„Nikt nie spodziewał się, że podwyżka stóp procentowych wyniesie 100 punktów bazowych. Tym bardziej, że miesiąc temu na konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński zapowiadał, że będziemy postępować po 75 pkt bazowych” – mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Marian Noga. „Miesiąc temu prezes mówił, że podwyżek jeszcze kilka będzie, dziś nie odpowiada na pytania dziennikarzy w tym temacie” – dodał ekonomista.
Jak podwyżki stóp wpłyną na nasze portfele? Będziemy płacić większe raty kredytów. Analitycy wyliczyli, że będzie to 140 zł na 100 tys. kredytu więcej, to poważne obciążenie kredytobiorcy - komentował były członek Rady Polityki Pieniężnej.
Ja bym radził brać kredyty ze stałym oprocentowaniem - przekonywał profesor. Co powinni zrobić ci z nas, którzy już mają kredyty ze zmiennym oprocentowaniem? Ekonomista radzi, by spróbować poszukać banku, który spłaci kredyt i pozwoli zmienić jego warunki na oprocentowanie stałe. W gospodarce najpewniejsza jest niepewność. Jeżeli ja zaciągnę kredyt ze stałym oprocentowaniem, to wiem ile będę płacił - pan wybiera, czy chce mieć pan znaną przyszłość, czy nieznaną - dodał prof. Noga.
Były członek Rady Polityki Pieniężnej przyznał także, że nie wyobraża sobie, żeby stopy procentowe stale rosły do 2023 roku. Jeszcze 9 podwyżek w tym roku i w następnym kolejne 12? No nie - skomentował.
Politykę pieniężną prowadzi się w oparciu o prognozy i to jest właściwy sposób. Natomiast prezes Glapiński powiedział, że prowadzi politykę w oparciu o nadchodzące dane - nie znam państwa, które by tak prowadziło politykę - mówił ekonomista i przyznał, że "weszliśmy spiralę podwyżek płac i cen".
Profesor prognozuje, że nawet w tym roku inflacja może się trochę obniżyć. Ja przypuszczam, że stopy powinny być zmienione jeszcze dwa razy - w kwietniu i maju, a może jeszcze w czerwcu. A potem ‘wait and see’ - czekaj i patrz. Poczekałbym - dodał.
Inflacja się rzeczywiście wymknęła spod kontroli. Rada Polityki Pieniężnej goni utracony czas. Dobrze by było, żeby jak najszybciej doszli do poziomu [stóp procentowych - przyp. RMF] ok. 6-6,5 proc. A potem ja bym zalecał czekanie, dlatego, że oprócz stóp procentowych, bank centralny ma inne instrumenty, które może wykorzystać w walce z inflacją - mówił prof. Marian Noga w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.
Ekonomista nie zgadza się z szefem NBP, że to wojna w Ukrainie odpowiada w głównej mierze za wysoką inflację. Trzynaste emerytury, czternaste emerytury, ja nie chcę nikomu nic zabrać, ale to też jest czynnik proinflacyjny - mówi prof. Noga. Jest to bardzo nielogiczne. Z jednej strony dajemy, a z drugiej zabieramy w postaci wyższych stóp procentowych i oprocentowania kredytów ludziom, którzy potrzebują mieszkania - dodał profesor.
Prof. Noga skomentował też propozycję Lewicy, żeby zamrozić WIBOR. Ja bym nie próbował w mechanizmy rynkowe ingerować. Wydaje mi się, że jest to nie możliwe, żeby bank centralny czy jakikolwiek inny przepis miał ustalać WIBOR - stwierdził ekonomista.
Piotr Salak: Dzień dobry. prof. Marian Noga jest razem z nami, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Dobry wieczór Panie Profesorze cieszę się, że pana widzę i słyszę.
Prof. Marian Noga: Dzień dobry panie redaktorze, dzień dobry państwu.
