PiS potrafi bardzo skutecznie, z ogromnym cynizmem, ubrać się teraz w szaty obrońców Jana Pawła II po to, by wygrać wybory. To jest ich myśl główna. Takich obrońców to ja bym Janowi Pawłowi II nie życzył - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM były prezydent Bronisław Komorowski. Gość Marka Tejchmana mówił też o wątpliwościach polityków PO w tej sprawie.

W czwartek Sejm przyjął uchwałę w obronie dobrego imienia Jana Pawła II w związku z reportażem TVN24 "Franciszkańska 3". Jak głosowałby w tej sprawie były prezydent? Na szczęście nie jestem posłem i nie mam tego rodzaju dylematu, jak głosować. To głosowanie ujawniło bardzo duże różnice wewnętrzne i pewien kłopot, szczególnie opozycji, jak się zachować w sytuacji, kiedy PiS od razu wiedział, że złapał wiatr w żagle. PiS wie, że może to zagospodarować czysto politycznie, wyborczo. Po stronie opozycji są bardzo różne podejścia - mówił Komorowski.

Czego chce w tej sprawie Platforma Obywatelska? Trudno w tej sprawie coś chcieć. To są sprawy, które idą przez serca i wyznania osób. Platforma jest pod tym względem zróżnicowaną partią, więc rozumiem te wątpliwości kolegów - stwierdził były prezydent.

Radziłbym się raczej skupić na stopniu bezwzględności PiS-u, który jest skłonny i potrafi bardzo skutecznie, z ogromnym cynizmem, ubrać się teraz w szaty obrońców Jana Pawła II po to, by wygrać wybory. To jest ich myśl główna. Takich obrońców to ja bym Janowi Pawłowi II nie życzył - podkreślił.

Jak dodał, "od tych spraw politycy powinni się trzymać jak najdalej". To nie są sprawy dla polityków. Radziłbym to Kościołowi, aby nie korzystał z tego rodzaju podpórek politycznych, bo to się źle dla Kościoła skończy - zaznaczył. Odnoszę wrażenie, że w tych kwestiach reakcji partii politycznych na reportaż zamieszczony w TVN-ie najmniej chodzi o pedofilię, a na pewno PiS-owi - najmniej - mówił Komorowski.

Komorowski: Powinna powstać komisja jak we Francji

Były prezydent zaproponował, by w Polsce powstała specjalna komisja, która mogłaby pomóc rozliczyć bolesne sprawy z przeszłości. Chciałbym bardzo, aby powstała komisja tak, jak powstała za zgodą i przy współpracy Kościoła katolickiego francuskiego, która to komisja zajmuje się kwestiami pedofilii w wymiarze zarówno historycznym, jak i współczesnym. Dostała dostęp do wszystkich praktycznie archiwów kościelnych, a składa się tylko z osób świeckich i nie politycznych. I ta komisja rzeczywiście może zaproponować nie tylko rozpatrzenie wszystkich najbardziej trudnych i często bardzo bolesnych kwestii w historii, ale także i proponować rozwiązania na przyszłość - powiedział Komorowski.

W związku z reportażem o działaniach Karola Wojtyły w sprawie pedofilii powrócił temat archiwów SB. Komorowski zauważył, "co się dziwnego zrobiło w Polsce". Dawniej zwolennicy pełnej wiary w archiwa SB-eckie i pełnej ich jawności, dzisiaj kwestionują. Byli zwolennikami, gdy to mogło dotyczyć ich przeciwników politycznych. PiS dzisiaj mówi odwrotnie, jak to dotyka Kościoła albo naszych kolegów, zachowajmy ostrożność i umiar. Ale jest i proces odwrotny. Dawni przeciwnicy dawania jakiejkolwiek wiary w archiwa SB-eckie, dzisiaj mówią: mamy nareszcie kawę na ławę i wierzą tym archiwom w pełni - mówił były prezydent.

Jak podkreślił, "nic nie zaszkodzi wielkości Jana Pawła II. Jego zasług nikt nie wymaże. Jemu nie zaszkodzą także jego rysy i grzechy. A na pewno nie zaszkodzi prawda" - stwierdził.

Komorowski: Jana Pawła II trzeba bronić mądrze, nie tworzyć z niego spiżowego pomnika bez grzechów

W internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM były prezydent ocenił, iż Prawo i Sprawiedliwość zachowuje się nieprzyzwoicie po emisji reportażu w TVN24. Tak, jak się zachowywało nieprzyzwoicie tańcząc polityczny taniec na przykład na trumnach ofiar katastrofy smoleńskiej. Oni teraz będą też tańczyli nieprzyzwoity taniec - powiedział Komorowski.

