„Mamy zamiar przejmować się każdym, nie tylko Kowalskim, ale też samorządem i małym przedsiębiorcą. Rozporządzeń jeszcze dzisiaj nie mamy, ale to jest ekstraordynaryjna sytuacja. Mamy wzrost o 60 proc. cen kosztu uprawnień do emisji CO2 i w sposób gwałtowny oraz szybki politycy reagują” – mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, pytana o ustawę prądową. „Na koniec marca cały instrument refinansowania powinien być już gotowy” – dodała.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Zapytana o to, czemu są takie opóźnienia w przygotowaniu rozporządzeń, minister przyznała, że "jest mała zadyszka". "Mam nadzieję, że bardzo szybko ją przezwyciężymy. Ja przygotowuje nieco alternatywne rozwiązanie, niezależne od tego, które sprawia, że ceny energii produkowane w konwencjonalnych źródłach rosną tak jak rosną. Przygotowujemy rozwiązania dla przedsiębiorców i samorządów, by uniezależnić się od wahania cen kosztów uprawnień do emisji CO2" - mówiła rozmówczyni Marcina Zaborskiego.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
"W ciągu tego sezonu budowlanego jesteśmy w stanie postawić farmy fotowoltaiczne i na naszych domach, i dla przedsiębiorców małych oraz średnich, i na szpitalach, i szkołach samorządowych. Po to, by te koszty były radykalnie niższe i co więcej, by było źródłem dodatkowych dochodów dla tych wszystkich podmiotów" - mówiła Emilewicz.
Minister została także zapytana o sprawę mediów publicznych. "Media publiczne mają swoją funkcję i misję. Jeśli jej nie spełniają, to powinniśmy kwestionować sposób zarządzania tymi mediami, czy jest właściwy czy nie" - powiedziała.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Według Jadwigi Emilewicz, w Polsce "mamy zdemolowany system finansowania" mediów publicznych. "Mamy zdemolowany system finansowania mediów publicznych. Powinniśmy powrócić do opłat abonamentów, bo media publiczne nie mogą uzależnione od przerywania ważnych programów blokami reklamami. Powinny mieć zdolność do prowadzenia programów misyjnych, które być może nie biją rekordów oglądalności, ale powinny być dostępne, ponieważ mają ważne funkcje kulturowe i społeczne" - mówiła.
"Ja chciałabym widzieć sytuację, w której media publiczne mają wystarczające siły i środki, by sprawować funkcję publiczną" - zaznaczyła.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM Marcin Zaborski pytał swojego gościa o sytuację, którą opisywał dziennik "Fakt". Mąż Jadwigi Emilewicz siedział za kierownicą ministerialnej limuzyny. "Opinia prawna, którą mamy w ministerstwie, mówi o tym, że członek rodziny, małżonek, nie jest osobą trzecią, ale oczywiście ponieważ to była rzecz, która jakoś tam szczególnie pobudzała wyobraźnię, to wydarzenie miało charakter incydentalny i ono się już więcej nie powtórzy" - zadeklarowała minister przedsiębiorczości i technologii. "To była sytuacja poranna, 15 minut, za które płacę ministerstwu, które mogę spędzić odwożąc dzieci do przedszkola czy szkoły, która znajduje się bardzo nie po linii przejazdu do pracy" - tłumaczyła.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Emilewicz była też pytana o możliwe rozluźnienie przepisów o zakazie handlu w niedziele. "Nie ma takiej sytuacji, w której pod wpływem danych nie zmienia się decyzji wcześniej podjętych. Tu mamy pewne bazowe dane" - stwierdziła minister. "Jeśli drobni, mali właściciele sklepów jasno zakomunikują i powiedzą, że dla nich jest to istotne rozszczelnienie nieco tego systemu i że model obowiązujący na przykład w ubiegłym roku był wystarczający, (...) to wówczas pewnie możliwa jest korekta ustawowa" - mówił gość RMF FM.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Marcin Zaborski, RMF FM: Minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz, wiceszefowa partii Porozumienie. Dobry wieczór.
Jadwiga Emilewicz: Dobry wieczór Państwu, dobry wieczór panie redaktorze.
Pewnie lubi pani wiosnę?
Tak, zwłaszcza, że w Krakowie "wiosna" kojarzy się ze Szlachetną Paczką, od lat nie tylko w Krakowie, ale i w całej Polsce. Także...
A teraz Robert Biedroń próbuje nas przekonać, żeby się z nim "wiosna" kojarzyła i mówi: Jesienią chcę być i będę premierem.
Między nami mówiąc byłam bardzo zaskoczona tą nazwą, właśnie dlatego, że ja mam konotacje jednoznaczne, związane ze Szlachetną Paczką, z księdzem Stryczkiem i z wielką akcją charytatywną organizowaną wiele lat przez kościół katolicki. Partia, która bardzo jasno ideowo stara się odżegnać od kościoła - to dość ciekawa wolta, ciekawe czy się uda. Pytanie, co Robert Biedroń zrobi podczas jesiennych wyborów parlamentarnych, chyba że jest to partia jednego sezonu, jednej wiosny i tylko wyborów europejskich...
