"Ponad 5 tys. razy w każdym miesiącu dzwonią dzieci na telefon zaufania, ponad 1,5 tys. osób pisze do nas wiadomości i wtedy pomagamy im online" – mówiła podczas Popołudniowej Rozmowy w RMF FM dr Monika Sajkowska. Przyznała, że podczas lockdownu Fundacja, prowadząca telefon zaufania dla dzieci rejestruje więcej połączeń i wiadomości.
Telefon działa od 11 lat i zawsze więcej dzieci czeka na pomoc, niż może ją dostać. Nie zawsze szybko jesteśmy w stanie odpisać. Od pandemii to natężenie jest większe. I dzieci częściej piszą, niż dzwonią - tłumaczyła prezes fundacji Dajemy Dzieciom Silę. Jak zauważyła, wzrost liczby wiadomości może wynikać z tego, że dzieci - przez to, ze pozostają w domach z rodzicami i bliskimi - nie mają zapewnionej dostatecznej intymności, by np. móc porozmawiać przez telefon.
Więcej, niż zwykle było interwencji związanych z tym, że dzieci alarmowały o tym, że chcą skończyć ze sobą - mówiła w Popołudniowej rozmowie w RMF FM prezes fundacji Dajemy Dzieciom Siłę. W kwietniu mieliśmy 78 interwencji w obliczu zagrożenia życia - dzieci dzwoniły i mówiły, że chcą odebrać sobie życie - dodała.
Wyjaśniając zasady działania telefonu zaufania zapewniła, że co do zasady - telefony są anonimowe. Jeżeli dzieci zdecydują się odtajnić swoje dane, wtedy możemy próbować działać w ich imieniu - tłumaczyła dr Monika Sajkowska. Jeśli zagrożone jest życie i zdrowie dziecka, mamy porozumienie z Komendą Główną Policji - ona odtajnia numer, identyfikuje to dziecko i wysyła patrol policji. Jak przyznaje gość Marcina Zaborskiego - dzięki temu wielu dramatom udało się zapobiec.
Marcin Zaborski nawiązał w rozmowie do akcji, która prowadzi fundacja - "Za drzwiami". Zapytał swojego gościa o to, co jest najczęstszą przyczyną tego, że dorośli, otoczenie, nie reagują na krzywdę dziecka, która dzieje się często w sąsiedztwie. Barierą jest norma prywatności, nie jesteśmy czasem też pewni, że dobrze interpretujemy te hałasy za ścianą i nie chcemy być oskarżeni o nieuzasadnioną reakcję. Ale zawsze lepiej popełnić taki błąd, niż pozwolić na to, że może tam się stać krzywda - apelowała dr Sajkowska w Popołudniowej rozmowie w RMF FM.
Marcin Zaborski zapytał również swojego gościa o stan polskiej psychiatrii dziecięcej - czy widzi sposób na polepszenie sytuacji? Więcej kompetentnych osób, które mogłyby być na pierwszym froncie kontaktu z dzieckiem. Zasoby psychiatrów dziecięcych, to bardzo niewielka liczba specjalistów. Ale nie oni muszą być pierwszą linią kontaktu. Muszą być psychologowie, którzy powinni potrafić pomóc dziecku - przekonywała dr Sajkowska
TELEFON ZAUFANIA 116 111
Docierały do nas takie zaproszenia czy sugestie, ale mamy mocno krytyczny stosunek do tego przedsięwzięcia. To jest komisja, której zadania oczywiście będą się jeszcze jakoś precyzować, ale w dużej mierze pokrywają się z zadaniami wymiaru sprawiedliwości, sądów, które mają oceniać zgłoszenia podejrzeń popełnienia przestępstwa, wiec dublowanie tego przez komisję jest niezrozumiałe - odpowiedziała dr Monika Sajkowska na pytanie, czy Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę otrzymała zaproszenie do pracy w państwowej komisji ds. pedofilii. Taka komisja jest bardzo potrzebna, tylko jej zadania powinny być inne. Powinniśmy pomyśleć o narodowej strategii ochrony dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym. To oznacza oczywiście ściganie i karanie sprawców. Ale przede wszystkim to oznacza działania profilaktyczne, które są adresowane do potencjalnych sprawców, czyli do tych młodych ludzi, ale i dorosłych, którzy nie skrzywdzili jeszcze dziecka, ale jest tak dużo czynników ryzyka, że jest to wysoce prawdopodobne i możemy temu zapobiec, mając takie programy prewencyjne wspierające osoby, które są zagrożeniem dla dzieci - dodała szefowa Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.
