"Ponad wszelką wątpliwością jest to, że abp Sławoj Leszek Głódź mógł i powinien wszcząć (...) wstępne dochodzenie kanoniczne w odniesieniu do zmarłego co prawda prałata Jankowskiego” – mówi w Popołudniowej rozmowie w RMF FM redaktor naczelny pisma „Więź" Zbigniew Nosowski. I dodaje: „On (abp Głódź – przyp. red.) zasłaniał się cały czas faktem, że zainteresowany (ksiądz Henryk Jankowski – przyp. red.) nie żyje, w związku z tym nie można takiego dochodzenia przeprowadzić. Doskonale wiadomo - z innych przypadków w Kościele w innych krajach, że takie dochodzenia - czysto historyczne, bo trudno mówić o ukaraniu, prowadzono. W związku z tym również i w tej dziedzinie (ws. księdza Jankowskiego oskarżanego o molestowanie dzieci – przyp. red.) powinno być (dochodzenie – przyp. red.) , ze względu na to, że doniesienia były, były głośne, wywoływały duże poruszenie, skandal w Polsce".
Pojawia się społecznie takie utożsamianie niemalże 'ksiądz = pedofil'. Niektórzy w to nie wierzą, ale znam księży, którzy o tym mówią - stwierdził w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Zbigniew Nosowski.
Redaktor naczelny kwartalnika "Więź" przekonywał, że "mamy do czynienia z nowymi sytuacjami, których do tej pory nie było, jak sytuacje, w których rodzice zniechęcają młodych kandydatów do kapłaństwa, pójścia do seminarium".
Według publicysty katolickiego, argumentem przeciw drodze duchowej staje się to, że "kapłaństwo przestało już być drogą awansu społecznego, zdobywaniem jakiegoś prestiżu". Te czasy wyraźnie już się skończyły - podsumował gość RMF FM.
Marcin Zaborski, RMF FM: Redaktor naczelny kwartalnika "Więź", współtwórca i rzecznik inicjatywy "Zranieni w Kościele" Zbigniew Nosowski. Dobry wieczór. Jest pan gotowy spotkać się z arcybiskupem Głódziem w sądzie?
Zbigniew Nosowski: Dlaczego nie? Nie widzę powodu, ale...
Papież podaje, że gdański metropolita powinien być odwołany z urzędu. Mówi pan o jego moralnej kompromitacji, a arcybiskup Głódź z kolei mówi o przeprowadzanym przez niektóre media brutalnym ataku na jego osobę i zapowiada, że wstąpi na drogę sądową.
Myślę, że to byłoby bardzo ciekawe wydarzenie, interesujące dla wszystkich, gdyby katolicki publicysta spotykał się z katolickim biskupem w sądzie - zapewne świeckim, no bo jakim innym - i trzeba było roztrząsać czy uzasadnione jest mówienie o tym, że jego postępowanie jest antyświadectwem.
Pan mówi, że powodów do odejścia arcybiskupa Głódzia jest wiele, a ten najważniejszy?
Moim zdaniem najtrudniej w tym przypadku konkretnym znaleźć taki powód, na który znajdzie się uzasadnienie w prawie kościelnym. Dlatego, że za niewłaściwy stosunek do podwładnych, traktowanie ich z góry, nawet coś co w języku świeckim byśmy nazywali mobbingiem...
Tak, kilkunastu księży zarzuciło arcybiskupowi poniżające traktowanie czy mobbing.
Nie ma w przepisach kościelnych niczego, co by wskazywało na to, że za takie rzeczy można stracić stanowisko.
Ale wśród zarzutów jest też brak reakcji, czy zła reakcja na doniesienia o przestępstwach seksualnych.
I tu właśnie dochodzimy do istoty sprawy, bo po raz pierwszy - od roku - w Kościele istnieją takie przepisy, w oparciu o które - jeśli przełożeni kościelni biskupi, czy przełożeni zakonni nie reagują właściwie na doniesienia o przestępstwach seksualnych wobec osób małoletnich, bądź bezbronnych osób dorosłych, czyli osób najczęściej niepełnosprawnych, tak się to interpretuje - to wtedy można zgłosić, każdy może zgłosić zażalenie, które powinno być w określonym terminie rozpatrzone i wyciągnięte wnioski.
Sławoj Leszek Głódź w swoim oświadczeniu pisze tak: Chcę podkreślić, że nie wykazałem żadnej opieszałości w sprawie jakichkolwiek duchownych, którzy dopuścili się przestępstwa. Prowadzone są one zgodnie z procedurami określonymi przez Stolicę Apostolską i Konferencję Episkopatu Polski.
Nie spotkałem jeszcze żadnego przełożonego, czy kościelnego, czy świeckiego, który poczyniwszy takie zaniedbania nie twierdziłby najpierw że postępował zawsze zgodnie z procedurami. Od takich twierdzeń się zaczyna, później te rzeczy można zweryfikować. Moim zdaniem na pewno ponad wszelką wątpliwość jest to, że arcybiskup Sławoj Leszek Głódź mógł i powinien wszcząć ponad rok temu wstępne dochodzenie kanoniczne w odniesieniu do zmarłego - co prawda - księdza Henryka Jankowskiego. On zasłaniał się cały czas faktem, że zainteresowany nie żyje, więc nie można takiego dochodzenia przeprowadzić. Doskonale wiadomo z innych przypadków w Kościele w różnych krajach, że takie dochodzenia - czysto historyczne oczywiście, bo trudno wtedy mówić o ukaraniu - prowadzono w związku z tym, również w tej dziedzinie powinna być ze względu na to, że doniesienia były głośne i wywoływały duże poruszenie skandal w Polsce. Takie działanie być powinno podjęte.
