„Wyrok Trybunału Konstytucyjnego bardzo nam namieszał. Stworzył z lekarza, z ludzi którzy wykonują tego typu zabiegi, przestępstwa zagrożone wyrokiem pozbawienia wolności do lat trzech” – komentowała na antenie RMF FM dyrektor Szpitala Bielańskiego, Dorota Gałczyńska-Zych. Jak dodała gość Popołudniowej rozmowy: „Dopiero publikacja orzeczenia będzie faktycznym dniem, kiedy zakaz będzie obowiązywać. Do tej pory szpital będzie nadal pomagał kobietom i polskim rodzinom”.
Marcin Zaborski w Popołudniowej rozmowie w RMF FM przypomniał, że tuż po ogłoszeniu przez TK orzeczenia ws. aborcji, zastępca dyrektora Szpitala Bielańskiego zalecił wtrzymanie wszystkich zabiegów, które miały być wykonane, ze względu na przesłankę embriopatologiczną. Gałczyńska-Zych, dyrektor tego szpitala - tłumacząc tę decyzję - mówiła, że nie był to zakaz wykonywania zabiegów, a jedynie "miękkie zalecenie". Daliśmy sobie "weekendowy czas", ponieważ są różne opinie prawne na ten temat. Trybunał mógł określić, od kiedy będzie obowiązywać ten wyrok, ale nie powiedział tego. W związku z tym wiążący będzie dzień publikacji wyroku, a to nie wiadomo kiedy nastąpi - dodała. Jak zapewniła - żaden zabieg nie zostanie wtrzymany aż do publikacji wyroku TK.
Z ratuszem, prezydentem Trzaskowskim, prezydentem Rabiejem byliśmy w stałym kontakcie. Rozumiemy trudną sytuację kobiet, ale trzeba też zrozumieć trudną sytuację pracowników ochrony zdrowia. Pismem z urzędu zalecono pracę tak samo, jak przed orzeczeniem. Mam nadzieję, że nie ma tam żadnych kruczków prawnych - mówiła dyrektor Szpitala Bielańskiego.
Wiadomo co, będzie - tragedia polskich kobiet. Jak zwykle życie nie znosi próżni. Obawiamy się tego, że wyrośnie jakieś podziemie, że pacjentki będą wyjeżdżały do krajów ościennych albo jeszcze dalej. Dlatego, że często bywa tak, że jak się dowiadują, podejmują nieodwołaną decyzję i zrobią wszystko, żeby tę ciążę zakończyć - powiedziała Dorota Gałczyńska-Zych w internetowej części Popołudniowej rozmowy w RMF FM.
Marcin Zaborski zapytał też, czy po wejściu w życie wyrku TK, lekarz będzie miał obowiązek zgłosić organom ścigania fakt, że pacjentka była w ciąży i już w niej nie jest. Wydaje mi się, że zdecydowanie tak. Zawsze, jak mamy podejrzenie, że zostało popełnione przestępstwo, to mamy obowiązek zgłoszenia tego organom ścigania - odpowiedziała dyrektor Szpitala Bielańskiego.
W programie padło też pytanie o to, ilu lekarzy Szpital Bielański mógłby "oddać" dziś, żeby wesprzeć inne placówki medyczne w walce z koronawirusem. Właściwie dzisiaj to żadnego. Dlatego, że część naszego personelu niestety również dotyka zakażenie Covid-19, a dokładają się do tego kwarantanny. Dzisiaj z mojej statystyki wynika, że 90 osób jest nieobecnych w pracy z tego powodu - odparła Gałczyńska-Zych.
Dyrektor warszawskiego szpitala skarżyła się też na brak koordynacji w zarządzaniu stanem łóżek w poszczególnych szpitalach. Ja apelowałem już dużo wcześniej, na etapie przygotowań do jesieni, żebyśmy pomyśleli o koordynacji w szerokim tego słowa znaczeniu. Czyli koordynacji nie tylko samych łóżek covidowych, ale koordynacji łózek internistycznych, chirurgicznych, kardiologicznych, takich które są najbardziej potrzebne i najczęściej wykorzystywane. Wtedy wszystkim nam pracowałoby się sprawniej i lepiej. Tej koordynacji nie ma - powiedziała Gałczyńska-Zych.
Marcin Zaborski, RMF FM: Pani dyrektor, czy gdyby dzisiaj do Szpitala Bielańskiego trafiła kobieta w ciąży i chciała ją przerwać z powodu ciężkiej wady płodu, lekarze w pani szpitalu przeprowadziliby taki zabieg?
Dorota Gałczyńska-Zych: Tak.
Może pani to dzisiaj powiedzieć, z pełną stanowczością?
Z całą stanowczością, tak.