Prezes fundacji podkreśliła też, że Polska potrzebuje szerszej strategii zapobiegania problemowi wykorzystywania seksualnego dzieci: Cała strategia zapobiegania problemowi wykorzystywania seksualnego dzieci w Polsce teraz sprowadza się do myślenia o karaniu sprawców - żeby to karanie było jak najbardziej surowe i żeby koncentrować się na rejestrach. To jest wszystko ważne, ale to jest jedna składowa tego całego "patchworka" działań, które powinny być podjęte, żeby chronić dzieci przed wykorzystywaniem seksualnym. A jeszcze na dodatek idea tej komisji jest zupełnie niejasna. Wydaje się, że wręcz koliduje z regulacjami prawnymi, które obowiązują w tym kraju, w tym zakresie.
Prezes Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę mówiła też o kampanii "Zgłoś to", która dotyczy reagowania na patotreści w internecie. Bardzo często rodzice nie wiedzą, czego tak naprawdę po lekcjach uczą się ich dzieci z internetu. A uczą się nienawiści, dyskryminacji, wyśmiewania ze słabszych. Uczą się wszystkiego tego, co powoduje, że zagrożone są wartości, które chcemy przekazywać dzieciom - powiedziała Sajkowska.
Marcin Zaborski, RMF FM: Dzień dobry, za pośrednictwem Skype'a naszym gościem jest szefowa Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę dr Monika Sajkowska. Dzień dobry. Smak, zapach, obraz, a może dźwięk? Jaki jest pani osobiste najcieplejsze, najjaśniejsze wspomnienie z pani dzieciństwa?
Monika Sajkowska: Och, to trudne pytanie, bo rzeczywiście dzieciństwo to tyle barw, smaków i dźwięków.
Ja pamiętam np. pierogi z jagodami u babci Apolonii, na wsi.
Ja, kiedy byłam dzieckiem, to jeszcze nie było tak, że o każdej porze roku wszystko było w sklepach. I mam w maju imieniny, i zawsze na imieniny, i na dzień dziecka dostawałam pomidora od rodziców. To był pierwszy taki letni pomidor i bardzo mi się kojarzy ta pora właśnie z pomidorem, który teraz się zdewaluował przez to, że jest zawsze.
Nie wszyscy mają i nie wszyscy będą niestety mieli dobre, jasne skojarzenia i wspomnienia z dzieciństwa. Jak dużo dzieci dzwoni każdego dnia do waszego telefonu zaufania?
Telefon zaufania jest zawsze, a szczególnie teraz, bardzo potrzebną ofertą dla dzieci. Każdego miesiąca dzwoni ponad 5 tys. dzieci, ponad 1,5 tys. pisze do nas anonimowe wiadomości. I pomagamy im online, bo takie dwie formy kontaktu są możliwe z naszymi konsultantkami i konsultantami.
I od kiedy zmagamy się z epidemią, tych telefonów, maili, kontaktów jest więcej?
Telefon działa od 11 lat. I tak naprawdę nigdy nie jest tak, że odbieramy wszystkie połączenia i możemy odpisać szybko na wszystkie wiadomości, bo jest to tak deficytowa oferta, że zawsze więcej dzieci na tę pomoc czeka. Natomiast od marca, kiedy rzeczywiście dzieci nagle znalazły się w takiej sytuacji, której nie rozumiały, która też przerwała wiele relacji, które były dla nich ważne, która odcięła je od pomocy, to natężenie jest znacząco większe. I widzimy też wiele takich tendencji - dzieci np. znacznie częściej piszą niż dzwonią. Szczególnie w okresie lockdownu to było bardzo widoczne, bo ta sytuacja bycia w domu z rodzicami, brak intymności, prywatności powodowało to, że wolały pisać.
Piszą, bo nie chcą, żeby ktoś słyszał, co mają wam do powiedzenia. Ale właśnie, co mówią dzieci, dlaczego dzwonią, dlaczego piszą?
Monika Sajkowska
No niestety, więcej niż zwykle było tych telefonów i alarmów związanych z krytycznymi sytuacjami w życiu dziecka, kiedy podejmowały decyzję o tym, że chcą skończyć ze sobą. Dzwoniły sygnalizując, że podjęły próby samobójcze. Takich interwencji było w kwietniu 78 - takich właśnie, gdzie musieliśmy interweniować w sytuacji zagrożenia życia.
Właśnie, bo to jest ważne - nie tylko wysłuchujecie, co dzieci mają do powiedzenia, ale też interweniujecie. Na czym te interwencje, w tych skrajnych dramatycznych przypadkach polegają?
