"Wszelkie wyobrażenia, że będzie jakaś unia polsko-ukraińska, wydają mi się iluzoryczne, niebezpieczne, niedobre" - mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz - była wiceminister spraw zagranicznych, a obecnie dyrektor Instytutu Strategie 2050. "To by nie oznaczało dobrobytu ekonomicznego, społecznego, politycznego dla naszych dwóch krajów" - oceniła.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przyznała, że wizja unii polsko-ukraińskiej może być atrakcyjna na poziomie idei, ale nie wytrzymuje konfrontacji z rzeczywistością.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Mamy zdewastowaną ukraińską gospodarkę. Wszystkie konsekwencje wojny - demograficzne, społeczne, kryminalne, psychologiczne, nie mówiąc o totalnym zagrożeniu ze strony Rosji cały czas - wyliczała ekspertka. Co by dla naszego kraju taka wizja oznaczała? Tylko wspólnie w Unii Europejskiej to ma sens - dodała była wiceminister spraw zagranicznych.
Tematem rozmowy była też odbudowa Ukrainy zniszczonej w wyniku rosyjskiej napaści. Jak tłumaczyła szefowa Instytutu Strategie 2050, Polska nie jest w stanie pomóc w niej samodzielnie, a sens mają działania wyłącznie działania w ramach Unii Europejskiej, która ma niezbędne zasoby. Ekspertka dodała, że w tej sprawie powinniśmy wyzbyć się kompleksów i zadbać o swoje interesy. To jest bardzo wielka rzecz, żebyśmy umieli tak współprojektować odbudowę za pieniądze unijne i zachodnie Ukrainy, żeby Polsce to się opłacało - podkreśliła.
Pełczyńska-Nałęcz odniosła się też do kontrowersji wokół ukraińskiego zboża, które miało być tylko przewożone przez Polskę i nie zostawać w naszym kraju. To jest pierwszy moment ekonomiczny, gdzie okazało się, że nie umieliśmy tak załatwić tej sprawy, żeby Polska wyszła z tego z korzyścią, a nie ze stratą - oceniła.
Gospodarka ukraińska to jest -30 proc. PKB z powodu dewastacji rosyjskiej. Żeby to państwo mogło się bronić, potrzebuje pieniędzy - na pensje, na emerytury, na żołnierzy - wyliczała rozmówczyni Tomasza Terlikowskiego. Jeżeli Ukraina sama nie zarobi to my będziemy musieli w postaci grantów te pieniądze dawać. Trzeba dawać Ukrainie zarobić na tym, na czym jest w stanie zarabiać. Tylko trzeba to robić z sensem, kalkulować, widzieć własne koszty, ryzyka i jej minimalizować - dodała.
W internetowej części Popołudniowej rozmowy Tomasz Terlikowski pytał m.in. o to, o jakie dodatkowe gwarancje bezpieczeństwa Polska może zabiegać dla Ukrainy. Deklarację w tej sprawie złożył w środę prezydent Duda. Najlepszą gwarancją, że po skończeniu tej wojny zapanuje trwały pokój, jest dozbrajanie Ukrainy i zagwarantowanie jej takich dostaw broni i takiego potencjału militarnego przy wsparciu Zachodu, że Rosja się milion razy zastanowi, nim tę wojnę ponownie rozpocznie - powiedziała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Według niej, Ukraina nie wstąpi szybko do NATO.
NATO to jest jednak projekt na pełny pokój. Nikt nie będzie przyjmował Ukrainy do NATO w stanie wojny, bo sytuacja, w której USA miałyby się znaleźć w stanie otwartej wojny z Rosją nie jest sytuacją, której ktokolwiek by sobie życzył - zaznaczyła była wiceminister spraw zagranicznych. W jej ocenie, Ukraina będzie w pełni bezpieczna tylko wówczas, kiedy w Rosji zmieni się reżim.
To się może zdarzyć np. za 5 lat wskutek jakichś sytuacji, które zaistnieją wewnątrz Rosji. Jestem przekonana, że zmiana reżimu w Rosji nie dokona się jakimś oddolnym zrywem społecznym, to jest niemożliwe. Raczej nastąpi rozłam w elitach. Jeśli ten rozłam spowoduje, że do władzy przyjdą ludzie o mniej imperialno-nacjonalistycznych ambicjach, to wtedy będzie szansa na zmianę reżimu w Rosji. Ale taka sytuacja jak obecnie, może też trwać latami - tłumaczyła Pełczyńska-Nałęcz.
Była ambasador RP w Moskwie oceniła, że Putin w pewnym sensie już przegrał wojnę w Ukrainie. To nie jest wojna wyłącznie o ziemie - to jest wojna o wielkość Rosji, jej prestiż, pozycję międzynarodową, wielkość militarną i coś, co miało być wielkim sukcesem, kontrolą nad Ukrainą i przystawieniem noża do gardła europejskiego i NATO-wskiego okazało się czymś kompletnie innym - długotrwałym konfliktem, (...), w którym giną ludzie, Rosja ekonomicznie też nie ma się najlepiej, a NATO się rozszerza - powiedziała Pełczyńska-Nałęcz. Dodała, iż Rosja ma jednak ogromną determinację, także na poziomie społecznym.
Putin nie ma dokąd się cofnąć. Jego władza jest oparta już wyłącznie na wojnie, na militaryzacji wewnętrznej i na tym micie walczącej, białej, opartej na wspaniałych wartościach Rosji, która walczy ze złym, czarnym szatanem Zachodu pod wodza największego szatana, czyli USA - mówiła była wiceminister spraw zagranicznych.
Na koniec rozmowy Tomasz Terlikowski zapytał o rozpoczętą w środę wizytę prezydenta Francji Emmanuela Macrona i przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen w Pekinie. Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz za nierealistyczne uznała przeciągniecie Chin na stronę Zachodu.
Nie ma absolutnie takiej możliwości, żeby Chiny stanęły dzisiaj przeciwko Rosji, a po stronie Zachodu - stwierdziła była wiceszefowa MSZ.