Pytam dlatego, że czytam, że pani zastępca w piątek polecił oddziałowi ginekologii niewykonywanie aborcji ze względu na ciężkie wady płodu. Prawda to?
Tak. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego bardzo nam namieszał, tak? Dlatego że stworzył z lekarza, z ludzi, którzy wykonują tego typu zabiegi, bo mówimy często o zespołach całych, przestępstwa zagrożone karą pozbawienia wolności do lat trzech.
I w piątek, po wyroku Trybunału wydaliście polecenie - wstrzymujemy zabiegi.
Zalecenie, zalecenie. To było zalecenie miękkie do wstrzymywania zabiegów, dlatego że szpital może sobie na to pozwolić, bo mamy pewną, opracowaną technologię. Kwalifikujemy pacjentki w czwartki, czyli to orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego tej kwalifikacji z tamtego tygodnia kompletnie nie zmieniło. Natomiast daliśmy sobie tzw. weekendowy czas. - musiałam dać pracownikom, ponieważ były różne opinie prawne i nadal są różne opinie prawne na ten temat. Trybunał postawił nas w sytuacji, że mógł określić, od którego dnia rzeczywiście będzie jego orzeczenie obowiązywało, tymczasem nie zrobił tego. Co to znaczy? To znaczy, że publikacja orzeczenia będzie faktycznym dniem, w którym ono zacznie obowiązywać, ale niestety od godziny "zerowej". A publikacja może być o godzinie 12, 15 czy wreszcie 24. Nie wiemy, kiedy zostanie opublikowany wyrok. Tak naprawdę zdarzało się, że wyroki były publikowane tego samego dnia, po kilku dniach, po kilku tygodniach, a są też takie wyroki, które gdzieś tam tkwią w zawieszeniu.
No dobrze, pani dyrektor. Ile zabiegów zostało wstrzymanych, odwołanych po tym czwartkowym wyroku, w waszym szpitalu?
Żaden.
Żaden zabieg nie został odwołany? Rzeczniczka ratusza, Karolina Gałecka pisze dzisiaj tak: "do czasu publikacji wyroku Trybunału Konstytucyjnego miejskie szpitale, w tym szpital Bielański, będą pomagać pacjentkom. Kobiety mogą skorzystać z porady lekarzy bez klauzuli sumienia". Czy ktoś z warszawskiego ratusza interweniował u pani, przekonywał do zmiany tego zalecenia, które państwo wydali?
Z ratuszem, panem prezydentem Trzaskowskim, panem prezydentem Rabiejem, ze służbami ratusza byliśmy w stałym kontakcie. Dlatego, że rozumiemy trudną sytuację kobiet, ale też trzeba zrozumieć trudną sytuację pracowników ochrony zdrowia, którzy borykają się z różnymi problemami dzisiaj. W związku z powyższym daliśmy sobie czas weekendowy na wypracowanie pewnych decyzji i pan prezydent Trzaskowski pismem pana prezydenta Rabieja polecił nam, wszystkim szpitalom warszawskim, nie tylko Szpitalowi Bielańskiemu to, żebyśmy pracowali do momentu orzeczenia tak, jak przed tym orzeczeniem. Co oznacza jednoznacznie, że Szpital Bielański tak, jak pomagał polskim kobietom i polskim rodzinom, będzie nadal pomagał. Mam tylko nadzieję, że nie ma tutaj żadnych kruczków prawnych albo szukania tego kija, którym zawsze można uderzyć. Szpital Bielański jest w takiej sytuacji, że, państwo na pewno to wiecie, słyszycie, stoją przed szpitalem tzw. "furgonetki aborcyjne". Myśmy pomagali kobietom, pomagamy kobietom i tu też dostawaliśmy za swoje. W momencie, kiedy próbujemy wstrzymać tę decyzję, ale tylko dlatego, żeby ochronić pracowników, a tym samym ochronić kobiety, i wreszcie ochronić szpital, w którym do tej pory tę pomoc otrzymywały, ta dwudniowa czy trzydniowa zwłoka do wypracowania pewnej zasady czy pewnej sytuacji, nie zagraża nikomu. A wręcz przeciwnie.
Pani dyrektor, to ile zabiegów przerwania ciąży do tej pory było wykonywanych w Szpitalu Bielańskim, rocznie licząc?
To różnie w różnych latach się kształtuje, ale blisko 100 zabiegów rocznie wykonujemy.
I jaka część tych zabiegów dotyczy przesłanki embrio-patologicznej?