Zapowiada, że wbije się klinem między PO i PiS i tu ciekawostka - nie jest to pierwszy polityk, który tak mówi, który chce tę wojnę polsko-polską przełamać. Coś pani przeczytam: "Szanowni Państwo, dwie główne partie podzieliły między siebie scenę polityczną. Traktują programy w kategoriach czystego PR-u. Są gotowe zmieniać te programy pod kątem sondaży czy pod presją oczekiwań mediów. Polacy mają dość takiej polityki". Ma pani pomysł, kto mógł tak napisać?
Jeżeli są to zdania, które dobrze pamiętam, to są to zdania, które w podobny sposób formułowałam kilka lat temu w swoim własnym tekście.
No właśnie, podpisywał się pod tymi słowami Jarosław Gowin i środowisko z nim związane - między innymi pani. Jarosław Gowin, który po krytyce PiS dołączył do rządu PiS.
No to jest inna sytuacja. Przypominam, ja wiele razy tłumaczyłam i mówiłam o tym tekście, on powstał w czasie traumy i tragedii narodowej po katastrofie smoleńskiej, kiedy - przypomnę - podstawową tezą tego tekstu było oczekiwanie z mojej strony, osoby, która straciła w tym samolocie naprawdę kilku bliskich przyjaciół, na to, żebyśmy zajęli się jak najszybciej wyjaśnieniem przyczyn tego wypadku i tej tragedii narodowej, bo...
Tym hasłem posługiwaliście się państwo, kiedy tworzyliście nową partię polityczną. To się nazywało wtedy Polska Razem Jarosława Gowina, potem powstało...
Tak jest. A wcześniej jeszcze inicjatywa "Godzina dla Polski", przypominam, apelując do tego, że warto dla Polski pracować po to, żeby tę politykę i polityczność odczarować dla Polaków na nowo - że warto zajmować się polityką.
To o tej pracy porozmawiajmy teraz, bo to chyba dobry moment, pani minister. Do ustawy, która miała zablokować podwyżki cen prądu wciąż nie ma rozporządzeń, chociaż już dokładnie miesiąc temu Ministerstwo Energii ogłaszało, że pracuje nad takimi rozporządzeniami. Czy rząd sobie z nas w tej sprawie żartuje?
Dwie rzeczy. Po pierwsze - 28 grudnia nowelizowano, czy też wprowadzono poprawki, Sejm wprowadził poprawki do ustawy przygotowanej przez rząd i myślę, że ona ma swoje zasadnicze dwie części...
To było ponad miesiąc temu.
Pierwsza część, która dotyczy każdego z konsumentów, każdego, kto prąd kupuje - pana redaktora i mnie. I w tym zakresie udało się dwoma bardzo istotnymi ruchami tę redukcję podwyżki wprowadzić. Która wynika z...
Tak pani mówi, a ja dostałem rachunek z nowymi stawkami, wyższymi stawkami za prąd. Co mam z tym rachunkiem zrobić? Wyrzucić do kosza?
Ale powiedzmy o tych dwóch elementach, czyli po pierwsze obniżenie opłaty przejściowej, a po drugie - obniżenie o 95 procent akcyzy.
To już wiemy. Od kilku tygodni.
I to sprawia, że ci, którzy kupują prąd z taryfy, czyli odbiorcy indywidualni, tej podwyżki nie odczuwają, z wyjątkiem jednego miasta w Polsce, gdzie dystrybutorem jest spółka, która nie jest w zasobach Skarbu Państwa i ona nie zawsze musi tak bardzo przejmować się czy też liczyć w swojej taryfie...
O to miasto, czyli Warszawę, rząd przejmować się nie zamierza?
Nie, oczywiście, że mamy zamiar zajmować się każdym , nie tylko Kowalskim, ale i samorządem, i małym, średnim przedsiębiorcom. Stąd ustawa. Jednocześnie wprowadzając, drugi, trudny element...
Są rozporządzenia?
Rozporządzeń dzisiaj jeszcze nie mamy, ale jest, myślę, również...
I to jest szybko, sprawnie przeprowadzona zmiana, pani minister?
To nie jest, ale to jest też ekstraordynaryjna sytuacja. Mamy wzrost o 60 procent ceny kosztów uprawnień do emisji CO2 i w sposób...
O czym było wiadomo wiele miesięcy temu.
I w sposób gwałtowny i szybki nasi politycy, bo po to jesteśmy, reagują...
I przychodzą do nas samorządowcy pani minister i oni mówią: "Ciągle nie dostajemy odpowiedzi, co z cenami. Jest bałagan. Kwadratura koła. Nie wiemy, na czym stoimy". Co im pani odpowie? Mają czekać do końca marca, kiedy minister energii przygotuje...
Niech przychodzą do ministra energii na koniec marca, czyli na koniec pierwszego kwartału. Cały instrument refinansowania powinien być już gotowy.
