"Uważam, że to oczywiście nie był to moment idealny, ale najważniejsza jest ciągłość jeśli chodzi o dowodzenie i w sposób błyskawiczny zostały podjęte decyzje. Prezydent jeszcze tego samego dnia podjął decyzję o powołaniu gen. Wiesława Kukuły i gen. Macieja Klisza" – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM Marcin Przydacz. W ten sposób szef prezydenckiego biura polityki międzynarodowej odniósł się do poniedziałkowej rezygnacji ze stanowisk szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego generała Rajmunda Andrzejczaka i dowódcy operacyjnego rodzajów sił zbrojnych generał broni Tomasza Piotrowskiego.
Dwóch generałów podało się do dymisji, dymisja została przyjęta, parę godzin później zostali powołani ich następcy. Doświadczeni oficerowie pełnią swoje funkcje. Ciągłość jest w pełni zachowana. Ja rozumiem, że opozycja chce to wykorzystać jako paliwo dla siebie, ale z perspektywy bezpieczeństwa Polski najważniejsza jest ta ciągłość dowodzenia i ona została zachowana - tłumaczył.
Marek Tejchman pytał swoje gościa o doniesienia, zgodnie z którymi Duda wcześniej kilkakrotnie blokował generała Kukułę, twierdząc, że nie ma on stosownych kompetencji do pełnienia tego stanowiska.
Parę miesięcy temu gen. Kukuła z dowódcy WOT-u został powołany przez prezydenta na dowódcę rodzajów sił zbrojnych. (...) Przez ostatnie miesiące Kukuła pełnił jedne z najważniejszych funkcji w polskiej armii. Taką decyzję prezydent podjął, to prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych i na pewno ma tę decyzję w pełni uzasadnioną i przemyślaną - mówił Przydacz.
Marek Tejchman pytał swojego gościa także o to, czy nie żałuje, że w czasie kryzysu związanego z zagubioną rakietą prezydent stanął po stronie generałów, którzy teraz odeszli, a nie ministra obrony.
Pan prezydent przede wszystkim stanął po stronie bezpieczeństwa Polski i zawsze to jest głównym priorytetem w jego działaniach. Jasnym jest, że ten incydent, który wówczas obserwowaliśmy, wymaga wyjaśnień - odpowiedział.