Te uprzejmości są bardzo na miejscu, bo teraz już nie będziemy rozmawiać o miłych i uprzejmych sprawach. Kolejna, siódma podwyżka stóp procentowych o 100 punktów bazowych, pan się spodziewał, że będzie aż tak wysoko? Nikt się chyba tego nie spodziewał.
Myślę, że się nikt nie spodziewał, tym bardziej, że miesiąc temu na konferencji prasowej pan prezes [Adam Glapiński przyp. RMF FM] wyraźnie powiedział, że wchodzimy na trochę wyższy etap zacieśniania polityki pieniężnej i będziemy postępować dalej z podwyżkami po 75 punktów bazowych. A tu nagle wyskoczyło 100 punktów bazowych. Rzeczywiście, jest to nawet niezgodne z tym co mówił prezes miesiąc.
A do tego jeszcze wrócimy, co mówił prezes kiedyś a co mówi teraz, będą raty jeszcze rosnąć?
Panie redaktorze, miesiąc temu pan prezes mówił, że tych podwyżek jeszcze kilka będzie, dzisiaj na pytania dziennikarzy nie chciał się w ogóle na ten temat wyrażać, chociaż mówił, że trzeba zacieśniać politykę i, że będą chyba jednak, nie powiedział tylko w jakiej wysokości. Jeszcze powiedział jedną ważną rzecz, że do czerwca będą rosnąć poziomy inflacji, w każdym kolejnym miesiącu będzie ona wyższa. Pan pamięta, w marcu 10,9 , ale to jest tylko tzw. wczesny odczyt, bo 15 kwietnia zobaczymy, pan będzie oglądał i ja, czy to się potwierdzi czy może nawet będzie więcej.
Co to oznacza dla nas, którzy mamy kredyty?
Panie redaktorze, to oznacza, że będziemy płacić większą ratę kredytu. Analitycy próbowali to liczyć, ja nie jestem wielkim specjalistą, ale ja im ufam. To jest gdzieś 140 złotych na 100 tysięcy kredytu więcej, więc jest to poważne obciążenie kredytobiorców.
I co teraz robić panie profesorze czy w takim razie korzystać z tej oferty, którą banki nam przedstawiają dosyć szeroko. Kredytów ze stałym oprocentowaniem na 5 lat, czy czekać?
Panie redaktorze pan mówi o kredytobiorcach, którzy chcą zaciągnąć kredyt dzisiaj i jutro. Więc ja bym im radził rzeczywiście brać kredyty ze stałym oprocentowaniem. Natomiast ci, którzy mają ze zmiennym oprocentowaniem to niech próbują znaleźć bank, który spłaci ten kredyt i przejdą na stałe oprocentowanie w innym banku. Takie możliwości prawne i nie tylko prawne są także mimo wszystko w tej chwili jesteśmy w takiej sytuacji, gdzie działają czynniki wewnętrzne i zewnętrzne że wydaje mi się że stałe oprocentowanie kredytu jest właściwe.
A czy teraz jeszcze dogadywać się z bankami czy to nie jest za późno bo teraz mamy. Mam wrażenie że wszyscy się zaczynają trochę nerwowo zachowywać i banki i klienci banków.
Panie redaktorze, ja często powtarzam że w gospodarce najpoważniejsza jest niepewność w związku z tym dobrze wie pan, że jeżeli ja chcę zaciągnąć kredyt po stałym oprocentowaniu, to ja wiem dokładnie ile będę płacił. A to, że mógłbym mieć korzystniejsze oprocentowanie bo stopa będzie spadać tak to już jest kwestia, że tak powiem wyboru. Rozumie pan. Pan wybiera czy chce pan mieć znaną przyszłość czy chce pan mieć nieznaną.
To panie profesorze teraz porozmawiajmy o przyszłości bo prezes NBP mówi że być może być może do końca 2023 roku będą te stopy rosnąć potem mogą zacząć spadać. Pan wierzy w takie sformułowania?