Większość. Większość dotyczy tej przesłanki, mało tego, wykonujemy je nie tylko dla warszawianek, wykonujemy dla całej Polski. Często przyjeżdżają do nas pacjentki opuszczone z południowej Polski, z zachodniej Polski, szukają u nas ratunku. Ten problem w Polsce istnieje od wielu lat, więc nie jest to odkrywcze. No i widać, że w różnych województwach, czy w różnych miejscach Polski kobiety są naprawdę różnie traktowane.
A jaka część tych zabiegów przerwania ciąży w waszym szpitalu dotyczy podejrzenia wystąpienia zespołu Downa?
Około 30 proc.
30 proc. - statystyki ministerstwa zdrowia podają też takie wielkości, jeśli chodzi o skalę w całej Polsce. Jak wyrok Trybunału wpłynie na pracę kliniki ginekologii Szpitala Bielańskiego, jeśli nie będzie zabiegów po ogłoszeniu tego wyroku? Będą badania prenatalne tak, jak do tej pory, czy coś się zmieni?
Nie, nie, no oczywiście, że będą badania prenatalne. Nie wyobrażam sobie, żeby współczesna, nowoczesna medycyna mogła się z takich badań prenatalnych wycofać. Współczesne matki w nowoczesnej Europie, powiedzmy, powinny wiedzieć, co noszą w brzuchu, z jakim problemem muszą się zmierzyć. "Co", to mówię w kategoriach tylko i wyłącznie o dziecku, ale czy to dziecko ma jakiekolwiek problemy, z którymi się muszę zmierzyć w momencie porodu czy tuż po porodzie, czy nawet w trakcie trwania ciąży, więc nie możemy tego zabronić polskim kobietom. Poza tym są pewne zabiegi, które mogą być wykonywane wewnątrzpłodowo i tym dzieciom można rzeczywiście pomóc. I mam nadzieję, że ta dziedzina akurat będzie się rozwijała.
Na stronie internetowej szpitala piszecie tak: "Oddział patologii ciąży oferuje pomoc pacjentkom w ciążach z poważnymi patologiami płodu". Jak wygląda wsparcie psychologiczne kobiet, które zgłaszają się do was w takim przypadku, na etapie podejmowania decyzji np.?
Na etapie, mówi pan o zabiegu wewnątrzmacicznym, tak?
Nie, o zabiegu przerwania ciąży.
Pacjentki, które trafiają, są najczęściej zdesperowane. I cokolwiek byśmy nie mówili, jakichkolwiek argumentów nie używali, nie konsultowali u psychologów, czy psychiatrów, których akurat w Szpitalu Bielańskim mamy i często korzystamy z takiej formuły, to sam fakt, że ona się już do szpitala zgłasza, w 99 proc., proszę mi wierzyć, ta decyzja jest podjęta i nieodwołalna.
A jak wygląda wsparcie psychologiczne po samym zabiegu?
Pacjentki mają okazję i możliwość z tego wsparcia psychologicznego w naszym szpitalu skorzystać.
Rozumiem, to jest okazja i możliwość. Pytanie, jak to realnie wygląda?
Często potem wypisywane są do domu. Jadą w różnych kierunkach Polski. To wsparcie jest bardzo, bardzo króciutkie, w Szpitalu Bielańskim. Wymagałoby zajęcia się pewnie tą pacjentką przez kilka kolejnych co najmniej tygodni, no ale dostęp do porady psychologicznej, do psychiatry w Polsce chyba jest jeszcze gorszy.
To krótko na koniec tej części rozmowy, jeszcze. Pani dyrektor, jak wygląda samo podejmowanie decyzji o przerwaniu ciąży, od strony medycznej? Czy to jest decyzja lekarza prowadzącego ciążę czy decyzja podejmowana w większym gronie, w ramach konsultacji, ze to jest taki przypadek?
Różnie. Akurat w Szpitalu Bielańskim mamy stworzone takie konsylium, które spotyka się z pacjentką, ocenia badania i skierowanie i badanie, to wszystko, co pacjentka ze sobą przynosi, z czym do nas przychodzi. No i proponowane są różne rozwiązania. Albo dalsza diagnostyka, jeśli taka w ogóle wchodzi w grę. Albo po prostu rozwiązanie problemu w sposób, o który myślimy i mówimy, więc tak naprawdę myślę, że w Szpitalu Bielańskim mamy to bardzo sprawnie i dobrze zorganizowane. I żadna pacjentka od naszych drzwi się odbijała. Zasada jest jedna - ten, kto kieruje, i to jest taki trochę moralny problem, ten lekarz, który kieruje, nie może dokonywać takiego zabiegu. Łatwo jest czasami napisać skierowanie, trudniej zmierzyć się na dyżurze, zwłaszcza jak są młodzi lekarze, ale też i lekarze doświadczeni, z tym, że muszą tego zabiegu dokonać.