"Rosjanie w Charkowie dali przykład bestialstwa, dokonując masakry na mieszkańcach. To przejdzie do historii" - mówił w Popołudniowej rozmowie w RMF FM były dowódca Wojsk Lądowych gen. Waldemar Skrzypczak. "Mają krew ludzi na rękach dowódcy rosyjscy, którzy zdecydowali, by ogień skierować na cywili" - podkreślił.
Gość Bianki Mikołajewskiej zauważył, że Rosjanie nie odnieśli żadnych sukcesów w pierwszych dniach inwazji. To jest moim zdaniem bezsilność tych dowódców. Oni nie radzą sobie z wojskiem ukraińskim, nie radzą sobie z walkami, które prowadzą - mówił.
Gen. Skrzypczak powiedział, że prezydent Władimir Putin liczył na to, że operacja wojskowa przeciwko Ukrainie rozstrzygnie się bardzo szybko. Według rosyjskich wojskowych oni oczekiwali, że wojnę wygrają w ciągu 5-6 dni. A zapowiada się na to, że te walki będą trwały dłużej. Moim zdaniem jeżeli do jutra, do pojutrza nie rozstrzygnie się na jego korzyść całkowicie opanowanie wschodniej części Ukrainy, to on tę wojnę zacznie przegrywać. Będzie szukał rozwiązań i to wcale nie militarnych - mówił gość RMF FM.
Jeżeli w ciągu dwóch, trzech dni się nie rozstrzygnie operacja wojskowa na korzyść Rosjan, że dojdą do Dniepru i okrążą wojska ukraińskie w kotle między Dnieprem a wschodnią granicą, nie okrążą miast i będą zatrzymani przez armię ukraińską, tzn. że nie będą mieli impetu do prowadzenia głębokich operacji i kolejnych walk. Wojska będą obciążone stratami i staną - mówił gen. Waldemar Skrzypczak w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.
Były dowódca Wojsk Lądowych przestrzegał jednak, że Putin w trakcie negocjacji może postawić zaporowe warunki. Niebezpieczne jest to, że Putin może powiedzieć za trzy dni przy stole negocjacyjnym, że teren, które zajęły wojska rosyjskie jest terenem Federacji Rosyjskiej - mówił Skrzypczak.
Generał był pytany też o ewentualny udział armii białoruskiej w agresji Rosji na Ukrainę. Armia białoruska od 8 lat jest częścią armii rosyjskiej, jest wpięta w system dowodzenia operacyjnego armii rosyjskiej. Co do dowodzenia Łukaszenka nie ma nic do powiedzenia - powiedział były dowódca wojsk lądowych.
Bianka Mikołajewska, RMF FM: Naszym gościem jest gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. Dzień dobry, panie generale.
Gen. Waldemar Skrzypczak: Witam państwa, dziś dobry.
Panie generale, kilka dni temu Władimir Putin zapewniał, że realizuje misję wyzwoleńczą i absolutnie nie będzie atakował cywilów. Dzisiaj każe ostrzeliwać osiedla mieszkalne, giną ludzie. Co on chce osiągnąć?
Od początku agresji na Ukrainie giną cywile. Rosjanie nie oszczędzają amunicji, oni strzelają w zasadzie tam, gdzie pociski mogą polecieć, czyli wszędzie. Nie patrzą, czy są cywile, czy nie ma cywili. Poziom strat wśród cywili jest bardzo wysoki, a Rosjanie na pewno się nie przejmują tym, że giną cywile. Dzisiaj w Charkowie dali przykład bestialstwa dokonując masakry na mieszkańcach. To przejdzie do historii jako masakra w Charkowie. Mają krew tych ludzi na rękach dowódcy rosyjscy, którzy dali rozkaz, by ogień niecelowany skierowań na cywili. To jest nie do pomyślenia.
Właśnie wojskowi mówią, że użycie wyrzutni rakietowych Grad nadaje się przed trybunały wojskowe właśnie. Czy pan się zgadza z tą opinią?
Absolutnie, to jest zbrodnia ludobójstwa i to jest pod trybunał sprawiedliwości w Hadze. Wszyscy dowódcy wojskowi, którzy rozpoczęli tę operację, którzy dali pozwolenie na mordowanie cywili powinni przed tym trybunałem stanąć. To jest tak, że ten dowódca, który świadomie każe zabijać cywili nie jest godny nazywania się żołnierzem, ani godny noszenia munduru. I ci dowódcy rosyjscy, którzy wydają rozkazy do tej zbrodni powinni być pozbawienia godności bycia żołnierzem, powinni być wskazani z imienia i nazwiska, i powinni być ścigani przez prawo międzynarodowe. To jest niegodne zachowanie, to jest zbrodnia. Ci żołnierze, którzy rozkazy wydali, mają krew niewinnych ludzi na rękach.
Ale skąd ta zmiana bez stanowiska Putina i wojska rosyjskiego w tej sprawie? Wcześniej faktycznie zapewniali, że nie będą bratobójczych walk prowadzić, a teraz jakby celowo prowadzą ataki na cele, gdzie mieszkają ludzie, na osiedla zamieszkane przez przez Ukraińców. Coś musiało zmienić.