Są jeszcze dwa miesiące.
A zatem ja rozumiem, że minister, który w ubiegłym tygodniu dowiedział się w Komisji Europejskiej, że musi przygotować po pierwsze - nowelizację tej ustawy. Więc najpierw nowelizacja, a potem rozporządzenia... Na pewno jutro ten temat będzie jednym z pytań, które postawi pewnie i pan premier i kilku innych ministrów, ponieważ oni podobnie jak pan mnie pyta w tej chwili, są pytani przez swój elektorat i przez spółki.
Ja panią nieprzypadkowo pytam... Pani jest ministrem przedsiębiorczości. Rozumiem, że jako minister przedsiębiorczości puka pani za drzwiami ministra energii i pyta: "Co się tam u ciebie dzieje"?
Dokładnie tak.
... tych rozporządzeń wciąż nie ma. Jest problem?
Jest mała zadyszka początkoworoczna i mam nadzieję, że my ją bardzo szybko przezwyciężymy i dlatego ja przygotowuję alternatywne nieco rozwiązanie, niezależnie od tego, które sprawia, że ceny energii produkowane w konwencjonalnych źródłach rosną tak jak rosną. Przygotowujemy rozwiązanie dla przedsiębiorców i dla samorządów, aby uniezależnić się od wahań cen kosztów uprawnień do emisji CO2, bo to, że one będą wysokie - to wiemy.
A my na to jeszcze poczekamy, pani minister.
W ciągu tego sezonu budowlanego jesteśmy w stanie postawić farmy fotowoltaiczne, i na naszych domach i dla przedsiębiorców małych, i średnich i na szpitalach, i szkołach samorządowych - po to, aby te koszty były radykalnie niższe i co więcej, żeby były źródłem dodatkowych dochodów dla tych wszystkich podmiotów.
Szybciutko inny temat. Cytat: "Pora wreszcie uporządkować sprawy mediów publicznych, to znaczy wyrwać je spod władzy partii". No i znów pytanie - kto to mógł powiedzieć?
Tego cytatu akurat, tutaj chyba do autorstwa sama się nie przyznaję, natomiast...
Nie, to nie pani słowa - tu zgoda. O tym, że "pora wyrwać media publiczne spod władzy partii" mówił Jarosław Gowin jako poseł Platformy Obywatelskiej jakieś 10 lat temu. A dzisiaj i jemu, i pani, i pani koleżankom i kolegom nie przeszkadza to, że partia rządząca w Polsce ma bezpośredni wpływ na wybór władz mediów publicznych?
Panie redaktorze, media publiczne mają swoją pewną funkcję i misję do spełnienia. Jeśli jej nie spełniają, no to powinniśmy kwestionować wtedy czy sposób zarządzania tymi mediami jest właściwy, czy nie.
A dzisiaj pani zdaniem jest?
Dzisiaj ten problem, który istotnie mamy, no to mamy pewien system zdemolowany finansowania mediów publicznych. Powinniśmy powrócić jak najszybciej do opłat abonamentowych, dlatego że media...
Tak, i o tym jest mowa od kilku lat, od kiedy rządzi PiS.
...nie mogą być uzależnione od przerywania ważnych programów reklamami, blokami reklamowymi czy też mieć zdolność do prowadzenia programów misyjnych, które być może nie biją rekordów oglądalności, ale powinny być dostępne, ponieważ mają ważne funkcje kulturowe i społeczne.
No tak. Poseł Jarosław Gowin, jako wówczas polityk PO, proponował nawet kompromis w sprawie tego, jak ma wyglądać zarządzanie mediami publicznymi. I on przekonywał, że w zarządzie TVP nie powinni się znaleźć partyjni funkcjonariusze, tylko że powinni tam być fachowcy, niezależnie menedżerowie. Dzisiaj to nie jest pomysł, który wam się podoba?
Myślę, że dyskusja na temat mediów trwa i toczy się w ogóle dzisiaj w Polsce. Czy te media nie są spolaryzowane, czy to nie jest tak, że jest - powiedzielibyśmy analogicznie - tak jak bardzo mocno jest wyrąbany rów pomiędzy dwoma najsilniejszymi blokami politycznymi, jest pytanie, czy podobne rowy nie są wyrąbane pomiędzy mediami i tymi, którzy te media reprezentują czy też tymi publicystami, dziennikarzami politycznymi, którzy w tych mediach są. Czy to jest dobra sytuacja? Ja chciałabym widzieć sytuację, w której media publiczne mają wystarczające siły i środki po to, żeby sprawować funkcję publiczną. I do tej dyskusji na pewno trzeba będzie wrócić. Pytanie, czy rok wyborczy...
Tak oto pani minister nie odpowiada na pytanie, które zadałem...
... jest tym, gdzie można tego typu, ten rok, w którym powinniśmy domykać tematy, a nie otwierać kolejny, to jest ten, gdzie bylibyśmy w stanie stosowne zmiany przeprowadzić.