"Rosjanie coraz śmielej sobie poczynają. Ich operacje, które kiedyś znane były z różnego rodzaju subtelności, dzisiaj przestały takie być" - powiedział w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prof. Daniel Boćkowski, ekspert w zakresie stosunków międzynarodowych i bezpieczeństwa z Uniwersytetu w Białymstoku oraz Instytutu Historii PAN w Warszawie. Dodał, że Rosja prowadzi półkinetyczne działania w kierunku Europy. "Ich cel jest prosty: Mamy zacząć się bać". Ekspert podkreślał, że ludzie biorący udział w akcjach sabotażowych organizowanych przez Rosjan to nie są żadni agenci. "Rosjanie doprowadzają do destabilizacji wewnątrz państw niemal za darmo" - stwierdził.

Z naszym ekspertem rozmawialiśmy m.in. o rosyjskich operacjach sabotażowych w Europie.

Dzisiaj Rosja w różnej formie prowadzi półkinetyczne działania na kierunku Europy. To nie są zabójstwa, to nie są wysadzenia, to jeszcze nie są jakieś próby wykolejania składów itd. Natomiast wszelkie podpalenia i tego typu działania są już wrogie, obliczone nie tylko na zastraszenie, ale też na zadanie określonych strat - podkreślił prof. Boćkowski. 

Ekspert o sabotażystach: To nie są w ogóle agenci

W sprawie akcji sabotażowych w Polsce zatrzymano kilkanaście osób. Czy gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM uważa, że to tylko wierzchołek góry lodowej? 

Zatrzymano osoby, które udało się rozpracować. Rosjanie mają bardzo sprytną taktykę, dlatego że tak naprawdę (sabotażyści - przyp. red.) to nie są nawet współpracownicy, to nie są agenci. To są ludzie przypadkowo znalezieni na różnego rodzaju stronach internetowych, na fikcyjnie tworzonych grupach dyskusyjnych, na różnego rodzaju portalach, gdzie zapewne robi się ocenę psychologiczną potencjalnych kandydatów i po prostu proponuje im się czasami drobne pieniądze. Ale też i wymaga się od nich przedziwnych rzeczy typu " trzeba podpalić śmietniki" - powiedział prof. Boćkowski.

A dlaczego tego nie robią profesjonalni agenci? - pytał prowadzący rozmowę. Po co? To są koszty - odpowiedział ekspert. I dodał: Tak naprawdę to jest sytuacja, w której Rosjanie doprowadzają do destabilizacji wewnątrz państw niemal za darmo. 

Podkreślił, że ludzie wykorzystywani przez Rosjan do akcji dywersyjnych to m.in. ci, którzy wyjechali ze swojego kraju, uciekając przed wojną. 

Dlaczego akurat teraz nasila się liczba ataków ze strony Rosji? - dopytywał swojego gościa Piotr Salak. Moim zdaniem Rosjanie wcześniej też operowali. Bardzo możliwe, że dopiero w pewnym momencie, kiedy uzyskaliśmy takie tropy, to zaczęliśmy analizować niektóre przypadki - odpowiedział ekspert. Kluczem jest znalezienie najprostszej odpowiedzi, kiedy prowadzimy śledztwo. Jeżeli możemy założyć, że takie podpalenie jest intencjonalne, to nie zakładamy od razu, że intencjonalnie ktoś podpalił garaże, bo zleciło to GRU. Wygląda to absurdalnie, a jednocześnie wiemy, że to jest możliwe. Dlaczego? Bo potem ten, kto rzeczywiście będzie gotów w ten sposób działać, będzie dostawał coraz trudniejsze zadanie - tłumaczył. 

"Trudno powiedzieć, czy jesteśmy gotowi na tego typu wojnę z Rosją"

Czy uważa, że fala letnich pożarów, która przeszła przez Polskę, to robota rosyjskich służb? 

Nie można ani wykluczyć, ani odrzucić tej tezy - stwierdził. A czy według niego polskie służby są gotowe na tego typu wojnę z Rosją?

