziemy mieli konkretny próg dotyczący liczby zachorowań - tłumaczył minister zdrowia. To niestety się nie sprawdza, bo jest o wiele więcej parametrów, które trzeba wziąć pod uwagę, takich jak sytuacja dookoła (Polski - red.) - dodał.
Niedzielski stwierdził w rozmowie z Robertem Mazurkiem, że "bardzo chciałby", żeby po Wielkanocy dzieci poszły do szkoły. To jest taki mój cel i moja orientacja, moje oczekiwania - zadeklarował. Zastrzegł jednocześnie, że może się to nie udać. Rzeczywistość pokaże, gdzie będziemy w sensie rozwoju pandemii na koniec marca i to będzie wyznacznik - powiedział gość RMF FM.
Robert Mazurek: Ostatnio, kiedy rozmawialiśmy, wynieśli panu meble z gabinetu, a teraz i z gabinetu wynieśli pana. Jest pan na kwarantannie, więc rozumiem, że nadaje pan z domu?
Adam Niedzielski: Tak, tak, zgadza się. Ale uspokajam, że czuję się dobrze, i raczej w tej chwili nie ma ryzyka, że jednak złapałem koronawirusa od pana ministra Dworczyka. Bo to już dzisiaj zacznie się siódma doba, więc generalnie objawy powinny się pokazać. Dzisiaj po południu będę chciał zrobić test i może tutaj już zostanę zwolniony przez inspektora sanitarnego z kwarantanny. Czym prędzej chciałbym wrócić.
Pan zwolniony przez inspektora sanitarnego, którego pan może zwolnić notabene. Ale rozumiem, że pan jest teraz na takiej oficjalnej kwarantannie. Nie tam, że pan ją sobie sam nałożył, tylko ze wszystkimi rygorami.
Nie, nie. To jest, jak to mówią młodzi ludzie, pełen wypas, tzn. jestem oficjalnie w kwarantannie, muszę korzystać z aplikacji "Kwarantanna domowa", codziennie robić sobie o wyznaczonej porze zdjęcie i przesyłać do systemu. Oczywiście zdjęcie jest otagowane geolokalizacją.
Brawo. Strzela pan selfie, rozumiem. No dobrze, brzmi to zabawnie, chociaż tak naprawdę to cała historia nie jest zabawna. Notabene, czy to nie jest dowód na to, że rząd, że ministrowie powinni się zaszczepić? Czy pan, czy minister Dworczyk, który jest pełnomocnikiem rządu do spraw szczepień, nie powinniście teraz być w pracy, a nie telepracy.
Ja generalnie jestem w pracy. Pan minister Dworczyk, jak rozmawiam z nim, a rozmawiamy naprawdę po kilka razy dziennie, oczywiście telefonicznie, to też nie wydaje się, żeby miał mniej obowiązków i też swoją pracę wykonuje. Więc generalnie staramy się pracować normalnie.
A czemu nie zaszczepiliście się wcześniej?
Przyjęliśmy takie podejście, że jednak czekamy na swoją kolej. Z punktu widzenia też analizy ryzyka, patrząc po prostu na te najgorsze potencjalne rezultaty, jakie mogą wynikać z zachorowania, wiadomo, że bardziej narażonymi osobami są seniorzy, są medycy. Więc absolutnie tutaj nie widzieliśmy przesłanek.
Panie ministrze, mówimy o 100 najważniejszych osobach w kraju, a nie o wszystkich, ale dobrze. Już taka decyzja zapadła, tego się już nie odkręci. Panie ministrze, zna pan dzisiejsze wyniki? Ile dzisiaj mamy zakażeń?
Tak, dosłownie przed chwilą dostałem raport. To są 12 142 przypadki, czyli liczba praktycznie identyczna, jak wczoraj. Ale tutaj nie można się zmylić, że jest to liczba podobna, bo patrząc na tydzień wstecz, to oznacza przyrost o ponad 3 tys. przypadków, czyli też podobnie jak wczorajsza liczba, czyli widać ten trend, gdzie mamy przyrosty.
Ten przyrost, to jest jakieś 30 proc., prawda?
Tak, 33 proc. Jedna trzecia przyrostu, dokładnie.
To jakie są przewidywania? Czy my dojdziemy do tej fali rekordów, niechlubnych rekordów z drugiej, jesiennej fali koronawirusa?
Prognozy, którymi ja się posługuję pokazują, że ten szczyt trzeciej fali ma być na poziomie 10-12 tys. Ale tutaj bardzo chcę zwrócić uwagę, że to nie chodzi o taki dzienny jednorazowy wynik, tylko tu chodziło o średnią. W tej chwili, przy tych wynika mamy średnią rzędu 8 tys.
Zaraz, zaraz, panie ministrze, jeszcze pan musi powiedzieć, jaką średnią? Chodzi o średnią tygodniową, tak?
Tak. O średnią tygodniową. Siedem dni, liczone, sumowane, podzielone. I ta średnia właśnie jest przewidywana w szczycie trzeciej fali na poziomie 10-12 tys.
Jak się liczy średnią, to nawet ja wiem. Nie muszę być doktorem ekonomii, żeby wiedzieć, że trzeba tam pododawać, a później podzielić, to wychodzi średnia. Tego uczyli. Ale teraz serio. W tej chwili jest na poziomie około 8 tys., jak pan mówi. Spodziewamy się, że może być o połowę większa.