Przyznał zarazem, że taka strategia PiS - politycznego wykorzystania Jana Pawła II - może okazać się bardzo skuteczna. Przestrzegł jednocześnie, że jeśli opozycja nie potrafiła odpowiednio zachować się w takiej sytuacji, zapłaci za to cenę w wyborach. Ja bym sugerował, aby niemądrej, opartej o pójście w zaparte pseudoobronie Jana Pawła II przeciwstawić mądrą obronę jego autorytetu jako niezwykle zasłużonego dla polskiej wolności, dla polskiej drogi do UE, także dla głębokiej zmiany zachodzącej w Kościele - podkreślał b. prezydent.

Dodał, iż mądra obrona musi być oparta o prawdę. Przekonywał, iż Jana Pawła II - wielkiej, wybitnej postaci - nie można ani próbować zredukować do kwestii związanych z pedofilią w Kościele, ani tworzyć z niej spiżowego pomnika. Nie było świętych bez grzechów. Czasami większą zasługą i źródłem do świętości jest zdolność do przezwyciężenia własnych grzechów - zaznaczył Komorowski.

Komorowski: Jak to jest możliwe, że w Warszawie ambasador USA przemawia przed polskim prezydentem?

Marek Tejchman zapytał o czwartkowe wezwanie do MSZ ambasadora USA Marka Brzezinskiego w związku z emisją reportażu TVN24 na temat Jana Pawła II. Bronisław Komorowski ocenił, iż polskie władze są zbyt uległe wobec USA, więc później próbują zrównoważyć taką postawę takimi gestami, jak obserwowaliśmy wczoraj. Była niedawno wizyta prezydenta Bidena, wszyscy się z niej bardzo cieszyliśmy, ale jak to jest możliwe, że ambasador amerykański w Polsce występuje w roli gospodarza miejsca, przemawia przed prezydentem Polski. Niech pan powie, jak to jest możliwe? - dziwił się Komorowski.

Jego zdaniem, polskie władze godzą się na takie zachowanie. To jest pokłosie tego słynnego przykucnięcia pana prezydenta Dudy u biurka prezydenta Trumpa, gdy ten siedział rozparty. To jest taka postawa. Oni próbują więc dzisiaj te faktyczne, absolutnie nie godnościowe zachowania w stosunku do USA trochę przykryć przez to, że właśnie raz wzywają, raz zapraszają ambasadora amerykańskiego w Polsce nie wiadomo w jakiej sprawie - stwierdził b. prezydent.

Komorowski: Ja nie kucałem przy biurku Obamy, a miałem z nim świetne relacje

Komorowski przekonywał, iż amerykańskiego partnera należy szanować, ale przy zachowaniu także szacunku do samego siebie. Zdradził przy tym, iż Amerykanie dwukrotnie, gdy był prezydentem Polski, "nagabywali" go do przyjęcia bez przetargu swych inwestycji w energetykę jądrową. Dwa razy się na to, że zgodziłem - dodał. Ja nie kucałem przy biurku Obamy, a miałem z nim świetne relacje - przekonywał Komorowski. Jak wskazał, Amerykanie "nie cenią sobie takich, którzy kucają przed nimi".

Komorowski: Nie wierzę w państwowe zobowiązanie mieszkaniowe

Tematem Popołudniowej rozmowy w RMF FM były też przygotowania do jesiennych wyborów parlamentarnych, m.in. obietnice opozycji dotyczące mieszkań. Były prezydent zwrócił uwagę, że państwowe programy mieszkaniowe istniały już w PRL i zakończyły się katastrofą. Ja nigdy żadnego mieszkania nie dostałem, moja książeczka mieszkaniowa przepadła - dodał. Nie wierzę więc w żadne zobowiązania państwa tego typu - podkreślił Komorowski.

Ile list opozycji?

Na koniec rozmowy Marek Tejchman zapytał swego gościa o współpracę opozycji. Były prezydent wyraził zadowolenie, iż opozycji udało się porozumieć w sprawie "paktu senackiego", który - podobnie jak przed wyborami w 2019 r. - zakłada wystawienie w każdym ze stu okręgów senackim jednego, wspólnego kandydata przeciwko PiS.

Docenił też współpracę, którą podjęły PSL i Polska 2050. To może być dobry początek, tym bardziej, iż obaj panowie (Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz) podjęli próbę zbudowania porozumienia na bazie wspólnoty programowej. Sugerowałbym całej opozycji demokratycznej, żeby zacząć nie tyle ciągle się ekscytować perspektywą czy będzie jedna, czy więcej list, ale zająć się tym, co może zbudować przekonanie Polaków, że oni mogą być jednością współpracującą - powiedział Komorowski.

Według niego, z jednej listy prawdopodobnie nic nie wyjdzie. Jak miałby dzisiaj pan Kosiniak-Kamysz kandydować na jednej liście z tymi osobami, które (...) już chciałyby zdejmować tabliczkę z imieniem Jana Pawła II? - pytał Komorowski.

Zapewnił jednocześnie, iż wierzy w zwycięstwo wyborcze opozycji i odsunięcie PiS od władzy.

Opracowanie: