"W klubie PiS jestem ciągle, w partii PiS nigdy nie byłem" - tak w Popołudniowej rozmowie w RMF FM mówił senator Jan Maria Jackowski. Wczoraj pojawiła się informacja, że dziś senator ma zostać usunięty z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Gość Pawła Balinowskiego stwierdził natomiast, że do tej pory żadnej informacji w tej sprawie nie dostał. "Zadzwonili do mnie wczoraj po godz. 18 dziennikarze, gdy ukazała się informacja w PAP jakoby podjęto decyzję o wykluczeniu mnie z szeregów klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość. Natomiast nikt do mnie nie zadzwonił, nic mi oficjalnie więcej w tej sprawie nie wiadomo" - zapewnił Jackowski.

Bardzo mnie dziwi taka informacja, jak widać, to co mówiłem, czy krytykowałem niechlujstwo w Polskim Ładzie, czy krytykowałem niespójność i sprzeczności w wypowiedziach nt. Pegasusa, tak samo jak krytykowałem Piątkę dla zwierząt - okazuje się, że w tych sprawach miałem rację - skomentował senator. W gremiach wewnętrznych też na ten temat się wypowiadałem, oczekiwałem refleksji, wyrażałem też nastroje wewnątrz klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości - dodał Jackowski.  

Z tego wynika, że kierownictwo jest przekonane o tym, że zamiast naprawiać błędy, walczyć z nimi, postanowiono wykluczyć osobę, która na ten temat się publicznie wypowiadała w imię uczciwości wobec wyborców - zauważył rozmówca Pawła Balinowskiego. Według Jackowskiego jest sporo osób w klubie PiS, które mają podobne opinie jak on. 

Pan minister Kościński odegrał rolę tzw. kozła ofiarnego - tak senator Jan Maria Jackowski skomentował wczorajszą dymisję Tadeusza Kościńskiego. Dotychczasowy szef resortu finansów odszedł z rządu w związku z zamieszaniem z Polskim Ładem. Nie twierdzę, że (minister Kościński - przyp. red.) jest bez winy, bo w jego resorcie projekt powstawał. Ale przecież sam premier Morawiecki zapewniał w czerwcu, że wszystko jest policzone i mamy świetny program - zauważył senator Jackowski w rozmowie z Pawłem Balinowskim. Podczas prac w Senacie było widać, że to jest bardzo niechlujnie, niestarannie, nieprecyzyjnie napisany projekt ustawy. Dlatego był wniosek o to, żeby to weszło w 2023 roku - podkreślił senator. Pewnie kierownictwo PiS nie jest w stanie zmienić premiera, w związku z tym padło na ministra finansów - stwierdził Jackowski.

Polski Ład zbiegł się z drożyzną i inflacją - dla wielu ludzi to jest jedno i to samo - bałagan w podatkach i codziennie wzrastające koszty życia - zauważył senator. Przyznał też, że Polski Ład może kosztować PiS zwycięstwo w wyborach.

"Czy zagłosowałbym dziś na PiS? Miałbym duży znak zapytania"

Formalnie jestem cały czas członkiem (klubu PiS- red.), płacę składki, natomiast czekam na dalszy rozwój sytuacji. Były zapowiedzi, że to się stanie dzisiaj (wyrzucenie z klubu - przyp. red.), ale powoli kończy się dzień, a nic takiego nie zaszło - mówił senator Jan Maria Jackowski w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.

Senator odniósł się też do słów wicerzecznika partii Radosława Fogla, który zarzucił mu "brak wspólnoty poglądów z PiS-em". Z wieloma szeregowymi parlamentarzystami mam wspólnotę poglądów. Jestem politykiem, który dopomina się o wartości, idee i pewne standardy etyczne w polityce. A to z kolei jest bardzo niewygodne dla niektórych przedstawicieli kierownictwa Zjednoczonej Prawicy czy nawet niektórych parlamentarzystów - odpowiedział Jackowski. Zapytany, czy dziś oddałby swój głos na PiS w wyborach, senator - wciąż jeszcze klubu PiS - odparł: "Miałbym duży znak zapytania".

Jackowski stwierdził też, że jedność Zjednoczonej Prawicy jest zagrożona. Sądzę, że bardziej realny jest scenariusz, że zacznie się kruszyć obóz rządzący i to jest realna perspektywa. Ja nie mówię, że tak się stanie, ale wiele jest sygnałów, które by potwierdzały taką tezę - mówił.

Paweł Balinowski: Dobry wieczór, Jan Maria Jackowski, senator jeszcze chyba w klubie PiS, ale jeżeli potwierdzą się nieoficjalne informacje, to być może niedługo już poza tym klubem. Kłaniam się panie senatorze.

Jan Maria Jackowski: Dzień dobry panu redaktorowi, dzień dobry państwu. W klubie jestem ciągle, w partii PiS nigdy nie byłem.

Tak, senator niezależny w klubie Prawa i Sprawiedliwości. Pytanie najpierw o pana, panie senatorze. Czy pan dostał jakąkolwiek oficjalną informację o tym, że klub PiS pana nie chce i że planowane jest wyrzucenie pana z klubu Prawa i Sprawiedliwości?

Nie, żadnej informacji nie otrzymałem. Zadzwonili do mnie wczoraj w popołudniowych godzinach dziennikarze, po godz. 18, jak się w Polskiej Agencji Prasowej ukazała informacja, jakoby podjęto decyzję o wykluczeniu mnie z szeregu członków klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość. Natomiast nikt do mnie zadzwonił, nic mi oficjalnie więcej w tej sprawie nie wiadomo.

A dziwi pana taka informacja, że już są takie plany wobec pana?

Bardzo mnie dziwi, dlatego że jak widać to, co mówiłem - czy krytykowałem niechlujstwo w Polskim Ładzie, czy krytykowałem niespójność i sprzeczności w wypowiedziach na temat Pegasusa, aż w końcu prezes Kaczyński musiał zabrać głos, podobnie w Polskim Ładzie też prezes Kaczyński w końcu powiedział, że jednak są tutaj duże niedoróbki, mówiąc bardzo kolokwialnie. Tak samo jak krytykowałem Piątkę dla zwierząt, głosowałem przeciwko Piątce dla zwierząt i też ona została później potępiona nawet przez najwyższe kierownictwo obozu, który ją proponował. Tak samo jak z kolei w sprawach nepotyzmu, kolesiostwa krytykowałem - przyjęto w końcu uchwałę na kongresie, żeby walczyć z tym zjawiskiem, niestety chyba nieskutecznie. I okazuje się, że w tych sprawach miałem rację.

No dobrze, krytykował pan na zewnątrz, bardzo konsekwentnie. Inni członkowie klubu Prawa i Sprawiedliwości tego nie robili. Nie rozumie pan naprawdę, dlaczego ktoś może pomyśleć sobie, że to jest trochę nie na miejscu, żeby członek klubu tak głośno wychodził przed kamery i mówił:  "to mi się nie podoba, to mi się nie podoba, to jest niefajne, itd."?

Panie redaktorze, ja oczywiście w gremiach wewnętrznych też na ten temat się wypowiadałem, rozmawiałem z kolegami. Oczekiwałem jakiejś refleksji, oczekiwałem jakichś rozmów i wewnętrznego dialogu na temat tego kierunku, bo oczywiście to, co ja głosiłem, to to nie jest tak, że to są moje odrębne poglądy. Jak wyrażałem też nastroje wewnątrz klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości w rozmowach z szeregowymi parlamentarzystami, którzy są zaniepokojeni jakąś utratą busoli, ekonomizacją partii, tzn., że wielu działaczy bardziej myśli o interesach swoich i swoich rodzin niż o polityce, czyli dobru wspólnym; tym kierunkiem politycznym, brakiem konsultacji, wchodzeniem w kolejne konflikty.

Przychodzi mi taki cytat z filmu "Rejs": "Z punktu mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak trzeba zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie". To jak pan z klubu PiS odejdzie, to zostanie już tylko aplauz i zaakceptowanie?

Myślę, że z tego wynika, że kierownictwo jest przekonane o tym, że zamiast naprawiać błędy, które zostały popełnione, o których mówił zresztą sam pan prezes Kaczyński wielokrotnie i przyznawał się do tych błędów, tak samo inni przedstawiciele najwyższego kierownictwa, widać wyraźnie, że zamiast właśnie walczyć z tymi błędami, to postanowiono wykluczyć osobę, która na ten temat się publicznie wypowiadała w imię uczciwości wobec wyborców, w imię tego, że zobowiązywałem się w wyborach w roku 2011, 2015, 2019 do realizacji określonego problemu. Niestety, ten program nie jest realizowany, np. w rolnictwie. Przecież była zapowiedź, że będą wyrównane dopłaty bezpośrednie dla rolników. Mało tego - mówiono, że komisarz Wojciechowski, który został naszym komisarzem w Unii Europejskiej, przeprowadzi tę procedurę. Czy tak się stało, czy się nie stało? Trzeba o takich rzeczach mówić, a nie później jeździć na zebrania wiejskie i opowiadać, jak jesteśmy dobrzy dla rolników. 

A widzi pan w klubie Prawa i Sprawiedliwości, jak pan przecież rozmawia ze swoimi kolegami, takich ludzi, którzy byliby gotowi, podobnie jak pan o tym głośno mówić i głośno krytykować? Czy to, co się dzieje z panem, te plany wobec pana mogą tych ludzi po prostu wystraszyć i sprawić, że oni jednak zachowają te opinie dla siebie?

Panie redaktorze, takich ludzi jest sporo. Natomiast, czy będą mieli odwagę o tym mówić, czy będą się zachowywali w taki sposób, powiedziałbym bardzo jednoznaczny? Tego nie wiem. Proszę się po prostu pytać. Ja tutaj nie jestem upoważniony, żeby się tutaj za kogokolwiek wypowiadał, czy twierdził, że jest jakaś grupa.

Panie senatorze, czy nadal pan uważa, że premier Mateusz Morawiecki powinien odpowiedzieć stanowiskiem za tę awanturę, za ten bałagan, który powstał wokół Polskiego Ładu? Wiemy, że minister Kościński został zdymisjonowany. Czy to wystarczy, że minister finansów stanowisko stracił?

Pan minister Kościński w tym wypadku odegrał rolę tzw. kozła ofiarnego. To znaczy ja nie twierdzę, że jest bez winy, bo w jego resorcie ten projekt ustawy powstał. Ale sam premier w czerwcu przecież zapewniał: "Wszystko jest policzone. Wszystko jest okej. Wszystko jest w porządku. Mamy świetny program. Jest to dopracowane". Ale podczas prac w Senacie było widać, że to jest po prostu bardzo niechlujnie, niestarannie, nieprecyzyjnie, sprzecznie z zasadami legislacji i w pewnych rzeczach w ogóle niedorzecznie napisany projekt ustawy. O tym mówiliśmy. I dlatego był wniosek o to, żeby to weszło w 2023 roku.

Spodziewa się pan, że w którymś momencie pan premier Morawiecki będzie musiał ponieść polityczne konsekwencje? Czy spodziewa się pan, że z punktu widzenia jednak Prawa i Sprawiedliwości sprawa tych konsekwencji politycznych jest już zamknięta?

Myślę, że tutaj charakterystyczna jest wypowiedź pana prezesa Kaczyńskiego. Bo o ile premier mówił, że są pewne drobne nieścisłości, zrobimy podwójne opodatkowanie, to znaczy ludzie będą mogli wybierać, czy lepiej się opodatkowywać na zasadach z 2021 r. czy z 2022 r., że będzie ustawa. Ustawy nie ma. W końcu prezes zabrał głos, powiedział, że bardzo poważne były błędy, a nie jakieś tam kosmetyczne i że kierownictwo doszło do wniosku, że będą zmiany. W pewnym sensie pewnie kierownictwo nie jest w stanie zmienić premiera, w związku z tym padło na ministra finansów, tak?

Prof. Flis wczoraj mówił w RMF FM, w rozmowie ze mną, że ta cała sytuacja z Polskim Ładem może kosztować Prawo i Sprawiedliwość następne wybory. Podejrzewa pan, że tak będzie, że Polski Ład zatopi łódź o nazwie Zjednoczona Prawica?

Przede wszystkim Polski Ład zbiegł się z drożyzną i inflacją. I dla wielu ludzi to jest jedno i to samo. Bałagan w podatkach i codziennie wzrastające koszty życia. Przy czym najbardziej dramatyczne dla osób o najniższych uposażeniach są drastyczne wzrosty kosztów utrzymania mieszkań, w których się mieszka, a więc tzw. komornego, opłat za gaz, za ogrzewanie, za energię. Bo to są stałe komponenty budżetu osób, które mają najniższe dochody, gdzie są bardzo starannie wyliczone pieniądze. I co z tego, że taka osoba nawet uzyska te 100, 150 zł na Polskim Ładzie - myślę tutaj o tych najskromniej uposażonych emerytach - skoro drożyzna to zje?

Panie senatorze, wiemy, że to wszystko się wydarzyło, to krótkie pytanie. Czy uważa pan, że Polski Ład może kosztować Prawo i Sprawiedliwość kolejne wybory parlamentarne? Tak lub nie? Czy jest to coś, co może przeważyć?

Myślę, że przy pewnej koincydencji faktów i pewnych okolicznościach niesprzyjających, a na razie takie są ze względu na inflację, może tak się stać.