Zbigniew Nosowski jest naszym gościem, a rozmawiamy o tym dzisiaj, bo dzisiaj Kościół w Polsce obchodzi Dzień modlitwy i pokuty za grzechy wykorzystywania seksualnego. Co to dokładnie oznacza, czy w każdym Kościele w Polsce dzisiaj właśnie są modlitwy w intencji dzieci i młodzieży skrzywdzonych przez księży?
W każdym nie sądzę, bo nawet przedwczoraj w Radiu Maryja poważny jego publicysta i naszego dziennika, twierdził, że to wszystko jest ukartowane i że biskupi w ogóle też sami znajdują powody, żeby księży ukarać, bo chcą się przypodobać liberalnym mediom. Więc nie sądzę, żeby wszędzie to było. Również dlatego, że Kościół nie jest instytucją - wbrew pozorom - w którym wszystko co powie się na górze jest realizowane na dole, wręcz przeciwnie - różne idee z góry, co najlepiej widzimy na przykładzie papieża Franciszka, na dół przychodzą często bardzo opornie. Natomiast faktem jest również z drugiej strony, że akurat Biuro Delegata ds. ochrony dzieci i młodzieży arcybiskupa Polaka wykonało bardzo duży wysiłek. Zostały przygotowane materiały z propozycjami homilii, z propozycjami rozważań drogi krzyżowej zostały rozesłane.
Zostały rozesłane, zostały przygotowane, ale jeśli nie będą wykorzystane w polskich parafiach, to po co taki dzień?
Po to, żeby zostały wykorzystane. I myślę, że jednak - chociaż wiele narzekam - to powiem, że zostaną wykorzystane. Sam słyszałem o wielu przypadkach, byłem zaskoczony np. tym, że wczoraj przed Apelem Jasnogórskim też zostało wygłoszone rozważanie, właśnie z okazji przypadającego dzisiaj dnia. Zrobił to bardzo dobrze duszpasterz pokrzywdzonych z archidiecezji krakowskiej, ksiądz Artur Chłopek. Przed apelem jasnogórskim, czyli w audycji transmitowanej również przez Radio Maryja i Telewizję Trwam, o tym że ponownie krzywdzimy, jeśli zaprzeczamy krzywdom, które zostały poczynione, przekonywał, że nie można się pocieszać tym, że procent księży winnych przestępstw jest podobny, jak w innych grupach zawodowych, bo właśnie księża powinni być pod tym względem... szczególnie powinni świecić przykładem.
Pytanie, czy to jest przykład, który pokazuje rzeczywiście, że się zmienia dużo w polskim Kościele?
Na Jasnej Górze przed Obrazem Jasnogórskim takie słowa nigdy nie padały.
Bo kilkanaście ostatnich miesięcy to jest czas, kiedy mieliśmy raport fundacji "Nie lękajcie się", mieliśmy film braci Sekielskich, mieliśmy szczyt w Watykanie i właśnie - gdzie jesteśmy po ostatnim roku jeśli chodzi o polski Kościół i problem pedofilii?
I tu jest zawsze kwestia tego, czy akurat szklanka jest do połowy pełna czy pusta. Wiele zrobiono, natomiast przy tej skali katolicyzmu, jaki mamy w Polsce i przy takim pomieszaniu, jakie mamy w głowach, i wielu przełożonych, i wielu świeckich katolików, którzy zazwyczaj uważają, że to wszystko jest nieprawda i spisek... Jednak wiele zrobiono, ale do zrobienia zostaje jeszcze o wiele, wiele, wiele więcej.
Optymista katolicki powie: Kościół się obronił. Nie ma kryzysu polskiego Kościoła, mimo tego, co się wydarzyło. Ktoś z drugiej strony powie: Nie tego się spodziewaliśmy. Miało być zupełnie inaczej.
I to już jest inne pytanie. Na pytanie, ile zrobiono - to ja muszę odpowiedzieć szczerze, lojalnie, że zrobiono dużo.
Na przykład?
Przeszkolona jest cała masa ludzi - w tysiące idą liczby osób, których przeszkoliło od kilku lat, i to nie w skali ostatniego roku, ale od kilku lat Centrum Ochrony Dziecka działające przy Jezuickiej Akademii Ignatianum prowadzone przez ojca Adama Żaka z wicedyrektorką Ewą Kusz. Robią wspaniałe wspaniałe szkolenia.
A co jeszcze chciałby pan zobaczyć w polskim Kościele?
Najważniejsze jest to, co jest w głowach. Najtrudniej się zmienia świadomość i mentalność, również na najwyższych szczeblach. Moim zdaniem wciąż w kierownictwie polskiego Episkopatu takiej gotowości do zmierzenia się z tym szczerze nie ma. Ja bym chciał przede wszystkim zobaczyć wnioski, jakie wypływają z tej kwerendy statystycznej, jaką przedstawiono rok temu. Tę kwerendę przedstawiono, dane mamy. Powinny one zostać poddane bardzo głębokiej, gruntownej analizie, żeby zdiagnozować pewne powtarzające się przypadki, pewne drogi, w których dochodzi do krzywdy, przestępstw. Nic o tym nie słychać. Nas jako inicjatywy "Zranieni w Kościele" nikt nikt do tej pory nie pytał z czynników kościelnych, jakie liczby mamy - ile osób do nas dzwoni - to znaczy, że się nie aktualizuje tych danych.