Tak, to też oznacza, że te dzienne liczby zakażeń mogą być rzędu powyżej 15-16 tys. I to nadal będzie mieściło się logice tej prognozy. Ta prognoza mówi o tym, że szczyt zachorowań będzie mniej więcej pod koniec marca. Co oznaczałoby, że wtedy będziemy mieli właśnie taką względną stabilizację.
I to oznaczałoby, przepraszam, Wielkanoc w domach, Wielkanoc w pełnych obostrzeniach?
Oczywiście wszystko zależy od scenariusza. Ale nie będę ukrywał, że jeżeli będziemy mieli kontynuację trendu wzrostowego, to prawdopodobnie będziemy musieli też taki scenariusz rozważać, żeby tę Wielkanoc spędzić w domu.
Panie ministrze, a czy ta regionalizacja obostrzeń, którą teraz mamy, nie przyszła za późno? Nieoficjalnie, bo każdy się boi o pracę, inspektorzy sanitarni z województwa warmińsko-mazurskiego zwracali nam uwagę, że oni alarmowali, że ta liczba zakażeń narasta, i że trzeba podjąć jakieś ostrzejsze kroki.
Tutaj warto powiedzieć, że my przede wszystkim troszeczkę zmieniliśmy już filozofię podejścia do walki z pandemią. Można powiedzieć, że na jesieni dominowało to, żebyśmy się w jak największy sposób chronili. A już nie wspomnę o wiośnie, kiedy tak naprawdę broniliśmy się i zamykaliśmy wszelkie drzwi, żeby nie wpuszczać tego koronawirusa. Teraz ta polityka jest nieco mniej dolegliwa.
Panie ministrze, przepraszam, ja nie pytałem o filozofię rządu, ja pytałem bardzo konkretne decyzje. Czy ta regionalizacja obostrzeń nie przyszła za późno? To jest pierwsze pytanie.
Nie przyszła za późno, ponieważ mamy taką politykę, że chcemy jak najbardziej luzować, gdzie to jest możliwe.
No i drugie pytanie jest takie, dlaczego regionalizujemy to województwami, a nie powiatami tak, jak było na początku? Pytam dlatego, że w samym województwie warmińsko-mazurskim są powiaty, gdzie mamy po 3-4 zakażenia dziennie. No i takie oczywiście, gdzie jest ich znacznie, znacznie więcej - 150 i więcej. Panie ministrze, dlaczego to wszystko ma być województwami?
Tutaj jest kilka powodów. Pierwszy powód jest taki, że granice województw są dosyć dobrze rozpoznawalne. Bo, niestety mieliśmy takie przypadki wcześniej, jak zarządzaliśmy na poziomie powiatu, że trudno było ludzi nawet informować, jak zmieniają powiaty przemieszczając się, że od tej granicy już obowiązuje zupełnie inna strefa.
Niech się pan nie gniewa, ale na granicy województwa też nie ma paszportów. Te granice, np. między woj. podlaskim a warmińsko-mazurskim są bardzo płynne.
Łatwiej jest jednak rozpoznawalne. Zgadzam się z panem, że przecież to też nie jest jakiś wyraźne.
Panie ministrze, dobrze, to ostatnie pytanie w części radiowej, które musi paść, to jest pytanie o przyłbice, których zakazujecie teraz. To wygląda, przepraszam, zupełnie niezrozumiale. Po roku się zorientowaliście, że przyłbice są do bani?
Jesteśmy w zupełnie innej sytuacji niż rok temu. Teraz mamy maseczek w bród. Pojawiają się nowe badania i one wyraźnie mówią, że przyłbica to jest 2 proc. zabezpieczenia, podczas gdy maseczki, te dobrej klasy, ponad 90. Więc tutaj wybór jest w tej chwili prosty.
Jeszcze raz. Ja to wszystko rozumiem, tylko naprawdę, zorientowaliście się po roku pandemii, że przyłbice są złe?
Panie redaktorze, ja rozumiem tę ironię. Ale tu bardziej chodzi o to, że sytuacja robi się po prostu bardzo poważna.
To nie jest ironia. To jest kompletnie nierozumienie. I to nie jest moje niezrozumienie. To jest pytanie, które bardzo wiele osób zadaje. Po roku pandemii wybitni naukowcy i rząd zorientowali się, że przyłbice nie pomagają. Tak?
Jesteśmy w trochę innej sytuacji. Sytuacja staje się o wiele bardziej poważna i po prostu trzeba szukać takich rozwiązań, które jeszcze bardziej będą pomagały nam w walce z pandemią. To tylko z tego wynika.
Rozumiem. Tylko, panie ministrze, nie widzieliście tego jesienią, kiedy zakażenia były po 20 tys. dziennie, a nawet rekordy - 27 tys.?
Częściowo rzeczywiście już wtedy takie artykuły naukowe się pojawiały. Były już informacje tego dotyczące. Być może rzeczywiście wcześniej trzeba było to wprowadzić.
Być może trzeba było wcześniej. Dobrze, to teraz tak - nie będzie przyłbic, a takie maseczki z chustek robione, takie bawełniane maseczki? One są lepsze niż przyłbica?
Zdecydowanie tak. Tutaj wyniki badań, zresztą odsyłam państwa do rekomendacji CDC, gdzie jest wyraźnie powiedziane, że nawet te bawełniane maseczki mają skuteczność rzędu 60 proc. i więcej. Poza tym zwracam uwagę, że w przeciwieństwie do chust, bo o tym się ostatnio dyskutuje też, to one są najczęściej dwuwarstwowe, są podszyte jakąś taką fizeliną, więc to naprawdę poprawia bezpieczeństwo.