„To byłoby coś ogromnie kuriozalnego i niesamowitego, tym bardziej że wiązałoby się z bardzo odpowiedzialną decyzją dowódcy operacyjnego dotyczącą zaniechania poszukiwań. Dowódca operacji wiedząc, że nie ma wystarczających sił i środków do samodzielnego poszukiwania rakiety, musiał się zwrócić z taką prośbą do szefa sztabu generalnego, być może do dowódcy generalnego, do ministra obrony narodowej” – tak na pytanie o to, czy jest możliwe, że minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak przez tygodnie nie wiedział o rakiecie, która spadła pod Bydgoszczą, odpowiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM gen. Bogusław Pacek. Drugi z gości rozmowy, Marcin Bosacki, powiązał incydent rakietowy ze zgodą rządu PiS na rozmieszczenie Patriotów z Niemiec.
Szef resortu obrony stwierdził w trakcie swojego wystąpienia, że gen. Tomasz Piotrowski nie poinformował o incydencie ani ministra obrony narodowej, ani Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, ani innych przewidzianych w procedurach służb.
Zdaniem byłego rektora Akademii Obrony Narodowej w Warszawie zamieszanie informacyjne w sprawie rosyjskiej rakiety, która spadła pod Bydgoszczą stwarza bardzo trudne realia dla Ministerstwa Obrony Narodowej. Sytuacja jest o tyle poważna, że gen. Różański może mieć rację. Może dojść do przesilenia na szczeblach głównych, najważniejszych w państwie, w resorcie obrony narodowej. To nie służyłoby dobrze naszej obronności. Ja do tego też nie namawiam - zaznaczył i dodał, że dla niego najważniejsze aktualnie jest to, co teraz powie i zrobi szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego gen. Rajmund Andrzejczak. Z mediów wiemy, że gen. Andrzejczak meldował do szefa resortu MON o rakiecie i działaniach wojska - mówił.