Nie wyobrażam sobie, żeby one stale rosły do 2023 r. Panie redaktorze, w pierwszą środę lub w pierwszy czwartek każdego miesiąca są posiedzenia Rady [Polityki Pieniężnej - przyp. RMF FM]. To pan sobie wyobraża, że jeszcze będzie co, 9 podwyżek w tym roku i w następnym kolejne, nie wiem 12? Nie, nie.
Inaczej powiem. Od końca 2023 roku można się spodziewać obniżek stóp procentowych? O!
Tak. Jest to możliwe, dlatego że dzisiaj pan prezes na konferencji chciał zmienić zasady gry, czyli zasady prowadzenia polityki pieniężnej. Nie ma czegoś takiego. Jak panu powiem, że politykę pieniężną prowadzi się w ten sposób, że się podejmuje decyzje w oparciu o prognozy, które sięgają powiedzmy 8 kwartałów, czyli 2 lata. I to jest właściwe prowadzenie polityki pieniężnej. Taką politykę prowadzi np. FED, czy prowadzi Europejski Bank Centralny we Frankfurcie nad Menem. Natomiast prezes dzisiaj powiedział, że on i Rada Polityki Pieniężnej podjęli decyzję w oparciu o nadchodzące dane, czyli dane bieżące i historyczne. Ja nie znam takiego państwa, które by prowadziło taką politykę pieniężną, bo to jest gonienie czasu. To jest tylko przyznanie się do tego, że ta poprzednia rada, która już odeszła, spóźniła się. Mimo że prezes 20 razy dzisiaj powtórzył i poprzednio to powtarzał, niestety weszliśmy w taką spiralę wzrostu płac i cen. Pan to chyba już zauważył, że jak płace rosną, to pracownicy są zadowoleni, ale przedsiębiorcy nie bardzo, bo ich koszty rosną. Rosną koszty, rosną ceny, rosną ceny, to pracownicy znów idą do swoich pracodawców, żądają podwyżek płac. I spirala się kręci.
No dobrze, a jak będzie z tymi stopami pańskim zdaniem, panie profesorze? Ile jeszcze i do jakiego poziomu one dojdą, pańskim zdaniem?
Panie redaktorze, jeżeliby rzeczywiście inflacja rosła gdzieś do czerwca, bo średnia w tym roku, ja w to wierzę, ona może wynieść tyle, ile wyniosła w marcu, czyli 10,9 proc. Peak będzie gdzieś w czerwcu, a niektórzy nawet mówią, że raczej później, nawet we wrześniu. A potem będzie już, nawet w tym roku, obniżenie inflacji, tak że średnia będzie 10,9 proc. Ja przypuszczam, że stopy procentowe najwyżej powinny być podniesione 2 razy, czyli w kwietniu i w maju, no i ewentualnie jeszcze w czerwcu. A potem powinno być, ja to ciągle powtarzam, Anglicy to stosowali wielokrotnie - "wait and see", tzn. czekaj i patrz. Skoro tak prezes mówi, że on czeka na te dane, to ja bym nawet po dwóch ruchach jeszcze - nie wiem czy po jednym procencie podwyższać stopy procentowe w maju i w czerwcu, czy może o 75 punktów bazowych, ale poczekałbym potem.
Panie profesorze, mamy 2 mechanizmy, które wydaje się, że rząd przygotował, żeby ratować tych, którzy mają problem ze spłatą kredytów. To może być fundusz wsparcia kredytobiorców - ci najgorzej zarabiający mogą dostać z tego funduszu pieniądze. A drugi pomysł to ustawowe ograniczenie marż kredytowych. Co pan o tym myśli?
Z marżami to będzie trudno, bo to są podmioty prywatne. Banki są podmiotami prywatnymi, oprócz dwóch banków - Pekao i BGK. Tutaj nie widzę tego. Natomiast, jeżeli chodzi o korzystanie z tego mechanizmu pomocy dla kredytobiorców, to proszę pana można wziąć rzeczywiście przez 36 miesięcy po 2 tys. zł miesięcznie kredyt nieoprocentowany. Oczywiście to trzeba zwrócić. Ale to powoduje, że nie będziemy zalegać z kredytami, które zaciągnęliśmy.