Telefon jest ofertą anonimowej pomocy. W związku z tym my tak naprawdę nie wiemy, kto do nas dzwoni. Nasi konsultanci, konsultantki rozmawiają. Kiedy dziecko samo zechce odtajnić swoje dane, czasem podejmujemy interwencje w ich sprawach. Ale jeśli zagrożone jest życie i zdrowie dziecka, to mamy porozumienie z komendą główną policji i wtedy informujemy policję, i ona już przejmuje tę interwencje. Odtajnia numer, identyfikuje miejsce, skąd dzwoni dziecko i tam wysyła już patrol policji. I dzięki temu, naprawdę przez 11 lat udało nam się uratować wiele dzieci, które były właśnie już w trakcie popełniania samobójstwa, po połknięciu leków, po pocięciu się. To wiele dramatów - dzięki telefonowi udało się te życia uratować. Tak, jak powiedziałam, początkowo było tych zgłoszeń znacząco więcej. Teraz jakby się normalizuje ta liczba, to znaczy w dalszym ciągu to są sytuacje, które nie powinny się zdarzać, ale jak widać ta trauma zamknięcia i takiej niewiedzy, niepewności była bardzo znacząca również dla takich kryzysowych zachowań młodych ludzi.
Dr Monika Sajkowska, szefowa Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę jest naszym gościem. Fundacji, która prowadzi telefon zaufania dla dzieci i młodzieży - 116 111. Ale, no właśnie, prowadzicie też kampanię pod hasłem "Za drzwiami". I próbujecie nas namówić do tego, żebyśmy reagowali, podejrzewając, że za drzwiami, tuż obok coś się złego dzieje. Dlaczego nie reagujemy? Boimy się, że niesłusznie kogoś oskarżymy? Nie chcemy mieć kłopotów? Czy nie wierzymy, że nasza reakcja cokolwiek przyniesie?
Na pewno to jest miks powodów. Z jednej strony taka norma prywatności, niewtrącania się jest bardzo obecna w naszym życiu i często jest barierą podjęcia interwencji. Też nie jesteśmy pewni, czy dobrze interpretujemy te hałasy ze ścianą, nie chcemy właśnie, jak pan mówi, być oskarżeni o to, że podjęliśmy nieuzasadnioną interwencję. To się oczywiście zdarza, ale zawsze lepiej popełnić ten błąd nieuzasadnionej reakcji, niż nie podjąć tej reakcji, która może być jedyną szansą na uratowanie dziecka.
A czy możemy anonimowo zgłosić nasze podejrzenie?
Możemy oczywiście anonimowo zgłosić dzwoniąc na policję, ale też bardzo to utrudnia podjęcie interwencji. Zarówno prokuratura, jak policja to są instytucje, które są powołane do podejmowania interwencji. I powinniśmy alarmować. Oczywiście ośrodek pomocy społecznej również jest taką instytucją. Wszystko też zależy od tego, jak wydaje nam się dramatyczna, pilna ta sprawa. Bo czasem wgląd w sytuację dziecka, taki wniosek do sądu rodzinnego, kiedy coś niepokojącego się dzieje w jakieś ciągłości jest dobrym rozwiązaniem. Ale kiedy podejrzewamy, że naprawdę dzieje się coś, co może zagrozić zdrowiu, życiu dziecka, to oczywiście policja.
Zmagania psychiczne młodych ludzi to jest realny problem, o którym rozmawiamy także w tym studiu, z ekspertami, z lekarzami. I zawsze w tych rozmowach wraca smutny obraz polskiej psychiatrii dziecięcej. Powiedzieć, że jeśli chodzi o system, to dzieje się u nas źle, czy, że to, co dzieje się w szpitalach to dość smutny obraz, to w zasadzie nic nie powiedzieć. Z punktu widzenia waszej fundacji, czego przede wszystkim potrzeba polskiej psychiatrii dziecięcej?
Oczywiście więcej kompetentnych osób, które mogą być, po pierwsze - na tym pierwszym froncie kontaktu z dzieckiem. To i tak przewiduje teraz planowana reforma, która oczywiście przez ten "covidowy" czas została zamrożona, że te zasoby psychiatrów dziecięcych to jest bardzo, bardzo niewielka liczba specjalistów. Ale oni nie muszą być tymi osobami pierwszego kontaktu. Muszą być psycholodzy, pedagodzy, którzy potrafią identyfikować symptomy zaburzeń psychicznych. Którzy powinni potrafić pomóc dziecku, a ta specjalistyczna pomoc oczywiście powinna być dostępna. To, co teraz się dzieje, zarówno przed epidemią, w trakcie, to jest sytuacja, za którą tak naprawdę odpowiedzialne jest państwo, jesteśmy w jakim sensie wszyscy odpowiedzialni.