Trudno powiedzieć, czy jesteśmy gotowi, bo to jest kwestia - po pierwsze - skali, po drugie realności tych zagrożeń, po trzecie odpowiedzi na pytanie: jaki jest cel? (...) A wydaje się on bardzo prosty. Przede wszystkim mamy zacząć się bać. Po drugie, to ma się pojawić w mediach ze wskazaniem na Federację Rosyjską. (...) Często robimy, to, czego chcą Rosjanie. Na tej samej zasadzie, na której Al-Kaida przyznawała się do zamachów, których nie popełniła - mówił prof. Boćkowski.

W Polsce wybuchnie szpiegomania? "Na szczęście przeszliśmy ten etap"

Czy w Polsce może wybuchnąć szpiegomania? - pytał w internetowej części rozmowy Piotr Salak. 

Nie. Na szczęście chyba już przeszliśmy ten etap. Rosjanie chcieliby wywołać różnego rodzaju tego typu zjawisko, przystępując do kryzysu granicznego. (...) Typowe działanie polaryzacyjne, za którym mogą stać rosyjskie służby. Wzorcowym przykładem, poza kryzysem granicznym, jest Wołyń - stwierdził gość. 

I wyjaśniał: Kryzys na granicy był przygotowaniem do operacji ukraińskiej. Rosjanie liczyli na to, że w momencie, kiedy wybuchnie konflikt na Ukrainie, w sposób nieuchronny w naszym kierunku podążą uchodźcy - banderowcy z zachodniej Ukrainy, którzy będą już szturmowali naszą granicę. Nasza reakcja była absolutnym zaprzeczeniem tego, czego się spodziewali Rosjanie. Skopali tutaj profilowanie Polaków całkowicie.

Gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM dodał, że służby rosyjskie nią są wszechmocne. 

Służby rosyjskie chcą, żebyśmy wierzyli, że są wszechmocne służby rosyjskie. Świadomie budują mit. Bo jest to potrzebne zarówno w obszarze działania i budowania strachu, jak i w obszarze werbunku - podkreślił.

"Znowu przecieramy pewien szlak. Nazywamy działania Rosjan po imieniu"

Prof. Boćkowski, pytany o decyzję szefa polskiego MSZ, który wycofał zgodę na funkcjonowanie konsulatu Rosji w Poznaniu, komentuje:

My znowu przecieramy pewien szlak. Sikorski jest bardzo dobry w przecieraniu tych szlaków, bo jako pierwsi nazywamy po imieniu to, co robią Rosjanie, de facto zmuszając czy prowokując pozostałe kraje Unii Europejskiej. (...) I skoro my mówimy już otwartym tekstem, to w tamtych krajach być może dokładnie w ten sam sposób będziemy mówić. I wreszcie Rosja straci pewne narzędzie. Oczywiście zyska rozgłos, ale nie o rozgłos Rosji chodzi. Rosja chciałaby, żebyśmy się bali. Kiedy nazywamy sprawę po imieniu, ten strach się rozładowuje. 

"Rubcow nie służył do tego, by robił coś w stylu Bonda"

Gość Piotra Salaka tłumaczył, że "cała zabawa (w działanu rosyjskich służb - przyp. red.) polega na tym, żeby używać wszystkich możliwych narzędzi, do różnych celów":

Paweł Rubcow (szpiegujący dla GRU - przyp. red.) nie służył do tego, by robił coś w stylu Jamesa Bonda, tylko miał rozpracowywać określone środowiska, by w nich działać jako agent wpływu. A druga kwestia to było między innymi wykorzystywanie kontaktów damsko-męskich do zdobywania informacji. Miał dobrą legendę, był dobrze przygotowany i przecież nawet kiedy wszyscy wiedzieli, że jest agentem, to i tak wszyscy mówili: No nie, to dziennikarz, to tak nie wypada. I takich miejsc, i takich osób było dużo. 

Ekspert: Rosja stąd nigdy nie wyszła

Jakich działań mogą jeszcze próbować rosyjskie służby

Rosyjskie służby mogą próbować wszystkiego. Z tej prostej przyczyny, że są na wojnie. To nie są psy w gospodarstwie, które szczekają na potencjalnego przechodnia z daleka, żeby odstraszyć. To już są psy, które ktoś spuścił ze smyczy po to, żeby odstraszać już poprzez agresję. (...) Nam się wydawało, Europie się wydawało, że rozpad Związku Radzieckiego sprowadził Rosję do innych obszarów. Tak było, ale przez chwilę - ocenił ekspert.