Piąty dzień operacji bez powodzenia. Rosjanie ponieśli porażkę, zostali przez wojska ukraińskie w zasadzie na samym froncie, może za wyjątkiem południowego, zatrzymani. Nie mają postępów. Widać wyraźnie, że na sukcesy w pierwszych dniach operacji liczyć nie mogli i to jest moim zdaniem bezsilność tych dowódców. Oni nie radzą sobie z wojskiem ukraińskim, nie radzą sobie z walkami, które prowadzą i to jest wyraz takiej bezsilności, bezradności dowódców rosyjskich. Nie tego uczą w szkołach oficerskich, nie tego uczą w szkoleniach. To jest brak umiejętności kierowania walką. Tutaj dowódcy rosyjscy nie mają się czym popisać. To jest skandal.
Czyli nie udało im się zająć szybko Ukrainy, więc chcą się popisać przed swoim prezydentem, przed Putinem, terroryzując mieszkańców, terroryzując ludność cywilną?
Na pewno do Putina nie są składane informacje o tym, że zabili cywili, ile cywili, w jaki sposób to zrobili. Dla Putina się liczy zdobyć Charków i naprzód, dalej, aż do Dniepru. To się dla niego liczy. On tę armię po to wysłał, by wojsko rosyjskie rozbiło armię ukraińską, załamała się wola oporu narodu ukraińskiego przeciwko Rosji i żeby opanowali wschodnią część Ukrainy.
A jaki jest właściwie ostateczny cel Putina? Czy to jest zdobycie Kijowa?
Chodzi o demilitaryzację Ukrainy, co on stawia w warunkach, które pozwolą przystąpić z nim do negocjacji, do rozmów przy stole. On stawia takie warunki, których nikt nie spełnia, a na pewno nie Ukraina. Stawia warunki nieosiągalne, ale mi się wydaje, że jego czas się kończy. Widać wyraźnie, że wojsko rosyjskie ponosi bardzo ciężkie straty.
Według pana teraz, kiedy zaproponował negocjacje z Ukrainą i właśnie wysuwa warunki, o których z góry musi wiedzieć, że są nie do spełnienia dla Ukrainy - zgoda na oddanie Krymu, demilitaryzacja kraju, itd., to po co on to robi? On chce zyskać na czasie z jednej strony, chce oszukać, ugrać coś tutaj?
W tej chwili to on już nie ma wyjścia. Bardzo liczył na to, że operacja przeciwko Ukrainie się bardzo szybko rozstrzygnie. Według wojskowych rosyjskich oni oczekiwali, że tę wojnę wygrają w ciągu pięciu, sześciu dni. A zapowiada się na to, że te walki będą trwały dużo dłużej. Moim zdaniem, jeżeli do jutra, do pojutrza może nie rozstrzygnie się na jego korzyść całkowicie opanowanie wschodniej części Ukrainy, to on wojnę zacznie przegrywać. Będzie szukał rozwiązań i to wcale nie militarnych, a innych, takich, które pozwolą mu z tego konfliktu wyjść z twarzą. Armia rosyjska jest mocno pokiereszowana.
Straszy również użyciem broni atomowej. Czy to jest w ogóle realna opcja? Czy on może sam podjąć taką decyzję?
Może podjąć decyzję, może kazać swoim wojskowym, ale na szczęście to nie on naciska guziki do odpalenia rakiet z głowicami jądrowymi. Za to odpowiadają wojskowi. Myślę, że wśród najwyższych wojskowych armii rosyjskiej nie ma szaleńców, nie ma idiotów, którzy by wykonali taki rozkaz.
Właściwie każdego dnia od początku tego ataku Rosji na Ukrainę, prezydent Ukrainy przemawia zarówno do swoich obywateli, jak i też do obywateli innych krajów. No i pokazuje się w rozmaitych miejscach publicznych. Myśli pan, że to ma znaczenie zarówno dla obywateli jak i dla morale wojska, które musi w tej chwili bronić Ukrainy?
Zełenski stał się symbolem. Jeszcze niedawno obśmiewano go, szczególnie na zachodzie, że jest to komik. Ale proszę zobaczyć, czego on dokonuje. On mówi, że jest z narodem. On powiedział, że będzie ze swoimi żołnierzami i swoim społeczeństwem do końca. On mimo tego, że miał propozycję, żeby się ewakuować z Kijowa, powiedział, że nie. I on ten naród wokół jednego celu - wokół obrony zjednoczył. To widać wyraźnie, jak naród ukraiński się zmobilizował pod jego przywództwem. Stał się dla Ukraińców symbolem walki z Rosją, symbolem, który przejdzie do historii jako ten, który zagwarantował Ukrainie suwerenność i niepodległość. Jest to wielka postać.
A czy to nie jest niebezpieczne? Bo media donoszą o tym, że w Kijowie prawdopodobnie działa tzw. grupa Wagnera, czyli taka grupa najemników powiązanych z rosyjskimi służbami specjalnymi, których zadaniem ma być właśnie zastrzelenie czy w jakikolwiek sposób likwidacja prezydenta. Czy to nie jest niebezpieczne?
Jest to bardzo niebezpieczne, ale na pewno więcej okazji mieli Rosjanie, żeby zabić prezydenta Zełenskiego, zanim wojna wybuchła. Teraz jeżeli chcą go zabić, to nie sądzę, żeby to im się udało, dlatego że Ukraińcy bardzo pilnują swojego prezydenta, bardzo dbają o jego bezpieczeństwo. I na pewno nie ma takiej opcji w tej chwili, żeby on zginął od kuli zdrajcy, który przybył zza wschodniej czy północnej granicy, z Rosji. Natomiast wierzę w to, że Zełenski dopnie swego celu, Ukraina się obroni i że on będzie dalej temu państwu przewodził.